Jakiś czas temu w Biedronce mogliście znaleźć smartwatcha w cenie 99 zł w promocji. Chodzi dokładnie o model, który do tej pory miałem na ręku, a dokładnie Moi Neo 1. Spędziłem z nim niecałe dwa miesiące, więc zdążyłem wyrobić sobie o nim dość krytyczną opinię. Oto, co potrafi zegarek, który w normalnych okolicznościach, tj. bez promocji, kosztuje 199 zł i dlaczego okazał się być strzałem w dziesiątkę.
Moi Neo 1 - Specyfikacja
Na głównej stronie Biedronki wyczytać możemy, że Moi Neo 1 „to prawdziwa rewolucja w świecie inteligentnych zegarków”, ale to oczywiście bzdura, bo pierwszy lepszy smartwatch z prawdziwego zdarzenia, na przykład ostatnio testowany Huawei Watch GT 5 Pro, zamiata go pod każdym względem.
Nie jest to jednak poziom innego przetestowanego zegarka z Biedronki, czyli Tracera TW7-BK Fun, który był dostępny za podobną kwotę 90 zł, bo jeśli zestawić je ze sobą, a należy to zrobić, bo cena w tym wypadku wypadała niemal identycznie, Moi Neo 1 wygrywa dosłownie pod każdym względem. I ciężko zatem nie odnieść wrażenia, że w swojej klasie cenowej nie ma sobie równych.
Moi Neo 1 posiada okrągły wyświetlacz 1,43”, ale nie byliśmy w stanie się dowiedzieć, o jakiej rozdzielczości. Faktem jest jednak to, że nie wygląda ona tak, jak w BK Fun i można już mówić o typowym ekranie „HD”. Wszystkie ikonki prezentują się po prostu porządnie i choć domyślnie zainstalowane tarcze wołają o pomstę, można je na szczęście spersonalizować. Do wyboru mamy ich całe mnóstwo, a wszystko za pośrednictwem aplikacji FitCloudPro. Warto tu również wspomnieć, że wyświetlacz nie jest OLED-em, ale na szczęście jakąś formą IPS/PLS, bo pomimo wyraźnych „chmurek” związanych z niskim kontrastem, zarówno kolory, jak i dostosowanie jasności wystarczą nawet najbardziej wymagającym. W dzień nie ma problemu z czytelnością.
Zegarek jest w teorii kompatybilny zarówno z iOS, jak i Androidem. My przetestowaliśmy aplikację na Androida i oprócz mankamentu z niedziałającym trybem monitorowania snu, czy zdalnymi pomiarami, ciężko się tu do czegoś przyczepić. Opcji jest mnóstwo.
W środku znalazł się akumulator o pojemności 300 mAh, który wystarcza na dobre 10 dni zanim będziemy musieli sięgnąć po ładowarkę (mowa o dość intensywnym użytkowaniu). A ta jest dorzucona do zestawu i dodatkowo bezprzewodowa. Wpinamy pod USB do zasilacza lub laptopa, zegarek kładziemy na górę i po kilku godzinach widzimy 100%.
Zegarek jest również „wodoodporny”. Niestety wiąże się z tym pewna wada, bo to tylko IP67, a zatem ochrona przed zanurzeniem tylko na głębokość jednego metra przez 30 minut. Tutaj wyłania się powód, dla którego nie znajdziemy w nim domyślnie ustawionego trybu pływania. Co ciekawe, sam producent nie może się zdecydować, który certyfikat przyznano temu zegarkowi. W materiałach na stronie internetowej i w instrukcji widnieje IP67, ale na spodzie zegarka widać już IP68. Dziwne. Według mnie powinien wydać jasną deklarację, bo wielu ludzi uwielbia spędzać czas na basenie, a brak takowej dyskwalifikuje sprzęt już na starcie.
Moi Neo 1 - Design
Zegarek po wyciągnięciu go z pudełka prezentuje się dobrze, bo i nie mamy tu do czynienia z plastikiem, jak w BK Fun, tylko metalową obudową w kolorze satynowym (jakiś stop aluminium). Co prawda pasek nie należy do najlepszych, bo to zwykła guma lubiąca „rwać za włosy” i szary kolor zupełnie nie pasuje do reszty w moim odczuciu, czepiać się w tej cenie po prostu nie można. To nie jest sprzęt za miliony monet, tylko zegareczek z Biedry za 99 zł (w promocji). Pasek można natomiast wymienić, jeśli taka będzie wasza wola. Jest to Quick Fit.
