Diablo 2: Resurrected - beta test. Chyba najlepsze Diablo, w jakie grałem

Diablo 2: Resurrected - beta test. Chyba najlepsze Diablo, w jakie grałem

Jeśli chcecie uświadomić sobie tempo upływającego czasu, sprawdźcie datę premiery Diablo 2 - 29 czerwca 2000 roku. Tak, od naszej drugiej wizyty w Sanktuarium minęło już ponad dwadzieścia jeden lat (części spośród czytających te słowa nie było pewnie wtedy na świecie). Jednak za sprawą studia Blizzard możemy ponownie stawić czoła wysłannikom piekieł, nie narzekając ani na przestarzałą grafikę, ani na archaiczne rozwiązania. Diablo 2: Resurrected to remaster/remake, dzięki któremu licząca ponad dwie dekady gra zachwyca i wciąga równie mocno, jak przed laty.

Premiera Diablo 2: Resurrected odbędzie się 23 września, ale Blizzard pozwolił nam rozpocząć przygodę nieco wcześniej, w ramach beta testów. 20 sierpnia każdy chętny chwyci za broń i wyruszy do Sanktuarium, by polować na potwory. Jeszcze wcześniej - bo 13 sierpnia - udostępniono grę osobom, które złożyły zamówienia przedpremierowe. Ja znalazłem się w tej grupie i jako jeden z pierwszych (nie licząc tych, którzy brali udział we wcześniejszych, zamkniętych fazach testów) mogłem wypróbować nową wersję dawnego przeboju. Nie spodziewałem się, że przepadnę po raz kolejny.

Diablo 2: Resurrected to chyba najlepsze Diablo, w jakie grałem. Blizzard przypomniał, jak świetna była "dwójka", wprowadzając jednocześnie zmiany, które pozwalają zapomnieć, że w tym roku gra kończy już dwadzieścia jeden lat.

Witaj w Sanktuarium

Diablo 2: Resurrected zawiera nie tylko podstawkę, ale również dodatek pod tytułem Pan Zniszczenia (w oryginale - Lord of Destruction). W ramach beta testów udostępniono pierwsze dwa akty (w pełnej wersji czeka ich na nas pięć) oraz multiplayer. Pojawiła się w nich także kooperacja przeznaczona dla nawet ośmiu graczy jednocześnie. Wybierać mogłem spośród aż pięciu klas postaci: barbarzyńca, czarodziejka, druid, paladyn oraz amazonka. W zupełności wystarczająco, jak na trzydniowe posiedzenie przed komputerem.

Blizzard nawet nie tykał trzonu Diablo 2: Resurrected. Fabuła, zadania, postacie, atmosfera, główne założenia gameplayowe - to wszystko pozostało bez zmian i urzeka tak samo, jak przed laty. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że po ponad dwóch dekadach rozgrywka wciąż zachwyca i nie pozwala oderwać się od komputera (lub od konsoli, bo nowa wersja trafi także na wszystkie pozostałe wiodące platformy, w tym nawet Nintendo Switch). Czułem się, jakbym uruchomił dopiero co wydanego hack'n'slasha, a nie odświeżony przebój z moich lat młodości.

Po staremu, ale i po nowemu

Jednak jest to z pewnością zasługa paru mądrych zmian wprowadzonych przez twórców. Choć rozgrywka w głównym zakresie pozostała niezmieniona, to pojawiło się w niej kilka unowocześnień. Pierwsze i najważniejsze dotyczy sterowania - grać możemy nie tylko za pomocą klawiatury i myszy, ale także przy użyciu pada. Pod tym względem Diablo 2: Resurrected nie różni się zbytnio od znacznie nowszej "trójki". Poruszanie się, walka, modyfikacje ekwipunku czy rozwój postaci - to wszystko robi się za pomocą pada zupełnie intuicyjnie.

Zmian oczywiście jest więcej. Nie dokucza już niewielki rozmiar osobistej skrzyni - ta została wyraźnie powiększona. Niektóre elementy interfejsu przeprojektowano, tak aby zwiększyć ich czytelność i poprawić komfort gry. Wprowadzono funkcję automatycznego zbierania złota po pokonanych przeciwnikach. To niewiele, ale wystarczająco, aby gracz miał poczucie zabawy nowoczesną produkcją.

Diablo dobra zmiana

Zdecydowanie więcej pracy Blizzard musiał wykonać - co było raczej oczywiste - w zakresie oprawy audiowizualnej. W tym aspekcie Diablo 2: Resurrected robi największe wrażenie. Gdy przełączyłem się z nowej grafiki na starą (można to zrobić w każdej chwili, za pomocą jednego klawisza), uświadomiłem sobie, że to... praktycznie nowa gra. Oczywiście ogólny styl i estetyka pozostały bez zmian (to wciąż o wiele mroczniejsze Diablo niż trzecia część), ale jakość wykonania wzrosła w stopniu kosmicznym. Lokacje zaprojektowano na nowo, wszystkie modele postaci zbudowano od podstaw i w trzech wymiarach, wprowadzono ulepszone oświetlenie i cieniowanie, dodano sporo nowych efektów. 

Nie mogło zabraknąć także rozdzielczości 4K oraz animacji w 60 klatkach na sekundę. Jeśli macie dobrą pamięć, powinniście kojarzyć, że oryginał działał w zaledwie 25 FPS (jeśli nie, przypomnicie sobie, przełączając się na tryb Legacy). Całościowo różnica jest olbrzymia. Narzekać można jedynie na lagi w reakcjach postaci na nasze ruchy na padzie i okazjonalne szarpnięcia animacji. Można jednak mieć nadzieję, że Blizzard poradzi sobie z nimi do premiery. Tego typu problemy są typowe dla wczesnych wersji.

Diablo 2: Resurrected nie byłoby sobą też bez oryginalnej ścieżki dźwiękowej (wystarczą pierwsze szarpnięcia za struny gitary w obozowisku łotrzyc, aby przenieść się duszą dwadzieścia jeden lat wstecz). Jednak twórcy całkowicie ją zremasterowali, dzięki czemu jakość muzyki i odgłosów jest wyraźnie lepsza niż przed laty. Ponadto pojawiło się wsparcie dla dźwięku przestrzennego. Wypada wspomnieć także o przerywnikach filmowych, które przebudowano w całości, klatka po klatce, zachowując ujęcia i atmosferę z oryginału. W praktyce to 27 minut świetnie wyglądających cutscenek. Diablo 2: Resurrected na polski rynek trafiło w zlokalizowanej, dubbingowanej wersji.

Brawo, Blizzard

Autorzy Diablo 2: Remastered wysłuchali graczy i zrezygnowali z pomysłu, na który wpadli przy okazji Warcraft 3: Reforged. Odnowiona wersja gry nie zastąpiła poprzedniczki, więc każdy zainteresowany może dalej grać w oryginał. A to nie koniec słusznych decyzji. Blizzard wprowadził progresję multiplatformową, więc możemy bawić się na dwóch urządzeniach - na przykład w domu na PC, a na wyjazdach na Switchu - a wszystkie nasze postępy będą automatycznie przenoszone.

Diablo 2: Resurrected - podobnie jak oryginał - to wciągająca, wielogodzinna kampania fabularna, ale dla wielu graczy przede wszystkim multiplayer. W trybie wieloosobowym można będzie spędzić setki godzin, tak jak przed laty (choć niektórzy do dzisiaj grają w Diablo 2 przez Battle.net). W module sieciowym też co nieco zmieniono. Na przykład dodano nowy system rankingowy oraz połączono wszystkich graczy w jednym globalnym regionie.

Rąb i siecz

Diablo 2: Resurrected to hack'n'slash w najlepszym wydaniu, a zarazem jeden z najlepiej wykonanych remasterów/remake'ów, jakie do tej pory ujrzały światło dzienne. Choć to dopiero beta, już teraz mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że przejdę tę grę jeszcze raz. Zakochałem się w niej tak samo, jak przed laty. I zachęcam do zapoznania się z nią nie tylko tych, którzy znajdują się jeszcze pod urokiem oryginału i odpalą nową wersję nawet z czystego sentymentu, ale także tych, którzy w oryginał jeszcze nie mieli okazji zagrać. Zrobicie to na wszystkich liczących się platformach: PC, Xbox One, Xbox Series X|S, PlayStation 4, PlayStation 5 oraz Switch.

 Diablo 2: Resurrected (beta) – plusy

  • Wciąga dokładnie tak samo, jak przed laty
  • Rozgrywka po staremu, ale umiejętnie unowocześniona
  • Komfortowe sterowanie padem
  • Fenomenalnie odświeżona oprawa audiowizualna
  • Dodatek Pan Zniszczenia w zestawie

 Diablo 2: Resurrected (beta) - minusy

  • Zdarzają się lagi i szarpnięcia animacji
  • Czy na pewno może konkurować z Path of Exile?
Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Diablo 2: Resurrected - beta test. Chyba najlepsze Diablo, w jakie grałem

 0