Gry niezależne to obecnie coraz szersze pojęcie. Kiedyś kojarzyliśmy je ze zbitkami pikseli naśladującymi Mario, dziś równie dobrze mogą być trójwymiarową strzelaniną albo przygodówką stworzoną na Unreal Engine, choć przez zalew zwany „indieapokalipsą” coraz trudniej znaleźć wśród nich coś naprawdę ciekawego. Na szczęście podczas imprez takich jak PGA 2018 można położyć swe ręce na najlepszych tytułach, zamiast tylko przeglądać listę zapowiedzi na Steamie. I to działa! Dzięki imprezie odbywającej się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich wpadłem na wiele bardzo świeżych, ciekawych gier, spośród nich wybrałem pięć, które warto wyróżnić.
Oczywiście ułożenie ich według miejsc nie było łatwe, potraktujcie je zatem jako złotą piątkę, która – jako komplet – wyróżniła się najmocniej na strefie indie PGA 2018. Jeżeli byłyby dziś dostępne w sklepach, to na pewno nie zwlekałbym z wyciągnięciem pieniędzy z portfela.
5. Space Cows
Space Cows to oparta na fizyce gra, w której jako nagi kosmiczny farmer strzelamy do przeszkód przetykaczką do toalet. Jeżeli taki opis Was nie kupuje, to nie wiem, co Was kupi :) W każdym razie poziomy przypominają wodne światy z Super Mario Bros. i trzeciej części Crasha Bandicoota, co na pewno zadowoli starszą widownię. Młodsi mogą za to liczyć na fajne wyzwanie i sporo humoru. Choć w swych lędźwiach Space Cows to strzelanina na dwie gałki, to jednak nietypowy świat, perspektywa gonienia za krową w kosmosie i postać przystojnego inaczej farmera powinny przykuwać uwagę. Będzie arcade'owo, głupio i czasem trzeba będzie rozwiązać jakąś zagadkę. Połączenie zdecydowanie godne uwagi, zwłaszcza jeżeli jest się fanem mniejszych, krótszych doświadczeń. Warto też brać pod uwagę to, że pod względem poziomu trudności wcale nie jest tu zbyt łatwo.
4. Back to 1998
Przygodówka, w której pracownik korporacji cofa się do tytułowego roku 1998, wraz z całym jego inwentarzem. W Back to 1998 możemy nie tylko przypomnieć sobie, jakie kolorowe były lata dziewięćdziesiąte, ale i to, jak trudne były wtedy gry. Twórcy z Bold Pixel nie chcą nam zbyt wiele ułatwiać i stawiają na klasyczne, mocno poukrywane na planszach elementy, które popychają fabułę do przodu. Kombinowanie z chowaniem się za firaną, by papuga wyleciała z klatki, przypomina od razu zagadki z czasów najsłynniejszych produkcji LucasArts. Poza tym, w grze znajdują się też minigierki symulujące odpalanie staroci na komputerze, a te też są bardzo wymagające. Jeżeli macie ochotę na to, by nie spiesząc się, przenieść się w przeszłość i popróbować smaku starych tytułów, to zapowiada się naprawdę niezła pozycja. Dzięki Back to 1998 da się to zrobić w bardzo oszczędnej, ale miłej dla oka oprawie. Na pewno będzie to tytuł, przy którym trzeba będzie się sporo nakombinować, a to zawsze warto docenić.