Gorzej prezentuje się natomiast po włączeniu samego zegarka. On został stworzony tak, aby na tarczy znajdowały się wskazówki, gdyż obramowanie ze skalą jest tu na stałe i nie jest elementem samego wyświetlacza. I jest to problem, ponieważ twórcy założyli, że wszyscy będą korzystać z tarczy przypominającej zegarki analogowe, a te wypadają tu po prostu kiepsko. Wyświetlacz jest natomiast szklany, więc nie można narzekać na brak materiałów premium.
Moi Neo 1 - Funkcje
Moi Neo 1 to pod względem funkcjonalności kawał dobrego zegarka. Są tryby sportowe: jazda na rowerze, bieg, spacer, wspinaczka, badminton, piłka nożna, skakanka i „trening funkcjonalny”, cokolwiek to znaczy, choć jak już wspomniałem, że względu na brak prawdziwej wodoszczelności, zabrakło z oczywistych względów trybu pływania. Użytkownik może natomiast wybierać spośród 100 trybów, które znalazły się w aplikacji i dostosować swoją codzienną aktywność fizyczną zgodnie ze swoimi założeniami. Wysyłanie konkretnych trybów sportowych odbywa się przez Bluetooth (jest nawet wspomniane pływanie, choć nie wiem po co).
Z trybów zdrowotnych znalazły się tu pomiary tętna, nasycenia krwi, glukozy we krwi i nawet ciśnienia. I oczywiście należy do nich podchodzić z dużą dozą sceptycyzmu, bo oprócz pomiaru tętna i nasycenia, zegarek tylko estymuje kolejne na liście i nie pokazuje dokładnych parametrów w porównaniu z ciśnieniomierzem czy glukometrem z apteki. Dodatkowo nie byłem w stanie nawet uruchomić funkcji związanej ze snem. Nie wiem czy to jakiś mankament tego konkretnego urządzenia, czy wszystkich Moi Neo 1.
Problem miał z estymacją poziomu glukozy we krwi (8 mmol/l, gdzie profesjonalny miernik dla diabetyka wskazał w tym samym czasie 4,3 mmol/l). Według zegarka mam zatem ogromny problem z cukrem, bo pomiar powyżej 125 mg/dl oznacza po prostu cukrzycę, której nie mam. Dość powiedzieć, żeby tych pomiarów z Moi Neo 1 nawet nie wykonywać.
To samo dzieje się z ciśnieniem. Kiedy profesjonalny miernik na rękę z apteki wskazywał poziom 118/81, Moi Neo 1 twierdził, że moje ciśnienie wyniosło 131/77. I w zasadzie jest to nawet czysta loteria, bo kolejny pomiar, zaledwie minutę później, wskazywał już 110/79. Wtedy ciśnieniomierz z apteki pokazywał 117/80.
Lepiej sprawdza się natomiast z pomiarem tętna i nasycenia krwi. Według miernika rozdawanego przez Ministerstwo Zdrowia ludziom chorym na COVID, pulsoksymetru na palec, zarówno w spoczynku, jak i podczas wysiłku, zegarek nie miał problemu ani z poprawnym wykrywaniem BPM, ani spO2. Co prawda wartości nie były identyczne, bo z 1-procentowym odchyleniem, ale można spokojnie uznać, że będzie to dobry kompan do poglądowych pomiarów podczas aktywności fizycznej, nawet dla treningów interwałowych z VO2 Max, bo z tym również problemu nie miał.
Zresztą, o tym samym pisze sam producent, bo w instrukcji obsługi dorzucił klauzulę wyłączenia: „Dane dotyczące tętna, ciśnienia, natlenienia i ciśnienia krwi przesyłane przez Neo 1 nie stanowią podstawy medycznej ani diagnostycznej.”
Zegarek oferuje dodatkowo dostęp do funkcji wywoływania aparatu w telefonie, funkcję „znajdź mój telefon”, dostęp do klawiatury, gdzie można za pośrednictwem zegarka wklepać nowy numer telefonu do połączeń, stoper, rejestr połączeń, ulubione kontakty, pogodę, odtwarzacz muzyki, gry i wiadomości tekstowe.
