Najgorzej zoptymalizowane gry na premierę, na PC i konsolach - Top 10

Najgorzej zoptymalizowane gry na premierę, na PC i konsolach - Top 10

Robienie zestawień negatywnych jest z zasady problematyczne. Biorąc pod uwagę to ile pracy, czasu i zaangażowania jest wewnątrz branży gier, trudno po prostu usiąść i wytykać komuś błędy. Istnieje jednak druga strona medalu, która musi rzetelnie rozliczać wydawcę ze złożonych obietnic i zwyczajnie piętnować gry, które nie tyle są złe (to i tak na końcu subiektywne) co zwyczajnie nie działają tak, jak byśmy tego oczekiwali. Przypadki takie wciąż nie są rzadkością, zwłaszcza na pecetach, a mam wrażenie, że dziś są wręcz normą. Skutkiem takiego stanu rzeczy są piętrzące się miesiącami problemy z produkcją, zmiany koncepcji, rotacja personelu i moment kiedy nagle przychodzi ktoś “z góry” i mówi, że co by się nie działo, gra musi wyjść tego i tego dnia. Bywa, że takie działania kończą się katastrofą i publicznym linczem, ale znamy jednak historie, w których udaje się naprawić dany tytuł, załatać błędy i odzyskać zaufanie konsumentów. Na pewno powinniśmy pamiętać, które marki są z tym kojarzone. Sprawdźmy zatem dziesięć najsłynniejszych wpadek podczas premiery, jakie zaliczyły duże produkcje ostatnich lat. 

 

 

10. Anthem

To miał być wielki tryumf BioWare i wejście w zupełnie nowy świat. Przepiękne środowiska, poruszanie w każdym kierunku w latających zbrojach, epicka fabuła i przede wszystkim - struktura przypominająca MMORPG miały zrobić z Anthem nowego króla gatunku. Król był jednak nagi. Klasycznie zaczęło się od problemów z serwerami, połączeniem i jednym z największych downgrade'ów w historii gier (demo z E3 2017 rozbiło bank, tylko po to, by w 2019 zniszczyć wszelkie marzenia o prawdziwej, next-genowej produkcji). Następnie okazało się, że gdy już gra działa to zalewa graczy misjami pełnymi powtarzania tych samych czynności, co BioWare starało się poprawić… dostarczając patche, które psuły całość, totalnie zaburzając balans. Wpadki były tak duże, że najskuteczniejsze okazało się granie z bronią pierwszego poziomu i bez zakładania dodatkowego wyposażenia. Do tego dorzućmy pojawiające się problemy ze spadkami animacji, a nawet uruchamianiem się na PC i wyrzucaniem z gry do pulpitu i mamy obraz czegoś, co jeszcze długo będzie rzucać cień na reputację BioWare. Posiadacze kart graficznych pokroju GTX 1060 byli zawiedzeni i wcale się nie dziwimy. Nawet biorąc pod uwagę downgrade, 40 klatek w rozdzielczości 1080p na ustawieniach nisko-średnich to nie był szczyt możliwości technologicznych.

 

9. Cyberpunk 2077 (na starych konsolach)

Cyberpunk 2077 wygenerował gigantyczny hype, ale od jakiegoś czasu przed premierą można było wyczuć, że konsekwentnie pomijana jest kwestia tego jak gra właściwie wygląda na PS4 i Xbox One. Pomimo dość skomplikowanego startu na PC, gdzie też potrzebne było wiele łatek, odsłona na platformy poprzedniej generacji totalnie rozjeżdżała się z oczekiwaniami. Robiła to do tego stopnia, że trudno było nie zadać pytania, czy w trakcie prac nad grą nie powinna ona przeskoczyć tylko na nową generację, by nie być „przytrzymana” przez bebechy sprzętów, które ukazały się w 2013 roku… Niskiej jakości tekstury, długie loadingi, crushujące się misje, problemy z poruszaniem się - niestety można to długo wymieniać i wciąż, mimo iż po nowych aktualizacjach gra w miarę działa, trudno polecać kończenie CP2077 właśnie w wersjach PS4 i XOne. A przecież na te same platformy wyszedł przepięknie wyglądający Red Dead Redemption 2, który wywołał w 2018 roku istny opad szczęki.

 

8. Wiedźmin 3: Dziki Gon - Next Gen Update

CD Projekt RED potrafi wspierać swoje projekty wieloma darmowymi aktualizacjami, za co można polskie studio tylko szanować. Jednak przejście z Wiedźmina 3 na Wiedźmina 3 “next-gen” wykorzystującego m.in. możliwości nowej generacji konsol i kart graficznych było dalekie od ideału. Kolejne pecetowe patche wciąż miały problemy z wydajnością, przede wszystkim pod względem płynności animacji. Sporo drobnostek, na które można było trafić, podczas zabawy wyraźnie psuły efekt, jaki miało wywoływać przeskoczenie na nową generację. My zdążyliśmy zaraz po premierze next-genowego patcha spojrzeć na tę produkcję z perspektywy pecetowego gamingu i byliśmy zaskoczeni, że gra może działać w ten sposób po tylu miesiącach od ogłoszenia, że coś takiego jest w ogóle w planach. Nie wybaczyliśmy przede wszystkim horrendalnego zachowania na wykresie frametime, który - pomimo w miarę dobrej wydajności wyrażonej w klatkach na sekundę - skutecznie niwelował jakikolwiek komfort rozgrywki. Nasze gigantyczne oczekiwania - w sumie bezpodstawne, bo jednak to nasza własna wina - przyszło wielkie rozczarowanie. Mieliśmy nadzieję, że nowy Wiesio choć trochę zbliży się do oprawy wizualnej zaprezentowanej niemal dekadę temu, ale jak było, wiedzą wszyscy. Ray tracing został dodany tu na siłę i daleko szukać dowodów na to nie trzeba. Realistyczne oświetlenie owszem pomaga, ale tylko w niektórych scenariuszach. W wielu nadal mamy do czynienia z przekłamaniami obrazu, na przykład w lokacjach, gdzie oświetlenie w ogóle nie powinno się pojawiać, to jakimś dziwnym sposobem przedostaje się przez nieistniejące szczeliny w dachu.

 

7. Hogwarts Legacy

Czekaliśmy na grę taką jak Hogwarts Legacy zdecydowanie zbyt długo. Bo choć na otrzymanie listu z Hogwartu raczej nikt z nas liczyć nie może, to przynajmniej w formie wirtualnej sami mamy szanse go sobie wysłać. Niestety początkowy stan gry nie był idealny - nie dość, że potrafiła się nie uruchamiać, to jeszcze potrzebowała naprawdę wygórowanej konfiguracji. Nawet mając sprzęt wyraźnie przekraczający minimalne wymagania, pojawiały się problemy z płynnością i ogólną stabilnością. Mimo iż pecetowe (nie wspominając już o laptopowych) wiatraki kręciły się bez przerwy z pełną mocą to, pożeranie kolejnych zapasów mocy przychodziło HL z zadziwiającą łatwością. Hogwarts Legacy to tak naprawdę pierwsza gra AAA, która faktycznie potrzebuje aż 32 GB pamięci RAM, bo 29 z tego pożera bez większego zastanowienia. No i jeszcze pozostaje kwestia pamięci VRAM, której tej grze nie wystarcza nawet 8 GB w rozdzielczości Full HD. No gdyby jeszcze wyglądała naprawdę nowocześnie, problemu byśmy z tego nie robili, ale do Crysisa ówczesnych czasów bardzo jej daleko. Powiemy więcej, ta gra na tle wydanego w 2018 roku Red Dead Redemption 2 na PC wygląda jak nieśmieszny żart. Nawet na maksymalnych detalach, przy których nowoczesny sprzęt klęka niczym żołnierze Lannisterów przed Królową Smoków.

 

6. Watch Dogs

Pomimo dużego downgrade’u, Watch Dogs jakoś poradziło sobie na konsolach. Warstwa graficzna była zawodem, jednak dało się grać. Nie można jednak tego samego napisać o wersji PC, która zwyczajnie nie działała. I nawet po wypuszczeniu aktualizacji, które miały radzić sobie z problemem, mimo naprawdę dużego spadku w jakości wizualiów względem pierwszych zwiastunów - cały czas był problem. Oczywiście było to połączone z koniecznością bycia cały czas online i serwisem Ubisoftu - Uplay, który wspomagał asynchroniczny multiplayer będący częścią Watch Dogs. Wyjątkowo przykro patrzyło się na tę premierę, wiedząc jak duże oczekiwania, były po tej wtedy nowej, marce. Watch Dogs przeszedł do historii z powodu wspomnianego wcześniej downgrade'u, który był tak agresywny, że sami do dziś zastanawiamy się, na jakim sprzęcie odpalono demo pokazane na E3. Chyba na tym samym, na którym uruchomiono Wiedźmina 3 z 2014 roku. Swoją drogą, jeśli chcecie choć trochę zbliżyć się do jakości grafiki zaprezentowanej wcześniej przez Ubisoft, musicie posiłkować się RTGI Supreme Reshade.

 

5. Mafia III

Absolutnie kultowy status pierwszej części Mafii, oraz mocna pozycja części drugiej musiały zbudować duże oczekiwania względem części trzeciej. Chwilę po premierze długo wyczekiwanej produkcji studia Hangar 13 było jednak jasne, że to kolejny przykład strasznej optymalizacji w chwili premiery na Steam. Z serwisu Valve wylewały się negatywne oceny, skupione dookoła zablokowania gry na 30 FPS-ach, fatalnych tekstur, rozmazywania się grafiki, małego pola widzenia, jakie otrzymaliśmy, czy też klasycznie - problemów z zawieszaniem się i optymalizacją pożerającą teoretycznie bardzo mocne sprzęty. Niska jakość i liczba wpadek psujących doświadczenie były tak duże, że wyraźnie odbiły się w negatywnych ocenach społeczności.

 

4. Star Wars: Jedi Survivor

Jeżeli po zakupie RTX 4090 i nowiutkiego procesora myślisz, że masz spokój na kilka lat z patrzeniem w opcje, podczas grania to się mylisz. Kontynuacja bardzo dobrego Jedi Fallen Order totalnie nie radzi sobie pod względem wydajności na PC, niezależnie od siły sprzętu. Błędy są horrendalne, wręcz komiczne - nawet jeżeli chce się grać „tylko w 1080p” i zmniejszając większość ustawień, o wyłączeniu ray tracingu nie wspominając, to nie zyska się zbyt wiele. Jedi Survivor pożera zasoby, nie oferując nic w zamian, tworząc problemy nawet podczas tak podstawowych manewrów jak bieganie. Wersje konsolowe również będące dalekie od ideału, w porównaniu z dramatem, jaki wydarzył się na PC, są w zasadzie godne polecenia. Respawn poległ jednak na całej linii. Problemy jednak nie dotyczą wyłącznie wydajności i tego, że gra z 2023 roku, wyprodukowana za pomocą silnika Unreal Engine nie posiada nawet opcji DLSS, która byłaby zdecydowanie lepsza od wciśniętego na siłę, zmagającego się z ogromnymi problemami graficznymi FSR, bo nawet o tak podstawowej rzeczy jak menu nie można powiedzieć niczego dobrego. No kto to widział, żeby na platformie PC nie można było nawigować i aktywować czegoś za pośrednictwem myszy komputerowej? No chyba, że mamy do czynienia z inną grą od EA, czyli Dragon Age: Inkwizycja. Wówczas myszką nie dało się nawet obracać kamerą w grze. Trzeba było kliknąć i trzymać PPM, żeby to uzyskać. Brrr...

 

3. Final Fantasy XIV

Gra Square Enix to unikalny przypadek. Podczas swego startu miała wszelkie problemy MMORPG. Były problemy z połączeniami i z optymalizacją - najwięcej bólu wywoływała jednak sama jakość Final Fantasy XIV. Była to wydmuszka, źle zaprojektowana, przekombinowana, gubiąca wszelkie zalety, mnożąca swe wady i braki. Był to zatem podwójny zawód, bo po Final Fantasy XI nikt nie mógł przewidzieć, że ponowne wejście w świat RPGów Online może być dla Square Enix taką wpadką… a było. FFXIV jest jednak przykładem tego, że naprawdę można odwrócić złą monetę - to jedno z największych odrodzeń w historii branży. Mimo miesięcy fatalnej passy zdecydowano się gruntownie przebudować niemal każdy element tej gry i wraz z aktualizacją “A Realm Reborn” wszystko się odmieniło. A dzięki temu, że gracze postanowili o tym wszystkich powiadomić, gra rozkwitła i stała się obecnie wzorem dla każdej produkcji tego typu. Czyli jednak można się podnieść z takiej doliny - tylko potrzeba na to czasu, bo między premierą FFXIV a startem A Realm Reborn minęły praktycznie równe trzy lata. 

 

2. Batman: Arkham Knight (PC)

Jeden ze słynniejszych i bardziej dramatycznych przykładów fatalnego startu, który przez długie miesiące nie był odpowiednio załatany. Batman: Arkham Knight przez pierwsze tygodnie na PC był takim zbiorem wpadek i niedziałających skryptów pożerających pamięć, że gra musiała zaliczyć ponowną premierę! Produkcja wróciła do cyfrowej sprzedaży cztery miesiące po tym jak została z niej wycofana, bo wydawca (Warner Bros.) nie miał innego wyboru po tym jak fatalne noty zbierała na Steam. Zaliczyć tak złą technicznie premierę gry za dziesiątki milionów dolarów, że trzeba było usunąć ją ze sklepu? To naprawdę coś, co zdarza się nieczęsto. Bardzo bolesny był to upadek. Arkham Knight to również dowód na to, że wówczas gracze nie dali sobie "dmuchać w kaszę" i oczekiwali działającej produkcji. Dziś? Producenci, a właściwie wydawcy stojący za tym, że dany tytuł wychodzi na świat zdecydowanie zbyt wcześnie, mają to w nosie. Wydawanie źle działających gier to dziś w zasadzie norma, a plakaty z przeprosinami i obietnicami poprawy poszczególnych twórców można zbierać jak pokemony.

 

1. Assassin’s Creed Unity

Oczekiwania od nowej generacji Assassin’s Creed były gigantyczne. Po trylogii Ezio, zakończeniu wątku Desmonda i crossgenowych pirackich przygodach Edwarda, nadszedł moment na nowe rozdanie. Błędy, jakie wysypały się, wraz z próbą oddania realiów rewolucji francuskiej były jednak kolosalne. Optymalizacja tłumu na ulicach, który miał być czymś, co pokaże prawdziwy krok do przodu względem reszty serii, okazała się porażką. Gra nie działała, rozlatywała się i potrafiła nie wgrywać części modeli postaci nawet podczas scenek przerywnikowych. Dochodziło do memicznych chwil, gdy podczas dialogu obserwujemy same gałki oczne i zęby, zamiast ludzkiej twarzy - a była to tylko część problemów. Czy to na konsolach, czy na PC - wszystko wydawało się działać źle, niestabilnie i tak, że w każdym momencie może się wysypać. I choć Ubisoft relatywnie szybko poradził sobie z problemami i po ok. 3 miesiącach można było cieszyć się grą bez problemów to… wszyscy wiemy, jak długim okresem są 3 miesiące w tej branży. Tej szkody nie udało się już naprawić, a szkoda, bo Unity to była prawdziwe next-genowa produkcja. Tylko, że zamiast rozmawiać o tej next-genowości, niespotykanym dotąd oświetleniu, które może do dziś rywalizować z aktualnie topowym ray tracingiem, debatowano wyłącznie o tragicznym wręcz stanie technicznym.

 

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: Najgorzej zoptymalizowane gry na premierę, na PC i konsolach - Top 10

 0