Według Donalda Trumpa przemoc w grach wpływa na zachowanie młodych osób

O grach komputerowych powiedziano już wiele złego i nieco mniej dobrego. Tym razem oliwy do ognia postanowił dolać Donald Trump.

Debata o szkodliwym wpływie gier wideo na ludzkie umysły trwa od bardzo dawna. W tym czasie zdążyło wypowiedzieć się wielu ekspertów (w tym psychologów) czy polityków, a Jack Thompson przez lata walczył z twórcami serii Grand theft Auto o wycofanie ich produktu z rynku za powszechną deprawację. Przez media przewinęła się także masa materiałów utrzymanych w tym samym krytycznym tonie, a teraz do tej zacnej gromady postanowił dołączyć sam prezydent Stanów Zjednoczonych - Donald Trump. W najnowszym wywiadzie stwierdził on, że większość zbrodni z użyciem broni palnej czy innego rodzaju groźnych ataków dokonanych na terenie USA, to zasługa również gier. Nie zauważa jednak faktu, iż pistolet możemy tam kupić prawie tak łatwo jak bułki w spożywczaku. 

Według Donalda Trumpa gry mogły przyczynić się do wielu zbrodni dokonanych na terenie USA, w tym ostatniej strzelaniny w liceum na Florydzie 

Wypowiedź Trumpa związana jest z niedawnymi wydarzeniami na Florydzie, gdzie młodociany morderca zabił kilkanaście osób w jednym z tamtejszych liceów. Polityk zaznaczył, że dochodzi do niego coraz liczniejsza grupa głosów mówiących o wpływie przemocy obecnej w grach na umysły nastoletnich ludzi. Zaraz za nimi są filmy, potrafiące być równie brutalne. Co ciekawe, wspomniana wypowiedź spotkała się z dość negatywnym odbiorem. Do tej pory powstało wiele raportów, które twierdzą, iż wirtualna rozrywka nie ma wpływu na agresywne zachowania w realnym świecie. Aczkolwiek pamiętajmy, iż gry były, są i zapewne pozostaną obwiniane o dokonywane przestępstwa. Taka teoria w jakimś stopniu napędza pomysł WHO, by umieścić tę gałąź zabawy w kategorii chorób uzależniających.