Notebook – skazany na sukces
Wyobraźmy sobie rodzaj wielkiego katalogu, w którym rok po roku spisywana jest historia branży IT - można na jego kartach śledzić ewolucję rynku. Mamy w nim zapisane wszystkie dane, co się sprzedawało, w jakich ilościach, cenach. Widać jak na dłoni ewolucję, jak na przestrzeni lat rosły standardy przekątnej monitora, jak SSD wypierały HDD, jak rosły średnie pojemności napędów czy wielkość pamięci operacyjnej. W notebookach – jak rok po roku rosła sprzedaż i zapotrzebowanie na sprzęt coraz droższy, wydajniejszy, lżejszy itd. Przeglądając kolejne lata rubryk opisujących komputery przenośne i przechodząc od roku 2019 do 2020 można odnieść wrażenie, że skleiło się kilka kart i przeszliśmy z 2019 od razu o kilka lat dalej.
Sprzedaż notebooków wzrosła o połowę, czyli o ok. 800 tys. sztuk. To absolutny rekord świata w nowożytnej historii IT w Polsce. Rekord drugi to ponad 2-krotny wzrost popytu na konstrukcje ultramobilne.
Rok pustych magazynów
Komputery przenośne cieszą się coraz większą popularnością, z roku na rok ich sprzedaż rośnie od kilku do kilkunastu procent. To, co się działo w zeszłym roku, przekroczyło wszystkie znane normy. Jeszcze nie było takiego roku, w którym sprzedaż wzrosłaby o połowę. Pierwsze, co przychodzi do głowy, zwłaszcza dziennikarzowi czy analitykowi po przeczytaniu takiej informacji, to myśl, że gdzieś jest błąd lub przekłamanie.
Czytelnik, przeglądając wykres tzw. tortowy z informacjami o wielkości sprzedaży i udziałach poszczególnych producentów, myśli, że przygotowanie tabelki to prosta praca. Wystarczy zapytać dostawców ile sprzedali, wrzucić dane do tabelki i po sprawie. W rzeczywistości zwykle bywa inaczej, bo tak zdobyte dane wymagają gruntownego sprawdzenia. Dlaczego? Jeden dostawca poda liczbę faktycznej sprzedaży, drugi dorzuci do tego to, co ma w magazynie, a trzeci doda jeszcze zakontraktowany sprzęt, który nadal znajduje się na środku oceanu. Dlatego przy rzetelnej analizie rynku zwykle trzeba się solidnie napracować, by dociec faktycznych liczb i oddzielić to, co zeszło z półek sklepowych od tego, co weszło na półki magazynu i sztucznie zawyża wynik. Przy analizie danych sprzedażowych za 2020 r. takich problemów raczej nie było.
- W zeszłym roku, nic nie miało prawa uchować się w magazynach – mówi Anna Ostafin, Category Manager Consumer Product w polskim przedstawicielstwie HP. - W reakcji na pandemię, notebooki kupowali wszyscy – biznes mały i duży, edukacja, administracja i użytkownicy indywidualni.
Przedstawicielka HP dodaje, że w zeszłym roku był niespotykany od wielu lat problem z dostępnością towaru. Dlatego nie trzeba było mieć konkurencyjnych cen czy celnie przewidywać potrzeb klientów. W 2020 r. wygrał ten, kto miał towar w magazynie.
Urosło wszystkim
W zeszłym roku krajowy rynek wchłonął co najmniej 2,2 mln, a może nawet 2,3 mln komputerów przenośnych. W zestawieniu z 2019 rokiem, kiedy to sprzedano 1,5 mln, to wzrost o 50 proc. Jak wspomnieliśmy z magazynów znikało praktycznie wszystko, trudno więc jednoznacznie ocenić, na ile osiągnięte przez poszczególne marki wyniki odzwierciedlają ich realną pozycję na rynku, a na ile świadczą bardziej o sprawności operacyjnej. Bardzo możliwe, że mamy do czynienia z kombinacją jednego i drugiego, bowiem lista kluczowych graczy w 2020 r. była praktycznie taka sama jak rok wcześniej. Odnotowano jedynie kosmetyczną zmianę na pozycji wicelidera. Najpopularniejszą marką w Polsce pozostaje niezmiennie Lenovo. Chiński dostawca urósł w zeszłym roku w takim samym tempie jak rynek, czyli o połowę. Jeszcze większym wzrostem mógł się pochwalić HP. Sprzedaż na poziomie 485 tys. maszyn - czyli ponad 70 proc. więcej niż przed rokiem – pozwoliła amerykańskiemu dostawcy przesunąć się z trzeciego na drugie miejsce w Polsce, co, w dużym stopniu, było zasługą bardzo dobre podejście do klienta edukacyjnego w projektach Zdalna Szkoła (pozwoliło to HP zdominować tę część zamówień). Dell, choć stracił pozycję wicelidera w skali całego rynku, to wysunął się na prowadzenie w segmencie sprzętu o przeznaczeniu biznesowym.
- W zeszłym roku sprzedaliśmy do klientów biznesowych prawie 300 tys. notebooków umacniając się na pozycji lidera rozwiązań dla biznesu w Polsce. Wzrost sprzedaży w tym segmencie przekroczył 70 proc. względem ilości dostarczonych w 2019 roku – powiedział Sebastian Antkiewicz, Client Solutions Group Manager w polskim oddziale Dell Technologies.
Bardzo dobrymi wynikami może się też pochwalić Acer, który jako jedyny podał wielkość sprzedaży z aptekarską dokładnością.
- Łączna sprzedaż notebooków linii Aspire Spin, Swift, TravelMate oraz Chromebook w roku 2020 to 148 908 szt. Rok wcześniej wartość ta wynosiła 100 145 szt. – powiedział Michał Senkowski, Product Manager w Acer Polska.
Wyrazy uznania należą się również Asusowi. Producent nie udostępnił nam danych, ale nieoficjalnie wiemy, że osiągnął on sprzedaż 300 tys. sztuk, czyli o 100 tys. więcej niż przed rokiem.
Zmiana standardów
Wspomniana metafora do wielkiej księgi IT, w której skleiło się kilka lat dotyczy nie tylko gigantycznego wzrostu sprzedaży notebooków. W zeszłym roku odnotowano też bardzo duży przeskok w przypadku zarówno preferencji użytkowników, jak i typów oferowanego sprzętu.
W przeszłości struktura polskiego rynku wyglądała mniej więcej tak, że najpopularniejsze były konstrukcje najtańsze z ekranem o przekątnej 15,6 cala. Zwykle ważyły ok. 3 kg, więc trudno było mówić o nich komputery przenośne. Niska cena to też niska wydajność. W odległej przeszłości takie maszyny stanowiły ponad 90 proc. rynku, z kolejnymi latami ich udział się zmniejszał, ale bardzo, bardzo powoli i jeszcze w połowie poprzedniej dekady wynosił ponad 80 proc. W kolejnych latach popyt na takie rozwiązania zaczął wreszcie spadać w szybkim tempie.
- Od kilku lat widoczny jest spadek popytu na modele 15,6 cala. W roku 2017 notebooki tego typu stanowiły 82 proc. wszystkich sprzedanych modeli, w 2018 –76 proc., a w 2019 – 67 proc. W ubiegłym roku ta wartość, przy bardzo dużym wzroście sprzedaży wszystkich laptopów, wyniosła 69 proc. - mówi Michał Senkowski.
To oczywiście oznacza, że użytkownicy zaczęli bardziej dosłownie rozumieć pojęcie komputer przenośny.
- Jeśli chodzi o notebooki ultramobilne, tendencja w ostatnich latach była odwrotna i ich sprzedaż systematycznie rosła. W roku 2017 wyniosła zaledwie 10 proc. wszystkich modeli, ale już w 2018 wzrosła do 45 proc., a 2019 to wzrost o kolejne 10 punktów procentowych. W ubiegłym roku spadła jednak do poziomu 46 proc. – dodał Michał Senkowski.
Odnotowane przez Acera proporcje są praktycznie reprezentatywne dla całego rynku. Zdaniem niemal wszystkich producentów zatrzymanie spadków, a nawet wzrost popytu na konstrukcje o największych przekątnych, wynika z dwóch kluczowych przyczyn. Pierwsza jest związana ze specyfiką potrzeb segmentu edukacyjnego.
- W ubiegłym roku rynek notebooków biznesowych był napędzany zapotrzebowaniem ze strony sektora publicznego, głównie instytucji edukacyjnych. Rządowe wsparcie dla samorządowych zakupów sprzętu do nauki zdalnej wyznaczyło standard w postaci ekranu 15,6 cala – powiedział Jakub Duraj, Product Manager w Acer Polska.
Po drugie, dzisiejsze notebooki z dużymi ekranami najczęściej praktycznie w niczym nie przypominają swoich protoplastów i wzrost zainteresowania nimi nie musi oznaczać regresu w ewolucji.
- Współczesne konstrukcje z panelem 15,6-calowym mają mniejsze ramki, a w związku z tym wymiary wcześniejszych notebooków 14-calowych i wagę nie większą niż 2 kg. Obecnie duża przekątna nie musi wcale oznaczać ciężkiej maszyny – tłumaczy Sebastian Antkiewicz. – Sprzęt się zmienia - tak jak wymagania użytkowników rosną wraz z ich doświadczeniami, bo już nie ma klientów, którzy kupują swój pierwszy komputer przenośny.
2021 – na troje babka wróżyła
Trudno nie zadać pytania o przyszłość branży IT, zwłaszcza po tak niezwykłym roku. Wśród ekspertów można się spotkać ze wszystkimi rodzajami prognoz. Według jednych wzrost, większy lub mniejszy zostanie utrzymany. Drudzy twierdzą, że zapotrzebowanie na sprzęt utrzyma się na zeszłorocznym poziomie (co zresztą również należałoby uznać za bardzo dobry wynik!). Ale nie brakuje też głosów, według których w tym roku należy się liczyć ze spadkami i to może nawet nie byle jakimi.
Według Della w tym roku będzie utrzymana doskonała passa ze strony popytu i jedyne co może ją hamować, to problemy po stronie podaży.
- Spodziewamy się bardzo dobrego roku, może wręcz rekordowego jeżeli chodzi o zapotrzebowanie klientów na notebooki. Jest ono bezpośrednio związane z umobilnieniem pracowników większości firm jak i inwestycjami rządu w cyfryzację szkół oraz urzędów – mówi Sebastian Antkiewicz.
W kwestii podaży podzespołów w podobnym tonie wypowiada się Acer, ale jednocześnie jest zdecydowanie bardziej umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o popyt.
- W bieżącym roku prognozowane są niewielkie wzrosty sprzedaży lub utrzymanie poziomu z 2020. Te plany może jednak pokrzyżować widoczny na rynku niedobór podzespołów komputerowych, z jakim zmaga się obecnie cała branża – mówi Michał Senkowski.
Wśród ekspertów nie brakuje też głosów, które dobrze podsumowuje prezes NTT System.
- W tym roku nie spodziewam się już takiej skali sprzedaży sprzętu komputerowego, jak w zeszłym. Klienci z segmentu edukacji, którzy w zeszłym roku kupowali na potęgę, w tym roku już na zakupy nie ruszą – albo są już wyposażeni, albo czekają na dotacje, których najprawdopodobniej w tym roku nie będzie już w skali podobnej do zeszłorocznej. Bardzo wiele firm z segmentu MSP stara się przetrwać pandemię i raczej nie planuje inwestycji. Nie należy też liczyć na utrzymanie zeszłorocznego poziomu zakupów przez sektor publiczny, czyli administrację czy szpitale. Tymczasem dystrybutorzy robią optymistyczne zamówienia, podczas gdy niektórzy z nich dopiero teraz dostali towar zamówiony na fali zeszłorocznych wzrostów – powiedział Tadeusz Kurek, prezes NTT System.
Opinia prezesa NTT System nie jest odosobniona i należy ją uznać bardziej za realistyczną niż pesymistyczną, choćby w kontekście tego, że zeszłoroczny rynek wchłonął około miliona komputerów (przenośnych i stacjonarnych) więcej niż zwykle, co przyczyniło się do pewnego nasycenia rynku. Należy też pamiętać, że w tym roku według wszystkich znaków na niebie i ziemi komputery i monitory będą zauważalnie droższe. To też może ostudzić zapał niektórych klientów.
Wszystkie trzy przytoczone punkty widzenia na swój sposób można ze sobą pogodzić. Można uznać za pewnik, że po okresie passy i to na tak gigantyczną skalę nadejdzie dekoniunktura. Pozostaje jedynie pytanie, czy przejście z jednego do drugiego nastąpi już w tym roku, czy może później.
Autor tekstu: Artur Kostrzewa
Pokaż / Dodaj komentarze do: Rynek laptopów A.D. 2020, czyli rozkwit na fali pandemii