3. Driftland: The Magic Revival
Driftland spaja ideę Settlersów ze światem fantasy, w którym łączymy ze sobą i zasiedlamy latające lądy. Bardzo kolorowa oprawa i rozbudowany system zarządzania środowiskiem dają naprawdę dużo możliwości. Świat generowany jest proceduralnie, co pomaga uzyskać efekt świeżości przy każdej kolejnej rozgrywce. Driftland właściwie od pierwszego spojrzenia urzeka swym klimatem i relaksującą otoczką. Odkrywanie kolejnych złóż i rozrastanie się naszych połączonych mostami fruwających wysp w końcu doprowadza jednak do konfliktu. Wtedy musimy się zmobilizować i stanąć do walki o kolejne lądy. W grze sterujemy jedną z czterech ras, a autorzy przygotowują także tryb multiplayer. Szukając dobrej odskoczni od mrocznych RTS-ów warto zainteresować się właśnie tą produkcją. Podczas targów cały czas ktoś się wokół niej kręcił i widać było, że ma w sobie to coś, co od pierwszych wydanych myszką rozkazów sprawia, że chce się siedzieć przy niej dłużej niż tylko kilka minut. Jest to zdecydowanie największy, najbardziej rozbudowany i najbardziej przypominający wysokobudżetowe gry tytuł, który można było ograć w strefie indie podczas PGA. Na pewno się na nim nie zawiedziecie.
2. Timber Tennis: Versus
Pamiętacie jeszcze, jakim hitem na telefonach stał się Timberman, mała gra o drwalu, który ścina niekończące się drzewo? Jak widać drwal lubi także grać w tenisa. W Timber Tennis: Versus możemy spróbować uproszczonej wersji tego sportu, w którym nasza postać odbija piłkę z automatu, gdy tylko się do niej zbliżymy – kwestia jest jednak taka, że to wcale nie jest takie łatwe. Rozgrywając kilka meczów multiplayerowych można stwierdzić, że zabawa jest przednia, pełna humoru i na tyle prosta, że dosłownie każdemu będziemy w stanie ją wytłumaczyć w kilka sekund. Poza tym, na korcie pojawiają się też przeróżne dopalacze, którymi możemy potraktować swego przeciwnika. Grafika budzi same pozytywne skojarzenia z kolorowymi, wesołymi tytułami z czasów 16-bitów. W prostocie siła – tym bardziej, że gra zmierza też na Switcha, do którego pasuje idealnie (zwłaszcza, gdy chcemy pograć z kimś, dla kogo nawet Mario Tennis może okazać się za trudne). Timber Tennis: Versus na pewno znajdzie wielu fanów.
1. Roarr! The Adventures of Rampage Rex
Wiem, jak to wygląda, ale nic już z tym nie zrobię. Moje serce zdobyła gra o wielkiej dinozaurzycy, którą ze snu obudzili obcy najeżdżający Ziemię. Gra powstała co prawda po to, by jej twórca miał w co grać ze swoim dzieckiem... ale i we mnie obudziła dziecko. Trójwymiarowa arena, po której biegamy, by pokonać obcych (także w trybie kooperacji!), ma w sobie coś tak radosnego i trudnego do uchwycenia, że nie mogłem dać pierwszego miejsca niczemu innemu. Tym bardziej, że przy stanowisku wręcz roiło się od dzieciaków, których nie dało się odlepić od pada – a to najlepsza rekomendacja. Niszczące się otoczenie i powrót do czasów, gdy gry polegające na rozwałce były główną siłą na rynku, sprawiają, że Roarr! The Adventures of Rampage Rex powinno być na radarze każdego, kto szuka lekkiej, niezobowiązującej zabawy. Oczywiście trudno tu doszukać się głębi, ale czasem do cieszenia się grą wystarczy to, że sterujemy w niej dinozaurem, który potrafi wykonać podwójny skok. A jak wiadomo podwójny skok to esencja gier wideo :)
*
PGA oferowało oczywiście o wiele więcej gier niezależnych i na pewno każdy znalazł wśród nich coś dla siebie. Bardzo możliwe, że w zestawieniach innych osób znalazłaby się zupełnie odmienna piątka... i to jest właśnie najfajniejsze. Bo gry niezależne ocenia się bardziej sercem niż tym, czy mają płynną animację, rozbudowany multiplayer i duże drzewko umiejętności postaci. Dlatego mam nadzieję, że coś z mojej listy wkrótce pojawi się na Waszych komputerach i konsolach i będziecie się wtedy naprawdę dobrze bawić.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Top 5 najlepszych indyków na PGA 2018