Największe barachło z Biedronki? Kupiłem, żebyście wy nie musieli i szkoda słów

Największe barachło z Biedronki? Kupiłem, żebyście wy nie musieli i szkoda słów

Dogee U9 to jeden z wielu budżetowych tabletów dostępnych na rynku. Decydując się na takie urządzenie, trudno mieć wysokie oczekiwania… a nawet średnie, co uświadomiło mi kilka dni z tym sprzętem. Nastawiałem się do niego pozytywnie, ale od samego początku, przy każdej okazji sprowadzał mnie na ziemię. Gdy zauważyłem,  że nawet animacja powitalna się zacina, wiedziałem, że będzie ciekawie.

Najważniejszym elementem tabletu jest oczywiście wyświetlacz. W tym przypadku otrzymujemy panel LCD IPS o rozdzielczości 1280 x 800, która przy rozmiarze wynoszącym dziesięć cali nie wypadałaby najgorzej, gdyby nie odwzorowanie barw. Są one dość dokładne - jednak po przeskoczeniu z tego co oferują współczesne telefony czy monitory komputerowe od razu czuć, że brakuje w nich odpowiedniego nasycenia. Ta „wyblakłość” mocno rzuca się w oczy, zwłaszcza jeżeli na co dzień korzystamy z bardziej współczesnego ekranu (np. w telefonie).

Tym co wypada na plus jest to, że Dogee U9 obsługuje Androida 14 - mamy więc na nim dostęp do wszystkich funkcji, jakich wypada oczekiwać od takiego urządzenia i radzi sobie także z większością aplikacji. Niestety jednak nie wszystkie są przez niego wspierane, a nawet wyszukiwane (próbowałem do testów poszukać gry Wreckfest w wersji mobilnej, ale sklep Google Play nawet jej nie wyświetlał po wklepaniu tej frazy). Ogólnie problemy z Dogee U9 zaczynają się pojawiać gdy tylko chcemy robić inne rzeczy niż przeglądanie nagłówków na ulubionym portalu. Wtedy wracamy do epoki responsywności z początków istnienia smart-urządzeń.

Tablet z Biedronki - Specyfikacja

Omawiany tablet ma duży ekran o przekątnej 10,1 cala, który sprawdza się przede wszystkim przy oglądaniu filmów i seriali. Uruchamiając na nim YouTube przy naładowanej w pełni baterii, wyłączył się dopiero po pięciu godzinach, oglądania filmów bez przerwy, co nie jest złym wynikiem przy pojemności 5060 mAh.

Sprzęt ma czterordzeniowy procesor RK3561, który często dostaje czkawki gdy chcemy przeskoczyć między kilkoma zadaniami, i niestety są to podstawowe czynności - zminimalizowanie playera filmowego, wejście w przeglądarkę i sprawdzenie powiadomień w jakiejś aplikacji: wszystko to zawsze trwa nieco za długo. W tej cenie niby trudno się temu dziwić jednak są to na tyle podstawowe funkcje, że dobrze gdyby nawet najbardziej podstawowy sprzęt był tworzony tak, by radzić sobie z nimi bez przestojów. Obsługa Dogee U9 jest trochę jak czekanie w deszczu na spóźniony autobus: wiesz, że w końcu nadjedzie, ale wolałbyś już być w drodze.

Dogee chwali się tym, że model U9 ma „rozszerzalny RAM”, dzięki czemu do wbudowanych 3 GB pamięci operacyjnej można dodać jeszcze 4 GB z pamięci wewnętrznej sprzętu i uzyskać w ten sposób 7 GB RAMu - powiem szczerze, że po takiej operacji różnica jest minimalna, i tablet jak miał problemy z płynnością działania tak ma (czyli wracamy do tego, że jego procesor niedomaga). Sam wyświetlacz to raczej solidny średniak, który oferuje dobre kąty widzenia,  ale brakuje mu wyższego odświeżania (choć nie dokopałem się do konkretnej informacji ile ma Hz, to wiedzcie, że do bicia rekordów mu daleko), oraz głębi czerni, która szczególnie rzuca się w oczy przy konsumpcji ciemniejszych scen w filmach.

