Amerykanka z Michigan znalazła się w niezręcznej i dość śmierdzącej sytuacji po tym, jak zdecydowała się zanurkować w zewnętrznej publicznej toalecie, w celu odzyskania zgubionego zegarka Apple Watch.
Jak wiele jesteście w stanie poświęcić dla swojego iPhone'a czy Apple Watcha?
We wtorek o godzinie 11:00, służby ratownicze zostały wezwane do toalety przy miejscu do kąpieli na jeziorze Dixon Lake w Treetops Village, w stanie Michigan - poinformowała miejscowa policja w oficjalnym oświadczeniu prasowym. Służby ratunkowe zostały wezwane, gdy ktoś usłyszał wołanie o pomoc dobiegające z dołu. Służby musiały zdemontować toaletę, a następnie wyciągnąć kobietę przy pomocy pasów.
Kobieta zaklinowała się w "wychodku", gdy próbowała wyciągnąć upuszczonego do toalety Apple Watcha.
Niestety służby nie podały, czy kobieta odzyskała swój ukochany smartwatch, ale ostrzegła inne osoby, aby nie podążały jej śladem i nie próbowały odzyskać zagubionych przedmiotów z przybudówek. „Jeśli zgubisz przedmiot w zewnętrznej toalecie, nie próbuj opuszczać się do zbiornika poniżej. Może dojść do poważnych obrażeń” – podała policja stanowa w komunikacie.
Nie wiadomo również, który dokładnie zegarek wpadł do szamba. Jest to o tyle interesujące, że wskazywałoby jak dużo potrzeba, żeby zdecydować się na nurkowanie w tego typu nieczystościach, ryzykując swoim życiem i zdrowiem. Obecne na naszym rynku urządzenia Apple Watch wyceniane są (zależnie od modelu) od 1500 zł do 5500 zł.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Wskoczyła do szamba, żeby ratować zegarek. Apple Watch cenniejszy niż życie