Diablo Immortal - świetna przystawka przed Diablo 4 czy bezczelny skok na kasę?

Diablo Immortal - świetna przystawka przed Diablo 4 czy bezczelny skok na kasę?

Diablo Immortal podzielił graczy. Większość jest zdania, że to brutalny skok na kasę, ale są są też tacy, którzy przekonują, że to wymarzona przystawka przed Diablo 4. Gdzie leży prawda?

W moich wrażeniach z gry w Diablo Immortal pisałem o mieszanych odczuciach. Blizzard rzeczywiście przygotował świetnego hack'n'slasha w wersji na smartfony i tablety (ostatecznie przygotowano też konwersję na pecety) i zawarł w nim ogrom zawartości. W sumie 20 godzin kampanii fabularnej, z czego blisko połowę można przejść bez mozolnego grindowania (zmuszaniu gracza do wykonywania powtarzalnych czynności celem uzyskania korzyści takich, jak ekwipunek niezbędny do przejścia na kolejne etapy) i bez korzystania z systemu mikrotransakcji (o którym więcej za chwilę).

Jednak chcąc spędzić z Diablo Immortal więcej czasu, musimy nastawić się na jedno i drugie, ewentualnie na jedno albo drugie. Czytaj: albo wielogodzinne wymachiwanie mieczem, by utorować sobie ścieżkę do dalszej części gry, albo wyciągnięcie z portfela karty kredytowej i kupienie niezbędnych surowców czy przedmiotów za prawdziwą walutę. Ktoś powie, że podobnie działają prawie wszystkie produkcje free-to-play (w praktyce darmowe, ale z wytężonym grindem i dokuczliwymi mikrotransakcjami), i... nie sposób będzie mu odmówić racji. Czy w systemie opracowanym przez Blizzard na potrzeby Diablo Immortal jest coś szczególnie irytującego albo niemoralnego, co wywołało potężną lawinę (głównie negatywnych) komentarzy w internecie?

Diablo Immortal to gra free-to-play, co oznacza, że gracze muszą nastawić się w niej na mozolny grind i/lub nachalne mikrotransakcje. Nie jest to nic nowego w gamingowej branży, ale właśnie o produkcji Blizzarda mówi się ostatnio wyjątkowo głośno. Dlaczego?

Bez kul ani rusz

W Diablo Immortal obowiązują trzy podstawowe surowce: złoto, platyna oraz wieczne kule. Złoto to nic nowego. Stykaliśmy się z nim we wszystkich dotychczasowych grach z serii. To jedyny surowiec, którego nie da się kupić za prawdziwe pieniądze. Zdobywamy je, zabijając stwory i wykonując questy. A później wydajemy na zakup przedmiotów od NPC-ów. Platynę da się kupić przy użyciu karty kredytowej, ale można ją pozyskać także przez sprzedaż przedmiotów i wykonywanie zadań. Jest potrzebna do zdobycia niektórych (często bardzo) wartościowych towarów. Do tej pory wszystko brzmi w porządku, prawda?

Sprawy komplikują się, gdy dochodzimy do wiecznych kul. To surowiec, którego nie da się w Diablo Immortal zdobyć. Musimy go kupić za prawdziwą walutę. A bez niego nie zdobędziemy m.in. legendarnych emblematów czy kamieni przekucia. Z kolei bez tych nie mamy większych szans na dalszych etapach gry. Najlepsze ulepszenia postaci zarezerwowano dla tych graczy, którzy zbiorą... ekhm, kupią odpowiednią ilość wiecznych kul. O cenach tego surowca nie ma co pisać. Cóż, są wysokie. Wystarczy, że rzucicie okiem na aktualny cennik.

Kup pan skrzynkę

Jeszcze więcej kontrowersji wywołują (nie)popularne lootboksy, których funkcję pełnią w Diablo Immortal szczeliny oraz emblematy. To nic innego, jak "pudełka z niespodzianką", za które płacimy i które odsłaniają swoją zawartość dopiero po zakupie. To rozwiązanie, które występuje obecnie w wielu grach free-to-play (i nie tylko) i pomimo swojego hazardowego charakteru nie wzbudza większych emocji. Choć są kraje, które lootboksów zakazują. Z tego powodu w Diablo Immortal nie mogą zagrać Belgowie ani Holendrzy. Czy sprawiedliwie? Czy Blizzard rzeczywiście w tej kwestii przesadził?

