Youtuber z kanału JerryRigEverything po raz kolejny wziął na warsztat iPhona 15 Pro... a raczej to co z niego zostało. Dysponując jedynie ramką, do której przytwierdzona było aluminiowa płyta, twórca postanowił sprawdzić, ile tak naprawdę tytanu Apple wykorzystało do budowy swojego flagowego smartfona najnowszej generacji. Cóż, wyszło na to, że jest go całkiem sporo.
iPhone 15 Pro w kolejnym ekstremalnym teście
Tytan. To jeden z powodów dlaczego według Apple warto postawić na najnowszego iPhona 15 Pro. Firma z Cupertino szczyci się, że do produkcji swoich flagowych smartfonów najnowszej generacji wykorzystuje właśnie ten surowiec. Oczywiście to nie tak, że z tytanu wykonana jest cała obudowa urządzenia. W rzeczywistości metal ten można znaleźć jedynie wokół smartfona. Apple postanowiło zrobić z iPhonów 15 Pro sprzęt jeszcze bardziej premium dodając ramkę wykonaną z tytanu, która zastąpiła dotychczas stosowany odpowiednik ze stali nierdzewnej.
Po około 10 minutach rozgrzewania części, aluminium zaczęło oddzielać się od tytanu. Finalnie aluminiowa podstawa dla komponentów zwyczajnie stopiła się w jedną bryłę.
Jak pokazał prowadzący kanału JerryRigEverything, tytanowa ramka niestety nie pomogła smartfonowi w przetrwaniu jego ekstremalnych testów. Na tym jednak nie koniec. Dysponując już iPhonem 15 resztkami iPhona 15, twórca postanowił sprawdzić czy do produkcji faktycznie wykorzystano tytan i jeśli tak to, które elementy są z niego zrobione. Aby się o tym przekonać wykorzystane zostało dość nietypowe, choć chyba najprostsze rozwiązanie. Tytanową ramkę, z którą połączona była jeszcze aluminiowa podstawa dla umieszczonych wewnątrz smartfona komponentów, została umieszczona w rozgrzanym do czerwoności piecyku.
Tytanowa jest nie tylko ramka
Temperatura topnienia aluminium wynosi zaledwie 660°C. Dlaczego "zaledwie"? Ano dlatego, że wartość ta dla tytanu to już 1670°C. Mówimy zatem o naprawdę dużej różnicy, która w przypadku tego testu działa tylko na korzyść. Sam piecyk, do którego zostały wrzucone resztki iPhona, może osiągnąć maksymalnie ok. 1090°C. Oznacza to, że nie jest nawet w stanie doprowadzić tytanu do topnienia, ale aluminium już tak.
Po około 10 minutach rozgrzewania części, aluminium zaczęło oddzielać się od tytanu. Finalnie aluminiowa podstawa dla komponentów zwyczajnie stopiła się w jedną bryłę. Zniknęła też antena 5G. Tym co pozostało nienaruszone były tytanowe ramki, które zachowały swój kształt. Co ważne, przetrwały również przyciski, co oznacza, że i one wykonane zostały z tego surowca. Choć warto tutaj dodać, że jeden z nich stracił swoje pokrycie, przez co odróżniał się kolorem od reszty. Ciekawostką jest pozostanie w nienaruszonym stanie jeszcze jednego elementu. Jest nim mała obwódka otaczająca port USB-C. Wychodzi zatem na to, że również ten komponent wykonano z tytanu.
Test pokazał zatem, iż tytan w iPhonach to nie tylko głośnie gadanie Apple. Ten materiał faktycznie w nich jest. I jest go jak na smartfon całkiem sporo. Solidna podstawa już zatem istnieje. Apple musi tylko jeszcze teraz uporać się z rozwiązaniem dwóch kluczowych problemów, czyli przegrzewaniem się oraz awariami wynikającymi z korzystania z ładowarek bezprzewodowych w samochodach BMW.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Tytanowy iPhone jednak jest z tytanu. To bezsprzeczny dowód