Home office, czyli jak podnieść swoją wydajność podczas pracy zdalnej
Chociaż w wielu branżach praca zdalna jest standardem już od wielu lat i korzysta z niej bardzo dużo pracowników, to obecna sytuacja związana z pandemią koronawirusa zmusza do przesiadki na home office również wiele osób, które nie miały z nią wcześniej do czynienia. Tymczasem nie jest to wcale taka prosta sprawa i nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że jeśli źle zorganizujemy swój czas i stanowisko pracy, to nasza wydajność będzie dużo niższa niż w typowych warunkach biurowych. Na szczęście wystarczy trochę dobrych chęci i porad (a przy okazji znajomość kilku przepisów z kodeksu pracy) od osób doświadczonych, czyli pracujących zdalnie od lat, żeby wprowadzić w życie niezbędne zmiany.
Nie jest to wcale taka prosta sprawa i nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że jeśli źle zorganizujemy swój czas i stanowisko pracy, to nasza wydajność będzie dużo niższa niż w typowych warunkach biurowych.
Pierwsza trudność to w ogóle zmobilizowanie się do pracy, bo przecież mieszkanie było dotąd miejscem, w którym odpoczywaliśmy, więc bez problemu znajdziemy tu tonę pretekstów, żeby oderwać się od obowiązków. Żeby temu zapobiec, warto jest stworzyć sobie w domu choćby namiastkę warunków biurowych - oczywiście nie każdy może sobie pozwolić na gabinet, co jest zrozumiałe, ale specjalne do tego przeznaczone biurko z pewnością jest w zasięgu większości, a mocno wpływa na efektywność pracy. Podobnie zresztą jak ustalenie sobie z góry godzin i trzymanie się ich, bo pracując z domu bardzo łatwo jest się zapomnieć i spędzić na obowiązkach cały dzień. I to niekoniecznie dlatego, że jesteśmy tak zaangażowani (choć i takie przypadki się zdarzają, a stąd już tylko krok do wypalenia zawodowego), ale raczej przez ciągłe rozpraszanie się i odrywanie od komputera, co skutkuje tym, że potrzebujemy więcej czasu na wykonanie swoich typowych obowiązków.
A skoro już przy komputerze jesteśmy, to warto zatrzymać się w tym miejscu na dłużej, bo jak się okazuje jego wybór też ma duże znaczenie, a co więcej czasami jest umotywowany prawnie! Większość z nas używa obecnie laptopów i jeżeli pracę zdalną wykonujemy prowadząc własną firmę czy realizujemy ją w ramach umów o dzieło/zlecenie na własnym sprzęcie, to wszystko w porządku, ale… nie spełniają one norm pracy zdalnej zawartej w rozporządzeniu na temat telepracy, jeśli zostajemy na nią wysłani przez pracodawcę, u którego jesteśmy zatrudnieni. Te zakładają bowiem obowiązkowo osobny monitor oraz klawiaturę! Co prawda przepisy są stare (z 1 grudnia 1998 roku, więc rynek komputerowy wyglądał wtedy zupełnie inaczej) i tak na dobrą sprawę nikt ich nie egzekwuje, ale warto pamiętać, że zostały wprowadzone nie bez powodu.
Dlaczego? Chodzi tu przede wszystkim o ergonomię pracy, bo korzystając z laptopa pochylamy się, przybierając pozycję mniej bezpieczną dla naszego kręgosłupa niż podczas korzystania z monitora oraz klawiatury. I choć badania są zgodne co do tego, że praca przy komputerze, niezależnie od jego typu, powoduje różne bóle mięśniowo-szkieletowe, głównie w obrębie szyi, barków oraz pleców, w efekcie powodując spadek produktywności, to użytkownicy laptopów są tą bardziej narażoną grupą. Głównie z powodu przygarbionej pozycji, ale nie tylko - doktor Orhan Korhan z cypryjskiego Eastern Mediterranean University zauważa w swoich badaniach, że chodzi również o używanie notebooków w różnych miejscach i dziwnych pozycjach, które mogą spowodować dużo poważniejsze uszkodzenia. W związku z tym monitor i klawiatura powinny znaleźć się wysoko na naszej liście urządzeń niezbędnych do doposażenia stanowiska pracy.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Home office, czyli jak podnieść swoją wydajność podczas pracy zdalnej