Diablo 4 i "mikropłatności", czyli jak wysępić kasę w płatnej grze

Diablo 4 i "mikropłatności", czyli jak wysępić kasę w płatnej grze

Długo wyczekiwana przez wielu fanów serii gra Diablo 4 jest już dostępna i choć nie obyło się bez niewielkich wpadek po drodze, tytuł ten jest jak najbardziej grywalny… dla tych, którzy zdecydowali się kupić droższą edycję gry, pozwalającą na wejście do świata przed tymi, którzy wydali na nią mniej. Tak, tak zwany „early access” to dziś standardowa praktyka dzielenia ludzi na dwa różne obozy, ale nie martwcie się, bo dopłata względem podstawowej wersji „dla biedoty” to jedyne 20 USD. Czymże zaś jest tak niska kwota w obliczu narastającej niecierpliwości, czyli bardzo często spotykanej w ludziach i zapewne w ogóle niewykorzystywanej do wyciągnięcia kolejnych pieniędzy cechy charakteru, prawda?

Powyższym akapitem starałem się udowodnić, że gaming jaki znam ja – to znaczy 34-letni boomer – nie zawsze miał takie oblicze i niestety, ale konsekwencja w wyciąganiu coraz to większej ilości pieniędzy od graczy spowodowała, że wielu już zapomniało, jak wyglądała kiedyś wielka premiera. I swoje za uszami ma chyba każde szanujące się, wielkie studio deweloperskie, choć to wyrażenie dotyczy jednak tych, produkujących tytuły stricte online, bo CD Projekt RED, Techland (duma mnie rozpiera) czy kolos pokroju Rockstar raczej się do nich nie zaliczają. Z aspektem monetyzacji nie miałem problemów ani w Cyberpunku 2077, ani w Wiedźminie 3: Dziki Gon Next Gen (to mimo mojego narzekania było wszak darmowe), ani w Dying Light 2, ani w Red Dead Redemption 2 na PC.

No dobra, wracając do tematu Diablo 4 i różnych wersji za dodatkowe pieniądze, early access nie jest jedynym „dodatkowym” bonusem, bo w każdej otrzymujesz coś ekstra. Kilka pikseli ekstra. Są jakieś skiny, przepustka a’la Battle Pass i wiele więcej.


 

Oblivion Horse Armor DLC

Koń jaki jest, każdy widzi. To będzie 2,50$

 

Kiedyś to było

Mikropłatności – choć ja lubię używać wyrażenia, które ma zdecydowanie lepsze odzwierciedlenie w rzeczywistości, czyli po prostu płatności – są z nami już od dawna. Starzy wyjadacze pamiętają jednak okres, kiedy gry w ogóle nie korzystały z takiego systemu lecz są oni dziś w zdecydowanej mniejszości, jeśli chodzi o procentowy udział na rynku – ożenili się lub wyszli za mąż, porobili dzieci, zbudowali dom i tyle ich widzieli.

Młodsze pokolenie graczy jest w zasadzie już od początku „tresowane” przez największe firmy na świecie i daleko na to dowodów szukać nie trzeba. Osoby, które zaczęły swoją przygodę z gamingiem mniej więcej w roku 2006 nigdy jeszcze nie doświadczyli tego, co urodzeni w latach 80. „boomerzy” (i zapewne już nie doświadczą) - no chyba, że uwielbiają spędzać czas na retro gierkach. A trzeba powiedzieć, że wówczas mogli to być - dziś przecież dorośli - ludzie w wieku 10 lat. Wszystko przez to, że jakiś wysoko postawiony człowiek w firmie Bethesda chciał, by za pancerz dla konia w grze The Elder Scrolls IV: Oblivion ludzie płacili 2,50$.

Największy smród (ocena czysto subiektywna) zostawiła za sobą premiera gry Mass Effect 3, kiedy to z pełnoprawnego tytułu Electronic Arts postanowił wyciąć zawartość i sprzedać ją na premierę za dodatkowe 10$. A to był już rok 2012, czyli zakładając, że urodziłeś się w roku 2000, taka praktyka była dla Ciebie czymś kompletnie już normalnym.

Mikropłatności jakie znamy dziś to bardziej zbiorcze konsekwencje tego, że firmy tworzące gry chciały zarobić więcej pieniędzy. Dziś już nikogo nie dziwi ani skórka dla konia za 2,50 10$, ani przepustka sezonowa, ani nawet zestaw skinów za grubo ponad 400 zł. Ale przecież nie musisz tego kupować, żeby się świetnie bawić, prawda?

Diablo 4 mikropłatności

Diablo 4 i „mikropłatności” za 1800 złotych

Diablo 4 wykorzystuje znany od dawien dawna system mikropłatności, który aktualnie działa w oparciu o skórki dla naszej postaci. Nie ma tu zatem żadnego szybkiego zdobywania doświadczenia czy tym bardziej „Pay2Win”. Taki bardziej topowy zestaw ze sklepu to koszt 2800 monet (platyny), czyli 25 euro – przeliczając na naszą walutę około 115 zł. Możecie mnie tu nazwać dziwakiem, ale ja dokładnie pamiętam jak to wyglądało w przeszłości i wówczas mikropłatności oznaczały wydatek rzędu kilku lub kilkunastu, a nie kilkuset złotych. Osobiście uważam, że aktualnie są to po prostu płatności i dopisek mikro wnosi tyle, ile wyrażenie 500+ do kwoty 800+.

Blizzard niestety podzielił skórki ze względu na klasę postaci. Nie możesz na przykład ubrać przeznaczonej dla nekromanty zbroi na postaci druida, a zatem kompletnie odpada tutaj kwestia całkiem logicznej jak na tego typu gry uniwersalności. W sklepie – już teraz – który na dodatek ulegnie „odświeżeniu” za dokładnie trzy dni (na moment pisania tego artykułu, czyli 02.06.2023) nabyć możesz zestaw „premium” dla każdej klasy postaci. Jeden kosztuje 2800 monet, drugi 2500 monet, a jeszcze inny 1800 monet. Żeby kupić wszystkie aktualnie dostępne elementy kosmetyczne, gracz musi wydać w sumie 40 600 monet, co przeliczając na walutę, za którą możesz kupić coś więcej, niż tylko zlepek pikseli, wynosi ok. 400 euro, czyli ok. 1800 zł, zakładając, że kupi cztery najdroższe paczki z platyną.

Diablo 4 mikropłatności

Ten diabeł ubiera się u Prady. Za twój hajs

Niestety aktualnie nie mogę się odnieść do kwestii przepustki sezonowej typu Battle Pass, gdzie możesz zapłacić, by taką funkcjonalność odblokować (mowa o Battle Pass Premium), a następnie grać i zdobywać umieszczone tam poziomy, ponieważ nie jest dziś dostępna. Z tego też powodu wstrzymam się z ostateczną opinią odnośnie tego elementu, ale nie omieszkam wrócić do tematu i zaktualizować tenże artykuł.

Zanim przejdę dalej, powiem tylko jedno – swojego czasu, kiedy grałem w Fortnite (cicho tam!), Battle Pass kosztował bodajże ok. 40 zł, ale byłem w stanie „odbić” sobie tę kwotę zdobywając poziomy tej przepustki, bo tam znajdowała się również waluta, za którą tego Battle Passa się kupowało. Nie wiem jak jest teraz, ale wówczas uważałem, że nie jest to drapieżnictwo ze strony Epica. Darmowa gra, jednokrotna płatność wynosząca 40 zł i miałeś tyle skórek, i emotek, że w zasadzie niczego innego nie potrzebowałeś. Jak będzie w Diablo 4?

Z informacji wynikających z bezpośredniego pokazu możliwości Blizzarda, przepustka sezonowa (Premium Battle Pass za ok. 40-45 zł) będzie składać się z 63 nagród do zdobycia (darmowa przepustka będzie miała ich zaledwie 27) i niestety – w przeciwieństwie do DARMOWEGO Fortnite – nie zauważyłem żadnej waluty, którą będzie można wykorzystać przy zakupie kolejnej przepustki w następnych sezonach. To oznacza, że – jeśli nic się nie zmieni – dla chcących brać udział w wydarzeniach sezonowych i w zasadzie kolekcjonerach, przepustka będzie miała formę subskrypcji – w grze kosztującej na start 70 euro. W przypadku Diablo 4 to oznacza roczny wydatek rzędu ok. 180 zł za samą tylko przepustkę, bo twórcy mają w planach wydawać cztery sezony rocznie.

Diablo Immo4al

O Diablo Immortal powiedzieliśmy już wszystko, dlatego odsyłamy zainteresowanych do poprzednich artykułów, ale jak to ma się do Diablo 4? Twórcy obiecali, że w grze absolutnie nie pojawi się żaden Pay2Win i jako, że Blizzard to renomowana, światowa marka, która nigdy nie zrobiła graczy w jajo, z całą pewnością można jej uwierzyć. Do tego tematu wrócimy jednak w przyszłości – być może na pierwsze u(od)rodziny Lilith.

Path of Exile monetyzacja

Diablo 4 vs Path of Exile

Głównym konkurentem dla gry Diablo 4 jest aktualnie Path of Exile, który przy pomocy konsekwentnie stosowanej polityki został wyniesiony na piedestał, jeśli chodzi o gatunek ARPG i Hack&Slash. Path of Exile to jednak gra „zupełnie darmowa” i jakieś płatności – niezależnie od tego czy mikro czy makro – są czymś zupełnie zrozumiałym.

I tak, w Path of Exile zagrasz za darmo, ale i Grinding Gear Games, czyli twórca PoE, stosuje sprytne sztuczki manipulacyjne, by niemal zmusić gracza do wydania chociaż kilkudziesięciu złotych na to, by jego rozgrywka stała się przyjemnością w „endgamie”, a nie kompletną torturą. I choćbyś był twardy jak penis terminatora, w końcu ulegniesz i sięgniesz do portfela. Z oczywistych względów pomijam w tym wypadku hardkorowych graczy i wszelkiego rodzaju wyzwania.

Chodzi przede wszystkim o miejsce w skrzyni, czyli tzw Stash Taby. W PoE znaleźć można tyle przydatnych przedmiotów, że domyślnie stosowane kilka zakładek nie są w stanie tego wszystkiego pomieścić, a już na pewno nie posortować, co jest funkcjonalnością schowaną za paywallem. Do tego dochodzi jeszcze kwestia handlu. Jeśli nie chcesz spędzać całego wolnego czasu na forum ogłaszając, że na sprzedaż masz miecz X, musisz wydać kilkanaście złotych na zakładkę premium, w której handel odbywa się w miarę automatycznie.

W Path of Exile istnieje jednak dość pobłażliwy jak na dzisiejsze czasy sposób wyciągania od gracza pieniędzy. Możesz bowiem tę grę potraktować jak zwykłą produkcję Buy2Play (zapłać, aby zagrać), a wydając jednorazowo ok. 260 zł, otrzymasz wszystko to, czego potrzebujesz. Łącznie z uniwersalną skórką, którą – w przeciwieństwie do Diablo 4 - możesz używać na dowolnej klasie postaci. Takie zestawy to koszt niższy niż kupno podstawowej wersji gry Diablo 4. Tu możesz nawet przycebulić, na chwilę zostając obywatelem Rosji, Turcji czy Brazylii, gdzie ceny za poszczególne rzeczy są oczywiście niższe niż w Polsce.

Swojego czasu spędziłem wiele długich godzin na ogrywaniu Path of Exile i osobiście uważam, że żadna odsłona z serii Diablo nie ma do tej produkcji startu, jeśli chodzi o gameplay. Diablo zostaje jednak w moim sercu i zapewne ponownie spróbuję zanurzyć się do świata opanowanego przez demony.

Diablo 4 cinematic

A niech to diabli

To, jak bardzo zmieniła się polityka największych na świecie firm wydających gry wysokobudżetowe – w tym Blizzarda - jest czymś ewidentnym i daleko na to dowodu szukać nie trzeba (a tym bardziej nie trzeba być boomerem), bo już przy okazji analizy serii Diablo, naszym oczom ukazuje się bolesna prawda. Nie licząc mobilnej odsłony Immortal, Diablo 4 jest pierwszą grą serii, która wyciąga swoje zabrudzone krwią demonów łapska po nasze portfele. 70 dolarów amerykańskich za podstawkę, setki złotych na „mikrotransakcje” i przepustki sezonowe w grze B2Play to nie jest coś, za co pokochałem gry wideo i tym bardziej nie coś, na czym się wychowałem.

Czy to sprawi, że gra pociągnie dłużej od opuszczonego już, w zasadzie pokrytego pajęczynami Diablo 3, przy którym swoją drogą bawiłem się świetnie, płacąc za dodatkowe DLCki? Tego aktualnie stwierdzić nie można. Wiem jednak, że czasy się zmieniły i wieloletnie „tresowanie” populacji przyczyniło się do tego, że wielu graczy już nawet nie unosi brwi, kiedy widzą dodatkowe warstwy monetyzacji w pełnoprawnych grach, za które właśnie zapłacili. Diablo 4 to bardziej gra-usługa.

Wiem, że wydawca – tak, jak zresztą i ja – chce zarobić pieniądze. Zdaję sobie sprawę, że nikt mnie nie zmusza do tego, żebym kupił dodatkową zawartość w aktualizowanej grze online. Zdaję sobie też sprawę z tego, że Blizzard zapewniał o istnieniu dobrej jakości skinów postaci, które można zdobyć w bardziej konwencjonalny sposób (przynajmniej na tę chwilę, bo to czy pojawią się nowe, „darmowe skórki” w przyszłości nadal pozostaje zagadką).

Zdaję sobie również sprawę z tego, że nikt nie zmusza mnie do kupna przepustki sezonowej premium… Tak samo, jak nikt mnie nie zmusza do tego, żebym kupił ser na kanapkę, bo przecież można jeść „po studencku”, czyli chleb posmarowany nożem lub ewentualnie bułkę z chlebem.

No dobra. Trzeba przyznać, że jak na dzisiejsze standardy wysysania kasy z gracza, Blizzard poradził sobie całkiem sprawnie, bo i nie znalazłem tu tak naprawdę niczego, co powodowałoby przekroczenie przesuniętej do w miarę akceptowalnego poziomu przez te lata granicy. Nie ma czegoś takiego jak w Porsche, gdzie trzeba dopłacić 1500 zł do funkcji Android Auto i Apple Car Play, czy jak Audi, gdzie za kawałek czarnego plastiku życzą sobie dodatkowo 3000 zł. Pamiętam jednak, że kiedyś gaming miał zupełnie inne oblicze. Oblicze, którego zakładam już nie zaznamy. Napiszcie w komentarzach, co sądzicie o monetyzacji w Diablo 4. Myślicie, że w grze za 70 euro takie coś jest do przyjęcia, czy raczej nie?

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Diablo 4 i "mikropłatności", czyli jak wysępić kasę w płatnej grze

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł