Na początku XXI wieku Valve znajdowało się na skraju bankructwa. Studio, które dziś jest gigantem branży gier, mogło upaść, gdyby nie wakacyjny stażysta.
Początek konfliktu z Vivendi
Problemy Valve rozpoczęły się, gdy Vivendi, międzynarodowy konglomerat, przejął Sierra Entertainment, dotychczasowego wydawcę gier studia. Współpraca z Sierrą obejmowała produkcję i dystrybucję Half-Life oraz pochodnych, takich jak Counter-Strike. Sytuacja zaostrzyła się, gdy Vivendi zaczęło licencjonować Counter-Strike’a kawiarenkom internetowym w Korei Południowej — bez zgody Valve. Zgodnie z umową dystrybucyjną Vivendi mogło dystrybuować gry Valve wyłącznie w formie fizycznych kopii detalicznych. Valve, choć początkowo nie zamierzało eskalować sprawy, w końcu zdecydowało się pozwać Vivendi, żądając jedynie uznania naruszenia i zwrotu kosztów prawnych, które wynosiły kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Gdyby nie działania wakacyjnego stażysty, Valve by zbankrutowało, a Steam by nie istniał.
Vivendi zareagowało agresywnie, składając liczne pozwy wzajemne. Ich celem było anulowanie umów Valve, przejęcie praw do marki Half-Life oraz zablokowanie rozwoju Steama. Sprawa szybko nabrała osobistego charakteru, gdy konglomerat pozwał także założyciela Valve, Gabe’a Newella, oraz dyrektora operacyjnego, Scotta Lyncha.
"III wojna światowa" z Vivendi
Valve stanęło przed gigantycznym wyzwaniem. Firma była stosunkowo mała, a koszty prawne rosły w zastraszającym tempie. Jak wspomina Scott Lynch, Vivendi działało z premedytacją, licząc na to, że Valve po prostu zbankrutuje: "Doprowadzimy Valve do bankructwa, a potem doprowadzimy was obu do bankructwa" - to miałą być strategia Vivendi. W pewnym momencie Newell rozważał sprzedaż swojego domu, aby pokryć koszty prawne i dokończyć prace nad Half-Life 2. Jak mówił Lynch, "To był czas, kiedy musieliśmy podjąć decyzję: walczyć dalej czy się poddać."
Stażysta Andrew i całkowity blamaż Vivendi
Kluczowy moment w tej batalii nadszedł, gdy Vivendi dostarczyło Valve miliony stron dokumentów jako część procedury odkrycia dowodów. Był to celowy ruch, mający wyczerpać zasoby studia. Co więcej, dokumenty były w języku koreańskim, co miało dodatkowo utrudnić ich analizę.
Nieoczekiwanie, sytuację uratował wakacyjny stażysta Valve — Andrew, student językoznawstwa i którego rodzimym językiem był właśnie koreański. W ciągu tygodni Andrew przebrnął przez ogromną ilość dokumentacji, aż odkrył coś, co zmieniło bieg sprawy: e-mail od koreańskiego dyrektora Vivendi, w którym omawiano niszczenie dowodów związanych ze sprawą. To odkrycie dało Valve impuls, który odwróciło sytuację. Vivendi, skonfrontowane z dowodami o próbę matactwa, nie miało innego wyjścia, jak zawrzeć ugodę.
Triumf Valve i narodziny Steama
Ugoda z Vivendi była pełnym zwycięstwem Valve. Studio odzyskało pełne prawa do marki Half-Life i pokryło swoje koszty prawne. Co najważniejsze, zyskało wolność w rozwoju Steama — platformy, która zrewolucjonizowała dystrybucję gier na świecie. Wkrótce potem Valve wydało Half-Life 2, który odniósł spektakularny sukces, cementując pozycję studia jako jednego z liderów branży. Steam natomiast stał się fundamentem nowoczesnego rynku cyfrowych gier, obsługując dziś miliony użytkowników na całym świecie.
Gdyby nie odkrycie Andrew, historia gier mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Valve mogłoby popaść w zapomnienie, znane jedynie z kilku gier, takich jak Half-Life czy Counter-Strike. Nie powstałby Steam, ani takie tytuły jak Portal, Left 4 Dead czy Dota 2, a e-sportowy fenomen Counter-Strike’a mógłby nigdy się nie rozwinąć.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Stażysta uratował Valve przed bankructwem. Steam mógł nigdy nie powstać