Microsoft rozwija sprawdzanie "inkluzywności" w programie Word. Czepia się nawet "matki" i "ojca"

Microsoft rozwija sprawdzanie "inkluzywności" w programie Word. Czepia się nawet "matki" i "ojca"

Microsoft rozwija nowe funkcje w edytorze tekstu Word, mające na celu promowanie „językowej inkluzywności”. Narzędzie „Inclusivity Checker” ma pomóc użytkownikom dostosować język do bardziej neutralnych "standardów", ale wprowadzone zmiany wywołują skrajne opinie i pytania o granice między inkluzywnością a przesadną cenzurą.

Dotychczas korekta w programie Word służyła głównie do sprawdzania pisowni i podstawowych zasad gramatyki. Dziś nowoczesny edytor poszerza swoje funkcje, sugerując autorom „bardziej odpowiednie” słownictwo, które nie zawiera uprzedzeń dotyczących wieku, płci, rasy, kultury czy orientacji seksualnej. Okno ustawień gramatycznych w Wordzie umożliwia dostosowanie tych opcji, dając autorom wybór między „optymalnym” językiem a bardziej tradycyjną wersją.

Matka, ojciec, urlop macierzyński, urlop ojcowski - to przykłady wyrażeń, które korekta Microsoft Word wskazuje, jako niezgodne ze współczesną mową.

Funkcja „Inclusivity Checker” zwraca szczególną uwagę na pewne określenia, które – według Microsoft – mogą mieć zabarwienie wykluczające lub stronnicze. Nawet słowa takie jak „matka” i „ojciec” są uznane za mniej inkluzywne, co doprowadziło do sugestii zastąpienia i ch bardziej neutralnymi wyrażeniami. Co więcej, takie wyrażenia jak „urlop macierzyński” są również uznane za niewłaściwe, a propozycje korekty sugerują użycie wyrażeń „urlop rodzicielski” lub „urlop z powodu porodu”, a „urlop ojcowski” – najlepiej zamienić „urlop na zbudowanie więzi z dzieckiem”.

Kontrowersje wokół „neutralizowania” języka

Nowe zmiany wzbudziły liczne dyskusje i kontrowersje. Część użytkowników i ekspertów wyraziła obawy, że sugerowane neutralne terminy mogą nadmiernie „technicyzować” i dehumanizować język. Przykładem tego jest sugerowane zamienienie imienia bohatera znanej brytyjskiej bajki „Postman Pat” na „Postal Worker Pat” – działanie to ma na celu uniknięcie możliwości sugerowania, że tylko mężczyźni mogą pełnić funkcję listonoszy.

Wykaz słów „problematycznych” stale rośnie. Inne przykłady zmian to zastąpienie słów „biologicznie żeńska” terminami „osoba o żeńskiej tożsamości płciowej”. W menu kontekstowym edytora pojawiają się zalecenia alternatywnych terminów dla słów, które mogą zawierać zabarwienie płciowe lub kulturowe.

Funkcja nie jest narzucana użytkownikom na stałe; zamiast tego działa na zasadzie „opt-in”, choć niektórzy zgłaszają, że w ustawieniach domyślnych jest automatycznie włączona. Słowa, które narzędzie rozpoznaje jako „problematyczne”, są podkreślone niebieską linią, co pozwala użytkownikowi zdecydować, czy chce zastosować sugerowaną zmianę.

Czy inkluzywność jest przyszłością czy „dystopijną” wizją kontroli?

Wokół funkcji „Inclusivity Checker” pojawiły się także głosy krytyczne, sugerujące, że Microsoft oraz inne firmy technologiczne, w tym Google (który wdrożył podobne narzędzie w 2022 roku), mogą posuwać się za daleko w kontrolowaniu języka. Według niektórych komentatorów, funkcje te zbliżają nas do dystopijnego scenariusza, w którym korporacje monitorują i kierują sposobem, w jaki ludzie wyrażają myśli.

Free Speech Union zauważa, że wprowadzenie tych „językowych barier ochronnych” może ograniczać wolność wypowiedzi i przyczyniać się do autocenzury. Przeciwnicy podkreślają, że narzędzia te mogą przyczyniać się do fragmentaryzacji języka, a nawet wywołać presję na użytkownikach, by unikali wyrażeń uważanych za niewystarczająco inkluzywne.

Microsoft nie jest jedynym gigantem technologicznym dążącym do zwiększenia inkluzywności. Google, już w zeszłym roku, wprowadziło własne narzędzie językowe sugerujące zamiany „gospodyni domowej” na „małżonek zajmujący się domem” czy „właściciela nieruchomości” na „zarządcę majątku”.

Pomimo mieszanych reakcji, Microsoft i Google zdają się przekonane, że narzędzia tego typu to przyszłość językowej neutralności w technologii. Obie firmy zapowiadają dalszy rozwój funkcji inkluzywności, co sugeruje, że użytkownicy programów biurowych i aplikacji będą mieli do czynienia z rosnącą liczbą zaleceń dotyczących neutralnego języka.

W miarę jak technologie te stają się coraz bardziej zintegrowane z naszym codziennym życiem zawodowym i prywatnym, pojawia się pytanie: czy te zmiany rzeczywiście promują otwartość i równość, czy jednak naruszają wolność wypowiedzi i zmuszają do autocenzury?

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Microsoft rozwija sprawdzanie "inkluzywności" w programie Word. Czepia się nawet "matki" i "ojca"

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł