Kryzys może się zdarzyć każdemu. Nawet graczowi. A może w szczególności graczowi. "Już mam dość tych wszystkich strzelanek, zręcznościówek i RPG-ów" - kto tak nigdy nie pomyślał, niech rzuci padem. I co najlepiej począć w takiej sytuacji? Sięgnąć po gry indie!
Nie, nie z Indii, tylko indie. Czyli niezależne, tworzone przez deweloperów niezwiązanych z żadną większą firmą typu Electronic Arts, Ubisoft, Microsoft czy Sony. I tym samym bez związanych rąk - żadnymi kontraktami, obietnicami czy narzucanymi odgórnie wymaganiami. Niezależni twórcy mogą robić, co tylko chcą, wychodząc poza ramy typowe dla wysokobudżetowych produkcji. To w nich często pojawiają się pomysły i wykonanie zupełnie inne, świeże, a zarazem przemyślane i zachęcające.
Gry niezależne to doskonały sposób na przełamanie rutyny. To prawdziwa kopalnia świeżych pomysłów, którą można eksplorować bez końca. A od czego zacząć? Na przykład od gier z poniższego zestawienia.
Jeśli jeszcze nigdy nie zagłębiałeś się w gry niezależne, w wejściu w ten zaczarowany świat pomoże ci poniższe zestawienie. Zebraliśmy dziesięć produkcji indie, które - naszym zdaniem! - każdy powinien poznać bliżej. Nie podjęliśmy się karkołomnego zadania polegającego na poukładaniu ich od najlepszej do najgorszej. Postawiliśmy na kolejność alfabetyczną. Napiszmy też od razu, że pominęliśmy najbardziej oczywistą grę indie - Minecrafta. Nie dlatego, że według nas nie zasłużył na zdobytą sławę, tylko dlatego, że powstał jako twór niezależny, ale obecnie jest już własnością jednego z gigantów, a dokładnie Microsoftu. A poza tym to taka oczywistość, że możemy ją sobie darować. No dobrze, nie przedłużajmy. Do rzeczy!
10 najlepszych gier niezależnych (indie)
Disco Elysium (PC, PS4, PS5, Switch)
Gra, która ani na pierwszy, ani nawet na setny rzut oka nie wygląda na niezależną. Atrakcyjna, trójwymiarowa oprawa graficzna, rozgrywka na wiele godzin, całe mnóstwo linii dialogowych (milion słów!), profesjonalny voice acting - to wszystko przywodzi na myśl wysokobudżetowe produkcje (niezależni deweloperzy jednak rzadko mogą szastać pieniędzmi). A jednak. Studio ZA/UM stworzyło jednego z najlepszych RPG-ów ostatnich lat. RPG-a, w którym trafiasz do fascynującego świata i sam decydujesz, kim chcesz być. Niezwykle ambitne dzieło. Szkoda tylko, że dotychczas nie przetłumaczono go na język polski. Jeśli nie znacie dobrze angielskiego (lub któregoś z pozostałych języków, które można ustawić w grze), lepiej odpuśćcie i poczekajcie na lokalizację (o ile ta kiedykolwiek powstanie).
Dear Esther (PC, iOS)
Gra, która rozpoczęła swój żywot jako mod, ostatecznie ukazała się jako pełnoprawny produkt na PC (po latach także na iOS-a) i podbiła serca milionów graczy. Głównie dzięki rewolucyjnemu sposobowi na przedstawienie historii. W Dear Esther trafiamy na opuszczoną wyspę, nie wiedząc, kim jesteśmy ani gdzie się znajdujemy. Słyszymy tylko męski głos, czytający listy skierowane do tytułowej Esther. Od lat trwa dyskusja, czy Dear Esther to w ogóle gra wideo, czy raczej powinno się ją nazywać wirtualnym doświadczeniem. Nie ma w niej bowiem żadnych możliwości interakcji. Zabawa polega wyłącznie na eksploracji. Można powiedzieć, że Dear Esther zapoczątkowała podgatunek tzw. symulatorów chodzenia.
Hotline Miami (PC, PS3, PS4, PSV, Android)
Coś dla graczy lubiących wyzwania. Hotline Miami to prawdopodobnie najtrudniejsza gra z tego zestawienia. Miami, lata osiemdziesiąte i szereg plansz, na których musimy rozprawić się z przeciwnikami, wykorzystując do tego 35 rodzajów broni - począwszy od kija bejsbolowego i noża, a na strzelbach i karabinach skończywszy. Każdy etap to zupełnie nowy rozkład pomieszczeń i wrogów. Każdego musimy się nauczyć - wiedzieć, kiedy się skradać, oraz kiedy i w jaki sposób atakować. Co i rusz giniemy, ale trudno oderwać się od ekranu. Hotline Miami wciąga po uszy i wprowadza w szaleńczy trans, posługując się przy tym fenomenalną ścieżką dźwiękową. Powstała też kontynuacja - tak samo wciągająca i wymagająca, jak część pierwsza.
Limbo (PC, PS3, PS4, X360, XONE, PSV, Switch, iOS, Android)
Jedna z najczęściej nagradzanych gier niezależnych, opracowana przez niewielkie studio PlayDead. Głównym bohaterem Limbo jest mały chłopiec, który wyrusza na ratunek siostrze. Po drodze do celu czekają na niego czarno-białe, pełne niebezpieczeństw krainy. Poza tym, że musi omijać najróżniejsze pułapki, ciągle podąża za nim wielki, groźny pająk. Gra odznacza się niepowtarzalnym klimatem oraz oprawą audiowizualną, ale może się też pochwalić wciągającym gameplayem. Na ten w dużym stopniu składają się zagadki logiczne wykorzystujące złożony system fizyki.
Ori and the Blind Forest (PC, XONE)
Jeśli spodoba wam się Limbo, koniecznie sięgnijcie także po Ori and the Blind Forest. Albo zróbcie to w odwrotnej kolejności, bo obie gry w równym stopniu zasługują na uwagę. Produkcja studia Moon to dwuwymiarowa platformówka wzbogacona o elementy RPG. W rozgrywce widać inspiracje reprezentantkami podgatunku metroidvania, a w oprawie - twórczością japońskiej wytwórni Ghibli (grafika jest po prostu piękna). W grze wcielamy się w tytułowego Oriego, młodego ducha lasu, który wyrusza w świat, by lepiej poznać świat oraz samego siebie. Z czasem odblokowujemy nowe umiejętności, pozwalające nam rozwiązywać coraz trudniejsze łamigłówki. Jeśli gra wam się spodoba, koniecznie sięgnijcie później po równie wyśmienitą kontynuację - Ori and the Will of the Wisps.
Papers, Please (PC, PSV, iOS)
Gra, którą można pomylić z twórczością rodem z epoki Amigi oraz Atari. Produkcja Lucasa Pope'a posiada grafikę w stylu retro, ale oferuje całkiem świeży pomysł na zabawę. Przenosimy się w niej do fikcyjnego, komunistycznego kraju o nazwie Arstrotzka i wcielamy w kontrolera pracującego na granicy ze zwaśnionym sąsiadem - Kolechią. Sprawdzamy i analizujemy dokumenty, oddzielając agentów, terrorystów i przemytników od zwykłych turystów. Zbieramy odciski palców, dokonujemy inspekcji oraz przeszukań, a później - na podstawie zebranych informacji - decydujemy, czy wpuścić daną osobę, czy odprawić z kwitkiem i wsadzić do więzienia.
Shovel Knight (PC, PS3, PS4, XONE, PSV, Switch, Wii U, Switch)
Nick Wozniak, projektant Shovel Knight, zdradził, że pomysł na grę zrodził się w ramach żartobliwej rozmowy podczas lunchu. Z czasem dowcip rozwinął się w poważny projekt, który ostatecznie trafił na szczyty listy przebojów. Shovel Knight to platformówka z elementami RPG, w której wcielamy się w tytułowego rycerza z łopatą i przenosimy do świata fantasy. Naszym zadaniem jest pokonanie złej Czarodziejki oraz uratowanie miłości życia. Po drodze czekają na nas rozliczne pułapki oraz przedstawiciele niebezpiecznego zakonu. Grę opatrzono grafiką i muzyką stylizowanymi na 8-bitową epokę. Produkcja powinna przypaść do gustu entuzjastom wysokiego poziomu trudności.
Stardew Valley (PC, PS4, XONE, PSV, Switch, iOS, Android)
Eric Barone, twórca Stardew Valley, wpadł na pomysł stworzenia gry przypominającej popularną famerską serię Harvest Moon i... stworzył dzieło, które przerosło pierwowzór. Wcielamy się w nim w młodego mężczyznę, który pewnego dnia otrzymuje tajemniczą kopertę od dziadka. Nadawca pisze, aby młodzieniec otworzył ją, gdy uzna, że jego życie stało się zbyt monotonne i przestało dawać mu radość. Okazuje się, że w środku znajduje się wiadomość o niewielkim gospodarstwie, które wnuczek otrzymał w spadku. Wkrótce wyrusza na miejsce. Tak rozpoczyna się wielogodzinna przygoda, podczas której będziemy poznawać mieszkańców wioski, wykonywać zadania, rozbudowywać farmę, sadzić rośliny, karmić zwierzęta, produkować, handlować, a nawet zawrzemy małżeństwo i doczekamy się dzieci.
Super Meat Boy (PC, X360, PS4, PSV, Switch)
Jeśli jeszcze nigdy nie wcielaliście się w żyjący kawałek mięsa, proszę bardzo, Super Meat Boy daje wam taką możliwość. Wcielając się w mięsistego bohatera, wyruszamy w podróż, której celem będzie uratowanie wybranki jego serca, porwanej przez złego doktora Fetusa. Podczas pełnej niebezpieczeństw przygody trafimy nawet do piekła. Czeka na nas ponad sto poziomów z różnego rodzaju wyzwaniami - pułapkami do ominięcia, sekwencjami platformowymi oraz bossami do pokonania. Nie zwracajcie tylko uwagi na grafikę. Ta jest, nie ukrywajmy, brzydka. Ale szybka, różnorodna i satysfakcjonująca rozgrywka wynagrodzi wam tę szpetotę.
The Stanley Parable (PC)
Kolejny po Dear Esther projekt, który z moda rozrósł się do postaci pełnoprawnej gry i który koncentruje się na opowiedzeniu historii. Jej głównym bohaterem jest tytułowy Stanley, pracownik wielkiej korporacji, który zajmuje się w niej... no właśnie, nie wiadomo do końca czym. Na co dzień wykonuje polecenia pojawiające się na ekranie komputera. Jednak pewnego dnia komunikaty przestają się wyświetlać. Stanley wstaje od biurka i rozpoczyna eksplorację miejsca pracy. Podczas spaceru po siedzibie korporacji słuchamy nieustannie narratora, raczymy się absurdalnym poczuciem humoru twórców (ci naśmiewają się m.in. z innych gier wideo) oraz wykonujemy pojawiające się polecenia. Albo nie wykonujemy. Gra jest prosta, ale nieliniowa. Niezwykłe doświadczenie.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Najlepsze gry indie - TOP 10