UE wprowadza cyfrowy kaganiec? Bruksela chce przejąć kontrolę nad siecią

UE wprowadza cyfrowy kaganiec? Bruksela chce przejąć kontrolę nad siecią

Rok po ostrzeżeniu skierowanym do Elona Muska w sprawie niekontrolowanej mowy w sieci, Thierry Breton, były komisarz Unii Europejskiej i architekt europejskiej polityki cyfrowej, ponownie znalazł się w centrum międzynarodowej debaty. Tym razem nie tylko broni unijnych regulacji, ale też stanowczo odrzuca krytykę płynącą z amerykańskich instytucji.

Breton odmówił stawienia się przed Komisją Sądownictwa Izby Reprezentantów USA, która planowała przesłuchanie dotyczące wpływu unijnych przepisów na wolność słowa i innowacyjność w sieci. Spotkanie, zaplanowane na 3 września, miało być okazją do bezpośredniej konfrontacji europejskiego urzędnika z amerykańskimi prawodawcami. Breton w liście skierowanym do przewodniczącego komisji Jima Jordana wyjaśnił, że zaproszenie przyszło zbyt późno, a on nie ma możliwości przygotowania się w tak krótkim terminie.

Publiczna obrona unijnych regulacji

W tym samym dniu, w którym wysłał list, na łamach europejskiej prasy ukazał się jego artykuł redakcyjny, będący bezpośrednią odpowiedzią na rosnącą falę krytyki wobec Ustawy o usługach cyfrowych, znanej jako DSA. Breton określił regulacje jako fundament cyfrowej suwerenności Europy. Podkreślił, że rezygnacja z regulowania przestrzeni internetowej byłaby błędem historycznym i zaniechaniem odpowiedzialności politycznej.

Według niego DSA odzwierciedla demokratyczne wartości Unii i jest wyrazem prawa Europy do samodzielnego kształtowania własnej przestrzeni cyfrowej. Breton zaznaczył, że jakiekolwiek próby podważenia tych zasad przez podmioty z zewnątrz, w tym amerykańskie firmy technologiczne, traktowane będą jako naruszenie europejskiej suwerenności.

Spór o granice wolności słowa

Krytycy w Stanach Zjednoczonych zwracają uwagę na potencjalnie niebezpieczny charakter przepisów, które mogą być wykorzystywane do tłumienia niewygodnych treści i ograniczania swobodnej wymiany opinii. Podkreślają, że szerokie uprawnienia przyznane organom nadzoru pozwalają w praktyce na arbitralne decydowanie, jakie treści są akceptowalne, a jakie powinny być usuwane.

Breton w swoim artykule nie odniósł się do zarzutów dotyczących możliwego nadużywania regulacji. Skupił się natomiast na przekazie o potrzebie wzajemnego zrozumienia i poszanowania europejskiego prawa, akcentując, że przestrzeganie DSA jest warunkiem działania platform cyfrowych na rynku unijnym.

Presja ekonomiczna i polityczna

W swojej retoryce Breton odwołał się również do napięć handlowych, wskazując na jednostronne działania Stanów Zjednoczonych, takie jak nakładanie dodatkowych ceł. Jego zdaniem obecna sytuacja w świecie technologii to kontynuacja tego samego zjawiska, w którym USA próbują wywierać presję na Europę, by złagodziła swoje regulacje.

Przekaz był jasny: firmy technologiczne, które nie dostosują się do unijnych wymogów, mogą zostać odcięte od europejskiego rynku. Breton podkreślił, że Europa ma prawo wyznaczać własne standardy i nie zamierza rezygnować z egzekwowania ich przestrzegania.

DSA jako narzędzie kontroli

Pomimo narracji o obronie demokracji i porządku prawnego, Ustawa o usługach cyfrowych budzi rosnące obawy. Organizacje broniące wolności słowa wskazują, że w rękach rządów przepisy DSA mogą stać się narzędziem nadmiernej kontroli, a nie ochrony użytkowników.

Breton odrzuca te zarzuty, twierdząc, że regulacje nie są i nie będą atakiem na wolność słowa. Jednak rosnące napięcie między zwolennikami a przeciwnikami przepisów pokazuje, że dyskusja o równowadze między bezpieczeństwem w sieci a swobodą wypowiedzi dopiero się zaczyna.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: UE wprowadza cyfrowy kaganiec? Bruksela chce przejąć kontrolę nad siecią

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł