W minionym tygodniu funkcjonariusze policji weszli do domu Norberta Bolza, emerytowanego profesora mediów i znanego konserwatywnego komentatora, by przeprowadzić rewizję w związku z jego wpisem w mediach społecznościowych. Chodziło o zdanie „Deutschland erwache!” – hasło, które w latach 30. XX wieku wykorzystywała partia nazistowska.
Bolz nie zaprzecza, że to on jest autorem komentarza. Jak sam przyzna, napisał post osobiście, dzięki czemu policja nie skonfiskowała jego sprzętu. Po wizycie funkcjonariuszy opublikował na platformie X wpis utrzymany w ironicznym tonie: „Przyjaźni policjanci dali mi dobrą radę, żebym był ostrożniejszy. Zastosuję się – od teraz będę mówił tylko o drzewach”.
Profesor Bolz od lat współpracuje z dziennikiem WELT, należącym do grupy medialnej Axel Springer. Znany jest ze swoich poglądów na temat wolności słowa i roli mediów w społeczeństwie.
Podstawa prawna i zarzuty
Berlińska prokuratura potwierdziła, że przeszukanie przeprowadzono na podstawie paragrafu 86a niemieckiego kodeksu karnego, zakazującego używania symboli i haseł organizacji uznanych za sprzeczne z konstytucją. Śledztwo ma ustalić, czy wpis Bolza można zakwalifikować jako propagowanie treści związanych z narodowym socjalizmem.
Sam post był reakcją na artykuł w lewicowej gazecie Taz zatytułowany: „Zakaz AfD i petycja przeciwko Höckemu: Niemcy się budzą (Deutschland erwacht)”. Bolz skomentował to słowami: „Dobre tłumaczenie słowa „obudziły się”: Niemcy się budzą! (Deutschland erwache). Miało to charakter sarkastycznej uwagi, ale w oczach organów ścigania przekroczyło granicę dopuszczalnej ironii.
Od portalu antynienawiści do prokuratury
Zawiadomienie w sprawie wpisu złożył portal „Hessen gegen Hetze” działający przy Centrum Cyberkompetencji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Hesji. Sprawa trafiła następnie do Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA), który przekazał ją do Centralnego Biura Zgłaszania Treści Kryminalnych w Internecie (ZMI). Ostatecznie śledztwo przejęła berlińska prokuratura ze względu na miejsce zamieszkania profesora.
ZMI (Zentrale Meldestelle für strafbare Inhalte im Internet) to wyspecjalizowana jednostka w strukturze BKA zajmująca się analizą potencjalnie nielegalnych treści w Internecie. Jej zadaniem jest przyjmowanie zgłoszeń i przekazywanie ich lokalnym organom ścigania. Rzecznik berlińskiej prokuratury potwierdził, że działania podjęto zgodnie z ustalonym trybem proceduralnym.
Granice ironii i ciężar paragrafów
Rewizja w domu profesora wywołała szeroką debatę w niemieckich mediach i wśród komentatorów życia publicznego. Dla jednych to dowód, że niemiecki system prawny konsekwentnie egzekwuje zakaz propagowania symboliki nazistowskiej, niezależnie od kontekstu. Dla innych – przykład rosnącego nadzoru nad wypowiedziami w sieci i zanikania przestrzeni dla wolnej debaty.
Bolz, który w 2018 roku przeszedł na emeryturę z Politechniki Berlińskiej, wielokrotnie podkreślał, że satyra i ironia są istotnymi narzędziami krytyki społecznej. W jego ocenie reakcja państwa pokazuje, jak łatwo granice prawa karnego zaczynają nakładać się na sferę opinii.
Nowa rzeczywistość w niemieckim Internecie
Sprawa Bolza wpisuje się w szerszy trend zaostrzania niemieckich regulacji dotyczących treści publikowanych w Internecie. W ostatnich latach władze rozbudowały sieć instytucji zajmujących się ściganiem tzw. mowy nienawiści, a ustawa NetzDG zobowiązuje platformy społecznościowe do szybkiego usuwania kontrowersyjnych wpisów.
Krytycy ostrzegają, że mechanizmy te coraz częściej służą do eliminowania wypowiedzi o charakterze politycznym lub satyrycznym. W ich ocenie dochodzi do sytuacji, w której ironiczny komentarz profesora mediów staje się przedmiotem policyjnego dochodzenia i podstawą przeszukania prywatnego mieszkania.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Wyśmiał lewicowy artykuł na X. Po roku zapukała policja