Obecnie większość smartfonów wyposażona jest w funkcję dodatkowej pamięci wirtualnej. W zależności od producenta może to nazywać się różnie, ale pełni podobną rolę - część pamięci dyskowej przeznaczona jest na rozszerzenie pamięci RAM.
Generalnie sam pomysł głupi nie jest, bo chociaż wiele obecnych smartfonów ma na pokładzie 12 i więcej GB RAM, to przecież bardziej budżetowe modele są wyposażone w 8 lub nawet 6 GB RAM. Wykorzystanie dodatkowego miejsca na dysku jako wirtualnej pamięci (gdzie przechowywany jest między innymi plik swap) ma służyć między innymi temu, aby więcej aplikacji mogło być otwartych w tle, dzięki czemu ich późniejsze wywołanie ma zajmować (w teorii) mniej czasu.
Na różnych smartfonach możemy otrzymać różne warianty działania tej funkcji. W niektórych będzie to dołożenie drugiej pojemności RAM, a w innych możliwość dodania konkretnych wartości.

Jednak nie bez powodu w “czystym” Androidzie nie znajdziemy takiej opcji. AOSP nie korzysta z mechanizmu wymiany danych pomiędzy pamięcią RAM a flash, choćby przy użyciu partycji swap. Dlaczego?
Po pierwsze, ze względu na różne konfiguracje sprzętowe i nakładki na OS różnych producentów, nie ma możliwości stworzenia jednego uniwersalnego systemu wirtualnego RAM. Po drugie, zamiast tego Android wykorzystuje mechanizm zRAM, który generalnie kompresuje na bieżąco przestrzeń w samej pamięci RAM. I naprawdę Google nie zrobiło tego bez powodu, o czym za chwilę.
Wirtualny RAM w smartfonach - plusy
Teoretycznie wirtualna pamięć powinna być zbawieniem dla smartfonów z relatywnie niewielką ilością RAM, no i oczywiście wygląda to doskonale pod względem marketingowym. Dlatego też producenci smartfonów chętnie korzystają z tego rozwiązania i bywa, że funkcja ta jest włączana z automatu, bez wiedzy użytkownika. Jakie korzyści powinno przynieść takie rozwiązanie?
-
Dzięki wirtualnemu RAM system może przechowywać więcej aplikacji w tle, zamiast je zamykać. Opcja ta powinna więc polepszyć płynność pracy wielozadaniowej przy dużej liczbie otwartych aplikacji.
-
Smartfony to obecnie małe komputery i chociaż codzienne aplikacje nie zajmują dużo pamięci, to jednak trafiają się programy, które potrafią szybko “pożreć” skromne zasoby telefonu. W takiej sytuacji mogą się posiłkować dodatkową przestrzenią VRAM.
-
Zamknięcia aplikacji w tle z powodu braku RAM będą zdarzać się rzadziej.
-
Wymagania nowych wersji systemu i aplikacji ciągle rosną, a ta funkcja pozwala w teorii przedłużyć użyteczność starszego, lub budżetowego modelu telefonu.
Wirtualny RAM w smartfonach minusy
Wydawałoby się, że VRAM na smartfonach to właściwie same korzyści, ale rzeczywistość jest zgoła inna. Można wręcz powiedzieć, że minusy wręcz przytłaczają plusy tego rozwiązania. A konkretnie?
-
Funkcja ta powoduje większe zużycie baterii i wzrost temperatury podzespołów smartfona. Plik swap jest wykorzystywany praktycznie ciągle i musi to znaleźć swoje odbicie w działaniu telefonu.
-
Szybsze zużycie pamięci na dane smartfona. Jednym z głównych powodów dla których Google standardowo nie zaimplementował tej opcji w Androidzie, jest właśnie troska o znacznie szybsze zużycie pamięci flash (eMMC/UFS). Włączając wirtualny RAM skracamy żywotność naszego telefonu na własne życzenie.
-
Wolniejsze działanie smartfonu. Choćby wasz model był wyposażony w bardzo szybką pamięć flash, to i tak będzie ona wielokrotnie wolniejsza od RAM. W przypadkach gdy smartfon jest wyposażony w wolną pamięć flash, efekty mogą być naprawdę nieciekawe.
-
Włączając wirtualny RAM zmniejszamy pojemność dysku naszego telefonu.
-
O ile użyteczność tego rozwiązania przy mało wydajnych smartfonach jest jeszcze dyskusyjna, to dla bardziej wydajnych i lepiej wyposażonych modeli jest już całkiem bezsensowna.
Wirtualna pamięć RAM w smartfonie - praktyka
W pierwszym przypadku sprawdziłem działanie opcji na vivo V50 5G. 12 GB to sporo i ciężko je zapełnić przy zwykłym użytkowaniu smartfonu. Na co dzień nie zobaczymy więc żadnych korzyści z wirtualnego dodatkowego RAM, a co najwyżej bateria szybciej nam się rozładuje. Jeśli jednak uda nam się zapełnić cały RAM to do akcji wkracza… UFS 2.2, który zapewni mierne korzyści z pliku swap w pamięci flash. W przypadku benchmarków żadnych różnic być nie powinno - bo przecież działają one na pamięci RAM, bez wykorzystania VRAM - i faktycznie tak jest. Zarówno 3D Mark, jak i GeekBench 6 nie wykazały znaczących różnic w działaniu.

Typowa reakcja na włączenie funkcji wirtualnej pamięci RAM w smartfonie
Znacznie ciekawsze różnice stwierdziłem podczas testowania tego rozwiązania na budżetowym smartfonie z 6 GB RAM. W teorii - to właśnie wirtualny RAM powinien poprawiać osiągi tego urządzenia. W praktyce niewielka ilość RAM i wolna pamięć UFS 2.2 sprawia, że smartfon częściej się “krztusi” podczas przełączania aplikacji i ogólny komfort z korzystania z telefonu wyraźnie się zmniejsza, a smartfon często przycinał się na dłuższą chwilę. Smartfon nie jest demonem wydajności, ale WYŁĄCZENIE wirtualnego RAM poprawia nieco sytuację.
Reasumując - technologia ta w przypadku niektórych konfiguracji może i przynosi pewne korzyści, ale lista negatywów jest znacznie dłuższa. Opcja ta ładnie wygląda w ulotkach reklamowych i to chyba jej największa zaleta - chociaż dla producentów, a nie dla użytkowników. Koniecznie sprawdźcie, czy w przypadku waszych telefonów funkcja ta nie została aktywowana automatycznie. Jeśli tak - wyłączcie ją (wymagany jest restart telefonu) i jeśli poczujecie różnicę w działaniu, koniecznie dajcie nam znać w komentarzach.

Pokaż / Dodaj komentarze do: Czy funkcja wirtualnego RAM faktycznie przyśpiesza smartfony? Sprawdzam