Przetestowałem Starlinka Mini na totalnym odludziu. Jest znacznie lepiej niż się spodziewałem

Przetestowałem Starlinka Mini na totalnym odludziu. Jest znacznie lepiej niż się spodziewałem

Nie da się ukryć, że Elon Musk to - mówiąc dość eufemistycznie - postać, która w ostatnim czasie mocno polaryzuje. Część osób uznaje go za geniusza, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, a inni uważają za żądnego władzy cynika i cwaniaka, który wykorzystuje osoby wokół siebie do realizacji własnych celów. Nie da się jednak ukryć, że najbogatszy człowiek na świecie stoi za kilkoma niezwykle przełomowymi i innowacyjnymi firmami, których produkty i rozwiązania zmieniają świat. Mówimy choćby o Paypal, Tesla, Neuralink czy SpaceX, do którego należy Starlink Services, LLC, czyli spółka obsługująca telekomunikacyjny system satelitarny Starlink, którego głównym celem jest dostarczanie łączności internetowej na całym świecie.

Z usług Starlinka korzysta już przeszło 4 mln klientów i baza ta rośnie naprawdę szybko.

Nie będę się tu rozpisywać czym dokładnie jest Starlink i jak działa, bo to nie czas i miejsce na to (zresztą na łamach ITHardware wielokrotnie pisaliśmy o tym systemie), ale warto odnotować, że według stanu na grudzień 2024 roku system składa się już z ponad 6800 sztucznych satelitów orbitujących na niskiej orbicie okołoziemskiej, które komunikują się z wyznaczonymi naziemnymi nadajniko-odbiornikami. Plany zakładają zaś prawie 12 000 satelitów z możliwością późniejszego rozszerzenia do 32 000, a z usługi korzysta już przeszło 4 mln klientów (stan na wrzesień zeszłego roku) i baza ta rośnie naprawdę szybko (szczególnie biorąc pod uwagę koszt usługi, do czego jeszcze dojdziemy). 

Starlink Mini

Starlink Mini - o co w ogóle chodzi?

Wiele osób od dawna zachwalało mi możliwości Starlinka, postanowiłem więc sprawdzić, jak technologia ta sprawdza się w rzeczywistym użytkowaniu. Tym bardziej że relatywnie niedawno wyprowadziłem się poza miasto, gdzie możliwości internetu szerokopasmowego są mocno ograniczone i usługa oferowana przez firmę Muska może okazać się w takim przypadku bardzo ciekawą alternatywą. Początkowo miałem testować wersję Starlink Standard Kit V4, ale ze względu na pewne problemy (o czym za chwilę), stanęło na mniejszej mobilnej wersji Starlink Mini Kit. Z racji tego, że miałem okazję pobawić się tym urządzeniem pod koniec zeszłego roku, mogę już podzielić się z wami moimi wrażeniami z użytkowania. Zapraszam więc do lektury i od razu podziękuję sklepowi x-kom, który użyczył sprzęt do testu.

Starlink Mini

Jak czytamy na stronie producenta, Starlink Mini to kompaktowy przenośny zestaw, który można łatwo zmieścić w plecaku, bo zaprojektowano go w celu zapewnienia szybkiego dostępu do Internetu o niskich opóźnieniach np. podczas podróży. Co warto podkreślić, ten model oferuje wbudowany router Wi-Fi, choć w razie potrzeby możemy go również podłączyć do zewnętrznego routera (spoiler: co może być konieczne). Wariant Mini to także niższe zużycie energii, możliwość zasilania prądem stałym oraz maksymalne prędkości pobierania powyżej 100 Mb/s, co nie robi może zbytniego wrażenia w dobie gigabitowych prędkości Wi-Fi, ale nie mówimy tu o typowej usłudze internetowej.  

Starlink Mini to kompaktowy przenośny zestaw, który można łatwo zmieścić w plecaku, bo zaprojektowano go w celu zapewnienia szybkiego dostępu do Internetu np. podczas podróży.

Zanim przejdę dalej, wyjaśnię, że do testów otrzymałem także Standard Kit V4, ale niestety ten był aktywowany przez innego użytkownika, zanim trafił do mnie, co okazało się niezwykle problematyczne. Okazuje się bowiem, że Starlink wprowadza ograniczenie dotyczące przeniesienia usługi w ciągu 120 dni od zakupu lub 90 dni od aktywacji usługi, co oznaczało, że nie mogłem aktywować Standard Kit V4 w czasie, który miałem do dyspozycji. Nie bardzo rozumiem, z czego wynikają te restrykcje (być może z faktu, że producent oferuje miesięczny okres próbny i nie chce, by ten był nadużywany), bo takie podejście wydaje się antykonsumenckie. 

