Desktopy nie składają broni. Raport o rynku komputerów stacjonarnych


Desktopy nie składają broni. Raport o rynku komputerów stacjonarnych

Komputery stacjonarne, przez lata wizytówka branży IT, dziś stają się niszą. Rynek wchłania średnio ok. 700 tys. sztuk rocznie. Pandemia przyspieszyła zmianę, utrwalając mobilność jako standard. Desktopy straciły przewagę cenową (bo zwykle są droższe od notebooków o analogicznej konfiguracji), ale pozostały sprzętem premium: wybieranym przez graczy, profesjonalistów i stanowiska pracy, które nie potrzebują mobilności.

W naszym cyklu raportów dotyczących rynku IT nie może zabraknąć raportu na temat desktopów, choć powstał on bardziej dla porządku, niż z praktycznej potrzeby. Dlaczego? Desktop, przez dekady wizytówka branży komputerowej powoli staje się urządzeniem egzotycznym. Tak jak w odległej przeszłości był standardem a notebook rarytasem, tak teraz jest odwrotnie. Moda na komputery przenośne stała się standardem utrwalonym w okresie pandemii, gdy upowszechnił się model pracy zdalnej. Desktop oraz konstrukcje typu AiO wybiera się jedynie w jednoznacznie uzasadnionych przypadkach choćby dlatego, że są zwykle zauważalnie droższe od notebooków o analogicznych parametrach. Jak wiadomo, zawsze było odwrotnie, skąd zatem ta zmiana? 

Desktop dziełem sztuki

Oficjalnie mówi się, że nie tyle desktopy podrożały, co notebooki potaniały. Te drugie, ze względu na masowość produkcji i zintegrowane komponenty bezpośrednio na płycie głównej – jak choćby pamięci operacyjne – stały się sprzętem jednorazowym. Jeśli coś ulegnie awarii, laptopy są najczęściej bez żalu wymieniane na nowe. Tymczasem dzisiejszy desktop to dopracowana konstrukcja zaprojektowana z myślą o dużej trwałości oraz możliwości rozbudowy. Nawet jeśli komputer stacjonarny ma zintegrowany moduł graficzny, najczęściej jest gotowy do obsługi pełnowymiarowej karty graficznej, a zasilacz i chłodzenie przewidują taką możliwość. Do tego stosuje się w nich komponenty o najwyższej wydajności.

Również obudowy są dziś czymś więcej niż tylko „pudełkiem na elektronikę”.

  • Projektowanie i inżynieria – w małej obudowie trzeba zmieścić pełnoprawne podzespoły, więc konstrukcja wymaga bardziej skomplikowanego układu chłodzenia, prowadzenia kabli i modułowych elementów.

  • Materiały premium – producenci często kierują takie obudowy do entuzjastów i fanów „small form factor” (SFF), więc stosują aluminium, szkło hartowane, wysokiej jakości wentylatory.

  • Nisza rynkowa – małe obudowy to segment hobbystyczny, produkowany w mniejszych seriach niż masowe ATX, co podnosi cenę.

  • Chłodzenie i kompatybilność – trzeba zapewnić miejsce na wydajne GPU i chłodzenie CPU, co wymaga sprytnych rozwiązań konstrukcyjnych.

  • Design – SFF obudowy często są minimalistyczne, estetyczne, traktowane jako element wystroju, co winduje cenę.

W praktyce oznacza to, że laptopy stały się „standardowym” wyborem dla większości użytkowników, a desktopy – sprzętem dla graczy, profesjonalistów i entuzjastów, co dodatkowo winduje ich ceny.

Rynek w liczbach

Jak wspomnieliśmy, segment komputerów stacjonarnych stał się stosunkowo niewielki. Średnia z ostatnich lat to ok 700 tys. sztuk rocznie przy czym na początku dekady było to było to jeszcze nieco ponad 800 tys. zaś w ostatnich dwóch latach poniżej 700 tys. Co ciekawe, w 2025 r. zapotrzebowanie na takie maszyny będzie najprawdopodobniej większe, niż w 2024 r. 

Jeśli odliczyć segment komputerów gamingowych, którego sprzedaż w ostatnich latach wyraźnie maleje, widać że popyt na desktopy utrzymuje się w ciągu ostatnich pięciu lat na stosunkowo stabilnym poziomie, przekraczającym pół miliona sztuk rocznie.

Rynek pecetów w Polsce

Rok Desktopy Desktopy gamingowe
2020 793 300 211 200
2021 744 500 168 500
2022 737 350 141 800
2023 644 100 128 100
2024 671 560 131 600
2025 (prognoza) 690 000 120 000

Wśród producentów struktura udziałów jest praktycznie niezmienna od lat. Z 337 tys. sprzedanych w pierwszej połowie tego roku maszyn niemal połowa należy do grupy zwanej potocznie DHL w ramach której niekwestionowanym liderem pozostaje Dell Technologies. W pierwszej połowie tego roku wprowadził on na rynek tyle, co dwaj pozostali razem wzięci. Druga połowa rynku niezmienne też jest zdominowana przez komputery składane przez lokalnych, małych dostawców, którzy na Zachodzie nazywani są WhiteBox, w Polsce przyjęła się nazwa C-brand. W odległej przeszłości resellerzy produkowali niemal dwie trzecie desktopów, obecnie jest to coraz trudniejsze do jednoznacznego ustalenia, nawet wśród największych ekspertów opinie są bardzo podzielone.

 - Komputery C-Brand, składane lokalnie, od wielu lat w Polsce stanowią ponad 50% rynku. Oczywiście są również okresy kiedy dostępność i łańcuchy dostaw kluczowych komponentów są zaburzone. Wtedy udział integracji lokalnej spada na rzecz A-Brandów w tym marki MSI – mówi Artur Szpruch, Product Manager w MSI Polska. Zupełnie inaczej ocenia udział tzw. składaków NTT System.

 - Trudno jest oszacować dokładny, aktualny udział C-brandów w rynku PC. Szacujemy że jest to nie więcej niż 25%. I prawdopodobnie w dalszej perspektywie będzie malał, ponieważ jest coraz mniej opłacalny – wyrokuje Wojciech Kurek, dyrektor ds. Rozwoju Produktów Własnych w NTT System. NTT System, największy krajowy producent sprzętu komputerowego, jako jeden z nielicznych podał dane dotyczące sprzedaży z chirurgiczną dokładnością i z pewnością ma powody do zadowolenia w tym roku.

 - W pierwszej połowie tego roku sprzedaliśmy 21 629 desktopów, zakładamy że druga połowa roku będzie równie udana, co pozwoli nam zakończyć rok z 20-procentowym wzrostem rok do roku – mówi Wojciech Kurek.

Ceny i konfiguracje

Współczesne desktopy nie kojarzą się już z klasyczną skrzynką w formacie ATX, która przez dekady wyznaczała nie tylko funkcjonalny, ale i mentalny standard, tak mocno zakorzeniony w świadomości użytkowników, że przez lata podchodzili oni z dużą nieufnością do konstrukcji typu SFF, nie mówiąc już o miniPC. Trudno było uwierzyć, że obudowa o kubaturze dwóch kostek masła może skrywać pełnoprawny komputer stacjonarny. Tymczasem takie konstrukcje pojawiły się niemal równolegle z początkiem ery procesorów Intel Core, czyli od 2006 roku, a przełomem w ich rozwoju były jednostki piątej i szóstej generacji, które nie wymagały aktywnego chłodzenia, co pozwoliło na dalsze zmniejszanie kubatury wewnątrz obudowy. Potrzeba było jednak lat, aby użytkownicy przekonali się, że mniejsza obudowa to nie tylko równoważny odpowiednik miniTower ATX, ale także rozwiązanie bardziej eleganckie, ciche, energooszczędne i zajmujące mniej miejsca. Dziś konstrukcje SFF stały się standardem, zwłaszcza w zastosowaniach biznesowych, a drugim popularnym typem desktopa pozostają jednostki AiO, zwłaszcza w segmencie biznesowym.

 - Przy wyborze sprzętu biurowego, poza wydajnością i niezawodnością duże znaczenie ma optymalizacja przestrzeni, dlatego w takim przypadku klienci często decydują się na rozwiązania AIO – mówi Wojciech Kurek.

Jak obecnie wygląda struktura rynku komputerów stacjonarnych pod względem formy obudowy? Z rozmów z producentami wynika, że SFF stanowią około 50% sprzedaży, AiO – 15%, miniPC – również 15%, a pozostałe 20% to tradycyjne miniTowery. 

