Take-Two nie widzi problemu w wysokich cenach gier. Firma nie dostrzega oporu graczy

Take-Two nie widzi problemu w wysokich cenach gier. Firma nie dostrzega oporu graczy

Minęły już czasy kiedy za gry płaciliśmy mniej niż 200 zł, a Call of Duty 4: Modern Warfare w momencie premiery kosztowało na PC około 140 złotych. Teraz standardem stało się, że za reboot Modern Warfare 2 zapłacimy w sklepie Valve 349 złotych i to za podstawową wersję. Podwyżki zastosowało także Take-Two, które jednak nie widzi w tym kłopotu ze względu na brak protestów graczy.

Take-Two nie widzi problemu w tym, że gry są drogie

Gry premium pokroju Call of Duty kosztujące ponad 200 złotych czy teraz już częściej nawet 350 PLN stały się smutnym standardem w świecie gamingu, zaś fanom wirtualnej rozrywki nie pozostaje nic innego jak tylko wydać taką kwotę na nowy tytuł lub poczekać na obniżki czy skorzystać z zewnętrznych sklepów z grami. Promocje bywają wybawieniem, lecz nie zawsze możemy liczyć na atrakcyjne okazje. Jednym z wydawców, który podniósł ceny swoich gier jest Take-Two posiadające prawa do kultowej serii Grand Theft Auto. CEO firmy nie widzi jednak problemu w podwyżce, za co winę jego zdaniem ponoszą... gracze.

Take-Two twierdzi, że nie ma oporu wobec wysokich cen gier, które przekraczają poziom nawet 70 USD.

Podczas rozmowy o finansach firmy jeden z analityków powiedział, że ostatnio nie brakuje nieokreślonych konkurentów Take-Two oferujących zniżki na niektóre gry AAA „w ciągu dni i tygodni” od ich premiery. Tymczasem wydawca GTA na start i jakiś czas potem sprzedaje produkcje powyżej 70 USD. Take-Two odbija piłeczkę twierdząc, że nie widzi oporu graczy wobec wzrostu cen, w związku z tym trzyma się ustalonych 70 USD. „Nie obserwujemy spadku cen na rynku gier. Widzimy, że konsumenci starają się ograniczyć swoje wydatki, wybierając albo rzeczy, na których naprawdę im zależy albo kupując hity, a czasem może to być jedno i drugie. Dobrą wiadomością jest to, że mamy kilka hitów i wspaniały katalog” – powiedział prezes Take-Two, Strauss Zelnick.

Przykładową grą Take-Two, która nie spełniła oczekiwań graczy, było Marvel's Midnight Suns. Tytuł wyceniono na 70 USD na PS5 i Xbox Series X / S oraz 60 USD na PC, ale wydawca obniżył ceny wszystkich wersji o 33% miesiąc po debiucie. 

„Myślimy, że to się zmieni. To jest biznes rozwojowy, a sam rynek jest wyjątkowy i nic, co się teraz dzieje, nie jest niezgodne z poglądem, który nakreśliliśmy podczas pandemii. Powiedzieliśmy wtedy, że bardzo skorzystaliśmy na tym, że ludzie zostali w domu z powodu ówczesnych wydarzeń. I określiliśmy oczekiwania, że po pandemii my jako branża będziemy w lepszym miejscu niż przed pandemią i w gorszym miejscu niż w czasie, gdy ludzie schronili się w domach. I właśnie to się stało, zaostrzone przez trudną, sytuację gospodarczą i to, co uważam za recesję. Przynajmniej jeśli spojrzymy na to przez pryzmat ludzi, którzy dostarczają cyfrową rozrywkę konsumowaną w domu i dostawców e-commerce, istnieje duża presja na tych rynkach” – powiedział Zelnick.

Wydawcy wykorzystują brak oporu graczy wobec podwyżek cen gier?

W sierpniu 2020 roku Take-Two ogłosiło, iż NBA 2K21 będzie kosztować 70 dolarów i była to pierwsza produkcja nowej generacji, która przekroczyła ten poziom. Sony i Activision postanowiły również zwiększyć ceny swoich gier premium do 70 USD. Ze słów CEO Take-Two wynika, że gry kosztują nawet po ponad 300 złotych, bo firmy nie widzą sprzeciwu graczy przynajmniej nie tak głośnego, żeby do nich dotarło, że granica została przekroczona i konieczne są obniżki. Dopóki gracze będą się na to godzić, a słupki sprzedaży nie polecą na łeb na szyję raczej nie należy oczekiwać poprawy.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Take-Two nie widzi problemu w wysokich cenach gier. Firma nie dostrzega oporu graczy

 0