GDDR6 nie są szczególnie droższe od GDDR5, ale tkwi w tym pewien haczyk

Jeden z dystrybutorów komponentów elektronicznych, w tym pamięci DRAM, Digi-Key, podzielił się rzeczywistymi cenami poszczególnych modułów. Uzyskane informacje, w kontekście premiery nowych kart graficznych, nie napawają optymizmem.

Wprawdzie wciąż nie wiadomo, jakiego typu pamięci otrzymają nadchodzące karty graficzne, czy to w przypadku NVIDII czy AMD, ale nieliczne plotki wskazują na możliwe wykorzystanie nowych kości GDDR6, przynajmniej w niektórych modelach. Co by nie mówić, byłoby to logiczne. GDDR6 operują w trybie QDR, przez co przy takim samym taktowaniu, w odniesieniu do GDDR5 (model: DDR), są w stanie zapewnić dwukrotnie wyższą przepustowość. Nie sposób jednak ukryć, że tego typu moduły charakteryzują się nie tylko zwiększoną wydajnością, ale także wyższą ceną, a to z kolei budzi obawy o końcowe ceny detaliczne wyposażonych w nie akceleratorów. Jeden z dystrybutorów pamięci DRAM, Digi-Key, postanowił zabrać głos w tej sprawie. Ujawniono tym samym aktualne ceny kości dla klientów hurtowych. I choć nie podano jakich zamówień, pod względem ilościowym, one dotyczą, to jednak dano świadomość zachodzących relacji. Przy czym informacje są zarówno dobre, jak i złe, patrząc pod kątem potencjalnych cen nadchodzących grafik.

I tak, pojedynczy moduł GDDR6 14 Gbps jest raptem 19% droższy od odpowiednika GDDR5 7 Gbps, a to niewiele, zważywszy na dwukrotną różnicę na poletku przepustowości, na korzyść tego pierwszego. Tyle tylko, że w maju ubiegłego roku dokładnie ta sama kostka GDDR5 dostarczana była do partnerów w cenie 13,41 EUR, nie 18,88 EUR jak obecnie. Oznacza to, że na przestrzeni ostatnich 14 miesięcy DRAM zdrożał o niebagatelne 41%! Ceny końcowe aktualnych kart graficznych kompensuje się zwiększonym uzyskiem rdzeni (zobacz nasz artykuł na temat aktualnych cen i opłacalności kart graficznych), ale w przypadku nowych modeli, co oczywiste, na początku taki scenariusz nie jest w ogóle możliwy. Wszystko to prowadzi do wniosku, że grafiki, na które wszyscy coraz bardziej niecierpliwie oczekujemy, mogą zadebiutować na rynku w cenach wyższych, aniżeli miało to miejsce we wciąż aktualnej generacji. Chyba że producenci zdecydują się na niższe marże, albo bardzo wyraźnie przyoszczędzą na konstrukcji samych rdzeni (albo jedno i drugie).