Jeśli chodzi o ceny desktopów, to najczęściej są one zauważalnie droższe od notebooków. - Wyróżniamy trzy główne grupy cenowe w komputerach adresowanych do biznesu: od 1 do 2 tys. zł, od 2 do 4 tys. zł oraz od 4 do 10 tys. zł. Największą popularnością cieszą się maszyny z drugiej grupy – odpowiadają one za około 50% sprzedaży. 20% rynku należy do najdroższych konstrukcji, natomiast jedynie 10% użytkowników wybiera komputery najtańsze – wylicza Artur Szpruch, 

Sercem desktopów są najczęściej jednostki Intela, najbardziej popularne to te z serii Core i5, a generalnie do Intela należy około 80% tego segmentu rynku, podczas gdy AMD utrzymuje się na poziomie 20%. Zdecydowana większość użytkowników korzysta z konfiguracji obejmującej 16 GB pamięci RAM oraz dysk SSD o pojemności 1 TB. To znacząca zmiana, ponieważ jeszcze rok temu standardem były dyski 512 GB, a nawet 256 GB. Jeszcze niedawno przewidywano, że kolejnym krokiem będzie upowszechnienie dysków 2 TB, jednak w obliczu szybko rosnących cen kości NAND nie można wykluczyć regresu i powrotu do pojemności rzędu 500 GB.

Komputery gamingowe

Komputery gamingowe stanowią bardzo istotną część rynku desktopowego w Polsce, choć i tu widać powolne spadki. Największy pik sprzedaży odnotowano w roku pandemii, kiedy entuzjaści elektronicznej rozrywki kupili ponad 200 tys. maszyn. Od tamtej pory liczby systematycznie maleją – co roku o kilkadziesiąt tysięcy – i w bieżącym roku sprzedaż prawdopodobnie nie przekroczy 140 tys. sztuk.

W przypadku sprzętu gamingowego funkcjonuje podział na trzy główne kategorie cenowe:

  • 3 000–5 000 zł – wolumenowe konfiguracje z serii MAG Infinite S3 lub MAG Infinite E1,

  • 5 000–10 000 zł – średnia półka reprezentowana przez serie MPG Trident AS oraz MAG Infinite S3,

  • 10 000–30 000 zł – najbardziej wydajne jednostki z serii MPG Infinite X3 AI oraz MEG Vision X AI.

MSI wskazuje, że w segmencie gamingowym największą popularnością cieszą się konstrukcje z pierwszej grupy cenowej – wybiera je co drugi gracz. 35% użytkowników decyduje się na komputery ze średniej półki, natomiast najdroższe konfiguracje trafiają do zaledwie 15% entuzjastów elektronicznej rozrywki.

Preferencje użytkowników w zakresie procesorów jeszcze do niedawna były podobne jak w desktopach „cywilnych”, gdzie dominował Intel. 

– W latach 2020–2023 Intel miał przewagę nad AMD, a jego udział w sprzedaży sięgał momentami ponad 80%. Od 2024 roku AMD zaczęło jednak mocno odbudowywać swoją pozycję, szczególnie w komputerach konsumenckich i gamingowych. Obecnie klienci częściej wybierają rozwiązania AMD niż Intela i szacujemy, że ten trend utrzyma się również w 2026 – mówi Artur Szpruch.

Desktop – notebook: 1:3

Desktopy nie składają broni, choć ich czasy świetności wydają się minione. Do końca minionej dekady powoli przekazywały pałeczkę notebookom, a pandemia – katalizator pracy zdalnej – tylko przyspieszyła ten proces. Dziś proporcje są jasne: na trzy notebooki przypada jeden desktop.

Czy w przyszłości będzie ich jeszcze mniej? Coraz więcej wskazuje na to, że krzywa spadku desktopów weszła w etap wypłaszczenia. Popyt na komputery stacjonarne nie znika, bo istnieją segmenty, w których ten model jest naturalnym wyborem. 

 - Gracze, którzy potrzebują mocnej konfiguracji obsługującej najnowsze tytuły gier oraz firmy i instytucje publiczne, które nie potrzebują komputerów mobilnych w swoich biurach. Prężnie również rozwija się rynek digital signage i wszelkiego rodzaju urządzeń sterujących smart home, maszynami vendingowymi, monitoringami CCTV oraz branża hotelarska i komputery punktów kasowych do obsługi klientów w sklepach stacjonarnych. Dla tych segmentów mamy przygotowane nasze komputery mini PC oraz All In One – mówi Artur Szpruch.

Co więcej, jeśli trend spadkowy w segmencie notebooków się utrzyma, proporcje mogą ponownie się zmienić – z obecnych 1:3 do 1:2, jak to było kilkanaście lat temu. Wygląda na to, że popyt na notebooki maleje szybciej niż na desktopy, a to oznacza, że komputery stacjonarne wciąż mają szansę odzyskać część utraconej pozycji. Desktopy pozostaną obecne tam, gdzie liczy się moc, trwałość i specyfika zastosowań – i choć ich rola się zmienia, wciąż są ważnym elementem rynku PC.

Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!

Pokaż / Dodaj komentarze do:

Desktopy nie składają broni. Raport o rynku komputerów stacjonarnych
 0