Bitcoin i Ethereum w dołku – czy karty graficzne w końcu potanieją?

Bitcoin i Ethereum w dołku – czy karty graficzne w końcu potanieją?

Wartość Bitcoina i Ethereum spadła - Czy jest szansa na tańsze karty graficzne?

Wiele się aktualnie dzieje na rynku kryptowalut. Właściciel firmy Tesla - Elon Musk, dzięki zamieszczonym w serwisie Twitter wiadomościom, jest głównym podejrzanym tego stanu rzeczy w oczach wielu ludzi na całym świecie. Nie pomogła także informacja, która przyszła ze wschodu – Chiny zakazały instytucjom korzystania z BTC. Spadek wartości Bitcoina (31%) i Ethereum (30%) nie wygląda jak zwykła korekta, z którą mieliśmy już do czynienia w ostatnim miesiącu, a przyszłość wartości wirtualnego pieniądza stoi pod dużym znakiem zapytania. I choć pewnie zdarzy się tak, że kryptowaluty znów się odbiją, ukazuje to jak niestabilny jest ten obszar. Na świecie jest wiele rynków dotkniętych przez szalejących górników. Jednym z takich jest rynek kart graficznych. Czy gracze w końcu będą mogli nabyć je w cenach ustalonych przez producentów? Wprowadzenie Proof of Stake (ang. Dowód Stawki) do Ethereum zdaje się być tym, czego ten rynek najbardziej potrzebuje. Tak czy inaczej, będzie to tylko jedna z wielu sytuacji, do której nie będą już wykorzystywane karty graficzne. Ilość wartościowych kryptowalut nadal operujących na dowodzie pracy, które nie mają wcale w planach przechodzenie na POS, jest zdecydowanie wyższa i może się okazać, że górnicy będą po prostu kopać inną.

Wartość BTC i ETH najniższa od miesięcy. Nadchodzą tanie karty graficzne?

 Mining kryptowalut – część 1/4 pt. “Co się tutaj dzieje?”

Odkładając na bok wszelkie teorie spiskowe dotyczących Elona Muska i zadawania pytań dlaczego jedna osoba, jakkolwiek bogata i wpływowa by nie była, mogła wywołać tak wielki krach na giełdach, przyjrzymy się czy istnieje jakakolwiek szansa na to, by karty graficzne w końcu potaniały. Nie stanie się to raczej w najbliższej przyszłości, ale istnieje wiele dowodów na to, że coś takiego może mieć miejsce już na początku przyszłego roku. Pierwszym na to dowodem jest oczywiście spadek wartości kryptowalut – w szczególności Ethereum, bo jakby na to nie patrzeć, to głównie przez nią półki sklepowe świecą pustkami, a ceny za karty graficzne są na tak wysokim poziomie. Nie jest to natomiast jedyny powód. Drugim dowodem jest to, że Ethereum w końcu przechodzi na Proof of Stake. Metoda potwierdzenia transakcji w blockchainie jest odmienna od tej, którą mogliśmy dotychczas oglądać. Aktualnie Ethereum działa na podstawie algorytmu Proof of Work (ang. Dowód Pracy), a więc jest bezpośrednio związany z mocą obliczeniową sprzętu, na którym walutę wydobywa górnik. Im większa moc obliczeniowa Twojego sprzętu, tym więcej waluty wydobędziesz. Proof of Stake natomiast kompletnie eliminuje potrzebę posiadania jak największej mocy obliczeniowej urządzeń do wydobywania, bo ten algorytm nagradza ludzi na podstawie włożonej wcześniej stawki (staking). A więc im więcej górnik ma monet (lub znajduje się monet w węźle), tym więcej wydobywa. Choć wydaje się to bardzo monopolistycznym podejściem do problemu, losowość takiego rozwiązania skutecznie eliminuje wykładniczy wzrost przychodów ludzi posiadających największą ilość monet.

