Niemcy ponownie stanęły w obliczu debaty o granice wolności słowa i cenzury po incydencie w bawarskim mieście Bamberg. 64-letni Stefan Niehoff, emeryt, znalazł się w centrum burzy medialnej i prawnej po udostępnieniu mema na mediach społecznościowych.
Obraz przedstawiał wicekanclerza Niemiec i ministra gospodarki Roberta Habecka z podpisem „Schwachkopf Professional” (z niem. „Profesjonalny Tępak”), nawiązującym stylistycznie do reklamy znanej marki kosmetycznej Schwarzkopf.
Nawołujący do cenzury wicekanclerz Niemiec złożył skargę i spowodował nocny nalot policji na emeryta, który udostępnił prześmiewczego mema z politykiem. Habeck ma na koncie ponad 800 podobnych skarg przeciw obywatelom.
🇩🇪 Free Speech Under Attack Over Meme About Minister
— DD Geopolitics (@DD_Geopolitics) November 15, 2024
Police raided the home of a German pensioner at 6 a.m. after he referred to Green Party Vice-Chancellor Robert Habeck as a “Schwachkopf” (imbecile) in a meme shared on social media. The raid followed a criminal complaint filed… pic.twitter.com/0Cqi3PKQBg
Incydent przybrał zaskakujący obrót, kiedy wczesnym rankiem dom Niehoffa został przeszukany przez policję. Funkcjonariusze skonfiskowali komputer i telefon emeryta, budząc przy tym jego rodzinę. W rozmowie z mediami Niehoff wyraził swoje oburzenie, porównując działania władz do metod stosowanych w dawnej Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD). „Nigdy nie przypuszczałem, że za udostępnienie prześmiewczego mema może grozić policyjny nalot” – mówił Niehoff, podkreślając, że działanie władz odbiera jako formę zastraszenia i atak na wolność wypowiedzi.
Nalot był wynikiem skargi karnej złożonej przez samego Roberta Habecka, który uznał mem za zniesławienie utrudniające wykonywanie jego obowiązków. W oświadczeniu prokuratorów stwierdzono, że publikacja graficzna była próbą „ogólnego zniesławienia Roberta Habecka i utrudnienia mu pracy jako członka rządu federalnego”.
Niemieckie prawo pozwala wysokim urzędnikom państwowym na wnoszenie oskarżeń karnych w przypadku zniesławienia związanego z pełnionymi przez nich funkcjami. Przepisy te zostały zaktualizowane podczas rządów byłej kanclerz Angeli Merkel. Zgodnie z nimi, za takie działania może grozić grzywna lub nawet kara do trzech lat więzienia.
Działania Habecka i innych członków Partii Zielonych wzbudziły kontrowersje, szczególnie w kontekście rosnącej liczby podobnych przypadków. Jak podają niemieckie media, zespół prawny Habecka monitoruje media społecznościowe w poszukiwaniu potencjalnych naruszeń. Wicekanclerz złożył do tej pory 805 skarg karnych, a jego partyjna koleżanka, minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, zgłosiła 453 podobne sprawy.
Habeck nie kryje, że popiera większą regulację Internetu. Nawołuje do „uregulowania algorytmów platform takich jak X czy TikTok w zgodzie z europejskimi standardami prawnymi”. Jego postulat wywołuje mieszane reakcje – z jednej strony uznanie za próbę walki z dezinformacją, z drugiej zaś obawy o naruszanie podstawowych praw obywatelskich.
Incydent w Bambergu odbił się szerokim echem w niemieckich mediach. Krytycy działań rządu ostrzegają, że agresywne egzekwowanie prawa przeciwko osobom prywatnym może prowadzić do „efektu mrożącego” – zjawiska, w którym ludzie boją się wypowiadać publicznie w obawie przed konsekwencjami prawnymi. Z kolei zwolennicy Habecka argumentują, że politycy mają prawo bronić się przed personalnymi atakami i szerzeniem dezinformacji.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Udostępnił mema z niemieckim politykiem. W nocy miał nalot policji