Jeśli dobrze przylega do nadgarstka, w porównaniu z pastylką Xiaomi bardzo sprawnie liczy dystans i kroki. O spalanych kaloriach raczej nie trzeba się tu zbytnio rozpisywać, bo to też estymacja z wykorzystaniem ich wewnętrznego algorytmu. Według zegarka, godzinna jazda na rowerze z interwałami, gdzie tętno dobijało do maksymalnego poziomu 192 BPM, przy średniej prędkości 24 km/h i przejechanych 25 kilometrach, pokazał spalone kalorie rzędu 340.
Dobrze natomiast estymuje liczbę kroków, zarówno podczas spaceru, jak i szybkiego marszu. Różnica względem smartfona i pastylki Mi Band 8 jest marginalna i można nawet stwierdzić, że wartości te są identyczne.
Z telefonem komunikuje się za pośrednictwem Bluetooth. Znalazła się tu nawet funkcja rozmów za pośrednictwem samego smartwatcha, więc tym bardziej na plus. I choć kontakty należy przypisać ręcznie, bo wyświetlany jest wyłącznie numer telefonu na ekranie w domyślnym trybie, rozmowy, pomimo tego, że względnie ciche, przebiegły bez problemu nawet w momencie, w którym telefon obsługujący połączenia, znajdował się 7 metrów dalej, za ścianą w mieszkaniu. Po prostu, połączenia są naprawdę dobre, a wszystko to w cenie zaledwie 99 zł.
Nie byłem natomiast w stanie uruchomić modułu NFC. Po wejściu do aplikacji, ta kieruje mnie do jakiegoś „filmu z instrukcją”, ale gdzie ten film należy znaleźć, tego już nie powiedzieli. Dziwne.
Wszystkie te funkcje znalazły się w aplikacji sterującej FitCloudPro. Zdalne pomiary co prawda nie działają, ale uruchomione z samego zegarka już tak, a do wszystkich danych mamy dostęp z poziomu smartfona. Bardzo fajne są funkcje związane z powiadomieniami, bo przypisać możemy już nie tylko aplikacje takie jak telefon czy wiadomości, ale również komunikatory i dosłownie każdą aplikację wysyłającą nam powiadomienia na smartfona. Próbowałem przypisać wszystkie, których używam i każda wysyłała odpowiednie powiadomienie bezpośrednio na zegarek. Nie działa natomiast wspomniany tryb pomiaru jakości snu. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego, bo reszta aplikacji działa bez zarzutu. Na zegarek można wgrać nawet grę – na przykład znaną wszystkim 2048.
Przez cały okres obcowania z Moi Neo 1 nie pojawiły się żadne problemy z wydajnością. Nie licząc okropnych animacji związanych z tarczami (one mają może 20 klatek na sekundę), płynność przy wybieraniu odpowiednich trybów i szybkość działania zasługują na pochwałę. Spodziewałem się, że w pewnych momentach, na przykład w grach, zegarek zaprezentuje bardzo słabą wydajność, ale myliłem się, jest świetnie. Jest responsywny i wszystkie appki włączają się natychmiastowo.
Moi Neo 1 - Opinia
W ostatnim naszym zakupie z Biedronki, jeśli chodzi o smartwatche, Tracer TW7-BK Fun okazał się być okropny. Typową tanią chińszczyzną, której nie poleciliśmy nawet w cenie 90 zł. Moi Neo 1 jest zdecydowanie lepszym smartwatchem w tej cenie, bo należy docenić zarówno jakość wykonania, jak i funkcjonalność.
Za 99 zł w promocji Moi Neo 1 to strzał w dziesiątkę. Co prawda promocja już się skończyła, bo w cenie regularnej dostaniecie go za 199 zł, ale jeśli szukacie taniego smartwatcha, który zasługuje, aby go nazywać smartwatchem, ciężko będzie wam przejść obok niego obojętnie. Można się oczywiście przyczepić do wad, bo Neo 1 nie jest ideałem, ale są one niewielkie, raczej poboczne, więc ode mnie leci rekomendacja. Rzadko się to zdarza w przypadku elektroniki z Biedronki, ale jak widać zdarza.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Biedronka sprzedaje smartwatch za 99 zł. Sprawdziłem i nie zdziwię się, jeśli zaraz je wykupią