W dobie gwałtownego rozwoju narzędzi sztucznej inteligencji, takich jak ChatGPT, Google Gemini czy ich lokalnych odpowiednikó, systemy edukacyjne na całym świecie stają w obliczu nowego rodzaju wyzwania: jak zapobiegać wykorzystywaniu AI do nieuczciwego zdobywania ocen. Chiny właśnie pokazały, że podchodzą do problemu z wyjątkową stanowczością.
Chińskie aplikacje AI zostały czasowo ograniczone w swoich możliwościach w trakcie trwania najważniejszego egzaminu w kraju – gaokao, czyli Narodowego Egzaminu Wstępnego na Studia. Przez kilka dni w czerwcu funkcje rozpoznawania obrazów w aplikacjach takich jak Qwen (Alibaba), Doubao (ByteDance), DeepSeek, Kimi (Moonshot) oraz Yuanbao (Tencent) zostały całkowicie wyłączone. Powód? Te funkcje mogłyby zostać użyte do przesyłania zdjęć arkuszy egzaminacyjnych i generowania odpowiedzi przez uczniów w czasie rzeczywistym.
System działa z zaskakującą precyzją – jeśli użytkownik spróbuje przesłać zdjęcie przypominające arkusz testowy, aplikacja automatycznie uniemożliwi jego analizę. Co więcej, po zapytaniu narzędzi AI o brakujące funkcje, odpowiedzi są jednoznaczne: to tymczasowe ograniczenie mające na celu „ochronę integralności procesu egzaminacyjnego”.
Gaokao pod okiem sztucznej inteligencji – tym razem po drugiej stronie barykady
Chiński gaokao to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu edukacyjnym młodego obywatela Państwa Środka – decyduje o tym, czy i gdzie dana osoba będzie mogła studiować. Egzamin trwa kilka dni, a do udziału przystępują miliony maturzystów z całego kraju. Dla wielu rodzin to sprawa honoru, presji społecznej i wieloletnich przygotowań.
Nic dziwnego, że ochrona przed nieuczciwością traktowana jest wyjątkowo poważnie. W tym roku chińskie władze posunęły się o krok dalej, integrując sztuczną inteligencję w systemy monitorowania. Jak donosi China Daily, kamery zasilane algorytmami AI analizują nagrania z sal egzaminacyjnych, wypatrując podejrzanych zachowań – od szeptów, po zbyt częste zerkanie na pracę sąsiada. Wszelkie oznaczone przez AI fragmenty nagrań będą analizowane po zakończeniu testów przez człowieka.
A co z USA? Różne podejścia do tego samego problemu
Podczas gdy Chiny stosują regulacyjne i technologiczne rozwiązania odgórne, sytuacja w Stanach Zjednoczonych wygląda zupełnie inaczej. Jak zauważa Bloomberg, nie istnieje w USA żaden odpowiednik gaokao – scentralizowanego, ogólnokrajowego egzaminu dla uczniów szkół średnich. Popularne testy jak SAT czy ACT są organizowane przez instytucje niezależne, a nie rząd federalny, co znacząco utrudnia jednolite podejście do przeciwdziałania oszustwom.
Co więcej, amerykańska administracja federalna przyjęła znacznie bardziej liberalną postawę wobec obecności AI w edukacji. W kwietniu tego roku Biały Dom ogłosił, że jednym z kluczowych celów polityki edukacyjnej USA jest integracja sztucznej inteligencji z procesem nauczania. Jak głosi dekret wykonawczy:
„Polityką Stanów Zjednoczonych jest promowanie wśród Amerykanów znajomości i biegłości w zakresie AI poprzez promowanie odpowiedniej integracji AI z edukacją, zapewnianie kompleksowych szkoleń AI dla nauczycieli i wspieranie wczesnego kontaktu z koncepcjami i technologią AI w celu rozwoju siły roboczej gotowej na AI i kolejnego pokolenia amerykańskich innowatorów AI.”
Ten deklaratywny zapis nie zawiera jednak wskazówek dotyczących prewencji nadużyć, takich jak plagiaty, oszustwa czy wykorzystywanie narzędzi generatywnych do fałszowania prac pisemnych.
Nowa rzeczywistość edukacyjna – między technologią a etyką
Zarówno w Chinach, jak i na Zachodzie, szkoły i uczelnie zmagają się z tą samą kwestią: jak pogodzić możliwości, jakie daje sztuczna inteligencja, z potrzebą uczciwej oceny ludzkiej wiedzy i pracy? To pytanie, które nie ma prostych odpowiedzi. Z jednej strony AI oferuje niespotykane wcześniej możliwości rozwoju, z drugiej – potrafi stać się sprytnym narzędziem do oszukiwania.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Wyłączyli AI w całym kraju na czas egzaminów. To jedyny sposób?