Wibratory potajemnie nagrywały orgazmy użytkowników

Wibratory potajemnie nagrywały orgazmy użytkowników

Firma Lovense została oskarżona przez jednego ze swoich klientów o bezprawną rejestrację dźwięków wydawanych podczas intymnych sesji z ich wibrującymi zabawkami. Urządzenia Lovense to wibratory sterowane za pomocą aplikacji na smartfona - urządzenie komunikuje się za pomocą Bluetooth i wykorzystuje mikrofon telefonu do nasłuchiwania dźwięków otoczenia, które mogą służyć jako wyzwalacz mocniejszych wrażeń.

Do tej pory nie było jednak wiadomo, że owe dźwięki są również rejestrowane i magazynowane w pamięci smartfona. Polityka prywatności firmy mówi jedynie, że "zaprojektowaliśmy nasz system, by rejestrował tak mało informacji o użytkowniku, jak to tylko możliwe", jednakże nijak ma się to do rzeczywistości. Jeden z użytkowników odkrył bowiem po igraszkach ze swoją dziewczyną, że aplikacja rejestruje całe sesje z urządzeniem. "Przeglądałem pliki multimedialne, bo szykowałem się do resetu telefonu i napotkałem plik o nazwie tempSoundPlay.3gp" - czytamy na jednym z forów - "Nagranie to było pełnym zapisem ostatniej, trwającej 6 minut sytuacji, gdy używałem aplikacji, by kontrolować.. wibrator. Nie wyrażałem zgdody, by aplikacja rejestrowała całe sesje z użyciem wibratora". Na producenta zabawki spadła szybko lawina krytyki, a wiele osób zaczęło słusznie obawiać się, czy ich nagrania nie były składowane poza ich urządzeniem i przesyłane bez ich wiedzy do producenta.

Skoro mamy klawiatury, w których aplikacji ukryto keylogger, to są i wibratory z ukrytym ... ;)
 

Firma zareagowała błyskawicznie już następnego dnia opisując sytuację jako "mały błąd", który występował tylko na urządzeniach kontrolowanych przez system Android i podkreśliła, że żadne informacje nie były przesyłane na serwery Lovense. Firma zapewniła wprowadzenie poprawki, jednakże sposób działania aplikacji wciąż może budzić pewne obawy. Jak się okazuje oprogramowanie wciąż będzie nagrywać sesje, ale w teorii mają być one usuwane zaraz po zakończeniu zabawy. "Poprawka będzie usuwać tymczasowe pliki audio zaraz po wyjściu z opcji kontroli dźwiękiem oraz aplikacja będzie dodatkowo sprawdzać i usuwać pliki przy każdym starcie" - czytamy w oświadczeniu firmy. Eksperci od bezpieczeństwa są jednak sceptycznie nastawieni, tłumacząc, że firma poszła na łatwiznę. Tego typu nagrania powinny być rejestrowane w pamięci RAM, jednakże jest to znaczenie trudniejsze w implementacji niż zapis na dysku. Lovense nie pierwszy raz ma problemy z kwestiami dotyczącymi prywatności, jako że kilka tygodni temu błąd w oprogramowaniu pozwalał na otrzymanie adresów mailowych osób korzystających z ich zabawek. Warto podkreślić, że bliźniacza firma Standard Innovation musiała w tym roku zapłacić ogromne odszkodowanie użytkownikom, o których informacje były wysyłane do siedziby producenta. Ken Munro z Pen Test doradził użytkownikom seks zabawek i innych urządzeń z kategorii IoT, że chcąc korzystać z tego typu dobrodziejstw, muszą zaakceptować związane z tym ryzyko. "Wszystko co wykorzystuje kamerę i mikrofon może stwarzać zagrożenie naruszenia prywatności" - powiedział Munro - "Obecnie panuje całkowity brak standardów, w tej kwestii mamy tu prawdziwy Dziki Zachód".

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Wibratory potajemnie nagrywały orgazmy użytkowników

 0