Google zakazuje tłumaczom używania słów 'wojna' i 'inzwazja' na Ukrainie. To tylko 'nadzwyczajne...'

Google zakazuje tłumaczom używania słów 'wojna' i 'inzwazja' na Ukrainie. To tylko 'nadzwyczajne...'

Google oficjalnie potępia wojnę na Ukrainie, jednak z drugiej strony przymila się rosyjskiej cenzurze i nakazuje swoim podwykonawcom, którzy tłumaczą treści na język rosyjski, żeby nie nazywali wydarzeń na Ukrainie wojną, ale "nadzwyczajnymi okolicznościami". Podwójne standardy Google...

W wewnętrznej wiadomości e-mail, którą pozyskał The Intercept, kierownictwo Google zwraca się do jednego z rosyjskich wykonawców tłumaczeń dla Google. W e-mailu stwierdzono, że słowo „wojna” nie powinno być używane na rynku rosyjskim, ale może być używane na innych rynkach. Google zmieniło swoją politykę, aby dostosować się do nowych przepisów i cenzury, które Kreml uchwalił wkrótce po rozpoczęciu inwazji. Prezydent Władimir Putin podpisał również ustawę o „fałszywych wiadomościach”, która zabrania rozpowszechniania dezinformacji o rosyjskim wojsku, a karą za złamanie prawa jest wieloletnie więzienie. Zgodnie z przepisami strony internetowe mogą być blokowane za używanie terminów „inwazja” lub „wojna” zamiast „specjalna operacja wojskowa”.

Google podporządkowuje się rosyjskiej cenurze i zakazuje swoim tłumaczom używania słów wojna i inwazja w rosyjskich tłumaczeniach. Zamiast tego mają pisać "nadzwyczajne okoliczności".

Na niektórych stronach Google, takich jak wydana 27 lutego „Aktualizacja zasad dotyczących wydarzeń wrażliwych”, Google użyło terminu „wojna na Ukrainie” w wersji angielskiej, ale „sytuacja nadzwyczajna na Ukrainie” w wersji rosyjskiej. Rzecznik Google powiedział The Intercept, że „Chociaż wstrzymaliśmy reklamy Google i zdecydowaną większość naszej działalności komercyjnej w Rosji, nadal koncentrujemy się na bezpieczeństwie naszych lokalnych pracowników. Jak powszechnie donoszono, obecne przepisy ograniczają komunikację w Rosji. Nie dotyczy to naszych usług informacyjnych, takich jak wyszukiwarka i YouTube”.

Przestrzeganie rosyjskich przepisów dotyczących cenzury przeczy otwartemu wsparciu Google dla Ukrainy. W poście na blogu z 1 marca Google informowało, że: „Nasze zespoły pracują przez całą dobę, aby wspierać ludzi na Ukrainie za pomocą naszych produktów, chronić przed zagrożeniami cyberbezpieczeństwa i ujawniać wysokiej jakości, wiarygodne informacje”. Przestrzeganie cenzury to jednak kompromis, na który Google najwyraźniej się zgodziło, żeby móc pozostać na rosyjskim rynku. To nie pierwszy raz, bo giganci technologiczni już wcześniej szli na daleko idące ustępstwa. W 2019 roku Apple ugiął się przed żądaniami Kremla i zgodził się na uznanie aneksji Krymu na mapach iOS. W zeszłym roku zarówno Google, jak i Apple zgodziły się usunąć aplikacje powiązane z liderem opozycji Aleksiejem Nawalnym.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Google zakazuje tłumaczom używania słów 'wojna' i 'inzwazja' na Ukrainie. To tylko 'nadzwyczajne...'

 0