Amerykańska armia coraz szerzej wykorzystuje druk 3D do produkcji i naprawy bezzałogowych statków powietrznych. Porucznik Chris Mohan, pełniący obowiązki dowódcy Materiel Command, ujawnił w rozmowie z podcastem Threat Status (Washington Times), że dzięki tej technologii wojsko może już dziś samodzielnie tworzyć większość części do dronów - i wkrótce będzie w stanie produkować je niemal w całości we własnym zakresie.
Nowoczesne drukarki 3D trafiają bezpośrednio na linię frontu. Żołnierze są w stanie drukować nie tylko kompletne drony, ale również potrzebne części zamienne: np. śmigła i łopaty wirników – dokładnie wtedy, gdy ich najbardziej potrzebują. Do wydruku wystarczy odpowiedni plik projektowy oraz znajomość ustawień drukarki.
Dzięki temu proces naprawy po uszkodzeniu staje się błyskawiczny i znacznie tańszy. Dodatkowo, dzięki zastosowaniu dronów jako środków transportu, możliwe jest szybkie dostarczanie nowych komponentów na pole walki.
Armia potrzebuje więcej dronów
Mohan podkreślił, że druk 3D i drony to technologie, które wzajemnie się uzupełniają i wpisują się w strategię modernizacji sił zbrojnych USA. W planach rządu znajduje się rozszerzenie obecnych fabryk dronów (UAS Factories), które obecnie drukują przede wszystkim kadłuby i elementy mechaniczne. W przyszłości mają również wytwarzać elementy elektroniczne, takie jak silniki, co uniezależni produkcję od zewnętrznych dostawców.
Dzięki drukowi 3D amerykańska armia zyskuje większą elastyczność operacyjną, skraca czas napraw i wzmacnia swoją samowystarczalność na współczesnym polu walki. Możliwe, że w przyszłości dojdziemy do tego, że konflikty zbrojne załatwią maszyny, a nie ludzie.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Żołnierze drukują drony bezpośrednio na polu walki. Oto wojna przyszłosci