Starlink Mini

Początki

Starlink Mini przychodzi w płaskim kartonowym opakowaniu, w którym znajdziemy antenę, podstawę, adapter do rur, 15-metrowy przewód zasilania prądem stałym, zasilacz i charakterystyczną dla produktów tej marki wodoodporną zatyczkę. I to by było na tyle. W odróżnieniu od standardowego Starlinka, nie uświadczymy tu osobnego routera, bo ten jest już zintegrowany z anteną, więc odchodzą nam dodatkowe urządzenia i przewody, co ma swoje plusy, ale i minusy. Co więcej, na stronie Starlinka obecnie nie są oferowane żadne dodatkowe akcesoria i uchwyty do modelu Mini, ale to ma się zmienić wkrótce. 

Starlink Mini

Po wyjęciu sprzętu z opakowania naszym oczom w pierwszej kolejności ukazuje się naprawdę kompaktowa antena, która mierzy tylko 298,5 × 259 × 38,5 mm (dla porównania w przypadku wariantu Standard jest to 594 × 383 × 39,7 mm). Ta jest też bardzo lekka, bo waży zaledwie 1,16 kg już z podpórką. Biorąc pod uwagę, że do tego potrzebujemy jedynie relatywnie niewielkiego (91 × 44 × 51 mm) i lekkiego (0,2 kg) zasilacza, Starlink Mini rzeczywiście jest bardzo mobilny i bez problemu można spakować go do typowego plecaka, by zabrać ze sobą w podróż, ponieważ całość jest mniejsza od przeciętnego laptopa. 

Starlink Mini

Nie będziemy rozpisywać się na temat designu, bo producent stawia na minimalizm pełną gębą. Otrzymujemy więc prostokątny sprzęt w białym kolorze z szarymi akcentami. Takie podejście kojarzy się z designem Apple i zapewne nawiązywać ma do urządzeń klasy premium, choć biorąc antenę do ręki, trudno wyzbyć się poczucia "plastikowości". Nie mam jednak praktycznie uwag co do jakości zastosowanych tworzyw (no może plastikowa podpórka budzi nieco obawy o trwałość) czy spasowania poszczególnych elementów, a zastosowany materiał o chropowatej powierzchni zdaje się bardzo praktyczny. Pochwalić trzeba też elastyczny długi 15-metrowy przewód od zasilacza z charakterystyczną dla produktów Starlinka wodoodporną końcówką, mimo że jej konstrukcja sprawia, że odpięcie przewodu od urządzenia potrafi być problematyczne. W tylnej części, w dolnym narożniku, ukryto zaś pojedynczą diodę statusu w niebieskim kolorze. Generalnie w aspekcie wykonania jest w porządku, choć bez zachwytów.

Specyfikacja nie powala

Zanim przejdziemy dalej, warto jeszcze rzucić okiem na specyfikację techniczną, a przynajmniej to, czym dzieli się producent. Zacznijmy od tego, że temperatura robocza zestawu to -30°C do 50°C, więc niestraszne mu nawet ekstremalnie upalne lata i mroźne zimy w Polsce. Co więcej, sprzęt otrzymał certyfikat IP67 z zamontowanym kablem zasilania prądem stałym i wtyczką/kablem Starlink, jest więc całkowicie pyłoszczelny i odporny na zanurzenie w wodzie. Starlink Mini jest też przystosowany do poradzenia sobie z prędkościami wiatru do ponad 96 km/h, co jest o tyle istotne, że urządzenie może działać np. na dachu jadącego samochodu. 

Tym, co jednak zawodzi w moim odczuciu, jest wbudowany router Wi-Fi, ponieważ obsługuje on jedynie standard 802.11a/b/g/n/ac, mówimy więc o Wi-Fi 5 w czasach coraz śmielej poczynającego sobie Wi-Fi 7. Nie bardzo rozumiem, skąd ten downgrade, bo Starlink Standard wspiera Wi-Fi 6. To przekłada się nie tylko na prędkości transmisji bezprzewodowej, ale także stabilność i zasięg sygnału czy możliwości łączenia z większą liczbą urządzeń. Choć producent podaje, że Starlink Mini wciąż oferuje możliwość podłączenia do 128 urządzeń, więc nie powinno być tak źle w tym aspekcie. Niemniej w zakresie bezpieczeństwa wciąż polega na przestarzałym już protokole WPA2, a co więcej do dyspozycji mamy zaledwie jeden zatrzaskowy port LAN Ethernet w standardzie gigabitowym. Produkt jest też kompatybilny ze wszystkimi systemami Mesh Starlink (ale nie systemami Mesh od innych producentów). Poza tym jest to dwuzakresowy router, obsługujący pasma 2,4 i 5 GHz oraz technologię 3x3 MIMO.

Specyfikacja techniczna Starlink Mini

Waga opakowania 6,73 kg (14,83 lb)
Wymiary opakowania 430 x 334 x 79 mm (16,92 x 13,14 x 3,11 in)
Antena Elektroniczny układ fazowany
Pole widzenia 110°
Orientacja wspomagane programowo ręczne ustawianie położenia
Waga 1,10 kg (2,43 lb)
1,16 kg (2,56 lb) z podpórką
1,53 kg (3,37 lb) z podpórką i kablem o długości 15 m
Klasa środowiskowa IP67 typ 4 z zamontowanym kablem zasilania prądem stałym i wtyczką / kablem Starlink
Temperatura robocza -30°C do 50°C (od -22°F do 122°F)
Prędkość wiatru podczas pracy: ponad 96 km/h (ponad 60 mph)
Zdolność topienia śniegu do 25 mm/godz. (1 in/godz.)
Pobór mocy Średnio: 25–40 W
Dane znamionowe mocy wejściowej 12–48 V 60 W (krótki kabel Starlink 12 V już wkrótce będzie dostępny w sklepie)
Wymóg USB PD 100 W, minimum 20 V / 5 A (z kablem Starlink USB-C do wtyku DC)
Technologia Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac
Generacja Wi-Fi 5
Łączność radiowa dwupasmowe 3 x 3 MU-MIMO
Porty Ethernet jeden (1) zatrzaskowy port LAN Ethernet z wtyczką Starlink
Zasięg do 112 m² (1200 ft²)
Bezpieczeństwo WPA2
Wskaźnik zasilania LED | tylna płyta czołowa, lewy dolny róg
Zgodność z Mesh kompatybilny ze wszystkimi systemami Mesh Starlink *niekompatybilny z systemami Mesh innych firm
Urządzenia możliwość podłączenia do 128 urządzeń

Producent nie podaje dokładnych prędkości oferowanych przez Starlink Mini i zamiast tego obiecuje jedynie dość enigmatyczne maksymalne prędkości pobierania powyżej 100 Mb/s. Oczywiście nie omieszkam zweryfikować tego twierdzenia, podobnie zresztą jak zasięgu do 112 m². Z ciekawostek warto odnotować zdolność anteny do topienia śniegu do 25 mm/godz., co zimą może okazać się bardzo przydatną funkcją. 

Konfiguracja, oprogramowanie i dostępne plany

Wstępna konfiguracja za pomocą aplikacji Starlink jest naprawdę prosta, bo użytkownik praktycznie od samego początku do końca prowadzony jest za rączkę. Warto nadmienić, że apka jest dostępna w języku polskim, co także ułatwia cały proces. Na start wybieramy swój zestaw (Starlink Mini w moim przypadku), następnie miejsce z niezakłóconym widokiem na niebo, gdzie umieszczamy antenę (najlepiej takie, które znajduje się najbliżej naszych urządzeń, jeśli chcemy korzystać z wbudowanego routera Wi-Fi), podłączamy sprzęt do zasilania, łączymy się z siecią Starlink i to niemal wszystko. Pozostaje nam bowiem jedynie ewentualnie poprawić orientację anteny, zaktualizować sprzęt, skonfigurować router (ustawić własne SSID i hasło) i aktywować jeden z dostępnych planów. 

Starlink Mini

Tu do wyboru mamy kilka abonamentów przystosowanych do różnych scenariuszy użytkowania. Najbardziej podstawowy "W domu" to typowy plan dla gospodarstw domowych z nieograniczonymi danymi w cenie 335 zł. Ten jednak przypisany jest do stałej lokalizacji, więc w przypadku zestawu Mini nieco mija się on z celem. Tym bardziej że w budowy router nie zapewni odpowiedniego pokrycia sygnałem dla całego domu, a 15-metrowy kabel zasilający może okazać się zbyt krótki, by wyrzucić sprzęt na dach (co jest wskazane, by zapewnić najlepsze pokrycie Wi-Fi), więc wiązać będzie się to z dodatkowym wydatkiem rzędu nawet 650 zł.

