Raport z rynku monitorów w 2020 roku - rozkwit w czasach pandemi?

Raport z rynku monitorów w 2020 roku - rozkwit w czasach pandemi?

W zeszłym roku na rynku monitorów rosło niemal wszystko – przekątne, rozdzielczości i inne parametry, wymagania klientów, a najbardziej popyt. Sprzedano ponad 1,6 mln monitorów, czyli prawie 18 proc. więcej niż rok wcześniej. Pandemia koronawirusa okazała się swoistym katalizatorem rozwoju tego segmentu rynku. Użytkownicy docenili jakość i funkcjonalność konstrukcji, których wzrost przekłada się bezpośrednio na komfort i ergonomię pracy. W bieżącym roku również należy się spodziewać wzrostów, jednak przede wszystkim cen.

W zeszłym roku rynek monitorów odnotował pod względem wielkości sprzedaży wzrost o niemal 20 proc.

W zeszłym roku rynek monitorów odnotował pod względem wielkości sprzedaży wzrost o niemal 20 proc. Monitory były pożądane przez praktycznie każdego. Kupowali je klienci do nowych desktopów, do notebooków czy jako drugi ekran do funkcjonujących już zestawów. Średnia cena wzrosła za sprawą zwiększenia sprzedaży ekranów o przekątnych 27 cali oraz konstrukcji ultrapanoramicznych i zakrzywionych. W związku z tym rynek rozrósł się pod względem wartości bardziej, niż wskazywałaby na to liczba sprzedanych monitorów. Przyczyny tej niespodziewanej sytuacji należy upatrywać w jednym. Pandemia koronawirusa – bo o niej oczywiście mowa – okazała się też swoistym katalizatorem rozwoju rynku. Jak widać wzrósł bowiem nie tylko popyt, ale i wymagania użytkowników.

Według niemal wszelkich znaków na niebie i ziemi popyt na monitory będzie rósł dalej. To pierwsza z dwóch dobrych wiadomości dla producentów i dystrybutorów. Druga dobra (dla nich), a zarazem niedobra (dla użytkowników) – ceny z pewnością pójdą w górę. Jednak krajowy rynek jest coraz bardziej dojrzały, co oznacza, że cena przestaje być kluczowym kryterium przy wyborze sprzętu.

2020 – rok dużych wzrostów sprzedaży

Popyt na monitory w Polsce rośnie systematycznie od kilku lat. Co ciekawe, od 2016 r. rynek rósł o ok. 150 tys. sztuk rocznie, czyli od 920 tys. w 2016 r. do 1360 w 2019 r. Jeszcze na początku 2020 r. eksperci twierdzili zgodnie, że dalszy wzrost na podobnym poziomie będzie raczej niemożliwy do uzyskania. Dlaczego? Po pierwsze kilka lat dużych wzrostów oznaczało nasycenie rynku, w kontekście – to po drugie – z roku na rok malejącego zapotrzebowania na komputery stacjonarne. Mało kto przewidywał sprzedaż na poziomie 1,4 mln sztuk, a najbardziej optymistyczne prognozy nie sięgały powyżej 1,5 mln. Jednak wszyscy eksperci się mylili. Oczywiście trudno ich krytykować, bo nikt nie mógł przewidzieć pandemii. Według szacunkowych danych w zeszłym roku krajowy rynek wchłonął ok. 1,6 mln wyświetlaczy ciekłokrystalicznych, czyli o 230 tys. więcej niż w 2019 r., a do tego podaż nie nadążała za popytem…

- Gdyby nie problemy z dostępnością, zarówno nasza sprzedaż, jak i cały rynek urósłby jeszcze bardziej – powiedział Mariusz Kuczyński, szef polskiego przedstawicielstwa japońskiej iiyamy. – Widać to dokładnie po sprzedaży w pierwszych miesiącach tego roku. W pierwszym kwartale 2020 odnotowaliśmy kilkudziesięcioprocentowe wzrosty.

Pandemia a ceny monitorów

Jak powszechnie wiadomo dostawców wyświetlaczy ciekłokrystalicznych można policzyć na palcach jednej dłoni. Ich produkty są stosowane we wszystkich urządzeniach potrzebujących tego typu wyświetlaczy, czyli monitorach, jeszcze bardziej notebookach, a najbardziej telewizorach. Niestety, producenci najlepiej zarabiają na sprzedaży ekranów przeznaczonych do telewizorów i notebooków. Na monitorach komputerowych zarabia się najmniej, oczywiste więc jest, jakich produktów zabraknie, gdy zacznie brakować matryc. Praktycznie wszyscy producenci komputerów i monitorów są przekonani, że braki podaży są nieuniknione. O ile występowały już w 2020 r., to dopiero w tym odczujemy je w postaci wzrostów cen. Można zadać pytanie: dlaczego? Skoro przyczyną wzrostu popytu była pandemia, to przecież zaczęła się ponad rok temu, a teraz na horyzoncie widzimy jej koniec, więc czemu ceny miałyby rosnąć? Paradoksalnie, realne konsekwencje covidowe dopiero się zaczynają…

- W zeszłym roku nikt nie zakładał radykalnych i długofalowych zmian na rynku w wyniku pandemii wirusa – mówi Łukasz Rutkowski, Category Manager w polskim przedstawicielstwie Lenovo. – Po pierwszej fali wiosną sądziliśmy, że sytuacja jest opanowana. Przy drugiej fali ruszyliśmy po pierwsze większe zakupy notebooków do pracy zdalnej czy dla celów edukacyjnych oraz po większe telewizory, skoro siedzimy jeszcze w domach. Dopiero od niedawna mamy świadomość, że ten nietypowy czas może potrwać, co oznacza inne podejście do zakupów infrastruktury IT.

Z wypowiedzi przedstawiciela Lenovo wynika, że jeszcze do jesieni zeszłego roku zakupy sprzętu miały charakter bardziej interwencyjny. Dopiero pod koniec zeszłego roku zdaliśmy sobie sprawę, że kolejna fala wirusa może nie być ostatnią. Dlatego wyposażanie tak domów, jak biur, w przydatny sprzęt komputerowy i multimedialny nabrało charakteru systemowego. Niestety należy się przez to liczyć z coraz wyższymi cenami.

- Do niedawna wyprzedawany był sprzęt ze starych dostaw, znajdujący się u dystrybutorów lub z zapasów producentów, dlatego notowane w pierwszych miesiącach tego roku 5- czy 10-procentowe podwyżki wynikały ze wzrostu popytu. Nowe dostawy, to nowe ceny, dlatego prawdziwe podwyżki cen monitorów dopiero przed nami – dodaje Łukasz Rutkowski.

Wzrosty cen są praktycznie nieuniknione i nie będą one wynikały jedynie z okrutnej podstawowej zasady ekonomii, która mówi, że cena rośnie wraz z popytem. Przyczyn wzrostu jest niestety więcej.

- Ceny w tym roku idą w górę ze względu na słabą dostępność komponentów do produkcji sprzętu oraz z uwagi na rosnące koszty transportu morskiego, cena za fracht kontenera wzrosła trzykrotnie – zaznacza Mariusz Kuczyński.

Gaming motorem rynku

Sprzęt komputerowy dla entuzjastów elektronicznej rozrywki jest na fali już od kilku ładnych lat, a w czasie pandemii popyt na takie rozwiązania rośnie jeszcze szybciej. Oczywiście kluczowym sprzętem gamingowym są monitory. Niestety nie wiemy jaką część sprzedaży stanowiły w zeszłym roku, jest jednak całkiem możliwe, że to właśnie za ich sprawą odnotowano wzrost średniej ceny monitorów. Jak wiadomo, konstrukcje dla graczy należą do najdroższych.

- W segmencie gamingowym ceny naszych konstrukcji z najwyższej półki wynoszę nawet do 5,5 tys. zł – powiedział Wojciech Jara Business Development Manager NEE Region

Wśród graczy coraz popularniejsze są też ekrany o proporcjach 21:9 i zakrzywione. Jednak w przeciwieństwie do rozwiązań „cywilnych”, w których konstrukcje zakrzywione dotyczą najczęściej przekątnych powyżej 32 cali, gracze doceniają również mniejsze.

 - Gracze coraz chętniej sięgają po monitory zakrzywione. Najpopularniejsze są przekątne od 24 do 27 cali, ale widzimy też rosnące zapotrzebowanie na większe rozmiary – dodaje Piotr Koralewicz.

W tym segmencie rynku rosną nie tylko przekątne. Chyba największa zmiana dotyczy jakości samej matrycy. Przez lata kluczowym dla graczy kryterium wyboru był czas reakcji matrycy. Według powszechnej opinii dla graczy jakość obrazu nie ma większego znaczenia, dlatego wybierali monitory z panelami TN, bo te jako jedyne zapewniały czas reakcji na poziomie 1 ms. Okazało się jednak, że opinia jest nieprawdziwa, bo gdy na rynku zaczęły się pojawiać konstrukcje z bardzo szybkimi LCD typu FastIPS, stały się przebojem rynku. Ich popularność rośnie, bo w wyniku ewolucji coraz lepszym parametrom towarzyszą spadki cen.

- Nasze najlepsze modele posiadają czas reakcji na poziomie 0,8ms MPRT wyprzedzając tym samym tańsze modele oparte na matrycach TN, a dzięki szybkiemu odświeżaniu na poziomie 165 Hz i wsparciu technologii FreeSync Premium (kompatybilnej również z G-Sync) otrzymujemy stosunkowo niedrogie monitory gamingowe o naprawdę dobrych parametrach, które jeszcze niedawno były zarezerwowane do dwa razy droższego segmentu cenowego – mówi Mariusz Kuczyński.

Eksperci ze świata elektronicznej rozrywki pamiętają z pewnością, z jakim entuzjazmem przyjmowano monitory oferujące odświeżanie na poziomie 144 Hz. Teraz wspomniane przez przedstawiciela iiyamy budzi pewnie mniej emocji. Nic dziwnego, bo na rynku pojawiają się modele o coraz bardziej wyśrubowanych parametrach. Swoistym sztosem wzorcem pod względem parametrów jest tu acerowski Predator X25. Model ten, zapowiadany jeszcze na początku roku, pojawił się właśnie w sprzedaży. Według deklaracji producenta czas reakcji zastosowanej w nim matrycy wynosi zaledwie 0,3 ms.

 24-calowy standard

„Najstarsi górale”, którzy wiedzą, co oznacza hasło CRT i pamiętają, że w przypadku monitorów kineskopowych przekątne kończyły się w praktyce na 17 calach. Konstrukcje 19-calowe, o większych nie wspominając, najzwyczajniej nie mieściły się na biurku, bo potrzebowały za dużo miejsca w głąb. Płaskie ekrany LCD uwolniły przekątne, które przez lata systematycznie rosły i rosną dalej, ale już o wiele wolniej, niż w przeszłości. 

Wygląda na to, że w przypadku rozwoju monitorów mierzonego za pomocą dwóch podstawowych parametrów, czyli przekątnej i rozdzielczości nie ulegnie już dużej zmianie w przypadku typowych zastosowań biurowych. 24 cale w rozdzielczości FullHD to standard, który obowiązuje od wielu lat i w typowych zastosowaniach biurowych raczej się nie zmieni. Dlaczego?

- Po pierwsze z powodu ograniczonej przestrzeni na biurku, a po drugie, monitor po prostu nie może być za duży, wraz z nienaturalnym powiększaniem wielkości monitora następuje pogorszenie, a nie polepszenie warunków pracy – tłumaczy Bartłomiej Półciennik, dyrektor handlowy Sharp NEC Display Solutions w Polsce. – Coraz większa liczba osób przekonuje się do pracy przy stanowisku dwumonitorowym, a niekoniecznie skłania się ku jednemu większemu ekranowi. Nierzadko znaczenie mają także korporacyjne wymogi dotyczące ergonomii pracy.

Kierunek, w jakim monitory biurowe będą się rozwijały, to przede wszystkim jakość samego wyświetlacza. Jak wiadomo w „przyrodzie” występują trzy typy paneli: najwyższej jakości IPS, pośledniejsze VA oraz najsłabsze TN. Oczywiście pod względem ceny kolejność jest odwrotna, dlatego jeśli w przeszłości użytkownik biurowy wybierał konstrukcję z LCD TN, to z powodu niskich kosztów. Dziś ten argument przestaje się liczyć, za sprawą zacierających się różnic w cenie.

- W Sharp/NEC nie stosujemy paneli TN. Różnica w cenie monitora z tanią wersją panelu IPS, a takiego który bazuje na technologii TN jest bardzo niewielka, natomiast różnica w jakości - zdecydowanie odczuwalna. Dlatego zastosowanie technologii TN w desktopowych monitorach biznesowych nie ma już uzasadnienia – tłumaczy Wojciech Kosek, Sales Field Engineer CSEE w Sharp NEC Display Solution.

Idzie nowe

Jednak rynek monitorów to nie tylko biuro. W każdym innym przypadku, jak choćby profesjonalistów czy użytkowników indywidualnych, rośnie zapotrzebowanie na dużo większe konstrukcje. Ekrany o przekątnej 27+ od lat zyskują na popularności, powoli, ale systematycznie. W zeszłym roku proces ten bardzo przyspieszył.

- Monitory 27-calowe stanowią już u nas 50 proc., zaś 32-calowe już 18 proc. sprzedaży w ujęciu wartościowym – powiedział Krzysztof Kunicki, Product Manager odpowiedzialny za monitory LCD w polskim przedstawicielstwie Samsung Electronics.

Praktycznie wszyscy producenci odnotowali bardzo duże wzrosty sprzedaży monitorów o przekątnych 27 i większych, tu należy jednak zwrócić uwagę na pewną tendencję. O ile w przypadku 27 cali proporcje ekranu wynoszą tradycyjne 16:9, to przy większych użytkownicy coraz chętniej sięgają po kiedyś niszowe konstrukcje o proporcji 21:9. Dlaczego? Przyczyna jest prozaiczna.

- Popyt na monitory 21:9 rośnie dynamicznie głównie ze względu na w końcu rozsądne ceny ultrapanoramicznych ekranów – mówi Mariusz Kuczyński. – W połowie 2020 roku wprowadziliśmy trzy modele 34-calowe monitorów, z czego dwa modele dla graczy na panelach IPS oraz zakrzywionej matrycy VA, które przełamały „magiczną” barierę ceny 2000 zł. Dzisiaj takich modeli jest już więcej co w oczywisty sposób popularyzuje ekrany ultrapanoramiczne.

Przedstawiciel iiyamy zwrócił uwagę, że rośnie popularność nie tylko ekranów panoramicznych, ale też zakrzywionych. Wygląda na to, że użytkownicy doceniają zalety takiego rozwiązania. 

 - Monitory o zakrzywionej matrycy pozwalają użytkownikowi na szersze pole widzenia, minimalizują także odbicia i oferują jednolitą ostrość widzenia. Generalnie monitory zakrzywione są bardziej komfortowe dla użytkownika – tłumaczy Sujit Menon, Lider Dywizji Wyświetlaczy i urządzeń peryferyjnych Dell EMEA.

Rynek w liczbach

Jak wspomnieliśmy na początku, w zeszłym roku krajowy rynek wchłonął ok 1,6 mln monitorów desktopowych. Dokładna liczba jest oczywiście niemożliwa do ustalenia. Jedni podają dane, inni nie podają, jeszcze inni podają tylko częściowe. Do pierwszych należy Acer, który zresztą ma się czym pochwalić.

- W zeszłym roku sprowadziliśmy do Polski 167 tys. monitorów, co dało nam udział na poziomie 10,4 proc. i oznacza wzrost o 65 proc. podczas gdy cały rynek urósł o 17 proc. – powiedział Piotr Nowok Product Manager kategorii monitory i projektory w Acer Poland.

