Telltale Games kojarzone jest głównie z serią The Walking Dead, jednak z drugiej strony należy pamiętać, iż utalentowane studio posiadało w swym CV znacznie więcej ciekawych projektów niż mogłoby się nam wydawać. Niestety w ubiegłym roku byliśmy świadkami czegoś, czego raczej większość obserwatorów branży gier wideo nie oczekiwała mianowicie Telltale Games po latach działalności ogłosiło zamknięcie biznesu i to w trakcie realizowania zapowiedzianych wcześniej ważnych dla fanów projektów w tym finałowego sezonu The Walking Dead. Szczęśliwie ostatnią produkcję przejęło współpracujące z Telltale Games, Skybound Games, dzięki czemu pod koniec marca do sprzedaży trafił pożegnalny epizod wspomnianej produkcji. Zdecydowanie mniej szczęścia miały pozostałe tytuły będące we wczesnym lub zaawansowanym stopniu dewelopingu np. kontynuacje The Wolf Among Us oraz Game of Thrones. W tym artykule postanowiłem przybliżyć nieco historię omawianego studia, a także pokrótce przedstawić powody nieoczekiwanego końca Telltale Games.
Before The Walking Dead
Zapewne mały procent osób zdziwi się, ale Telltale Games znane było w branży na długo przed nadejściem rozgrywanego podczas apokalipsy zombie The Walking Dead. Amerykańska firma powstała w 2004 roku wysiłkiem trzech osób — Kevina Brunera, Dana Connorsa oraz Troya Molandera. W przeszłości pracowali oni dla LucasArts słynącego z tworzenia produktów przygodowych, więc ich doświadczenie odegrało kluczową rolę przyczyniając się do oczywistego obrania kierunku studia, jeśli chodzi o gatunek kreowanych gier. Co ciekawe, zanim otworzono interes wspomniana trójka siedziała nad Sam & Max Freelance Police, którego dalszy rozwój zatrzymano 3 marca 2003 roku. Należy podkreślić, że ich początki nie były spektakularne bowiem zgodnie z dostępnymi w internecie informacjami pierwszego konkretnego doświadczenia nabrali po ukończeniu Telltale Texas Hold’em (symulatora pokera) stanowiącego raczej prezentację możliwości silnika wykorzystywanego później w innych projektach aniżeli grę z prawdziwego zdarzenia - była to przy okazji jedna z nielicznych produkcji bazujących na własnych pomysłach, a nie zaczerpniętych z już istniejącego uniwersum. W późniejszym czasie na rynku ukazało się m.in. Bone: Wygnaniec z Kosteczkowa, a w międzyczasie zadebiutowały jeszcze praktycznie mało interesujące gry związane z serialem CSI.
Prawdziwy początek złotej ery dla Telltale Games nadszedł wraz z dotacją pieniężną w wysokości 600 tysięcy dolarów, przelaną przez prywatnych inwestorów, którzy najwyraźniej dostrzegli drzemiący w ekipie potencjał. Deweloperzy chcieli skorzystać z okazji i ukończyć należącego formalnie do LucasArts Sam & Max Freelance Police, aczkolwiek nie uzyskali wymaganej do tego zgody. Postanowili więc odwiedzić właściciela praw do komiksów, by wykupić licencję na stworzenie gier o przygodach dwójki nietypowych detektywów. W efekcie pod koniec 2006 roku do sprzedaży trafił premierowy epizod pierwszego sezonu Sam & Max zawierającego łącznie sześć odcinków, z kolei pełen sezon wydano w sierpniu 2007 roku (w polskiej wersji głos głównym postaciom podłożyli genialni Jarosław Boberek i Wojciech Mann). Odbiór tej tętniącym nietypowym często zakręconym wręcz humorem produkcji był wyśmienity, natomiast sprzedaż bazującej na silniku 3D gry okazała się nader satysfakcjonująca. Nie jest zaskoczeniem, że jeszcze w tym samym roku opublikowano pierwszy epizod drugiego sezonu serii Sam & Max, który choć nie zebrał równie rewelacyjnych not, co poprzednik to utwierdzał twórców w przekonaniu, iż podążają właściwą ścieżką.
Kłopoty zaczęły się wraz z nadejściem sezonu trzeciego, na który spadła masowa krytyka, zaś wielu fanów zwyczajnie podziękowało za coraz nudniejsze przygody dwójki komicznych bohaterów, w konsekwencji marka dokonała swojego żywota w 2010 roku. Oczywiście Telltale Games nie zamierzało spoczywać na laurach i dziewięć lat temu opracowało kolejną przygodówkę opartą na znanej licencji, a mianowicie Powrót do przyszłości, aczkolwiek tytuł ten był do tego stopnia przeciętny, że dość szybko o nim zapomniano (nawet ja - fan filmowej trylogii). Przechodząc nieco dalej i pomijając mniej lub bardziej nieudane pomysły takie jak Jurassic Park, prawdziwa rewolucja oraz istna żyła złota dla Telltale Games nadeszła w 2012 roku razem z najpopularniejszą grą studia - The Walking Dead. Przygody młodziutkiej Clementine oraz jej opiekuna Lee starających się przetrwać w rozpoczętej apokalipsie zombie chwyciła za serce miliony osób. Mocna fabuła, ładna oryginalna oprawa wizualna oraz wybory moralne to była karta przetargowa dla Telltale. W ten oto sposób powstały kolejne części, w tym dostępny od niedawna The Final Season, którego ostatnie dwa epizody musiała stworzyć inna ekipa, lecz o tym nieco dalej.
Mistrzowie QTE, twórcy iluzorycznych wyborów moralnych
Produkcje od Telltale Games łączy wiele wspólnych mianowników, natomiast identycznymi rozwiązaniami kopiowanymi w następnych grach pozostają obecne w przerywnikach filmowych sekwencje QTE (Quick Time Event) oraz opcje wyborów dokonywanych przez graczy. Ostatnie jak się później okazuje w większości są jedynie iluzoryczne, bo przecież scenariusz ustalono odgórnie. I teraz uwaga spoiler: po przejściu The Walking Dead: Season 2 oraz niezależnie od wybranego losu Kenny'ego bądź Jane w TWD: The New Fortiner te postaci nie pojawiają się lub ostatecznie giną, czyli ścieżka prowadzi do tego samego. Ponadto nie zrozumcie mnie źle, bo osobiście nic nie mam do przerywników filmowych, w których należy wciskać odpowiednie klawisze, aby pchnąć historię do przodu, to jednak w pewnym momencie tego rodzaju rzeczy było zdecydowanie za dużo zaś tak świetnie oceniany The Walking Dead czy Batman są tego idealnymi przykładami. Zdaję sobie sprawę, że mamy do czynienia z do bólu interaktywnymi tytułami, ale pewien umiar powinien zostać zachowany. Natomiast tutaj człowiek niekiedy odnosi wrażenie jakby oglądał film animowany, a nie uczestniczył w pełnoprawnej wirtualnej rozgrywce. Jak wiemy od pewnego czasu autorzy umożliwiają nam wybierane różnych ścieżek, które doprowadzają do kilku dostępnych zakończeń, ale nie tylko, ponieważ po drodze często kształtujemy dostępne uniwersum. Taka swego rodzaju „zabawa w Boga”, której zabrakło mi w tytułach Telltale cieszy coraz więcej osób z kolei Wiedźmin 3: Dziki Gon dla wielu jest tu fenomenalnym wyznacznikiem. Notabene konkurencyjny względem TWD, Life is Strange mimo mego uwielbienia pokazuje za to, jak nie powinno się projektować wyborów moralnych.
Kłopoty, upadek
Oczywiście każdy z nas znalazłby także inne przyczyny odpowiadające za koniec Telltale Games. Wszak nie powinniśmy zapominać o zagubieniu jakie nastąpiło w umysłach szefostwa studia, które zamiast szukać nowych przykuwających uwagę społeczności rozwiązań, wolało skupić się na pakowaniu zarobionych wcześniej niemałych pieniędzy w kolejne licencje. Projektowano więc wyglądające identycznie pod względem rozgrywki i wykorzystanych schematów produkcje, różniące się wyłącznie dostępnym uniwersum. Tak obrana ścieżka mogła doprowadzić do jedynego logicznego finału, czyli upadku Telltale Games. W międzyczasie postanowiono porzucić wysłużony już silnik na rzecz nowego rozwiązania, co nie dziwi w sytuacji, gdy przez lata większość użytkowników skarżyła się na rozmaite błędy techniczne, czy brak odpowiedniej płynności na konsolach. Niestety okazuje się, że to nie wystarczyło, a jeden z pierwszych tytułów działających na świeżym silniku Stranger Things już nie zaistnieje w świadomości fanów.
Pierwsze wieści odnośnie złej kondycji firmy nadeszły we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas prezes przedsiębiorstwa postanowił poinformować o fatalnej sprzedaży dostępnych gier, a w konsekwencji stratach w przychodach. Z pracą pożegnała się większa część ekipy, która co gorsza miała nie dostać żadnej należnej im odprawy. Na stanowiskach zostało 25 osób odpowiadających za dokończenie najbardziej palącej gry, czyli Minecraft Story Mode. Niestety plany wzięły w łeb i zwolniono także resztę pracowników. Dla fanów The Walking Dead ogrywających pierwszy epizod finałowego sezonu była to fatalna wiadomość, bo przyszłość pozostałych odcinków malowano w niejasnych barwach. Obawiano się nawet, iż nigdy nie poznamy zakończenia przygód słynnej Clementine. Szczęśliwie pomoc zaoferowało studio ściśle kooperujące z Telltale przy dotychczasowych projektach Skybound. Zaprosili oni do współpracy wybranych członków upadłego dewelopera i zobowiązali do ukończenia ostatniej części The Walking Dead, dzięki czemu 26 marca pojawił się wieńczący fabułę epizod.
Telltale Games to studio, które opowiadając historie w The Walking Dead samemu zamieniło się w trupa i to na własne życzenie.
Konkluzja co do upadku Telltale Games okazuje się banalnie prosta. Tak jak wspomniałem we wcześniejszej części artykułu studio zamknęło interes przez własne lenistwo oraz chęć generowania zysków na koncepcjach, które fanom dawno się przejadły i były po prostu przestarzałe. Ponadto dali się zaszufladkować jako twórcy tytułów QTE. Do tego nieprzemyślane zarządzanie strukturami firmy oraz dostępnymi finansami wliczając w to pakowanie pieniędzy na kiepskie projekty co w następstwie zrodziło problemy z wypłacaniem pensji pracownikom. Możliwe, że ostatecznie przejrzano na oczy, aczkolwiek zwyczajnie zabrakło czasu na implementację nowości i uratowanie swojego dziecka przez starą załogę.
Co dalej?
Właśnie. Podsumowując cały artykuł chciałbym jeszcze pochylić się nad przyszłością nie tyle gatunku tego typu gier, co konkretnych tytułów, które do jesieni ubiegłego roku pozostawały własnością Telltale Games. Prawdę mówiąc nie wiem do kogo konkretnie należy aktualnie growa marka The Walking Dead, ale skoro wszystkie odsłony produkcji udostępniło Epic Games Store, licencja może być w ich rękach. Ewentualnie trafiła całkowicie do Skybound Games, które wyświadczyło społeczności ogromną przysługę kończąc The Final Season, a także co należy podkreślić, współpracowało przy powstawaniu wcześniejszych odsłon. Niestety nie powinniśmy oczekiwać powrotu Clementine, gdyż jak zaznaczyli deweloperzy jej historia została definitywnie zakończona. Chociaż z drugiej strony jest takie powiedzenie „nigdy nie mów nigdy". Istnieje więc szansa na złamanie postanowienia Skybound i opracowania nowej, pasjonującej przygody popularnej bohaterki. Z pewnością w przyszłości planują powrócić do uniwersum TWD tym razem jednak już całkowicie na swój rachunek.
Welcome Back Telltale
Kończąc warto jeszcze wspomnieć o fakcie niespodziewanego przywrócenia do życia Telltale Games przez LCG Entertainment, które wykupiło aktywa zaś na czele odrodzonego studia stanęli Jamie Ottilie oraz Brian Waddle. I co najważniejsze chcą oni utrzymać produkcję gier w odcinkach, a także stworzyć nowe odsłony paru tytułów opartych na wcześniejszych markach dewelopera. Do pracy powróci też paru twórców ze starej ekipy co pozwala sądzić, że dostaniemy produkcje o w miarę solidnej jakości, aczkolwiek najpewniej trzon studia będą stanowić całkowicie nowi ludzie. Ożywione studio można więc śmiało nazwać Telltale Games 2.0. W takim razie ja poproszę o The Wolf Among Us 2 i kolejny sezon Game of Thrones.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Telltale Games - Historia mistrzów gier QTE zakończona upadkiem