Ten sprzęt z Action kosztuje 13 zł. Kupiłem i sprawdziłem, co potrafi

Ten sprzęt z Action kosztuje 13 zł. Kupiłem i sprawdziłem, co potrafi

Głośnik Bluetooth to całkiem przydatny gadżet w codziennym zastosowaniu, jeśli mamy również na względzie fakt, że ludzie wokół nas nie chcą słuchać naszych wydobywających się z przetwornika szarpidrutów czy jakiegoś polskiego rapu. Przydaje się chociażby na wycieczkach rowerowych, spacerach i nad jeziorem, bo przy względnie niewielkiej inwestycji jesteśmy w stanie poczuć to, co czuli nasi dziadkowie z radiem Ania na baterie AAA.

Dziś wszystko odbywa się natomiast za pośrednictwem wbudowanych akumulatorów i łączności Bluetooth, ale czy głośnik za uwaga… 13 zł, jest w stanie w ogóle jakoś zagrać? Poszedłem do Action, kupiłem i sprawdziłem, żebyście Wy nie musieli.

Sologic SL-200 – specyfikacja

W specyfikacji nie znalazły się interesujące nas informacje. Wiadomo jednak, że SL-200 to kieszonkowy głośnik składający się z jednego przetwornika o mocy „3 W” (a przynajmniej tak podaje producent) oraz dodatkowego pasywnego radiatora, mającego w teorii nieco podbić niskie tony, aby cały dźwięk nie był zbyt płaski. Łączy się z urządzeniem mobilnym za pośrednictwem Bluetooth 5.0, a działa w oparciu o akumulator 300 mAh, wystarczający nawet na dwie godziny odsłuchu – jeśli ustawimy głośność na ok. 70%. Ładować sprzęt możemy przy pomocy kabelka USB-C, bo i taki port znalazł się pod gumowaną osłoną.

I nic więcej tutaj nie znajdziemy. Żadnego radia, ani nawet wskaźnika naładowania baterii. To po prostu kawałek plastikowej obudowy z przetwornikiem o średnicy ok 60 mm z wbudowanym modułem Bluetooth z Chin. Sześcioma centymetrami raczej nikomu nie zaimponujecie, ale wiadomo, każdy ma inne wymagania i nie mi ostatecznie oceniać. Tak czy owak, jak już zresztą się domyślacie, za 13 zł kupiłem zatem sprzęt bardzo podstawowy, choć przynajmniej działa.

Sologic SL-200

Sologic SL-200 - jakość wykonania i „ficzery”

Jak już wspomniałem, SL-200 to bardzo podstawowy sprzęt o niewielkich gabarytach, który zmieści się nawet do nieco większej kieszeni. Wbudowany klips pozwala nawet przypiąć go chociażby do kierownicy czy plecaka, więc można uznać, że jest to przedłużenie naszego smartfona, który z całą pewnością przez większość czasu spędzonego na rowerze będzie w jakimś schowku lub właśnie kieszeni.

A co z jakością wykonania? Nie ma się tu do czego przyczepić, choć oczywiście wszystko wykonane jest z plastiku (oprócz śrubek). Głośnik nie jest natomiast wodoodporny, więc o pływaniu z tym wynalazkiem możecie zapomnieć.

Jedynym „ficzerem” głośnika jest możliwość podłączenia go do smartfona lub innego źródła za pośrednictwem Bluetooth. Oprócz głównego włącznika, nie znajdziecie tu ani jednego dodatkowego przełącznika czy przycisku – a szkoda, bo potencjometr byłby wskazany. W taki sposób nie musielibyście sięgać po telefon, żeby kontrolować chociażby głośność.

Sologic SL-200

Jakość dźwięku

Producent podaje, że SL-200 posiada 3-watowy głośnik, ale ciężko uwierzyć, że również i wzmacniacz tyle podaje, bo jeśli sam przetwornik nie ma ekstremalnie niskiej czułości (wysoka czułość przy niższej mocy pozwala osiągnąć wyższą głośność), to po prostu kłamie. Maksymalne natężenie dźwięku, jakie zmierzyłem przy pomocy referencyjnego mikrofonu UMIK-1 z odległości 1 metra wyniosło zaledwie 70 dB, czyli nawet mniej niż w analogicznej sytuacji osiągnął zwykły smartfon Motorola Edge 30 Ultra.

Sama charakterystyka dźwięku jest natomiast zaskakująco neutralna. W średnim i wysokim paśmie, nie licząc spadków wynikających z akustyki pomieszczenia, jest praktycznie na idealnie równym poziomie, więc problemów głośniejszych i cichszych tonów tu nie uświadczycie.

Zapomnieć możecie natomiast o tonach niskich. Już po przekroczeniu ok. 200 Hz natężenie w niskim paśmie spada do dramatycznie niskiego poziomu, aby poniżej 100 Hz spaść poniżej rejestrowanego tła (ok. 32 dB). To w praktyce oznacza tylko jedno – zupełny brak niskich tonów.

Niskie tony można natomiast poprawić, jeśli umieścimy głośnik skierowany pasywnym radiatorem do dołu na jakimś pudle, desce czy czymkolwiek rezonującym, generującym „wrażenie” obecności basu. Jeśli miałbym ten głośnik porównać do innych systemów grających, padłoby na taniego laptopa lub nieco gorszego smartfona.

Jakość jest natomiast zadowalająca, bo można słuchać z SL-200 w zasadzie każdy typ muzyki, oprócz oczywiście Decafów (przeróbek znanych utworów tak, aby bas zawierał się w zakresie 15-40 Hz, a nie typowych 50-150 Hz). Za 13 zł otrzymacie jednak podstawowy dźwięk, bez fajerwerków i przede wszystkim bez stereo. To bowiem tylko jeden głośnik.

Sologic SL-200

Sologic SL-200 - opinia

Dobra, 13 zł to tyle, ile płaciliśmy za małego kebaba w 2019 roku. Dziś za tyle dostaniemy co najwyżej frytki w „Macu”, więc nie może być mowy o jakimś przełomowym sprzęcie grającym, ale wychodzi na to, że jest to całkiem użyteczne przedłużenie naszego smartfona. Dzięki temu, że można głośnik przyczepić chociażby do kieszeni, plecaka czy kierownicy, główne źródło można z powodzeniem trzymać w ukryciu.

A zatem, czy polecam? Jeśli nie masz zamiaru wyciągąć telefonu lub używać słuchawek, w tej cenie można się pokusić. Pamiętaj tylko, że dźwięk będzie do bólu podstawowy i niezbyt głośny.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Ten sprzęt z Action kosztuje 13 zł. Kupiłem i sprawdziłem, co potrafi

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł