TSMC oskarżone o dyskryminację w USA, niskie standardy i zakupy środków BHP na... Temu

W Stanach Zjednoczonych złożony został pozew zbiorowy przeciwko tajwańskiemu gigantowi technologicznemu – TSMC, największemu na świecie producentowi układów scalonych.

Byli amerykańscy pracownicy firmy oskarżają swojego byłego pracodawcę o systematyczną i głęboko zakorzenioną dyskryminację ze względu na narodowość i język. Zarzuty obejmują m.in. przemoc słowną, marginalizację amerykańskich pracowników, sztuczne bariery językowe, brak równego dostępu do awansów oraz faworyzowanie kadry pochodzącej z Tajwanu i Chin kontynentalnych.

Przemoc słowna i kulturowe wykluczenie

Pozew, który wpłynął do sądu w USA, zawiera zeznania trzydziestu byłych pracowników zakładu TSMC w Arizonie. Opisują oni atmosferę wykluczenia i uprzedzeń etnicznych, której doświadczali w miejscu pracy. Jednym z głównych powodów jest Phillip Sterbinsky, były starszy specjalista techniczny, który zeznał, że był wielokrotnie wyzywany przez przełożonych, nazywany "głupim i leniwym", a także spotykał się z rasistowskimi komentarzami ze strony współpracowników z Tajwanu. Jak twierdzi, w momencie odejścia z firmy w 2024 roku był ostatnim pracownikiem swojego działu, który nie pochodził z Azji Wschodniej.

Inny przypadek dotyczy spotkania zespołu, podczas którego tajwański menedżer miał powiedzieć: „Jestem strasznie zażenowany; Amerykanie są leniwi, nie pracują wystarczająco ciężko, nie wiedzą wystarczająco dużo i nie znają zaangażowania” – cytują powodowie w dokumentach sądowych.

Bariera językowa jako narzędzie segregacji

Powodowie wskazują również na poważne problemy związane z komunikacją w zakładzie. W TSMC miał panować zwyczaj posługiwania się tzw. Chenglish – specyficzną mieszanką języka angielskiego z mandaryńskim. Jak wynika z pozwu, osoby niepochodzące z Azji miały poważne trudności ze zrozumieniem poleceń i włączaniem się w procesy decyzyjne. Dodatkowo wiele spotkań firmowych – nawet tych o istotnym znaczeniu – odbywało się wyłącznie w języku chińskim, co skutecznie eliminowało udział pracowników spoza wschodnioazjatyckich kręgów językowych.

Faworyzowanie kandydatów z Azji

Według zarzutów, TSMC miało także prowadzić politykę kadrową z wyraźnym uprzywilejowaniem kandydatów z Chin i Tajwanu. Firma miała wymagać od aplikujących znajomości języka mandaryńskiego na wybranych stanowiskach w USA, mimo że nie było to konieczne do wykonywania obowiązków.

W pozwie wskazano również, że tajwańscy menedżerowie HR przesyłali do działów rekrutacyjnych w USA listy wybranych kandydatów z Azji, których zatrudniano bez dalszej selekcji czy lokalnego naboru. Gdy jeden z pracowników zapytał, dlaczego Amerykanie są zastępowani przez Tajwańczyków, starszy dyrektor HR Ted Chiang miał odpowiedzieć: „Ponieważ TSMC jest azjatycką firmą.”

Zarzuty o molestowanie, rasizm i naruszenia BHP

Pozew zbiorowy zawiera również szereg poważnych oskarżeń dotyczących molestowania seksualnego oraz rasizmu. Jeden z amerykańskich pracowników miał zgłaszać przypadki niestosownego dotyku ze strony starszych kolegów z zagranicy. Inny incydent dotyczył rasistowskiego żartu – nad biurkiem Afroamerykanina zawisł gumowy kurczak, co – według powodów – miało nawiązywać do rasistowskich stereotypów.

Wśród zarzutów znalazły się także oskarżenia o naruszanie przepisów bezpieczeństwa. Marcus Hernandez, były pracownik zakładu w Arizonie, zeznał, że był zmuszany do pracy z chemikaliami bez odpowiedniego sprzętu ochronnego. Co więcej, według jego relacji, TSMC miało próbować zakupić środki ochrony osobistej z chińskiej platformy Temu – znanej z oferowania produktów o bardzo niskiej jakości.

Długo narastający problem

Problemy amerykańskich pracowników TSMC nie są nowe. Już w 2023 roku pojawiały się doniesienia o ekstremalnych warunkach pracy w arizońskim zakładzie, gdzie personel miał pracować po 12 godzin dziennie, często bez możliwości opuszczenia miejsca pracy na noc, i funkcjonować w rygorystycznym reżimie porównywanym do koszarowego. Pomimo tych doniesień, ówczesny przewodniczący rady dyrektorów TSMC, Mark Liu, zapewniał, że firma nie stawia amerykańskim pracownikom takich wymagań, jak ich kolegom w Azji.