Nintendo bierze się za Discorda i domaga ujawnienia danych. Chodzi o "tearleak" Pokemonów

Nintendo bierze się za Discorda i domaga ujawnienia danych. Chodzi o "tearleak" Pokemonów

Jeden z największych wycieków w historii branży gier wideo może zakończyć się surowymi konsekwencjami prawnymi. Japoński gigant gier, Nintendo, złożył oficjalny wniosek do sądu federalnego w Stanach Zjednoczonych o wezwanie DMCA, mające na celu ujawnienie tożsamości osoby odpowiedzialnej za wyciek danych znany jako „Teraleak”. Incydent dotknął Game Freak — twórców gier z serii Pokémon — i spowodował ujawnienie ponad 1 terabajta wrażliwych informacji, w tym danych osobowych pracowników.

Jak informuje portal Polygon, 18 kwietnia 2025 r. Nintendo złożyło wniosek do Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Kalifornii, domagając się od platformy Discord ujawnienia tożsamości użytkownika o pseudonimie GameFreakOUT. Użytkownik ten w październiku 2024 roku opublikował dane na serwerze Discord, zawierające poufne informacje pochodzące bezpośrednio z wewnętrznych serwerów Game Freak.

Wezwanie sądowe ma na celu ujawnienie imienia i nazwiska, adresu zamieszkania, numeru telefonu oraz adresu e-mail użytkownika, który stał za przeciekiem. Nintendo uzasadnia swoje działania naruszeniem praw autorskich i kradzieżą danych, które mogą mieć poważne konsekwencje zarówno dla twórców, jak i ich pracowników.

Czym był „Teraleak”? Jeden wyciek, setki ujawnionych tajemnic

Nazwany przez społeczność „Teraleakiem” wyciek objął nie tylko tajne projekty związane z marką Pokémon, takie jak „Pokémon Legends: ZA”, ale również protokoły ze spotkań Pokémon Company, oryginalne szkice z anime z 1997 roku, a nawet kod źródłowy klasycznych gier Pokémon HeartGold i SoulSilver na Nintendo DS.

Najbardziej niepokojącym elementem wycieku były jednak dane osobowe ponad 2000 obecnych i byłych pracowników Game Freak, co firma potwierdziła w sierpniu 2024 roku. Mówimy tu o adresach e-mail, danych kontaktowych oraz informacji o zatrudnieniu, co czyni wyciek potencjalnie jednym z najbardziej szkodliwych dla prywatności w historii japońskiego producenta.

Nintendo nie pierwszy raz ściga za wykradzione informacje

Działania Nintendo nie są zaskoczeniem dla tych, którzy śledzą strategię firmy wobec osób naruszających jej prawa autorskie. Spółka jest znana z brutalnej skuteczności w walce z przeciekami i nielegalną dystrybucją treści. Jednym z najsłynniejszych przypadków był Gary Bowser, członek grupy Team Xecuter, który został skazany na 40 miesięcy więzienia za sprzedaż modchipów do Switcha. Bowser, mimo przedterminowego zwolnienia, nadal musi spłacać łącznie 14,5 miliona dolarów odszkodowania zasądzonego na rzecz Nintendo.

W 2021 roku firma wspólnie z The Pokémon Company pozwała dwóch użytkowników, którzy przedwcześnie udostępnili zdjęcia z podręcznika promocyjnego do Pokémon Sword & Shield. Sąd nakazał im zapłatę po 150 tysięcy dolarów odszkodowania plus koszty prawne.

W porównaniu do tamtych przypadków, rozmiar „Teraleaka” oraz fakt, że wiąże się z domniemanym włamaniem i ujawnieniem danych osobowych, może skutkować znacznie poważniejszymi konsekwencjami dla osoby ukrywającej się pod pseudonimem GameFreakOUT — nawet karą więzienia.

Co dalej?

Nintendo jak dotąd nie ujawniło, jakie kroki podejmie, jeśli uda się ustalić tożsamość sprawcy, ale historia pozwala przypuszczać, że pozew cywilny lub nawet postępowanie karne są bardzo prawdopodobne. Mimo że firma posiada tylko około 33% udziałów w marce Pokémon, jej wpływ na zarządzanie franczyzą i dbałość o kontrolę nad własnością intelektualną jest ogromny.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Nintendo bierze się za Discorda i domaga ujawnienia danych. Chodzi o "tearleak" Pokemonów

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł