Recenzja Alone in the Dark. Historia warta opowiedzenia

Recenzja Alone in the Dark. Historia warta opowiedzenia

Nawet śledząc z zaangażowaniem najsłynniejsze serie gier, łatwo przegapić te, które miały olbrzymi wpływ na rozwój branży kilka dekad temu. Przykładowo: trudno wyobrazić sobie rozwój cyfrowego horroru bez przełomu, jakim było pierwsze Alone in the Dark. Równie trudno wymagać, by ktoś dzisiaj zmuszał się do grania w ten tytuł z 1992 roku. Nic dziwnego, że studio Pieces Interactive zabierając się nową grę z serii, postanowiło sięgnąć po oryginał i przedstawić go na nowo. Opowieść o zaginionym artyście, poszukiwanym przez swą siostrzenicę i wynajętego przez nią detektywa na gotyckim, amerykańskim Południu pierwszej połowy XX wieku, wciąż potrafi inspirować i trzymać w napięciu. To z tej gry garściami czerpało pierwsze Resident Evil, tak jak teraz to Alone in the Dark podpatruje ile tylko może ze współczesnych odsłon dreszczowców Capcomu. Lata minęły, historia zatoczyła koło a my, znów mamy szansę na zatopienie się w niezwykłym koszmarze. Zapraszam do wehikułu czasu.

Alone in the Dark jest zatopione w atmosferze Noir, oraz w charakterystycznym, bagiennym klimacie okolic Nowego Orleanu

Sam w ciemności? Nie do końca

Intrygę rozpoczyna przybycie Emily Hartwood i Edwarda Carnby’ego, do posiadłości Derceto, będącej przyczółkiem dla osób z objawami chorób psychicznych. Wuj Emily zaginął, a ta postanowiła poszukać go na własną rękę - przeczuwając, że sprawa może być nieco bardziej skomplikowana, wzięła ze sobą jednak prywatnego detektywa. Kim z tej dwójki pokierujecie: zależy od was. Możecie też skończyć grę obiema postaciami, co wydłuża czas zabawy. Niestety obie kampanie są praktycznie bliźniacze i choć bardzo dobrym rozwiązaniem jest to, że możemy pokierować wybranym bohaterem/ką, to zarzuty o to, że dostajemy dwa razy to samo, także będą zrozumiałe. Warto wiedzieć, że jedyne wyraźne różnice między opowieścią Emily i Edwarda występują tylko w jednym miejscu, pod sam koniec gry.

Przemierzanie wielkiej rezydencji wiąże się z szukaniem przedmiotów, kluczy i poszlak, a spotykane po drodze postaci to prawdziwa galeria (niepokojących) osobowości. Alone in the Dark jest zatopione w atmosferze Noir, oraz w charakterystycznym, bagiennym klimacie okolic Nowego Orleanu. Satanistyczne rytuały, makabryczne przedmioty, magia Voo Doo, przesądy, „zły” świat zaglądający do naszego… autorzy naprawdę się postarali o to, by umieścić tu wszystkie konieczne do budowania napięcia elementy. Nie brakuje tu także lovecraftowskich motywów, i choć jest to wszystko bardzo spójne, to jednak widzieliśmy to już tyle razy, że trudno być naprawdę przejętym lub przestraszonym podczas przemierzania kolejnych lokacji. Nieco zabrakło tu kreatywności i fantazji.

Grono ciekawych bohaterów i dobrze rozpisane zagadki skutecznie przytrzymują przed ekranem

Potwór z bagien

W swym podstawowym założeniu Alone in the Dark spełnia standardy przygodówek 3D, dokładając do nich momenty, w których walczymy z potworami. Kierowana przez nas postać dość szybko odkrywa bowiem, że poszukiwany wój Emily - Jeremy - znajduje się w równoległym świecie. A w nim, choć niemal wszystko wygląda dokładnie tak samo jak w naszym, łatwo można wpaść na mroczne bestie i doświadczyć zjawisk paranormalnych. Wtedy naszym najlepszym przyjacielem, staje się strzelba, pistolet czy łopata. Na szczęście autorzy są świadomi, że gry akcji nie są ich najmocniejszą stroną, więc specjalnie nie utrudniają potyczek. Porównywanie ich próby podejścia do strzelania do potworów z tym co wyprawia Capcom choćby w Resident Evil 4 Remake nie ma najmniejszego sensu - znajmy proporcje. 

Nowe AitD to gra stworzona przez 40-osobowe studio, któremu udało się dostarczyć projekt o średniej skali (AA), który przez większość czasu wygląda jak gra z Xboksa 360. Nasza eskapada ma niespieszne tempo, nie działa zbyt stabilnie i trzyma się standardów związanych z budową poziomów i zagadek, które od lat są ustalone; dobrze działają, ale nikogo nie zaskoczą. Biegamy tu, korzystając z bardzo pomocnej mapy (duży plus za znaczniki, jakie pojawiają się na niej automatycznie) starając się zanieść dobry przedmiot w dobre miejsce i co jakiś czas skojarzyć, które elementy znalezionych dokumentów mogą zawierać jakąś podpowiedź. Może to być notka z pamiętnika pokryta wzorem potrzebnym do odkrycia hasła, list sugerujący w czyim pokoju schowano ważny przedmiot, czy narzędzie pozwalające odblokować jakieś przejście. Robiliście to setki razy w innych grach, więc zaskoczeń od tej strony się nie spodziewajcie… ale to nie znaczy, że będzie nudno!

Pieces Interactive stara się jak może, by pomimo swych ograniczeń jak najbardziej zdynamizować akcję,  podbijać napięcie muzyką, zapewnić nam przeskoki pomiędzy wymiarami i przenosić nas do innych rzeczywistości. Gra skutecznie oddaje klimat swej epoki, dodając do niej bardzo dużo realizmu magicznego, co zwyczajnie powinno się podobać. Grono ciekawych bohaterów i dobrze rozpisane zagadki skutecznie przytrzymują przed ekranem.

Pieces Interactive zabierając się nową grę z serii, postanowiło sięgnąć po oryginał i przedstawić go na nowo.

Rekreacja kontra Realizacja

Przyglądając się z bliska postaciom i lokacjom przeżyjemy podróż w przeszłość. Choć nie można napisać, żeby było tu coś szczególnie brzydkiego to, jednak jest to gra, której warstwa techniczna utkwiła w 2014 roku. Zrobiono ją według utartych schematów, próbując co jakiś czas je przełamać poprzez pomysłowe zagadki. Zainwestowano takżę w grę aktorską, która jest najmocniejszą stroną tej produkcji, wykorzystując głosy i wizerunki aktorów znanych z seriali: Jodie Cormer i Davida Harboura.

Najwięcej czasu gracz spędzi na badaniu środowiska, otwieraniu sobie wcześniej zamkniętych przejść, oraz na przeglądaniu znalezionych dokumentów. Jeżeli lubicie mocno zagłębiać się w fabułę, szukając jej kolejnych detali, w pozornie nieistotnych zapiskach to bardzo dobrze się tu odnajdziecie. Alone in the Dark może jednak sprawiać problemy tym, którzy nie za bardzo za tym przepadają, bo większość zagadek jest złożona tak, że musimy wejść w ekran inwentarza i skojarzyć gdzie będzie znajdować się wskazówka dotycząca rozwikłania danej szarady. Twórcy mieli jednak świadomość, że nie każdemu będzie się to podobać: dlatego można także grać w trybie, w którym pojawiają się dość jasne podpowiedzi dotyczące tego gdzie powinniśmy szukać kolejnych istotnych informacji. Patrząc na to z jaśniejszej strony: w końcu dostajemy przygodówkę, w której zagadki naprawdę wymagają zatopienia się w grze i abstrakcyjnego myślenia. Tym bardziej cieszy, że otrzymujemy tu również polską wersję językową, dzięki której więcej osób będzie miało przyjemność z prowadzenia dochodzenia na własną rękę.

Trudno przymknąć oko na to, że optymalizacja gry kuleje i pomimo niespiesznego tempa często zdarzają się jej wizualne wpadki czy przycięcia

Rezydencja zła

Z jednej strony jestem pełen szacunku do tego jak nieduży zespół złożył ten tytuł, ale z drugiej, przy dokonywaniu zakupów nie ma to znaczenia. W 2024 roku poprzeczka dla gier z każdego gatunku jest zawieszona tak wysoko, że nawet przy całej sympatii do marki czy developera, trzeba powiedzieć sobie jasno, że zabrakło tu zarówno jakości wizualnej jak i gameplayowej. Poza kilkoma bardzo ciekawymi chwilami Alone in the Dark, jest przez większość czasu solidne, ale średnie. Trudno też przymknąć oko na to, że optymalizacja gry kuleje i pomimo niespiesznego tempa często zdarzają się jej wizualne wpadki czy przycięcia. 

Pojawia się tu kilka ciekawych pomysłów i chwil, które zostają w pamięci, największą wartością tej produkcji jest jednak to, że odnawia kultowy - bardzo istotny dla historii medium - oryginał. To przystępny i całkiem przyjemny sposób na to, by wrócić do klasyki gatunku, przy okazji zatapiając się w klimacie noir i okultystycznych okolic Nowego Orleanu. Przedstawienie fabuły, epoki i odkrywanie naprawdę ciekawych tajemnic są tutaj zdecydowanie najjaśniejszymi punktami. Jeżeli strona techniczna i ogólny brak pomysłowości od strony rozgrywki (i jej urozmaicania) nie będą wam przeszkadzać to warto mieć ten tytuł w pamięci. Istnieje szansa, że wam się spodoba nawet jeżeli dość daleko mu do czołowych reprezentantów gatunku. 

 

Alone in the Dark

 

Alone in the Dark - Opinia

 Alone in the Dark - zalety:

  • Realia Ameryki lat 30. i klimat Noir
  • Zagadki
  • Opowiedzenie oryginału w nowy sposób

 Alone in the Dark - wady:

  • Warstwa techniczna
  • Wygląda jak gra sprzed dwóch generacji
  • Nie ma tu nic oryginalnego 

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Alone in the Dark. Historia warta opowiedzenia

 0