Rynek peryferiów komputerowych rozwijał się w ostatnim czasie naprawdę dynamicznie. Segment gamingowy zdominowały bowiem dość tanie klawiatury mechaniczne, wszystko przez to, że górujący niegdyś Cherry, czyli producent przełączników, musiał zderzyć się z rzeczywistością, a dobre myszki są w zasięgu ręki nawet za stówkę. My postanowiliśmy sprawdzić, czy lepiej jest jednak dopłacić do takiego sprzętu, czy wziąć zestaw mysz + klawiatura z Biedronki w promocyjnej cenie ok. 80 zł za cały zestaw. Oto, co potrafi REAL-EL RM-550 oraz REAL-EL COMFORT 7090. Spoiler – niewiele.
Klawiatura marzeń? Nie tym razem
„Specyfikacje podane w tabeli są jedynie orientacyjne i nie mogą służyć jako podstawa do roszczeń”. To możemy wyczytać z instrukcji klawiatury REAL-EL COMFORT 7090. Nie wróży to niczego dobrego, ponieważ sama specyfikacja, oprócz liczby przycisków (104), złącza, wagi (840 g) i wymiarów (442 x 40 x 138), zawiera również informację o trwałości rzędu ponad 20 milionów kliknięć, więc ciężko zatem zaufać, kiedy zaraz pod tą informacją widać wspomniane wcześniej wyjaśnienie.
No dobra, ale co z samą klawiaturą? Trzeba przyznać, że jak na sprzęt za 5 dyszek nie jest źle, bo i może imponować zarówno pod względem konstrukcyjnym, jak i przez sam wygląd. Na spodzie klawiatury znalazła się nawet stalowa płyta dodająca całości sztywności.
Nie możemy sterować żadnym aspektem funkcjonalności, ponieważ klawiatura nie posiada dedykowanego oprogramowania. To znaczy, że przyjdzie nam korzystać wyłącznie z wbudowanych przez producenta „ficzerów”, takich jak… wyłączanie lub włączanie podświetlenia, które na pierwszy rzut wygląda elegancko, przede wszystkim przez świetlny pasek przechodzący przez całą konstrukcję, ale szybko staje się uciążliwe, właśnie przez brak kontroli.
Pierwszym limitem podświetlenia jest jego horrendalnie niska luminacja. Pomimo, że na pasku umieszczonym na wierzchniej płycie jest wszystko w porządku, na czcionkach już jest tragicznie. W zasadzie to nawet w pochmurny dzień, tylko przy monitorze i zasłoniętych żaluzjach, ciężko je dostrzec. Oświetlenie jest po prostu zbyt słabe, a o efektach czy personalizacji też możecie zapomnieć, bo producent tego nie przewidział.
Komfort użytkowania klawiatury
Ten artykuł piszę właśnie na tejże klawiaturze. W porównaniu do klawiatury mechanicznej z dolnej półki cenowej (Sharkoon Skiller SGK3 z niebieskimi przełącznikami), jest wręcz tragicznie, bo REAL-EL COMFORT 7090 to zwykła klawiatura membranowa. Pomimo tego, że prezentuje wyraźnie wyższą kulturę pracy (jest zwyczajnie cicha), nie zauważyłem ani jednej zalety, która wybija się przed szereg. Przyciski są rozlazłe, zbyt miękkie, lubią nie rejestrować kliknięć, a w przypadku szybkiego pisania, gubią litery. Nie znajdziemy tu N-Key Rollovera, więc można zapomnieć o wciskaniu trzech przycisków naraz.
Po napisaniu ok. 50 tys znaków, mogę stwierdzić tylko jedno – jeśli przenieśliście się kiedyś z taniej membrany na klawiaturę mechaniczną, REAL-EL COMFORT 7090 nie jest dla was. Po prostu zbyt słaba jakość. Natomiast nie widzimy powodu, dla którego nie mogłaby to być pierwsza klawiatura dla jakiegoś dziecka, choć tu ponownie, ciężko o funkcjonalność, bo bez dedykowanej aplikacji świata nie zwojujemy, szczególnie gracze.
Myszka z Biedronki, czyli co otrzymamy za 30 zł
Nie spodziewałem się otrzymać jakiegoś wypasionego modelu, bo i za 30 zł (cena promocyjna), ciężko tak naprawdę zakupić coś sensownego w polskim sklepie. REAL-EL RM-550 nie jest sensownym wyborem, jeśli myślimy o typowo gamingowych myszkach do 100 zł, bo i można wybrać naprawdę dobry model Genesisa, który niszczy tego pierwszego pod każdym względem. No dobra, co jeśli mamy do wydania tylko pięć dyszek?
Od wielu lat używam Logitecha G502 Hero, tyle że to jest myszka tak za ok. 200, a nie 50 zł. REAL-EL RM-550, będąc zatem o 150 zł tańsza, nie wypada pod względem opłacalności aż tak tragicznie.
W specyfikacji wyczytać możemy, że maksymalna rozdzielczość wbudowanego, bliżej nieokreślonego sensora optycznego, wynosi do 2400 DPI, aczkolwiek możemy wybrać za pośrednictwem dedykowanego przycisku, czy ma to być 800, 1200, 1600 czy właśnie 2400 DPI. Jest zatem dość tragicznie, jeśli chodzi o funkcjonalność, bo tak jak i w przypadku klawiatury, nie znajdziemy tu dedykowanego oprogramowania.
Przycisków jest w sumie sześć: dwa główne LPM i PPM, dwa boczne, rolka oraz przycisk zmiany DPI. O dziwo pięć z nich działa naprawdę dobrze, a chrupki klik daje wyraźną informację zwrotną, którą czuć pod palcami. Gorzej spisuje się natomiast rolka. Ta, pomimo wyczuwalnego skoku, jest bardzo miękka i lubi się mylić przy szybszym scrollowaniu. O perfekcyjnej precyzji w grach, np. przy zmianie broni na inną, możecie pomarzyć. W przypadku przeglądania sieci nie ma to już aż takiego znaczenia.
No dobrze, ale ta myszka jest sprzedawana jako gamingowa. Jak zatem się sprawdza w tym konkretnym zastosowaniu? Jeśli chodzi o samą rozdzielczość, nie jest źle, producent idealnie opisuje ten aspekt w przypadku wszystkich profili. Gorzej jest natomiast z próbkowaniem (maksymalnie 125 Hz) i przyspieszeniem. Według testu myszka nie dobija nawet do 0,5 m/s, a to już jest wyraźnie wyczuwalne przy tzw. flick shotach – kursor nie jest w stanie dotrzeć do punktu w odpowiednio niskim czasie, a człowiek widzi to jako zdecydowane opóźnienie. Jeśli zatem szukasz myszki do gier FPS, ten model nie będzie dla ciebie. W grach fabularnych natomiast jest już zdecydowanie lepiej.
Gryzoń dobrze wypada również pod względem designu i jakości wykonania. Czarny, matowy i chropowaty plastik umieszczony na górze nie ma tendencji do zbierania odcisków palców, a niewielkie heksagonalne przetłoczenia po bokach zapobiegają poślizgom. Szkoda tylko, że guma znalazła się jedynie na obrzeżach samej rolki, a cienkie ślizgacze na spodzie nie wyglądają na trwałe. Zapasowych w pudełku też nie widać.
Myszka ma dodatkowo podświetlenie RGB, ale nie można nim sterować, bo jak już wspominaliśmy, producent nie przewidział do niej aplikacji. Tak czy owak, ten jeden profil podświetlenia prezentuje się naprawdę dobrze. Logo producenta, pasek świetlny na obrzeżach i podświetlana rolka na pewno się spodobają.
Opinia
Zestaw REAL-EL RM-550 oraz REAL-EL COMFORT 7090 zakupiliśmy w Biedronce za 80 zł i choć w cenie regularnej wychodzi 50 zł za myszkę i aż 100 zł za klawiaturę, ciężko znaleźć dla niego jakiegoś konkurenta „gamingowego”. W tej cenie kupuje się największy szmelc z marketu, a ten nie zaprezentuje takiej jakości jak REAL-EL, a już na pewno nie światełek.
Osobiście nigdy bym takiego zestawu nie wybrał, ponieważ jest on przeze mnie uznawany za absolutnie podstawowy. W obu produktach zauważyłem wady, które już na starcie przekreślają sens ich istnienia – w klawiaturze jest to brak precyzji, zbyt miękka praca czy podwójne wciśnięcia klawiszy, a w myszce bardzo kiepska rolka i nieprecyzyjny sensor.
Po kilku dniach spędzonych z tym zestawem po prostu cieszyłem się z powrotu do swoich narzędzi pracy i najzwyczajniej w świecie do tego pierwszego już nie wrócę.
Zdaję sobie jednak sprawę z faktu, że nie wszyscy użytkownicy będą chcieli kupować markowe produkty, na przykład zestaw klawiatury i myszy za 300 zł, a jeśli mają to być peryferia dla kompletnego nowicjusza – na przykład nastolatka, który dopiero zgłębia tajniki pecetowego grania, jak najbardziej warto spróbować. Kiedyś kupowało się myszkę A4Tech za 15 zł, a i tak to właśnie ją wspominam najlepiej. Była po prostu nie do zdarcia. Nostalgia? Może, ale wtedy nie myślało się o żadnych Razerach czy Logitechach, po prostu się grało.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Testowałem klawiaturę i mysz z Biedronki za 80 zł. Szczerze, mam dla nich zastosowanie