Kolejny plan, niejako stworzony do takiego mobilnego zestawu jak Starlink Mini, to "W drodze". Jak sam reklamuje go producent, ten jest najlepszy do kamperów i przyczep kempingowych, dla nomadów i osób pracujących w drodze. Ten oferuje zasięg w całym kraju, a nawet podczas podróży międzynarodowych czy możliwość użycia w ruchu (np. podczas jazdy samochodem), a w razie potrzeby pozwala na wstrzymanie usługi. W tym przypadku mamy dwie opcje abonamentu: z 50 Gb danych za 175 zł miesięcznie i bez limitu za 430 zł na miesiąc. Na tę opcję zdecydowałem się w trakcie testów. 

Starlink Mini

Ostatni plan to "Na łodzi", najlepszy do zastosowań morskich i mobilnych oraz dla służb reagowania kryzysowego. Ten oferuje nieograniczone dane mobilne w obszarze śródlądowym, możliwość użycia w ruchu i podczas podróży oceanicznych, a do tego zapewnia priorytet w sieci i priorytetowe wsparcie. Tu również mamy dwie opcje: priorytetowe dane mobilne – 50 GB za 1384 zł oraz priorytetowe dane mobilne – 1 TB za bagatela 5370 zł. 

Sama aplikacja jest bardzo przejrzysta i proste w obsłudze, a widać także, że projektowana była z myślą o mniej doświadczonych użytkownikach, bo nie jest przeładowana funkcjami. Mamy statystyki, bardzo podstawowe ustawienia sieciowe, opcje związane z przeszkodami i pozycjonowaniem anteny, wbudowany test prędkości i ogólne ustawienia, a z poziomu naszego konta możemy także zarządzać płatnościami czy abonamentem. Nie ma tego dużo i wszystko zdaje się jasne na pierwszy rzut oka, choć bardziej doświadczeni użytkownicy mogą marudzić choćby na mocno ograniczone opcje związane z routerem, ale takie podejście zdaje się mieć sens w przypadku takiego produktu jak Starlink. 

Starlink Mini

Muszę jednak odnotować drobne problemy z aplikacją, która podczas moich testów wysypała się dwa razy, a zdarzały się też problemy z załadowaniem informacji na temat mojego konta. 

Starlink w akcji

No dobra, ale jak to działa w praktyce? Mówiąc krótko, zadziwiająco dobrze i na tym mógłbym zakończyć ten wywód, ale winien wam jestem nieco więcej szczegółów. Zacznijmy od prędkości. Pierwszy speed test był rozczarowujący, bo pokazał niewiele ponad 60 Mb/s przy pobieraniu i 12 Mb/s przy wysyłaniu danych. Jednak drobna korekta ustawienia anteny sprawiła, że prędkość pobierania skoczyła niemal trzykrotnie. Ba, w przypadku lepszych warunków pogodowych byłem w stanie uzyskać nawet przeszło 230 Mb/s, choć przeważnie prędkości oscylowały poniżej 200 Mb/s. Jeśli chodzi o wysyłanie, to zazwyczaj prędkości zamykały się w przedziale 15-30 Mb/s, choć zdarzały się i wartości powyżej 40 Mb/s. Tak więc deklarowane przez Starlinka "powyżej 100 Mb/s" podczas pobierania jest raczej mocno zachowawcze. Szeroki zakres wyników wynika z kolei z faktu, że antena przełącza się między satelitami co kilka minut, co ma odzwierciedlenie w maksymalnej i minimalnej prędkości, którą złapałem w różnych scenariuszach, zarówno statycznie, jak i w ruchu.

Starlink - speed test

Na początku stycznia przydatna okazała się też funkcja topienia śniegu, choć pobór mocy w trakcie procesu podgrzewania wzrasta nawet do 50 W, kiedy w normalnym trybie wynosi średnio 30 W. Zdarzyło się jednak, że tryb ten załączył się raz sam, kiedy nie było takiej potrzeby - co prawda było deszczowo i wietrznie, ale śniegu nie było. À propos wiatru, Starlink Mini jest na tyle mały i lekki, że trzeba uważać na sprzęt, bo może relatywnie łatwo zostać zdmuchnięty, co może skończyć się uszkodzeniem. Jest to szczególnie problem, kiedy jesteśmy w podróży i nie chcemy mocować anteny na stałe. 

Jeśli chodzi o największy problem, jaki miałem ze Starlinkiem Mini, to bez wątpienia wskazać muszę na zasięg Wi-Fi. Wbudowany router miał spore problemy, by pokryć stabilnym sygnałem cały mój dom (ok. 165 metrów kwadratowych), więc deklaracje producenta o zasięgu do 112 m² w tym przypadku nie były zachowawcze. Zdaję sobie sprawę, że zestaw Mini stworzony był głównie dla mobilnych użytkowników, którzy trzymają cały zestaw blisko siebie, ale mimo wszystko lekki niedosyt pozostaje. 

RadiX AX6600

Pasmo

2,4 GHz

5 GHz

Punkt pomiarowy 1

-32 dBm 

-37 dBm 

Punkt pomiarowy 2

-46 dBm 

-47 dBm 

Punkt pomiarowy 3

-66 dBm 

-72 dBm 

Punkt pomiarowy 4

-65 dBm 

-68 dBm 

Punkt pomiarowy 5

-82 dBm

 brak sygnału

Nie zmienia to jednak faktu, że jestem pod wrażeniem, jak sprawnie działa sieć Starlink. O ile w typowych domowych warunkach może nie jest to nic nadzwyczajnego, tak już korzystanie z satelitarnego internetu podczas jazdy samochodem czy wypadów w miejsca, gdzie trudno o połączenia z siecią komórkową, to już prawdziwy gamechanger. I nie trzeba do tego jakichś specjalnych warunków, bo co prawda antenę można umieścić na dachu auta, ale internet działał naprawdę sprawnie nawet kiedy po prostu położyłem ją na desce rozdzielczej zaraz za przednią szybą auta czy kiedy ta znajdowała się w plecaku, a ja byłem w ruchu. Oczywiście prędkości nie było wówczas tak dobre, ale i tak zaskoczeniem był fakt, że nieoptymalne położenie anteny nie wpływa tak bardzo na stabilność i jakość sygnału. Część z was zapewne zastanawia się, skąd w takich warunkach zasilanie? Ano Starlink Mini może być zasilany za pomocą powerbanku, choć potrzeby jest do tego dodatkowy kabel zasilający USB-C z obsługą PD 100 W, który trzeba zakupić we własnym zakresie. 

Starlink Mini

Jestem pod wrażeniem

Starlink okazał się kawałkiem naprawdę imponującej technologii i choć nie jest ona pozbawiona wad, to mimo wszystko trudno nie docenić tego, co osiągnęła firma Elona Muska. Otrzymujemy bowiem dostęp do szybkiego internetu na poziomie światłowodu niemal z dowolnego miejsca na Ziemi. Jeśli chodzi zaś o zestaw Mini, który miałem okazję testować, to ten w połączeniu z abonamentem "W drodze" wydaje się spełnieniem marzeń, osób, które często podróżują i chcą mieć ciągły dostęp do sieci nawet w najbardziej odizolowanych warunkach czy w trakcie jazdy autem (idealne rozwiązanie dla właścicieli kamperów).

Prędkości są satysfakcjonujące, pingi akceptowalne, sprzęt jest bardzo kompaktowy i zużywa relatywnie niewiele energii. Jedyne, do czego można się tu tak naprawdę przyczepić, to wbudowany router Wi-Fi oraz ceny abonamentów. Zintegrowany router nie zapewnia bowiem najlepszych osiągów i bazuje na przestarzałym Wi-Fi 5, a miesięczna opłata w wysokości 430 zł za pakiet bez limitu to naprawdę spory wydatek. Jest też znacznie tańsza opcja za 175 zł, ale obarczona limitem 50 GB. Do tego dochodzi koszt zakupu samego sprzętu, czyli ok. 1750 zł, więc robi się z tego niezła sumka. Jeśli jednak takie ceny was nie odstraszają, to warto dać Starlinkowi szansę.

Sprzęt do testów dostarczył sklep x-kom.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Przetestowałem Starlinka Mini na totalnym odludziu. Jest znacznie lepiej niż się spodziewałem

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł