Osoby wierzące na pokaz częściej korzystają z pirackich treści. Zaskakujące wyniki badań


Osoby wierzące na pokaz częściej korzystają z pirackich treści. Zaskakujące wyniki badań

Nowe badania amerykańskich naukowców wskazują na nieoczywisty związek między religijnością a piractwem internetowym. Wynika z nich, że nie każda wiara działa jak tarcza przed łamaniem prawa. Osoby, które traktują religię jako element tożsamości społecznej lub źródło prestiżu, częściej pobierają nielegalne kopie oprogramowania niż ci, którzy kierują się autentycznym przekonaniem moralnym.

W artykule opublikowanym w Journal of the Southern Association for Information Systems naukowcy z Pittsburg State, Kansas State i Oklahoma State University analizują, jak religijność wpływa na decyzje związane z piractwem oprogramowania. W ich badaniach wzięło udział 338 studentów kierunków biznesowych, którzy zostali poproszeni o ocenę hipotetycznego scenariusza pobrania nielegalnego programu.

Zespół badawczy oparł swoje wnioski na teorii religijności i teorii neutralizacji – pojęciach opisujących sposób, w jaki ludzie uzasadniają działania sprzeczne z własnymi wartościami. Okazało się, że kluczowe znaczenie ma to, czy religia jest przeżywana wewnętrznie, czy traktowana instrumentalnie.

Dwa oblicza religijności

Religijność wewnętrzna to postawa oparta na głęboko zakorzenionych przekonaniach moralnych. Osoby kierujące się nią starają się postępować zgodnie z zasadami wiary w każdej sytuacji. W badaniu wykazano, że tacy uczestnicy wykazywali znacznie mniejszą skłonność do piractwa.

Odmiennie reagowali ludzie o religijności zewnętrznej, którzy korzystają z religii jako narzędzia społecznego – dla uzyskania akceptacji, statusu czy komfortu psychicznego. Ta grupa wykazywała wyższą skłonność do piractwa i częściej znajdowała dla niego moralne usprawiedliwienie.

Mentalna gimnastyka piratów

Badacze opisali trzy główne strategie racjonalizacji, które pozwalają uspokoić sumienie. Pierwsza to „potępianie potępiających” – przekonanie, że winne są chciwe korporacje i niesprawiedliwe prawa autorskie. Druga to „apel do wyższych pobudek”, czyli postrzeganie piractwa jako formy pomocy przyjaciołom lub wsparcia idei wolnej kultury. Trzecia, określona jako „metafora księgi głównej”, polega na równoważeniu grzechów – jeśli ktoś czyni dobro w innych sferach życia, może sobie pozwolić na drobne odstępstwa w sieci.

Autorzy badania zauważają, że właśnie ta ostatnia forma usprawiedliwienia szczególnie często pojawia się u osób religijnych o zewnętrznej orientacji. W myśleniu tych osób obowiązki moralne mają charakter bilansowy – dobre uczynki mogą przeważyć złe decyzje, w tym piractwo cyfrowe.

Kiedy kazanie spotyka się z klauzulą licencyjną

Odkrycia amerykańskich naukowców pokazują, że walka z piractwem może wymagać nie tylko działań prawnych, ale także moralnych i edukacyjnych. Autorzy sugerują, że wspólnoty religijne mogłyby odegrać rolę w kształtowaniu etyki cyfrowej, włączając temat piractwa do nauczania i działalności wychowawczej.

Kościoły i organizacje wyznaniowe mają potencjał, by mówić o uczciwości w kontekście nowoczesnych technologii. Wskazanie, że kopiowanie cudzej pracy bez zgody jest formą kradzieży, mogłoby skuteczniej dotrzeć do młodych wiernych niż kolejne kampanie antypirackie finansowane przez koncerny medialne.

Wewnętrzny kompas w epoce torrentów

Choć badanie opiera się na próbie studentów, wyniki sugerują szerszy wniosek – moralne decyzje w internecie coraz częściej zależą nie od wiary deklarowanej, lecz od wiary praktykowanej. Piractwo stało się nie tylko problemem prawnym, ale także etycznym, odsłaniającym, jak bardzo elastyczne jest podejście do zasad.

Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!

Pokaż / Dodaj komentarze do:

Osoby wierzące na pokaz częściej korzystają z pirackich treści. Zaskakujące wyniki badań
 0