Zmierzenie się z oceną gier tak ważnych dla rozwoju branży to karkołomne zadanie. Przez lata dla serii Metal Gear Solid kupowało się konsole marki PlayStation. Dziś po wielu perypetiach Konami jest zupełnie inną firmą, w ich szeregach nie ma ojca MGS - Hideo Kojimy - a „po drodze” wyrosło pokolenie osób, które nigdy nie miały styczności z przygodami Big Bossa i Solid Snake’a. Czy Master Collection pozwoli im nadrobić to co stracili i zrozumieć ten fenomen? Odpowiedź na to pytanie jest skomplikowana. O ile mamy do czynienia ze świetnym zestawem, tak trzeba przyznać, że mało w nim ulepszeń i elementów, które podniosłyby wygodę z obcowania z tymi retro tytułami. Z drugiej strony, lata mijają, a wciąż takich bohaterów, zakrętów fabularnych, zwrotów akcji, niuansów i wiekopomnych chwil nie dostarczyła nam żadna inna seria. Mamy zatem do czynienia z pomnikiem, tylko mocno kruszejącym i gdzieniegdzie napadniętym przez gołębie.
Doskonała reżyseria, niezapomniane dialogi i intuicyjny system rozgrywki stworzyły doskonałą szpiegowską epopeję
Kto, z kim, gdzie - Węże w Samolocie
Gdyby ktoś nie wiedział, Metal Gear Solid to seria o infiltrowaniu baz przeciwnika i skradaniu się. Najmocniej kojarzona jest jednak z filmowymi, przerysowanymi, wyjętymi jakby z ekranizacji przygód Jamesa Bonda scenami i postaciami. Jako najlepszy żołnierz świata, działający pod pseudonimem Snake, patriotycznie ruszamy w bój, by powstrzymać szaleńców budujących tytułowe Metal Geary - kroczące czołgi potrafiące odpalać z dowolnego miejsca na Ziemi ładunki nuklearne. W pierwszym MGS wyruszamy, do ukrytej na Alasce fabryki pełnej głowic atomowych. Solid Snake będąc w stałym kontakcie z bazą za pomocą łączności radiowej przeżywa tam niesamowite przygody mierząc się ze ściśle elitarnym oddziałem najemników FOX-HOUND, który miał dopilnować, by nikt nie zakłócił produkcji nowej generacji Metal Geara o kryptonime REX. Czego w tej grze nie ma - od zdalnie sterowanych rakiet, poprzez czołganie się w szybach wentylacyjnych, walki z telepatą, z rewolwerowcem, z cybernetycznym ninją, wybitną snajperką… a dookoła tego wszystkiego dochodzi do gorzkiej puenty o tym jak żołnierze, stawiający swe życie na szali, z racji na miłość do sztandaru, na polu bitwy stają tylko pionkami w politycznej grze.
Metal Gear Solid 2 przedstawia tragiczny incydent na tankowcu, który w pewien sposób pogrzebał legendę Snake’a. Dalsza część gry dzieje się na platformie wiertniczej, na której dochodzi do serii niewyjaśnionych zjawisk - w pewien naśladują one wydarzenia z poprzedniej odsłony serii. W wielkim finale - rozciągniętym na kilka epickich walk - łącznie z taką, która kończy się zniszczeniem kolosalnego podwodnego robota - dostajemy wizjonerski filozoficzny wykład, który na dobre zdefiniował tę serię i wbił ją w kanon gier wideo. W Metal Gear Solid 3 cofamy się na długo przed wydarzenia z pierwszej odsłony, poznając Naked Snake’a, komandosa, z którego komórek powstanie m.in. Solid Snake (bo Solid to klon - i to nie jedyny - tu nic nie jest oczywiste). Jest to bohaterska misja w rosyjskiej dżungli, stawiająca kilka razy na głowie to, kto i dla kogo pracuje, takie jest tu natężenie specjalnych agentów i osób chcących na nowo ułożyć świat przy pomocy głowic atomowych. Skupienie na działaniu w błocie, roślinach, jaskiniach, rzekach zostało tu połączone z unikalnym systemem kamuflowania się, do którego dorzucono sporo survivalowych mechanik oraz rozbudowaną walkę wręcz i zróżnicowaną faunę okolic Władywostoku. A gdy dochodzi do zakończenia to antywojenny przekaz całej serii, zalicza swoje najwyższe, niezapomniane tony. Takie, przy których uronić łzę to nie wstyd.
Dodatkowo, dla największych fanów do gry dołączono także Metal Gear, Metal Gear 2 i Snake’s Revenge, czyli ponad 30-letnie tytuły, od których się to wszystko zaczęło: coś dla fanów głębokiego retro. Sumując to wszystko, otrzymujemy zestaw, który wybitnie podsumowuje bardzo wyrazistą epokę, w której cały świat zwracał się w kierunku twórcy MGS, Hideo Kojimy. Jego doskonała reżyseria, niezapomniane dialogi i intuicyjny system rozgrywki (wciąż przerywany wielominutowymi wstawkami, ale trudno mieć o to pretensje - są za dobre) stworzyły doskonałą szpiegowską epopeję, która nie bała się co jakiś czas sięgnąć po odrobinę komizmu czy zagrywkę rodem z brazylijskiej telenoweli.
Jeżeli wystarczy wam po prostu uruchomienie starej gry, praktycznie w takiej samej jakości jak ~20 lat temu to właśnie to dostaniecie. Czy cena za takie doświadczenie jest uczciwa, to każdy powinien osądzić swoim portfelem.
Technikalia - nie jest solidnie
Pod względem samych gier Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 jest wybitne. Gdy spojrzymy na to jak zostały nam podane można jednak poczuć spory niesmak. Pierwsza część MGS nie działa w 60 klatkach na sekundę, uruchamia się tylko w formacie 4:3, oraz ma wyraźne problemy z wyświetlaniem rozpikselowanej grafiki na większych wyświetlaczach. Nawet biorąc pod uwagę, że to gra z 1998 - można się było zdecydowanie bardziej postarać. MGS2 i MGS3 działają w 60 klatkach na sekundę i w 1080p, ale… nie ma tam w zasadzie innych opcji. Na PC jest problem z obsługą myszy i klawiatury, prawie nic nie można pozmieniać w ustawieniach, przyciski powracają co jakiś czas do oznaczeń z Xboksa 360, pojawiają się nawet błędy w podpisach dialogów… Grafika też na pewno mogła być bardziej podciągnięta, pozbawiona brzydko rozmazanych, niewyraźnych miejsc. Niestety takie problemy się nawarstwiają i budują poczucie odpalenia gier z PSX i PS2 na fanowskim emulatorze, a nie grania w ich pełnoprawne reedycje.
Przychylam się do tego, by cieszyć się, że wciąż można sięgnąć po te gry, i doceniać, że są łatwo dostępne
Oczywiście nie wymagam od wydawcy robienia nowych modeli, trybów czy przebudowy oświetlenia, ale stan techniczny gry, możliwość grania z pewnymi modyfikatorami rozgrywki, czy podciągnięcie miejsc, które mocno się zestarzały pod względem graficznym, powinno być zawsze obecne w takich kolekcjach. A już zwłaszcza gdy mówimy o wersji PC i tym ile ustawień powinno być w niej zawartych. Dla osób oczekujących dzisiejszego podejścia będzie to rzucać duży cień na odbiór całości. Jeżeli wystarczy wam po prostu uruchomienie starej gry, praktycznie w takiej samej jakości jak ~20 lat temu to właśnie to dostaniecie. Czy cena tej kolekcji za takie doświadczenie jest uczciwa, to każdy powinien osądzić swoim portfelem.
Plus i minus, czyli sabotaż Konami
Sięgając po Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 należy być świadomym, jaki to zestaw pod względem technicznym (będąc konkretnym: jak zacofany). Zgodnie z informacjami z akapitu wyżej - do ideału jest bardzo daleko, i na próżno szukać tutaj wielu opcji, które od lat możemy uznać za integralne elementy wszelakiej maści reedycji. ”Problem” w tym, że ile bym się na to nie wyzłośliwiał i jakby źle ta kolekcja momentami nie wyglądała, to na drugiej stronie szali są niesamowite historie i wydarzenia, których nie da się znaleźć nigdzie indziej. Dzięki temu zestawowi można przypomnieć sobie, lub przeżyć po raz pierwszy, momenty, które stały się kanonem gier wideo. Można zobaczyć wizjonerskie komentarze i rozwiązania gameplayowe, na które nigdzie indziej, nikt się nie zdobył. I wierzę, że mimo wszystko nie jest to podane aż tak źle - szczególnie w kwestii rozdzielczości - by się do tego nie przyzwyczaić.
Sięgając po Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 należy być świadomym, jaki to zestaw pod względem technicznym (będąc konkretnym: jak zacofany)
To proste, raczej korytarzowe gry akcji, w których pokonuje się niezwykłych bossów, przemyka cichaczem za plecami strażników i nigdy nie wie się, czy za rogiem nie czai się kolejny zwrot fabularny, obracający całą naszą wiedzę do góry nogami. Źli stają się dobry, dobrzy źli, a pole walki często zmienia się w rozprawy filozofów. Trzeba to lubić i odpuścić co jakiś czas brak logiki, w pełni zatapiając się w ten szpiegowski akcyjniak, który nie ma oporów przed sięganiem po motywy paranormalne. Na końcu to wielka opowieść o ludziach, którzy spędzili życie tocząc wojnę - mimo iż poświęcili wszystko dla swych krajów, zostali przez nie jednak cynicznie oszukani, co napędza dalszą oś zemsty, nienawiści i dążenia do władzy. Jakby się w to teraz nie grało (bo sterowanie trochę już trąci myszką) to takiego teatru nigdzie indziej nie doświadczycie.
Podsumowanie - co z tym wielkim fantem
Najważniejsze pytanie brzmi: warto czy nie warto? Kręcę zatem wąsem i odpowiadam klasycznie: „to zależy”. Na pewno w tym momencie są problemy z wersją pecetową Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 (ale też na pewno zostaną załatane), oraz nie jest to technicznie kolekcja spełniająca dzisiejsze standardy. Na jej szczęście jednak składa się z tytułów, których nawet tak niedbałym traktowaniem nie da się położyć. Fani, którzy od lat nie mieli okazji powtórzyć sobie MGS-ów mają teraz niezłą okazję, zwłaszcza jeżeli wybiorą wersję na Switcha i będą grać w trybie przenośnym. Nowi w temacie będą musieli włożyć nieco wysiłku w to, by zrozumieć pierwszą część i wpaść w to uniwersum, ale jeśli tylko to poczują jego niezaprzeczalną magię to, po chwili przymkną też oko na wszelkie wady omawianej kompilacji.
O ile mamy do czynienia ze świetnym zestawem, tak trzeba przyznać, że mało w nim ulepszeń i elementów, które podniosłyby wygodę z obcowania z tymi retro tytułami.
Są dwa sposoby spojrzenia na ten tytuł: w sieci dominuje ostra krytyka za jego techniczny stan i leniwe wykonanie, na bazie reedycji HD Metal Gearów z 2012 roku. Ja jednak przychylam się do tego, by cieszyć się tym, że wciąż można sięgnąć po te gry, wciąż są dostępne i nawet to, że są podane w tak surowej formie też stanowi jakąś wartość, cofając nas do niewygodnej przeszłości. Bo jeżeli na samym końcu będziemy na Master Collection vol. 1 patrzeć tylko przez pryzmat gier, to bezsprzecznie są one wybitnie interesujące, dobre, unikalne. I paradoksalnie ten brak przyłożenia się Konami do poprawienia warstwy technicznej udowodnił nawet, że są po prostu ponadczasowe. Pomnik zatem jak stał tak stoi, choć wieńców pod nim coraz mniej.
Metal Gear Solid Master Collection vol. 1
Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 - plusy:
- Zestaw kultowych gier ze wspaniałymi bohaterami i historiami
- Reżyseria
- Dodanie do zestawu odsłon, które ukazały się przed pierwszym Metal Gear Solid
- Każda część ma wiele warstw i bonusów - jest w nich co odkrywać
Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 - minusy:
- Słaba jakość konwersji, przypominająca odpalenie ich na zwykłym emulatorze
- Słabe przystosowanie do dużych ekranów i wyświetlaczy 4K
- Brak usprawnień technicznych, dzięki którym można byłoby ustawić grę pod siebie
- Brak podstawowych opcji ustawień, zwłaszcza na PC
Pokaż / Dodaj komentarze do: Metal Gear Solid Master Collection vol. 1 - Recenzja