Tego jeszcze nie grali. OpenAI oskarża DeepSeek o coś, o co samo było oskarżane

OpenAI zarzuca DeepSeek złamanie zasad własności intelektualnej. To zabawne twierdzenie firmy, która stworzyła ChatGPT, program, który jak sama kiedyś przyznała, nie mógłby istnieć bez swobodnego dostępu do chronionych prawem autorskim danych na świecie.

OpenAI oskarża chiński start-up DeepSeek o nielegalne wykorzystanie swojej technologii do stworzenia konkurencyjnego modelu sztucznej inteligencji. Zarzuty koncentrują się na technice zwanej "destylacją", w której mniejsze modele AI są trenowane na danych generowanych przez większe modele. OpenAI twierdzi, że DeepSeek naruszyło warunki korzystania z ich usług, które zabraniają wykorzystywania technologii OpenAI do budowy konkurencyjnych modeli.

Dowody i reakcje

OpenAI zarzuca DeepSeek, że ten naruszył jego własność intelektualną i posiada dowody na użycie metody tzw. destylacji [distillation]. Proces ten polega na wykorzystaniu danych wyjściowych, z większych i bardziej wydajnych modeli, dzięki temu da radę osiągnąć podobne wyniki w różnych zadaniach, lecz przy mniejszych kosztach.

Destylacja jest powszechnie stosowaną praktyką w przypadku rozwiązań AI. Jednak DeepSeek mógł wykorzystać tę konkretną technologię do stworzenia własnego komercyjnego modelu, co stanowi naruszenie warunków korzystania z modeli sztucznej inteligencji oferowanych przez OpenAI.

„W branży AI istnieje technika zwana destylacją. Polega ona na tym, że jeden model uczy się od innego modelu. Dzieje się tak, ponieważ model ucznia zadaje modelowi rodzicowi wiele pytań, tak jak uczyłby się człowiek. Ale AI może to zrobić, zadając miliony pytań i może zasadniczo naśladować proces rozumowania, którego uczy się od modelu rodzica. I może w pewien sposób wysysać wiedzę z modelu rodzica” - powiedział Sacks Fox News we wtorek.

OpenAI twierdzi, że DeepSeek uzyskało wiele danych z ChatGPT i wykorzystało je do trenowania swojego modelu AI. Firma nie przedstawiła Financial Times żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia. Dlatego na razie wypada podchodzić do tego z dystansem, czekając na przedstawienie konkretnych dowodów winy.