Kryptowaluta Chia - szybki wzrost i upadek, czyli krótka historia ciekawej eko-waluty

Kryptowaluta Chia - szybki wzrost i upadek, czyli krótka historia ciekawej eko-waluty

Ponad rok temu powstał projekt kryptowalutowy, który stworzył niemałe zamieszanie w branży. Mowa tu coinie Chia, który wykorzystywał dyski do "uprawiania" kolejnych monet. Sprawdźmy jak "ekologiczna" waluta wytrzymała próbę czasu.

Piętnowanie nieekologicznych sposobów wydobycia kryptowalut w 2020 i 2021 roku doprowadziło do powstania nowych projektów i testowania innowacyjnych rozwiązań. Chia, o której dziś mowa, miała rozwiązać wszelkie bolączki związane z byciem nieekologicznym. Jak? - koniec z wykorzystaniem GPU czy ASIC, Chia wykorzysta przestrzeń na dysku twardym. Proces wydobycia nazwano uprawianiem, a kryptowaluta szybko zyskała na sławie. I tak w szczycie popularności jedna moneta kosztowała ponad 1500 USD a ilość kopiących, a w zasadzie uprawiających nowe coiny stale rosła. Szerzej cały proces wydobycia oraz więcej szczegółów o samej kryptowalucie Chia znajdziecie w naszym artykule sprzed roku. Dziś porównamy sobie to, co oferowała Chia będąc na fali popularności do tego co dzieje się obecnie.

Dołączenie do grona farmerów Chia było banalnie proste i w zasadzie bardzo zachęcające.

Dołączenie do grona farmerów Chia było banalnie proste, dlatego wiele osób skorzystało z tej opcji - wystarczył bowiem stary laptop z większym dyskiem, odpowiednie oprogramowanie i voilà wszystko działo się dalej samo. Co więcej, początkowe notowania coina Chia były naprawdę wysokie, bo wahały się w okolicach 1000 USD a trudność wydobycia, choć szybko wzrastała to i tak była na dość niskim poziomie. Poprzedni artykuł o Chia opublikowaliśmy w czerwcu 2021 roku, wówczas jedna moneta kosztowała 700 USD, dziś natomiast mówimy o kwotach rzędu 40 USD.

Spadek jest drastyczny i z perspektywy czasu widać, że na kryptowalucie dało się zarobić, dość prosto i w zasadzie mógł zrobić to każdy jednak kluczem do faktycznego zysku był odpowiedni moment sprzedaży coinów. Początkowy szał związany z Chia spowodował nienaturalne wahania kursu i znaczne przeszacowanie realnej wartości coina. Już podczas debiutu na rynku, specjaliści zapowiadali, że cena ekocoina spadnie do granicy 100 USD. Tak się powoli działo, trudność wydobycia rosła, opłacalność spadała a popularność razem z nią, przez co popyt i cena również poszybowały w dół. 

Dla przypomnienia spójrzmy, na czym polegała trudność wydobycia w przypadku coina Chia. Sieć korzystała z przestrzeni dyskowej użytkowników, każdy więc mógł dołączyć i dołożyć swoje terabajty i zacząć hodować walutę. Im więcej ogólnej przestrzeni dyskowej w sieci tym trudność wydobycia większa. Nawiązując do naszego artykułu sprzed roku farmerzy udostępnili aż 18 eksabajtów pamięci, a jedna działka (240 GB) pozwalała wykopać jedną monetę w zaledwie… 100 lat. Dziś w sieci jest jeszcze więcej przestrzeni dyskowej, bo prawie 22 eksabajty, a trudność zwiększyła się do 138 lat dla jednej użytej działki. Mimo że popularność kryptowaluty Chia spadła to użytkownicy dołożyli kolejne 4 eksabajty przestrzeni, a mimo to wydobycie stało się jeszcze trudniejsze. Co ciekawe, sieć w pewnym momencie miała ponad 30 eksabajtów przestrzeni a jedna działka zapewniała jedną monetę średnio co prawie 200 lat.

Chia to ciekawy projekt, który szybko stał się po prostu nieopłacalny

Jak można się domyślać, aby zacząć zarabiać trzeba udostępnić naprawdę dużo przestrzeni dyskowej. W zeszłym roku zrobiliśmy prostą kalkulację dla 1000 działek, czyli około 100 TB, wówczas jedną monetę uzyskaliśmy w około 1 miesiąc i w tamtym okresie mogliśmy sprzedać ją za około 700 USD. Już wtedy opłacalność wydobycia budziła pewne wątpliwości, zwłaszcza że zapisywanie tak ogromnych danych szybko prowadzi do nadmiernego zużycia dysków. Dziś wygląda to jeszcze gorzej. Ta sama ilość udostępnionej przestrzeni pozwoli na wydobycie jednej monety w około 2 miesiące, której cena w tym momencie to zaledwie 40 USD. Brzmi absurdalnie, ale w praktyce tak to wygląda i co ciekawe, są osoby, które dalej hodują monety Chia. Co prawda trochę na innych zasadach niż wcześniej. Jak wspomniałem z początku, Chia miała być dla każdego, ale z biegiem czasu jej wydobycie stało się opłacalne tylko dla idących w wielką skalę farm. Obecnie na rynku zostali sami duzi gracze, którzy za pomocą odpowiedniej ilości udostępnionego miejsca mogą liczyć na pasywny dochód.

Zatem ile możemy zarobić? 

"Plotting", czyli tworzenie działek Chia powinno odbywać się na dyskach SSD. Te z kolei mają swoją żywotność, którą warto sprawdzić, aby zmaksymalizować zyski. Dobrym wyborem będzie na przykład Firecuda 520 (2 TB) z TBW na poziomie 2800, dzięki czemu stworzymy ok. 2150 działek. Te zaś warto trzymać na dobrych dyskach HDD. Sprawdźmy więc ceny i zobaczmy, na jakie zarobki możemy liczyć. Dla łatwiejszych porównań wskażę ceny w dolarach. Wspomniany dysk SSD to koszt ok. 220 dolarów. Za 18 TB dysk WD Elements zapłacimy ok. 500 USD, a takich potrzebujemy aż 12 na wszystkie działki, które stworzy nasz dysk SSD. Całość można postawić na czymś w rodzaju Mini PC i dołożyć pamięć RAM, a łączny koszt podzespołów jego to ok. 700 USD.

Podliczając wszystkie elementy, musimy wyłożyć ok. 7000 USD. Sprawdźmy teraz wydajność naszej farmy. 2150 działek pozwoli na uzyskanie średnio 2,6 monety miesięcznie, co daje w przybliżeniu 110 USD. Oczywiście przy obecnej trudności wydobycia i cenie monety. Zatem, aby odzyskać swój wkład potrzeba ponad 5 lat, dopiero po tym czasie możemy mówić o zysku. Hodowanie monet jest jednak elementem losowym, każda działka średnio co 10 minut ma szansę na wylosowanie monety, zatem powyższe wartości są przybliżone do średniej i może zdarzyć się tak, że zwrot inwestycji nastąpi szybciej bądź później. Teoretycznie przy omawianej ilości mamy ok. 4% szans na wylosowanie przynajmniej jednej monety w ciągu dnia, zatem jest to swego rodzaju hazard i przy odrobinie szczęścia zyski mogą być znacznie powyżej przewidywanych… i na odwrót.

Oczywiście, monety Chia możemy nabyć drogą kupna. Grając na giełdzie, w przypadku takich projektów jak dzisiaj omawiany, ciężko przewidzieć dalsze notowania, zatem przestrzegam przed nieprzemyślaną zabawą tymi coinami. Patrząc na rozwój tego projektu, łatwo stwierdzić, że nie sprostał on oczekiwaniom. Może kryptowaluta jest "zielona", ale założenia typu, że będzie to dobra forma inwestycji dla każdego, szybko zderzyły się z rzeczywistością. Obecnie Chia może być dobrą formą wejścia na rynek kryptowalut dla osób, które mają trochę gotówki i chciałyby zdobyć niewielki pasywny dochód. Hodowanie tego coina jest łatwiejsze niż kopanie, chociażby ETH, karty graficzne zużywają więcej prądu i trzeba o nie bardziej dbać, aby zapewnić odpowiednią żywotność.

W przypadku coinów Chia jest łatwiej, ale czy na pewno warto? Moim zdaniem, patrząc na dynamikę zmian na rynku kryptowalut, nie ufałbym projektom, które zapewnią mi zwrot aż po 5 latach inwestycji, bo wtedy mogą już zwyczajnie nie istnieć. Z drugiej strony sprzęt, który wykorzystujemy podczas hodowania, na pewno przyda się do innych projektów. Nowe kryptowaluty coraz częściej szukają eko rozwiązań a jednym z nich jest wykorzystanie systemów opartych na Proof-of-space i podobnych. Zatem może jest to forma inwestycji, którą warto rozważyć? Podzielcie się opinią w komentarzu i dajcie znać czy udało Wam się wykopać trochę coinów Chia, osobiście ta eko-waluta, w trakcie swojego szczytu pozwoliła mi drobne zyski.

Autor: Patryk Pawelak

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Kryptowaluta Chia - szybki wzrost i upadek, czyli krótka historia ciekawej eko-waluty

 0