Ale zaraz, przecież to już było! – krótka historia kryptowalut Ethereum i Bitcoin

Na pewno pamiętacie co się działo jeszcze 4 lata temu. Karty graficzne, szczególnie Polarisy od AMD, były masowo wykupywane przez górników kryptowalut i sytuacja nie została opanowana aż do momentu, w którym wartość Ethereum nie spadła o przynajmniej połowę.  Cały ten proceder trwał od mniej więcej 2017 roku, aż do początku roku 2019, w którym to na aukcjach można było znaleźć tysiące używanych do górnictwa kart graficznych – tak tanich, że składając nowy komputer, ciężko było przejść obok nich obojętnie. Jeżeli historia lubi się powtarzać, a lubi, to będąc w samym środku takiego okresu, jeszcze sporo przed nami. Czy potrwa to jeszcze rok? Całkiem możliwe, choć niekoniecznie. Tak jak wspomniałem wcześniej, dzięki przejściu Ethereum na Proof of Stake, istnieje ogromna szansa na to, że górnicy zwrócą wzrok ku giełdzie, zostawiając graczy, czy ogólnie rynek komputerów w końcu w spokoju. Twórców tak naprawdę nie obchodzi to, że mały Pawełek nie może zakupić karty graficznej w sugerowanych cenach (MSRP), ale to, że cały proces wydobywania monet pochłania ogromne ilości energii już tak – o czym z resztą pisał nawet sam Elon Musk. Nie wiemy tylko w jaki sposób twórcy ETH rozwiążą wszystkie nurtujące ich problemy, z forkiem włącznie.

 Czy GeForce RTX 3060 obroni się przed górnikami? Testy wydajności i analiza sytuacji

Choć twórcy ETH już w 2018 roku zapowiadali, że przechodzą na algorytm dowodu stawki, nic się z ich zapewnień nie wydarzyło. Były zwykłe obiecanki, które się nie ziściły, dlatego warto podchodzić do najnowszych rewelacji z odrobiną sceptycyzmu. Tak czy inaczej, problem poboru energii zaczyna być bardzo uciążliwy, bo coraz więcej ludzi wchodzi na rynek kryptowalut, wykorzystując do tego coraz więcej sprzętu. Jeżeli się tego w jakiś sposób nie rozwiąże, możemy być świadkami krachu energetycznego na całym świecie. Wydobywanie kryptowalut, nawet biorąc pod uwagę korzyści dla jednostki zdobywającej wirtualny pieniądz, jest według wielu ludzi zwykłym marnotrawstwem energii. I choć duża ilość kopalni korzysta z odnawialnych źródeł energii, wiele z nich operuje na pozostawiających po sobie ślad węglowy paliwach. Problem jest więc jak najbardziej realny.

Nvidia i LHR – czy nałożenie limitu zda egzamin?

Wcześniejsze zapewnienia NVIDII spaliły na panewce. Pomimo tego, że przez pierwszych kilka dni GeForce RTX 3060 faktycznie miał obniżoną wydajność podczas kopania Ethereum, szybko taką blokadę ominięto – i to przy „pomocy” samej NVIDII. Firma, po kilku miesiącach od tego wydarzenia, zdecydowała się na wypuszczenie kolejnych modeli kart graficznych, tym razem z bardziej szczelnym zabezpieczeniem. Karty swojego rynkowego debiutu jeszcze nie miały i ciężko stwierdzić, czy limiter ten zda egzamin, ale partnerzy już dziś prowadzą swoje kampanie marketingowe, w których wyraźnie oznaczają nowe urządzenia. Tych spodziewać się możemy już pod koniec maja, a co najważniejsze, wypierać będą one GPU bez tych zabezpieczeń. Decyzja w zamyśle jest dobra, choć głównego powodu tego rozwiązania nie znamy. Jedni twierdzą, że NVIDIA chce, by górnicy zainteresowali się dedykowanymi urządzeniami do kopania kryptowalut CMP, a te z kolei są znacznie mniej opłacalnym wyborem niż GeForce RTX 3000. Drudzy natomiast twierdzą, że jest to gra pod publikę, bo w oczach graczy NVIDIA chce na całym procederze zarobić jak najwięcej pieniędzy, nieważne na jakiej grupie docelowej.

Tak jak wspomniałem wcześniej, nie wiemy czy LHR zda swój egzamin i czy docelowo ochroni rynek komputerów osobistych. Wystarczy jednak jedna osoba, która odnajdzie jakąkolwiek lukę w zabezpieczeniach, by kilka dni później, za sprawą wynalazku jakim jest internet, wszyscy górnicy z tego skorzystali. Miejmy nadzieję, że takie coś miejsca mieć nie będzie – jakkolwiek naiwnie to nie zabrzmi. Drugą sprawą jest fakt, że Ethereum będąc głównym winowajcą pustek na sklepowych półkach, wcale nie musi takowym być w przyszłości. Nawet po wprowadzeniu limitu ETHash w kartach graficznych NVIDII, górnicy przecież mogą wskoczyć na inny algorytm (SCRYPT czy Equihash), wydobywając inne kryptowaluty, pośrednio zwiększając ich popularność, a tym samym wartość i cała bańka napuchnie ponownie – tylko pod inną nazwą. Być może jedyną nadzieją graczy chcących zakupić nowy sprzęt w atrakcyjnej cenie, jest stabilizacja wskaźnika trudności wydobycia krypto oraz ich wartości na giełdach. Tak samo jak miało to miejsce cztery lata temu.

Kryptowaluty i karty graficzne – nie chwal dnia przed zachodem słońca

Każde, nawet najmniejsze wahania kursu kryptowalut, od razu wzbudzają w ludziach nadzieję na rychły powrót do normalności. Tymczasem krypto, nawet biorąc pod uwagę ogromny spadek ich wartości w ostatnich tygodniach, mają się całkiem dobrze. Patrząc bowiem na wykres, wcale nie widzimy spadku, a sukcesywny wzrost, ale trzeba przy tym wziąć dane z przynajmniej kilku miesięcy, a nie dwóch dni. Na przykład Ethereum, jeszcze sześć miesięcy temu w styczniu, kosztował 500 USD, a dziś, po spadku sprzed kilkudziesięciu godzin, kosztuje już 2900 USD. Jest to więc 450% wzrost wartości w niecałe sześć miesięcy, co nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek powrotem do przeszłości. Zresztą nie chodzi tu tylko o ETH, bowiem tak naprawdę znaczna większość kryptowalut zanotowała w tym roku duże wzrosty. Karty graficzne, czy ogólnie rynek komputerów jest więc nadal zagrożony, co oczywiście możemy obserwować w sklepach – po ich cenach.

Balans wartości kryptowaluty, poziomu trudności podczas jej wydobywania oraz cen za sprzęt komputerowy, musi zostać zachowany. To właśnie ten balans określa, czy górnikom opłaca się wydobywać kolejne monety, czy też już nie. Poziom trudności wzrasta z godziny na godzinę, bo większa część wyprodukowanych kart graficznych trafia właśnie do koparek, a te bezpośrednio powodują taki stan rzeczy. Oczywiście nie pomógł też fakt, że nowe karty graficzne NVIDIA GeForce RTX 3000 są tak piekielnie wydajne w tych zastosowaniach. Jeżeli przyjrzymy się wykresowi trudności Ethereum, ten jeszcze rok temu oscylował wokół 2.3 PH (Peta Hash), a teraz jest już na poziomie 8.5 PH. Jest to więc 270% wzrost trudności w wydobyciu. To samo mogliśmy zauważyć w roku 2017-2018, gdzie wszystkie karty graficzne AMD Radeon (szczególnie Polaris), były wręcz przez górników pochłaniane. Dopiero ustabilizowanie wartości ETH spowodowało, że miłośnikom wirtualnego pieniądza przestało się to opłacać.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Bitcoin i Ethereum w dołku – czy karty graficzne w końcu potanieją?

 0