Zabrakło tu modułu LTE, więc jesteśmy zdani tylko na zasięg Wi-Fi (co akurat nie jest już takim problemem), a miłą niespodziankę stanowi możliwość wrzucenia karty pamięci, która ma pojemność 1 terabajta. O aparatach z grzeczności napiszę tylko, że są i można nimi robić jakieś zdjęcia, ale  jeden z nich ma 5-megapikselową matrycę, a drugi (przedni) 2MP, co stawia odbiorcę na rozdrożu. Realista stwierdzi, że do niczego się nie nadają, a optymista podziękuje Dogee za nostalgiczny powrót do 2010 roku. Ja w tabletach w ogóle nie korzystam ze zdjęć, więc pozostanę pośrodku. W smartfonie taka specyfikacja aparatów na pewno byłaby jednak nie do przyjęcia.

Funkcjonalność i jakość wykonania Dogee U9

Poza plastikowym tyłem, który po prostu jest czarny i nie wywołuje żadnych emocji, sam ekran i waga urządzenia (0,5 kg) na pierwszy rzut oka robią wrażenie tabletu, który mógłby kosztować zarówno 300, 600 jak i 900 złotych. Dogee U9 jest porządnie wykonany, nie trzeszczy, ma złącze jack i wygodne przyciski do regulowania głośności - “budżetowość” w świecie tabletów sprawdza się o wiele lepiej niż w telefonach, z których bez przerwy korzystamy i chcemy, by miały dobry design i błyskawicznie działały. Tutaj wystarczy, ze producenci dostarczą w miarę lekki i cienki prostokąt z dotykowym ekranem i nie ma na co narzekać, chyba że zaczyna zacinać nawet przy przeglądaniu wiadomości Google. Co potwierdza omawiany model.

Ponieważ jest to sprzęt przedstawiany jako dobry dla dzieci, by móc włączyć im jakąś bajkę, czy serial, sprawdzić informacje, czy pograć to muszę przyznać, że o ile w pierwszych trzech punktach da się te funkcje obronić, tak w przypadku grania pojawiają się problemy. Uruchomienie Angry Birds 2 zajmuje  85 sekund! (od kliknięcia ikonkę do pojawiania się menu gry) gra nie działa płynnie, i choć jest w pełni grywalna i da się nią bawić to jednak od tak prostego tytułu, wypada oczekiwać lepszego działania. Byłem w szoku, że nawet tak podstawowa gra to za dużo dla tego modelu. 

Sprawdziłem także coś trójwymiarowego - #DRIVE, czyli charakterystyczną zręcznościówkę o jeździe samochodem i wymijaniu przeszkód. O dziwo ładowała się nieco szybciej, ale miała przez cały czas problemy z płynnością, nawet pomimo oszczędnej grafiki złożonej z dużych brył i powtarzalnych obiektów. Dało się oczywiście grać, ale minimalne spadki płynności i charakterystyczne przycinki, z którymi lata temu kojarzyły się gry mobilne, to w 2024 roku coś, co naprawdę psuje wrażenia.

Dogee U9 - Opinia

Oceniając ten sprzęt, jestem nieco rozdarty, ponieważ od pierwszego do ostatniego momentu jego używania dawał znać, że jest przestarzały, że zrobi wszystkie podstawowe rzeczy, których potrzebuję, ale dużo wolniej niż zdążyłem się do tego (lata temu) przyzwyczaić. Nie mogę go nikomu polecić z czystym sumieniem ze względu na to jak długo się nad wszystkim „zastanawia”. Za około 600 złotych (kupiliśmy za 369 zł w promocji) można mieć już tablet, który przynajmniej z podstawowymi zadaniami radzi sobie bez problemu i co za tym idzie, oferuje dużo przyjemniejsze wrażenia z użytkowania. Tu poza skrajnie niską ceną naprawdę nie da się znaleźć innych zalet.

Tablet z Biedronki

Z drugiej strony jeżeli stawiacie przede wszystkim na to, by było tanio i chodzi wam o nieduży ekran, który można chwycić, przenieść i uruchomić na nim kilka filmów na YouTube, Netfliksie czy innym HBO, to faktycznie - będzie to sprzęt wystarczający do takich zadań. Wszelkie pomysły o dokupywaniu do niego klawiatury, by popracować, pobrać programy do edycji wideo, rysowania czy do grania zdecydowanie bym jednak odpuścił. Korzystając z Dogee U9 w ten sposób na pewno szybko się zirytujecie. Lepiej dopłacić.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Największe barachło z Biedronki? Kupiłem, żebyście wy nie musieli i szkoda słów

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł