Chociaż jeszcze kilka tygodni temu większość z nas uważała, że w mediach mocno przesadzają, niepotrzebnie siejąc panikę, to rzeczywistość okazała się bardzo bolesna. Koronawirus bez problemu przywędrował do nas z Azji, by siać spustoszenie w wielu europejskich krajach, a epidemia zmieniła się w pandemię i problem, który w taki albo inny sposób dotyka cały świat. Sytuacja w naszym kraju jest poważna, ale miejmy nadzieję, że wszystkie środki zaradcze podjęte przez nasze władze przyniosą zamierzony skutek. Warto jednak pamiętać, że dużo zależy tu od nas samych, bo nasze codzienne zachowania nie pozostają bez wpływu na tempo i zakres rozprzestrzeniania się choroby. Mówiąc krótko, należy bezwzględnie przestrzegać nakazów wydawanych przez NFZ i Ministerstwo Zdrowia, bo nawet jeśli sami nie jesteśmy w grupie ryzyka, to musimy pamiętać o osobach starszych czy schorowanych, dla których COVID-19 jest poważnym zagrożeniem.
A o jakich zaleceniach mówimy na ten moment? Aktualnie obowiązuje u nas stan zagrożenia epidemicznego, co oznacza, że poza wcześniejszą decyzją o zamknięciu szkół, przedszkoli, żłobków, kin, teatrów i innych instytucji o charakterze rozrywkowym, dochodzą kolejne ograniczenia. Zamknięte zostają kasyna, kawiarnie, bary czy restauracje (będą mogły jednak świadczyć usługi na wynos i w dostawie), galerie handlowe (działać będą w nich tylko apteki, sklepy spożywcze, drogerie i inne punkty usługowe, np. pralnie), obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób, przywrócono kontrole na granicach i zawieszone zostają międzynarodowe pasażerskie połączenia lotnicze i kolejowe, od niedzieli przez 10 dni do Polski nie będą mogli wjeżdżać cudzoziemcy, a polscy obywatele wracający do kraju będą poddawani 14-dniowej kwarantannie domowej.
Jak łatwo się domyślić, wszystkie te działania mają na celu ograniczenie napływu chorych do naszego kraju i ograniczenie kontaktów międzyludzkich, bo tylko tak możemy powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Oczywiście wciąż możemy wyjść z psem czy zabrać dziecko na spacer do lasu, działają sklepy spożywcze, apteki i niektóre punkty usług (a w niektórych miejscach nawet siłownie), gdzie możemy zaopatrzyć się w potrzebne produkty, ale zaleca się jak najrzadsze opuszczanie domu i przestrzeganie zasad higieny. Oznacza to zasłanianie ust przy kichaniu i kasłaniu (mamy obecnie sezon grypowy, więc osób okresowo zmagających się z infekcjami jest mnóstwo), najlepiej przy użyciu jednorazowych chusteczek higienicznych, utrzymywanie odstępów od innych osób np. w kolejkach do kasy, mycie i dezynfekowanie powierzchni, z których korzystamy najczęściej i przede wszystkim odpowiednie MYCIE RĄK.
Chociaż wszyscy wiemy już z pewnością, jak należy to robić, to trzeba podkreślić jeszcze raz - Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca mycie dłoni jako skuteczną metodę ochrony przed zakażeniem koronawirusem. Najczęściej mówi się o umyciu dłoni wodą z mydłem co godzinę, samo mycie powinno zaś trwać co najmniej 30 sekund i być zgodne z wytycznymi, a jeśli nie mamy dostępu do wody i mydła, to sięgamy po żele i płyny dezynfekujące. Należy jednak pamiętać, że te muszą mieć stężenie co najmniej 60%, w innym wypadku nie przydadzą się do walki z koronawirusem. No dobrze, to skoro ręce mamy już czyste, to możemy sięgnąć po nasze ulubione urządzenie, czyli… smartfon. Tak, wiecie już o co nam chodzi? Możemy myć ręce co kilka chwil i nieświadomie wystawiać się na zagrożenie, bo nie dbamy o wystarczającą czystość naszych urządzeń. Wspomnieliśmy tu o smartfonach, ale to samo dotyczy smartwatchy, opasek sportowych, słuchawek bezprzewodowych, tabletów, myszek, klawiatur czy pilota do telewizora. Są to często urządzenia dużo bardziej zanieczyszczone niż nasze dłonie, więc w czasie pandemii koronawirusa musimy czyścić je zdecydowanie częściej i dokładniej.
W jaki sposób? Z pomocą mogą przyjść sugestie od największych producentów, np. Apple, które do niedawna nie zalecało używania na swoich urządzeniach preparatów do czyszczenia ani sprężonego powietrza, ale w dobie zagrożenia koronawirusem musiało zmienić zdanie. I tak, na oficjalnej stronie wsparcia firmy możemy przeczytać: "Używając chusteczki nasączonej 70-procentowym alkoholem izopropylowym lub chusteczek dezynfekujących Clorox (amerykańska marka, u nas niedostępna - red.), możesz delikatnie wycierać twarde, nieporowate powierzchnie produktu Apple, takie jak wyświetlacz, klawiatura lub inne powierzchnie zewnętrzne. Nie używaj wybielaczy. Nie pozwól, aby wilgoć dostała się do jakiegokolwiek otworu w obudowie, i nie zanurzaj produktu Apple w żadnych środkach czyszczących. Nie stosuj środków dezynfekujących na powierzchniach tkaninowych lub skórzanych".
Alkohol izopropylowy jest powszechnie wykorzystywany, więc bez większych problemów możemy kupić go w internecie, marketach budowlanych, sklepach kosmetycznych i wielu innych miejscach, jest bezpieczny dla elektroniki i do tego nie kosztuje dużo
I w gruncie to idealna metoda dezynfekcji większości elektroniki, więc możemy, a nawet powinniśmy, ją bezpiecznie stosować na swoich domowych i osobistych sprzętach (warto tu przypomnieć o umyciu i zdezynfekowaniu również etui ochronnych na smartfony). Skąd jednak wziąć taki alkohol? Alkohol izopropylowy jest powszechnie wykorzystywany, więc bez większych problemów możemy kupić go w internecie, marketach budowlanych, sklepach kosmetycznych i wielu innych miejscach, jest bezpieczny dla elektroniki i do tego nie kosztuje dużo (choć ostatnio, jak wiele innych produktów, również mocno zdrożał) - kilkanaście do kilkudziesięciu złotych za litr. Oczywiście są preparaty do czyszczenia, gdzie ma już odpowiednie stężenie, a nawet nasączone nim chusteczki, ale jeśli kupimy taki czysty, to wystarczy wymieszać go z wodą destylowaną w proporcjach 70:30 i gotowe (mówiąc wprost 70 ml alkoholu i 30 ml wody). Tak jak sugeruje Apple, należy jednak uważać, żeby nasączone nim ściereczki czy chusteczki nie ociekały płynem i nie były aplikowane bezpośrednio na urządzenie, bo może dojść do jego uszkodzenia.
Swój sposób na dezynfekcję urządzeń mobilnych miał również Samsung, który udostępnił w swoich salonach urządzenia do dezynfekcji promieniami UV-C - wystarczy 10 min pod specjalną lampą i gotowe. Co ciekawe, usługa jest darmowa i dostępna dla wszystkich, nie tylko posiadaczy smartfonów koreańskiej marki, bo jak twierdzi Marcin Gontarski, Senior Service Operations Manager w Samsung Electronics Polska: - Smartfony to jedne z najczęściej używanych urządzeń, co powoduje, że na ich obudowach mogą osadzać się różne substancje i bakterie. Zwykłe, domowe metody czyszczenia smartfonów nie dają pewności, że usuniemy je wszystkie. Dlatego postanowiliśmy zaoferować skuteczniejsze rozwiązanie. Niestety jest tu jeden problem… większość salonów Samsunga znajduje się w centrach handlowych, czyli wymaga kontaktu z innymi ludźmi, a co więcej te są obecnie nieczynne (z opisywanymi wcześniej wyjątkami), więc pozostaje nam domowa dezynfekcja.
Nad czym nie ma co ubolewać, szczególnie że przygotowany odpowiednio roztwór z izopropanolu możemy oczywiście wykorzystać również do dezynfekcji innych przedmiotów, których często dotykamy - włączników światła, klamek, kluczy oraz oczywiście samych rąk. A że w sklepach brakuje gotowych żeli dezynfekujących (albo dostępne są takie o nieodpowiednim stężeniu) i czasem nawet spirytusu spożywczego, który jest dużo droższy, to będzie jak znalazł. Jeśli jednak myślimy głównie o dezynfekcji rąk, to warto zamienić wodę w roztworze na żel aloesowy, do kupienia w niemal każdej drogerii, który nieco ograniczy wysuszanie skóry rąk (ta i bez tego mocno dostaje przecież w kość podczas częstego mycia, a jeśli dojdzie do jej uszkodzenia, to będziemy z kolei bardziej narażeni na wnikanie zanieczyszczeń). Poza tym, nawet jeśli tego typu środki zapobiegawcze uznajecie za przesadę, to jest to dobra okazja do wyczyszczenia naszej elektroniki, o czym często zapominamy.
Nie dajmy się wirusowi!
Pokaż / Dodaj komentarze do: Elektronika vs koronawirus, czyli o tym jak dezynfekować nasz sprzęt