Windows Recall (po polsku - Przypomnienie) to funkcja w systemie Windows 11, która tworzy historię naszego korzystania z komputera w postaci “migawek” ekranu. To wszystko po to, aby później można było łatwo odnaleźć treści, strony internetowe, czy wykorzystywane aplikacje.
Przypomnijmy tylko, że funkcja Recall przeznaczona jest dla AI PC, czyli komputerów Copilot+ (spełniających wymagania co najmniej 40 TOPS dla NPU). Jeśli dysponujesz takim laptopem (bo na razie żaden desktopowy procesor nie spełnia tego wymagania), to możesz śmiało sprawdzić tę funkcję w działaniu. Trzeba ją włączyć ręcznie, bowiem domyślnie jest ona wyłączona. Przynajmniej do momentu, kiedy Microsoft uzna, że jej używanie trzeba wymusić, bo to przecież szkoda, żeby ci leniwi użytkownicy nie korzystali z dobrodziejstw Copilot+.
Na początek zaznaczę, że funkcja Recall w Windows 11, ani mnie grzała ani ziębiła, czyli miałem do niej stosunek obojętny. Zapewne jak w przypadku większości użytkowników, uznałem ją za raczej zbędną. Z założenia innowacyjna funkcja, która miała przekonać użytkowników do AI PC spotkała się nie tylko z obojętnością, ale wręcz z wrogością.
Windows Recall - nie taki diabeł straszny jak go malują
Czego obawiali się ludzie? Przede wszystkim tego, kto i na jakich zasadach będzie miał dostęp do przechowywanych danych. Przecież skoro Recall ma rejestrować wszystko, to obejmuje to również wpisywane hasła, numery kont bankowych, czy inne wrażliwe dane.
Microsoft na wszelkie sposoby stara się nas przekonać, że Recall nie jest zagrożeniem dla naszej prywatności. Dane zbierane przez Recall są przetwarzane lokalnie i szyfrowane (konieczne jest włączenie Bitlockera), każdy dostęp do aplikacji wymaga uwierzytelniania za pomocą Windows Hello, a do naszej dyspozycji pozostawiono opcje filtrowania treści - czyli Recall nie zarejestruje stron, czy aplikacji, które wskażemy. No i w każdym momencie możemy wyłączyć czy zresetować tę funkcję, usuwając zebrane dane. Brzmi to sensownie i gdyby tylko można było zaufać big techom, to na pewno byłbym przekonany.
Jak włączyć Recall w Windows?
Zobaczmy jednak jak wygląda Recall w praktyce. Testy tej funkcji przeprowadziłem na laptopie AI PC, a konkretnie wyposażonym w procesor AMD Ryzen AI 9 HX 370, który kryje wewnątrz nie tylko zintegrowaną grafikę Radeon 890M, ale również NPU o mocy 50 TOPS.
Jak zacząć? Wystarczy wyszukać aplikację Przypomnienie / Recall i ją uruchomić. Jeśli masz komputer zgodny z Copilot+ będzie się ona również znajdować w postaci ikony na pasku zadań. Podczas pierwszego uruchamiania aplikacja wyświetli nam podstawowe informacje o Recall, zapewniając kilkukrotnie, jak bardzo chroni naszą prywatność. Migawki nie są udostępniane nawet innym użytkownikom na komputerze.

Otrzymasz również kod eksportu funkcji Przypomnienie - za pomocą którego możesz udzielić dostępu do migawek aplikacjom, czy witrynom internetowym. Eksportowanie jest opcjonalne.
I to już - Recall działa (z domyślnymi ustawieniami). Jego ikona pojawia się w zasobniku - po kliknięciu możemy szybko go otworzyć, wejść do ustawień, bądź włączyć filtrowanie (czyli zaznaczyć, jakich treści, czy witryn internetowych aplikacja ma nie monitorować).

To, że Recall działa możemy zobaczyć choćby monitorując pracę NPU. Podczas rejestrowania migawki widać pojedyncze “piki”, ale akcelerator AI generalnie nie będzie przesadnie się męczył przy wykorzystywaniu tej funkcji.

Wpływ Recall na długość pracy na baterii nie powinien być specjalnie odczuwalny, przynajmniej w przypadku NPU o takiej wydajności.
Jak używać Recall?
Na początku warto zajrzeć do ustawień. W ustawieniach ogólnych możemy między innymi określić jaki maksymalny rozmiar ma mieć archiwum “migawek”, czy też które witryny internetowe oraz aplikacje mają nie być monitorowane.

Jeśli wejdziemy do ustawień zaawansowanych znajdziemy tam opcję eksportowania migawek (czyli de facto udostępniania ich wybranym stronom internetowym czy aplikacjom) oraz resetowania, czyli usunięcia wszystkich zebranych danych.

Sama aplikacja Przypomnienie nie jest specjalnie rozbudowana. Mamy tu stronę główną oraz oś czasu. W obu przypadkach możemy znajdować poszukiwane treści za pomocą wyszukiwarki, lub po prostu przeglądać po datach. Możemy również zawęzić wyszukiwanie do konkretnych aplikacji, czy witryn, czy ponownie je otworzyć powracając do momentu wykonania migawki. Naprawdę, nic skomplikowanego.

Tutaj bardzo istotna uwaga - migawki nie są tylko graficznymi zrzutami ekranowymi (bitmapami). Jeśli zawierają dane tekstowe możemy je wyszukiwać, zaznaczać i kopiować. Podobnie jest z treściami graficznymi, które można kopiować, czy wysyłać od razu do Painta, czy Photoshopa.
A coś bardziej innowacyjnego? Czasami mamy dostęp do dodatkowych opcji, jak np. konwersji zaznaczonych danych np. na system metryczny. Ciekawsza jest za to choćby możliwość wyświetlania wyników związanych z emocjami osób na zdjęciach. Równocześnie Microsoft zarzeka się, że nie stosuje żadnego systemu rozpoznawania twarzy, ale może wykorzystywać wskazówki kontekstowe - np. numer na koszulce piłkarza, by zidentyfikować pana Lewandowskiego. Widać, że potencjał tu jest, ale komunikacja Microsoftu dotycząca najciekawszych możliwości tej usługi jest (delikatnie mówiąc) ułomna.

Jak to działa? Miałem okazję pracować na wersji zapoznawczej i funkcja Przypomnienie nie była jeszcze zoptymalizowana pod kątem języka polskiego. Wyszukiwanie po angielsku działało bardzo dobrze, a po polsku - bardzo słabo.

Windows Recall - o co tyle szumu?
Podsumowując w skrócie, Recall to taka nowoczesna i bardziej zaawansowana wyszukiwarka zawartości komputera i przeglądanych przez nas wcześniej informacji. Czy może być pomocna? Pewnie. Czy to niezwykle innowacyjna funkcja, która zmieni sposób w jaki korzystamy z komputerów. Nie sądzę, chociaż zdecydowanie jest tu (jak na razie niespecjalnie eksponowany) potencjał. Dodatkowo dopóki Microsoft nie zoptymalizuje tej usługi dla użytkowników polskojęzycznych, to jej użyteczność jest dla nas znacznie niższa.
Swoją drogą, głupotą jest ograniczanie funkcji Copilot+ tylko dla urządzeń dysponującym odpowiednio wydajnym NPU. Komputery stacjonarne dzięki wydajnym kartom graficznym oferują znacznie większe możliwości obliczeniowe, ale ich użytkownicy nie mogą skorzystać choćby z funkcji Recall i tym samym ogranicza się jej popularność, bo nawet osoby ciekawe działania tej funkcji nie mogą jej wypróbować. Pozwolę sobie strzelić z grubej rury i przypomnieć, że GeForce RTX 5090 ma wydajność ponad 3300 TOPS, a do działania funkcji Copilot+ wymaga się zaledwie 40 TOPS.
Nie uważam, żeby funkcję Recall trzeba było przesadnie demonizować - pomimo społecznego oporu dotyczącego prywatności. Jakoś ufamy Microsoftowi, że nasze odciski palców, czy skan twarzy używany do logowania pozostanie na naszym urządzeniu, więc równie dobrze możemy zaufać, że dane zebrane przez Recall również nie opuszczą naszego laptopa. Równocześnie rozumiem, że mało kto chce, żeby cyfrowy nadzorca wiecznie zaglądał mu za ramię i patrzył na to co robi. Bo robi się na komputerach rzeczy naprawdę różne - od pracy, przez zabawę, aż po przeglądanie stron dla dorosłych. Inna sprawa, że nasz ruch internetowy i tak jest rejestrowany w ten czy inny sposób.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Sprawdzam działanie Windows Recall. Zagrożenie naszej prywatności, czy obiecująca innowacja?