Jeśli hasło „sprowadziliśmy” jest tożsame ze „sprzedaliśmy”, to oznacza, że Acer wskoczył na czwarte miejsce, wyprzedzając minimalnie kluczowe u nas marki Philips i AOC. Te musiały się zadowolić pozycjami numer cztery i pięć, choć odnotowały wzrosty mniej więcej proporcjonalne dla całego rynku. Dwaj kluczowi gracze, czyli Dell i HP, dla odmiany nie podają informacji o swoich wynikach dotyczących liczby sprzedanych urządzeń. Pierwszy z nich zapytany o liczby powiedział nieskromnie, że jest największym dostawcą monitorów na świecie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pozycja ta należy się producentowi również w Polsce i jest ona raczej niezagrożona – z wynikiem ok. 300 tys. wyprzedza drugie w kolejności HP o ok. 100 tys. sztuk. Trzecie miejsce należy do Samsunga, który utrzymał pozycję dzięki zwiększeniu sprzedaży o ponad 20 proc. Listę dostawców, którzy mogą się pochwalić dużymi wzrostami i pokaźną liczbą, zamyka japońska iiyama z wynikiem 144 tys. sztuk.

Quo vadis monitorze?

Jak wspomnieliśmy największe zmiany na rynku monitorów dotyczą wzrostu sprzedaży w ogóle oraz wzrostu zainteresowania konstrukcjami o wyższych przekątnych i wyższych parametrach. W efekcie przyniosło to zauważalny wzrost również wartości tego segmentu rynku.

- Średnia cena monitora na rynku w 2020 to 800 zł w styczniu 2021 to już 921 zł, czyli wzrost o 16 proc. - powiedział Krzysztof Kunicki.

Oczywiście monitory są także systematycznie ulepszane w kwestii ergonomii i wygody użytkowania.

 - HP Eye Ease to nowa technologia, która pozwala redukować i korygować emisję niebieskiego światła bez wpływu na odwzorowanie kolorów i zmianę barw na cieplejsze odcienie – powiedziała Dorota Latoch, Category Manager Commercial Desktops and Displays w polskim przedstawicielstwie HP.

To jedno z rozwiązań, które przyczyniają się do mniejszego zmęczenia i nadwyrężenia oczu podczas długiej pracy przy ekranie. Inne popularne mechanizmy przyczyniające się do redukcji zmęczenia oczu to niwelujący migotanie matrycy Flicker Free czy Light Black Tuner, pozwalający na regulację jasności i dostosowanie poziomu czerni do własnych preferencji.

Co ciekawe, do łask wraca tzw. skrętka, złącze niemal zapomniane od czasów nastania bezprzewodowych standardów.

- Wzrasta zapotrzebowanie na monitory ze złączem sieciowym RJ-45. W ultrabookach już od dawna nie jest stosowane, a okazuje się niezbędne w przypadku problemów z bezprzewodowym dostępem do sieci. Również w zastosowaniach biznesowych wymogiem staje się monitor z takim złączem – powiedział Łukasz Rutkowski.

Warto też zauważyć, że monitory coraz częściej wyposażone są w mikrofon, kamerę i głośniki. Co ważne, komponenty te są coraz wyższej jakości, dzięki czemu urządzenie może służyć do tele- i wideokonferencji czy innych celów multimedialnych. Z danych przytoczonych przez Della wynika, że takie konstrukcje są coraz większym obiektem pożądania.

- Monitory z wbudowanym mikrofonem, głośnikami oraz kamerami są poszukiwane przez firmy, jako użyteczne narzędzia do pracy zdalnej dla swoich pracowników. Według analizy dla Dell Technologies w 2020 roku, 83 proc. respondentów z sektora produkcyjnego, 78 proc. z handlu detalicznego i 61 proc. z finansów jest bardzo zainteresowanych zakupem takich monitorów – wylicza Sujit Menon.

Wygląda więc na to, że rynek monitorów w tym roku będzie bardzo przewidywalny. Poza zastosowaniami biurowymi uwagę zwraca szybko rosnące zainteresowanie ekranami ultrapanoramicznymi. Czy w przyszłości mogę one się stać standardem wyświetlacza komputerowego? Z jednej strony trudno sobie to wyobrazić. Z drugiej należy jednak pamiętać, że 20 lat temu nikt nie wróżył przyszłości ekranowi o przedziwnej proporcji 16:9…

Autor tekstu: Artur Kostrzewa

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Raport z rynku monitorów w 2020 roku - rozkwit w czasach pandemi?

 0