Komputery przenośne są zwykle wyposażone w średniej jakości głośniki, o małej mocy i ze stosunkowo wąskim pasmem przenoszenia. Podczas słuchania wielu gatunków muzyki oraz oglądaniu filmów możemy odczuć, że dźwięk który się z nich wydobywa jest płytki i nijaki. Najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście podłączanie laptopa do zewnętrznych głośników lub domowego systemu audio w postaci amplitunera i olbrzymich kolumn. Jednak spora część ludzi używa laptopa właśnie dlatego, że ma w mieszkaniu mało miejsca - i na taki sprzęt nie może sobie pozwolić. Nie jest to też rozwiązanie mobilne – laptopa można zabrać ze sobą do znajomych lub na wyjazd, z dobrej klasy głośnikami jest o wiele gorzej.
Możliwa jest też sytuacja odwrotna – czyli mamy dobrej klasy głośniki, i chcielibyśmy podkręcić ich brzmienie pod swój gust. Dodać efekty przestrzenne, troszkę niskich tonów, jakieś dodatkowe filtry. Windows sam w sobie ma bardzo ograniczoną funkcjonalność w tym zakresie – bo nigdy Microsoft nie był specjalnie zainteresowany dodatkami tego typu. To użytkownik musi sobie zorganizować na własną rękę – choć pewne możliwości ma też panel sterowania kodeków firmy Realtek. Jedną propozycji osobnych aplikacji jest znany od wielu lat i obecnie troszkę już zapomniany DFX Audio Enhancer. Jest on dostępny dla komputerów z Windows oraz smartfonów z Androidem, więc możemy spróbować także na nich jeśli nie wystarczają nam standardowe funkcje odtwarzaczy muzyki w naszej słuchawce.
Przecież to tylko manipulacje
Tak, trzeba to jasno powiedzieć. Podobnie jak prawie wszystkie technologie takie Dolby czy SRS (często obecne w telewizorach) także to tylko czyste manipulacje w dźwięku. Kiepskiej jakości pliku mp3 nie da się poprawić, i sprawić żeby brzmiał on jak CD-Audio. Tak samo głośniki komputera przenośnego nie zagrają tak jak domowy zestaw audio - i będą ucinać lub bardzo słabo odzwierciedlać znaczną część widma odtwarzanego dźwięku. Można jednak oszukiwać nasz mózg na wiele sprytnych sposobów, że dźwięk wydobywający się z głośników jest bardziej przestrzenny, wyrazisty, ostry. Tym właśnie zajmują się firmy takie Dolby czy SRS. Tym w jaki sposób matematycznie modelować dźwięk w taki sposób by słuchacz odniósł lepsze wrażenia oglądając film czy słuchając muzyki. Takie podejście ma zdecydowanych przeciwników, głównie wśród audiofili którzy twierdzą, że potrafią odróżnić (w "ślepych testach") jakość kabla połączeniowego SATA z pozłacaną wtyczką od takiego bez pozłacanej. Niezależnie jednak od nich techniki manipulacji są w dzisiejszej elektronice wszechobecne. Programowe korektory, SRS i inne filtry są w każdym telewizorze, smart fonie a barwę dźwięku w jakiś sposób potrafią regulować praktycznie każde głośniki komputerowe.
DFX Audio Enhancer – stary, zapomniany, ale wciąż może być przydatny
DFX Audio Enhancer to już stara aplikacja, powstała kilkanaście lat temu. Kiedy sporo osób lubiło takie dodatki, komputer był w centrum domowej rozrywki, a muzyki słuchało się z Winampa z licznymi skórkami. DFX Audio Enhancer to także aplikacja która od lat niewiele się zmienia, w zasadzie jest tylko dostosowywana do nowych Windowsów. Szukając jej poprzez Google nietrudno trafić na mniej legalną wersję na cypryjskim serwerze chomikującym dane. Jest to jednak w jakiś sposób zrozumiałe – producent za pełną wersję życzy sobie 40 dolarów, to jak na polskie warunki sporo. Wersja Trial jest jednak dostępna bezpłatnie. Pewno część z Was zastanawia się po co właściwie piszę o tak starej appce. Aplikacja jest stara, ale audio w komputerze to przecież temat aktualny. Mimo że dziś filmy ogląda się strumieniując poprzez Netflix, Hulu, Showmax i inne platformy, a muzyki często przez Spotify czy Apple Music.
Po instalacji sterownika oraz aplikacji możemy przystąpić do eksperymentów. Pierwszą rzeczą nad którą musimy się zastanowić co tak naprawdę chcemy uzyskać i na czym. Jeśli słuchawki lub głośniki laptopa nie wytrzymują zbyt dużej ilości niskich tonów (basu) i słychać harczenie warto przełączyć środowisko odsłuchowe w pozycję Headphones. DFX Audio Enhancer obetnie nieco dół pasma, ale ogólne wrażenia odsłuchowe będą lepsze. Jeśli natomiast dysponujemy wysokiej klasy głośnikami środowisko odsłuchowe pozostawmy w pozycji Speakers.
Teraz możemy przystąpić do zabaw z dźwiękiem. Nie musimy jednak się znać na temacie - aplikacja ma 39 profili z propozycjami ustawień dla różnych scenariuszy i typów muzyki. Zarówno tej strumieniowanej z internetu jak i odtwarzanej z płyt CD. Jest to znacząca przewaga nad panelem Realteka wszechobecnego w komputerach który ma ich tylko kilka. Możemy sobie spróbować każdej z nich, czasem może się nawet okazać że profil sugerowany przez autorów aplikacji dla muzyki rockowej będzie nam pasował do innej. W końcu każdy ma inne wrażenia odsłuchowe. Jest także profil Speech który może się przydać do rozmów przez komunikatory głosowe – takie jak Skype. To szczególnie przydatna funkcja, ponieważ mikrofony w laptopach i smart fonach zwykle są kiepskiej jakości – a stosunkowo niewiele ludzi korzysta z zewnętrznych.
Gdy chcemy się jednak pobawić sami mamy do dyspozycji pięć 10 stopniowych suwaków:
- Fidelity (wierność) – podbija wyższe fragmenty środka pasma w celu wywołania wrażenia lepszej jakości materiału.
- Ambient (otaczanie) – daje wrażenie szerszej sceny muzycznej, ale jednocześnie sporo wymaga od głośników. W przypadku laptopa pożytek z tej funkcji jest raczej znikomy (aczkolwiek można spróbować w przypadku dobrych modeli gamingowych).
- 3D Surround – tego chyba nie trzeba tłumaczyć, to kolejny filtr poprawiający wrażenie przestrzeni. Jest szczególnie dobry w przypadku muzyki elektronicznej (techno, trance i inne) – ale wymagania co do głośników także są spore.
- Dynamic boost (zwiększenie dynamiki) – podbija prawie całe pasmo, daje wrażenie większej dynamiki dźwięku. W przypadku głośników w laptopie warto uważać, by nie uszkodzić głośników. Jeśli słyszymy harczenie warto obniżyć poziom tego filtra, lub nawet całkowicie go wyłączyć.
- Hyperbass - kolejny filtr którego znaczenia nie trzeba chyba tłumaczyć. Nie zalecam do laptopów i zestawów głośników bez niskotonowca.
Moje SUBIEKTYWNE wrażenia z odsłuchu
Z aplikacji korzystam na laptopie Acer Aspire 1830 TimelineX (wbudowane głośniki) oraz na komputerze stacjonarnym z podłączonymi znanymi niegdyś przyzwoitej jakości głośnikami 2.1 Modecom MC-8960 (płyta główna Asus Z170 Pro GAMING).
Muzyka której słucham jest głównie elektroniczna (Trance) - ale zahaczam także o inne gatunki muzyczne takie jak Rock. W obu przypadkach byłem pozytywnie zaskoczony - trance brzmiał „głębiej” niż dotychczas, podkreślany był zarówno bas jak i tony wysokie. W przypadku muzyki rockowej efekty także najczęściej są dobre - śpiew wokalistki Within Temptation był znacznie bardziej wyrazisty po podkręceniu suwaka Fidelity. Także perkusja dudniła znacznie mocniej niż dotychczas po podkręceniu suwaka Hyperbass, w tak ciekawy sposób, że nie odrzuciło mnie od dalszego słuchania.
W filmach efekty także mnie zadowoliły – poprawiły się takie elementy jak odgłosy strzałów z karabinów czy wybuchy granatów (suwak Hyperbass). Suwak Ambient poprawił też szczegółowość dźwięku, zwłaszcza w cichych pomieszczeniach. W kilku sytuacjach dowiedziałem się także że w sąsiednim pomieszczeniu ktoś prowadził rozmowę (w filmie oczywiście). Największą niespodzianką były jednak gry, w szczególności piłkarskie. Po uruchomieniu FIFY 17 wrażenie przestrzeni (suwak 3D Surround i także Ambience) było znacząco lepsze – można było odnieść wrażenie siedzenia na prawdziwym stadionie podczas meczu (może nawet lepsze, bo nie było słychać przekleństw wszechobecnych na Polskich stadionach).
Podsumowując
Nie jestem zwolennikiem opisywania wrażeń z odsłuchu jakiegokolwiek sprzętu czy aplikacji. Dlatego że są to wrażenia w pełni subiektywne - i na dodatek bardzo ciężko się je opisuje. Można dążyć w jakiś sposób do bycia obiektywnym, ale nigdy się tego nie osiągnie (tak, by w powtarzalny sposób określić który dźwięk brzmiał lepiej, a który gorzej). Mnie się podobało, komuś innemu może się nie podobać. Dlatego nie sugeruję, że każdy powinien z aplikacji i dodatków tego typu korzystać - ale spróbować z pewnością warto. To tylko metoda oszukiwania mózgu, nie poprawiająca oczywiście jakości dźwięku - a jedynie jego odbiór przez nas. Ja jednak niektóre z tych metod "kupuje", i na przykład metody które opracowywali specjaliści z firm takich jak Dolby czy SRS przez lata są w moim przekonaniu świetne - a implementacja w telewizorach poprawia odbiór tego dźwięku w sposób znaczący. Każdy powinien jednak spróbować sam, zarówno w przypadku wbudowanych głośników laptopa jak i wolnostojących głośników czy to stereo czy 5.1. Odpowiadając niejako na tytułowe pytanie - mitem jest to że jakość dźwięku da się poprawiać programowo (co niestety marketingowo sugeruje wiele firm od takich aplikacji jak DFX Audio Enhancer), a faktem to że wrażenia z odsłuchu są subiektywne. Faktami są także marnej jakości głośniki, mikrofony i wyjścia słuchawkowe w laptopach i smartfonach. Czasem warto ukryć te fragmenty pasma z którym sobie nie radzą, a wyeksponować inne dodając dodatkowych filtrów. Zalecam jednak pewną ostrożność – głośniki typu NXT nie są niezniszczalne. Udało mi się już uszkodzić głośnik w smartfonie, w laptopie na szczęście jeszcze nie.
Na koniec - DFX Audio Enhancer to oczywiście tylko jedna z propozycji, niestety stosunkowo droga. Jest także wiele innych podobnych aplikacji do wypróbowania których zachęcam. Jakości dźwięku nie poprawimy, ale jego odbiór przez mózg być może tak.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Programowa poprawa dźwięku - fakty i mity