Szczeliny to nic innego jak specjalne obszary, na których zdobywamy stosunkowo cenne przedmioty, w tym te legendarne. Aby zwiększyć prawdopodobieństwo znalezienia wartościowego lootu w tych miejscach, musimy je ulepszać za pomocą emblematów. Celem większości graczy jest pozyskanie w ten sposób legendarnych klejnotów, znacząco poprawiających siłę bohatera (lub bohaterki). Im więcej ich zdobędziemy, tym lepiej dla nas.

Brzmi prosto? Owszem. Ale nie w tym tkwi problem. Sęk w tym, że najłatwiejszym sposobem na zdobycie rzadkich i legendarnych emblematów, dzięki którym wyraźnie zwiększamy szanse na znalezienie legendarnych klejnotów w szczelinach, jest pozyskanie wiecznych kul. Tak, dobrze pamiętacie, chodzi o ten surowiec, którego nie da się zdobyć - trzeba go kupić za prawdziwe pieniądze. W teorii da się pozyskać legendarne klejnoty także na inne sposoby, ale w praktyce wymagają one od nas tak mozolnego grindu, że trzeba by rzucić pracę i zacząć etatowo grać, by efektywnie rozwijać naszą postać, nie wydając na to dużych sum pieniędzy.

Diablo Immortal oferuje też za prawdziwą walutę przedmioty kosmetyczne. Owszem, są dosyć drogie, ale z tym ja sam nie mam większego problemu. To rzeczy zupełnie opcjonalne, bez których można się spokojnie obyć. W przeciwieństwie do wiecznych kul, bez których życie w Sanktuarium okazuje się wyjątkowo ciężkie. Blizzard rozsierdził graczy również tym, że jeśli w którymś momencie zdecydujemy się przenieść naszą postać na inny serwer, nie przeniosą się wraz z nią kupione wcześniej elementy kosmetyczne. Chcąc je dalej mieć, trzeba za nie zapłacić ponownie. To drobnostka, ale dla niektórych fanów bardzo istotna.

Za darmo, czyli bardzo drogo

Formuła free-to-play sama w sobie nie jest zła. W przypadku Diablo Immortal chyba także każdy potrafi zrozumieć, że skoro twórcy dostarczają naprawdę przednią grę za darmo, to chcą później w jakiś sposób na niej zarabiać. Pozostaje jednak kwestia owego sposobu. Ten, na który zdecydował się Blizzard, ma prawo nie tylko irytować, ale wręcz oburzać. "Zamieć" zaprojektowała swoją mobilną produkcję w taki sposób, by ciągle kusić graczy i zachęcać do sięgania po kartę kredytową. To połączenie wielu skutecznych strategii typu pay-to-win (w tłumaczeniu na język polski: płać, by wygrywać), wzbogaconych o szereg płatnych elementów, które pozwalają oszczędzić czas. A jeśli nie chcecie wydawać dużych sum pieniędzy, tego ostatniego będziecie potrzebowali ogrom. 

Wymaksowanie postaci bez sięgania po mikrotransakcje może wam zająć kilka lat. A jeśli pójdziecie na skróty i zdecydujecie się płacić, przygotujcie duuużo pieniędzy. Twórcy kanału Bellular News na YouTubie wyliczyli, że do awansowania bohatera na najwyższy poziom doświadczenia potrzeba około 110 tysięcy dolarów. Czyli równowartości małego mieszkania w Warszawie czy Krakowie. Jeszcze dalej w obliczeniach poszedł youtuber o pseudonimie Force Gaming. Według niego, chcąc wymaksować swoją postać, wykorzystując do tego wszystkie dostępne metody, musimy wydać kilkaset tysięcy dolarów. To brzmi absurdalnie i jest absurdalne, jeśli rzeczywiście ktoś zamierza spędzić z Diablo Immortal wiele dni i zobaczyć przynajmniej dużą część tego, co Blizzard przygotował.

Hack'n'slash Casino

Blizzard nie wymyślił free-to-play na nowo. Wszystko, z czym stykamy się w Diablo Immortal, wymyślono już dawno i przerobiono w tysiącach gier, zwłaszcza smartfonowych i przeglądarkowych (przecież w poprzednich tytułach z serii Diablo też stosowano rozmaite psychologiczne sztuczki, ale tam nikogo one nie drażnią, bo nie są aż tak wyeksponowane i twórcy nie wyciągają dłoni po nasze pieniądze podczas zabawy). Są wśród tych wszystkich pomysłów rozwiązania iście drańskie, jak choćby ukryte limity. Choć żaden z twórców otwarcie tego nie przyzna, tajemnicą poliszynela pozostaje, że wprowadzono je także w mobilnym Diablo.

Po wykonaniu kilku questów pobocznych przestajemy otrzymywać loot, po zdobyciu paru legendarnych przedmiotów w ciągu dnia szansa na otrzymanie kolejnego dropu spada, najtrudniejsi bossowie przestają wypluwać nagrody po kilku próbach... Jest tego naprawdę sporo, a wszystko sprowadza się do jednego - wciągania nas coraz bardziej w spiralę grindu i mikrotransakcji. Jak najmocniej i na jak najdłużej. Tak abyśmy nie odpuścili po tygodniu czy dwóch. Całość została perfekcyjnie przemyślana. Jak w kasynie.

Diablo Immortal nie jest więc niczym nowym w dziedzinie gier free-to-play. Dlaczego więc akurat ten tytuł wywołał takie poruszenie? Odpowiedź na to pytanie jest dość oczywista. Przede wszystkim stało się tak dlatego, że to jedna z najpopularniejszych premier w historii smartfonowego gamingu. Diablo to marka, która elektryzuje miliony graczy na całym świecie. A zatem można powiedzieć, że zadziałał efekt skali. Choć jednocześnie trzeba przyznać, że Blizzard miejscami przesadził i wyeksponował grind oraz mikrotransakcje tak bardzo, że wręcz wywołuje to niesmak.

Sieć aż pęka od wiadomości, w których użytkownicy żalą się, że gra na każdym kroku wyświetla okienka dialogowe z zachętami do dokonania opłaty, wręcz zmusza do wyciągania karty kredytowej podczas przechodzenia kampanii fabularnej ("Nie zapłacisz? Okej, twoja sprawa, ale grinduj teraz przez kilka miesięcy") czy nazywa nas wprost biedakami (jeśli owej karty kredytowej nie wyciągniemy).

Nieśmiertelny czy niemoralny?

Część graczy sugeruje, by zacząć nazywać Diablo Immortal (Diablo Nieśmiertelny) Diablo Immoral (Diablo Niemoralny). Część zwraca uwagę, że to produkcja przeznaczona przede wszystkim na rynek azjatycki, gdzie popularne są gry typu "gacha" (z dużą dozą losowości i mocno wyeksponowanymi elementami hazardowymi). Tak czy inaczej, od początku sugeruję, by każdy zainteresowany zapoznał się z Diablo Immortal osobiście. Nie wydając ani złotówki, można na własnej skórze przekonać się, co przygotował Blizzard. Jestem jednak pewien, że większość śmiałków odbije się od paywalla (mianem tym określa się sposób monetyzowania zawartości poprzez pobieranie opłat za dostęp do niej). "Zamieć" po prostu przesadziła. Rozumiem, że można oczekiwać, że ktoś będzie wydawał po kilkadziesiąt złotych miesięcznie, by bawić się w ulubioną grę.

Ale sytuacja, w której stawia się gracza przed ultimatum: "albo wykonujesz męczące czynności przez wiele miesięcy, by pójść dalej, albo idziesz po portfel i płacisz nam dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych", przyprawia o zawrót głowy. Tak, to nieuczciwe. Tak, to niesmaczne. Tak, to niemoralne. Ale cóż, takie mamy czasy. Nie wiem, jak wy, ale ja odpuszczam i czekam cierpliwie na Diablo 4. Mam nadzieję, że Blizzard dotrzyma słowa i w "czwórce" będzie pobierał od nas pieniądze tylko za opcjonalne przedmioty kosmetyczne i za fabularne dodatki (tak jak do tej pory bywało). Trzymajmy za to wspólnie kciuki.

Przeczytaj też:

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: Diablo Immortal - świetna przystawka przed Diablo 4 czy bezczelny skok na kasę?

 0