15 lipca na Kubie doszło do przerwania połączeń internetowych w celu powstrzymania antyrządowych protestów. Demonstracje rozpoczęły się około północy w Los Palacios, a następnie rozprzestrzeniły się na inne obszary, w tym Hawanę, stolicę kraju.
Według NetBlocks, przerwy w dostępie do internetu rozpoczęły się około 1 w nocy czasu kubańskiego i szybko objęły cały kraj. Całkowita przerwa w dostępie do internetu w kraju trwała 45 minut. Odcięcie internetu, a także obowiązkowa cenzura w mediach społecznościowych, stały się popularną techniką reżimów autorytarnych i stają się coraz bardziej powszechne. Kubański rząd również zdecydował się na taki ruch, utrudniając mieszkańcom komunikację, a także publikowanie materiałów dokumentujących protesty. W krajach takich jak Nigeria wyłączanie internetu jest wykorzystywane do tłumienia protestów.
Kubańczycy zostali odcięci od internetu krótko po rozpoczęciu antyrządowych protestów, co miało powstrzymać ich rozprzestrzenianie się na inne miasta i utrudnić przepływ informacji.
⚠️ Confirmed: Network traffic data show a disruption to internet service in #Cuba early on Friday morning; the incident comes amid protests in and around Pinar del Rio corroborating reports of the loss of communications for ~45 minutes pic.twitter.com/14X0egb2rf
— NetBlocks (@netblocks) July 15, 2022
Kubańczycy protestują przeciwko najgorszemu od lat kryzysowi gospodarczemu, brakowi podstawowych artykułów takich jak prąd, żywność, paliwo i leki. W lipcu ubiegłego roku doszło do fali protestów, nazwanych wiecami 11-J, w wyniku których aresztowano około 1000 osób, którym grozi teraz kilkadziesiąt lat więzienia. Nie wiadomo jeszcze, czy ostatnie protesty dorównają tym z zeszłego roku. Jednak Kubańczycy prawdopodobnie będą cierpieć z powodu kolejnych przerw w dostawie internetu, ponieważ rząd nie zezwala na krytykę i chce zapobiec dalszym zwoływaniom się ludzi na portalach społecznościowych. Odcinanie dostępu do sieci blokuje również możliwość relacjonowania na żywo wydarzeń.
W zeszłym roku przez kraj przetoczyła się ogromna fala protestów, a mieszkańcy domagali się żywności i szczepionek. Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, przemawiając do narodu, zapewniał wtedy, że rząd nie ustąpi przed demonstrantami. "Nie oddamy suwerenności ani niezależności narodu", mówił kubański prezydent. "W tym kraju jest wielu rewolucjonistów, którzy są gotowi oddać nasze życie, jesteśmy gotowi zrobić wszystko i będziemy walczyć na ulicach". Oskarżał on również USA o sterowanie protestami.
Zobacz także:
- NVIDIA podobno szykuje obniżkę cen kart z serii GeForce RTX 30. Znamy nowe ceny
- Desktopowy Intel Arc A380 przetestowany! Jak wypada na tle RX 6400 i GTX 1650? Teraz już wiemy
- Chiński 128-rdzeniowy procesor ARM królem wydajności. Układ jest dużo szybszy niż EPYC 7773X
Pokaż / Dodaj komentarze do: Kubańczycy odcięci od internetu. Władze próbowały powstrzymać antyrządowe protesty