Kupiłem w Action światełka RGB z możliwością synchronizacji na komputerze. Nie żałuję!

Kupiłem w Action światełka RGB z możliwością synchronizacji na komputerze. Nie żałuję!

W marketach można wpaść często na elektrośmieci. Tak było chociażby z moim poprzednim zakupem z Action, czyli „głośnikiem”, kosztującym dosłownie trzynaście złotych. I choć nie urywał niczego, w zasadzie jego wydajności mogłem się spodziewać już po samej cenie. Postanowiłem jednak jeszcze raz przejść się do Action, bo moją uwagę zwróciło oświetlenie „gamingowe”, czyli listwa LED oraz stojaki z LED, które – o dziwo – miałyby współpracować z ekosystemem Razer. Cóż, sprawdziłem i mogę powiedzieć już teraz – nie żałuję!

Listwa i stojaki LED z Action

Omawianym modelem listwy LED jest Battletron Led Strip od LSC Smart Connect, a stojaki to sprzęt tej samej marki. Kosztowały mnie odpowiednio 67,95 zł i 89,90 zł (za dwa stojaki), więc w porównaniu do „oryginalnych” zabawek Razera czy Corsaira, wychodzi naprawdę tanio, bo takie z reguły kosztują dużo pieniędzy. Tzw. „zestaw startowy” iCUE LT100 od Corsair to koszt… uwaga… 589 zł. Już się rozpędzam, żeby tyle dać za dwa kawałki plastiku z LED-ami. Ja wiem, że marka i renomowany ekosystem swoje kosztuje, ale ludzie, bądźmy poważni.

Wracając do tematu, sama listwa ma trzy metry długości, więc wychodzi niecałe 23 zł za metr. W pudełku, oprócz listwy, znajdziemy potrzebne elementy montażowe (śrubki, podkładki i taśmy 3M), zasilacz (bardzo krótki, co jest niestety wadą), jeden z najgorszych pilotów jaki kiedykolwiek widziałem oraz kawałek makulatury, która zresztą nieco później okazała się zbawienna. W zestawie ze stojakiem nie znajdziemy już dodatkowego zasilacza, bo zasilić ją można wyłącznie przy pomocy USB.

Sama listwa jest wysokiej jakości i jest to w sumie miłe zaskoczenie, bo spodziewałem się ujrzeć najgorszej jakości plastiku. Listwa jest gumowa, bardzo giętka i sprężysta, a na froncie znajduje się mleczny plastik mający za zadanie rozpraszać światło generowane przez diody LED RGB.

Stojaki są już jednak bardzo kiepskie. Kawałek plastiku z mleczną wstawką na froncie i plastikowy stojak, no ale jednak wychodzi 45 zł za jeden, więc raczej nie ma się czego czepiać. Tak czy owak, producent pomyślał o możliwości montażu poziomego, czyli całkiem spoko, jeśli chodzi o element personalizacji i aranżacji.

RGB bez W

Tutaj wyłoni się pierwsza według mnie wada, bo nie znajdziemy na pokładzie tych listew dodatkowej diody W, mającej za zadanie generować wyłącznie białe światło. Wiecie, ze względu na chromatyczną aberrację ludzkiego oka, nawet niewielkie ruchy przy patrzeniu na listwę RGB w kolorze białym, natychmiast powoduje efekt pryzmatu, więc „mamy wrażenie”, że widzimy poszczególne kolory, w szczególności zielony. Na szczęście mleczny plastik na froncie skutecznie niweluje ten efekt i jest on subtelny. Dużo mniejszy niż w modelach bez rozpraszacza.

Łączność i komunikacja

Listwy kontrolować można na aż cztery sposoby:

  • Można korzystać z pilota – czego nie polecam, bo jest po prostu beznajdziejny.

  • Ściągnąć appkę mobilną LSC Smart Connect i sparować listwę z telefonem przez Bluetooth i Wi-Fi 2,4 GHz – co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, szczególnie, że zarówno listwa, jak i stojak znajdują się w tej samej aplikacji.

  • Fizycznie klikać na kontrolerze przyczepionym do zasilacza, który z oczywistych powodów nie posiada wszystkich funkcji.

  • Sparować listwy z aplikacjami na komputerze.

No zabrakło w zasadzie jedynie mikrofonu, żeby listwa reagowała również na nasze komendy – choć appkę można połączyć chociażby z Alexą.

 

Kompatybilność z Razer Chroma RGB

Na grafikach prezentujących oświetlenie widnieje logo Razer Chroma RGB i faktycznie działa, chociaż nie obyło się bez bezsensownych kroków. Dlaczego bezsensownych?

Żeby oprogramowanie Razer zaczęło kontrolować naszą listwę lub stojak, musimy po pierwsze ściągnąć aplikację na telefon, po drugie ściągnąć dodatkową appkę na komputer, po trzecie ściągnąć Razer Synapse, a po czwarte ściągnąć dodatkowe appki Razera związane z oświetleniem Chroma. Mamy zatem trzy główne aplikacje i trzy dodatki tylko po to, żeby można było kontrolować oświetlenie z poziomu samego komputera. No, ale czego się nie robi dla perfekcyjnej synchronizacji, prawda?

