Rynek podzespołów komputerowych znów przypomina to, co działo się w pandemii, ale skala obecnych zmian zaskoczyła nawet weteranów branży. Boom na rozwiązania AI doprowadził do bezprecedensowego zjadania globalnych zapasów pamięci DRAM i NAND, a konsumenci odczuwają to już bardzo boleśnie. Ceny DDR5 rosną bowiem w tempie, którego nie widzieliśmy od lat.
Najlepiej obrazują to ceny popularnego zestawu G.Skill Trident Z5 Neo 6000 MT/s (64 GB). Jeszcze niedawno kosztował w USA około 205–220 dolarów. Dziś widnieje na Neweggu za 599,99 USD i to po rabacie (bez promocji cena wynosi 640 dolarów). W praktyce oznacza to niemal 190% wzrost w zaledwie dwa miesiące.
600 dolarów to kwota większa niż cena nowego PS5 Slim czy Xboxa Series S.
600 dolarów to kwota większa niż cena nowego PS5 Slim czy Xboxa Series S, a jednocześnie zaledwie o 50 dolarów niższa od PS5 Pro i praktycznie na poziomie karty graficznej Radeon RX 9070 XT. Jeszcze bardziej absurdalne wydaje się porównanie z pamięciami premium sprzed kilku miesięcy, bo limitowana edycja Corsair Dominator Titanium 64 GB kosztowała 349 USD, a podczas Prime Day zwykłe zestawy 64 GB DDR5 dało się kupić nawet za 140 dolarów. Zresztą w Polsce sytuacja wygląda podobnie, bo jeszcze na początku września G.Skill Trident Z5 Neo RGB DDR5 32GB 6000MHz CL30 można było kupić za 500 zł, dziś cena takiego zestawu to już blisko 1500 zł.
Źródło: Ceneo
AI pożera wszystkie zasoby
Wzrost cen niemal idealnie pokrywa się z pierwszymi sygnałami o globalnym niedoborze pamięci dla rynku AI. Ogromne centra danych, trenowanie coraz większych modeli i rosnące zamówienia ze strony Big Techu doprowadziły do przestawienia linii produkcyjnych. Najwięksi producenci DRAM skupiają się obecnie na klientach korporacyjnych, bo tam marże są wielokrotnie wyższe niż w segmencie konsumenckim.
Eksperci przewidują, że taki stan rzeczy może utrzymać się do końca 2026 roku, bo firmy technologiczne przyspieszyły wyścig zbrojeń w kierunku AGI. To oznacza, że przynajmniej przez najbliższy rok pamięć może być droga, trudno dostępna i niestabilna cenowo.
Efekt domina: HDD znikają, SSD QLC schodzą na pniu
Problem nie dotyczy wyłącznie RAM-u. Na rynku masowo zaczyna brakować również nośników danych. Duże, pojemne dyski HDD są wręcz „wymazywane” przez sektor korporacyjny i zamówienia na nearline’owe modele o pojemności 20-30 TB mają nawet dwuletnie opóźnienia. W odpowiedzi rośnie zainteresowanie tańszymi SSD opartymi na pamięciach QLC, co z kolei prowadzi do ich błyskawicznego wykupu przez dystrybutorów i integratorów.
Niektóre firmy posuwają się nawet do nietypowych praktyk, jak sprzedaż pamięci RAM w pakietach razem z płytą główną, by zapanować nad logistycznym chaosem. W sklepach zdarzają się już nawet sytuacje, w których microSD pełnią rolę substytutu brakujących nośników, co stanowi symboliczny obraz całego kryzysu.
Valve też oberwie
Pech chciał, że planowana przez Valve Steam Machine wchodzi w produkcję dokładnie wtedy, gdy DRAM jest najdroższy od lat. Efekt jest łatwy do przewidzenia: wyższa cena urządzenia lub bardzo ograniczona dostępność na premierę.
Światło w tunelu? Tak, ale jeszcze daleko
Warto pamiętać, że rynek pamięci od zawsze działa cyklicznie, co kilka lat przechodząc od nadprodukcji do głębokiego niedoboru. Wszystko wskazuje na to, że obecnie znajdujemy się w najostrzejszej fazie kryzysu. Prognozy są jednak niejednoznaczne i najbardziej optymistyczne mówią o powrocie normalnych, a nawet atrakcyjnych cen dopiero w 2027 roku, gdy producenci ustabilizują dostawy i zaczną wdrażać technologie następnej generacji, takie jak DDR6.
Na razie jednak najlepiej uzbroić się w cierpliwość, starając się przetrzymać ten kryzys bez kupowania RAM-u, jeśli to możliwe. Może się bowiem okazać, że w przyszłym roku to RAM-y będą najdroższym podzespołem naszych PC, a nie grafika.
Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Pokaż / Dodaj komentarze do:
Szok cenowy na rynku RAM. 64 GB zestaw kosztuje już więcej niż PS5