A perfekcyjna ona jest, bo za pośrednictwem jednej aplikacji możemy kontrolować wszystkie kompatybilne urządzenia, peryferia gamingowe, oświetlenie zewnętrzne i wewnętrzne i robić to tak, że mucha nie siada. Opcji w Razer Chroma Studio jest tak dużo i są tak zaawansowane, że personalizować można nawet aspekt częstotliwości „oddychania”. To oczywiście nie jest zasługą producenta światełek z Action, bo jednak oprogramowanie jest rozwijane przez samego Razera, ale jest i to należy pochwalić, bo dodaje mnóstwo opcji, których w normalnych okolicznościach by po prostu nie było. W apce na smartfonie oczywiście też można wybrać wiele efektów i łączyć wszystkie urządzenia, ale gaming room z prawdziwego zdarzenia musi mieć kontrolę na komputerze.

 

Aplikacja na smartfona

Jeśli nie chcemy tworzyć gamingowego pokoju z choinką, opcja kontroli światła poprzez aplikację mobilną zdaje się być dobrym kompromisem. Instalujesz, tworzysz własne kompozycje i zapominasz. Można ustawić pełny kolor (jaki chcesz, jest cała paleta RGB do wyboru) lub kombinacje różnych kolorów i przejść tonalnych. Ba, możesz nawet podzielić zarówno belkę jak i listwę na kawałki. Dolna część może świecić się na niebiesko, a górna nawet być wyłączona. Tych kawałków jest aż 24, więc możliwości są w zasadzie nieograniczone. Gotowych przejść tonalnych jest tu tak wiele, że straciłem rachubę w ich liczeniu, po dobiciu do liczby 34, a na dodatek jest jeszcze opcja tworzenia własnej kompozycji, więc ich liczba jest w zasadzie nieskończona.

W apce znaleźć można również kontrolę głosową. W teorii mikrofon telefonu ma zbierać z otoczenia dźwięk i przekazywać, w jaki sposób mają zachować się światełka. Niestety za chiny ludowe nie byłem w stanie sprawić, aby to zadziałało.

Niestety wadą jest fakt, że nie można łączyć stojaków w tzw. daisy chain, czyli żeby jednym kabelkiem łączyć zarówno synchronizację, jak i zasilanie. Nie, każdy stojak to osoby twór, z osobną kontrolą w aplikacji. Szkoda, bo ułatwiłoby to zadanie kontrolowania całego ekosystemu.

Listwy Battletron z Action - Jakość oświetlenia

Zarówno w listwie, jak i stojakach zamontowano raczej te same diody LED. Nie jestem w stanie tego zweryfikować, ale moc stojaka wynosi 5 W, a listwy 18 W, tyle że listwa ma trzy metry, a stojak 40 cm. Oba modele świecą w zasadzie tak samo, chociaż widać w przejściach tonalnych różnice w kilku barwach ze względu na różnice w materiale stosowanym jako rozpraszacz. Stojak jest na przykład jaśniejszy przy kolorze różowym, chociaż przy czystym niebieskim różnicy nie ma w ogóle. Ogólnie dobrze ze sobą współgrają, mimo pewnych niedoskonałości.

Samą jakość oceniam na plus. Kolory są żywe, ustawienia nieprzekłamane. Jeśli wybieramy turkus, będziemy mieli turkus. Już widziałem w przeszłości takie kwiatki, że po wybraniu turkusu w oprogramowaniu klawiatury (jakiś model Skrillecha), ta podświetlała się na czysty niebieski, a tu jest to tak, jak być powinno. I nie wiem, czy to kwestia ulubionego koloru, ale turkus czy kolor morski wypadają w tych światełkach FENOMENALNIE. Znacznie lepiej niż spodziewałem się ujrzeć i znacznie lepiej niż w mojej aktualnej listwie podświetlającej tył monitora.

Pamiętajcie, że zdjęcia na telefonie nie oddają tego, co widać w rzeczywistości - m.in ze względu na ekspozycję. Wrzuciłem je tylko poglądowo i starałem się, aby chociaż oddać część tego, co widać na żywo.

LED z Action - Opinia

Ostatecznie oświetlenie Battletron oceniam bardzo pozytywnie, bo za zaledwie część kosztu posiadania oryginalnego „Korsarza” jesteśmy w stanie stworzyć całe gamingowe stanowisko (i nie tylko). Graczy zainteresuje przede wszystkim możliwość personalizacji wszystkich urządzeń przy pomocy kompatybilnego oprogramowania Razer Synapse. To naprawdę świetna funkcja i nawet jestem w stanie przymknąć oko na fakt, że żeby to zadziałało, należy pokonać mnóstwo niepotrzebnych przeszkód po drodze. Ale jak już zadziała, zadziała porządnie.

Gdybym miał cofnąć się w czasie z wiedzą, którą aktualnie posiadam na temat tych światełek, kupiłbym jeszcze raz jednak tylko samą listwę. Użytku ze stojaków nie mam w ogóle, bo i nie interesuje mnie tworzenie „gaming roomu”, ale ta listwa jest znakomita i wygląda na to, że kupię jeszcze kilka, do całego mieszkania. Kosztuje niecałe 70 zł i po prostu się opłaca, jeśli akurat czegoś takiego szukamy. Sprawdzi się bowiem nie tylko jako dodatek do pokoju gracza, ale nawet jako główne oświetlenie ambientowe w salonie, kuchni czy sypialni. Ode mnie zasłużona rekomendacja!

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Kupiłem w Action światełka RGB z możliwością synchronizacji na komputerze. Nie żałuję!

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł