Doom (2016) - Recenzja gry

Doom (2016) - Recenzja gry

Jeśli kiedykolwiek podobały wam się FPSy, ale zwątpiliście w ten gatunek, to Doom - mam nadzieję - pozwoli wam go odkryć na nowo. Sukces niedawnego Wolfensteina, gier typu Shadow Warrior (zobaczcie ile uwagi poświęca się sequelowi) czy teraz także i Dooma pokazuje, że nawet najbardziej zatwardziałe trendy mogą ulec zmianie. Mam wrażenie, że trzy wymienione przeze mnie gry w znaczący sposób utorowały drogę ku mniej sztampowej przyszłości, a zrobiły to paradoksalnie przez odkrycie na nowo uroków przeszłości. Jednocześnie szybka i zręcznościowa natura Dooma nie wyalienuje, a wręcz może przyciągnie nowych graczy - pod warunkiem, że będą w stanie zrezygnować ze starych przyzwyczajeń.

Nie jest to jednak gra dla ludzi szukających głębokiej fabuły i starannie wyreżyserowanych sekwencji przerywnikowych i szczerze mówiąc ja bym tego w grach w ogóle nigdy nie szukał.

"Fabuła w grze ma podobną rolę do tej z filmu porno. Ludzie oczekują, że coś tam będzie, ale nie ma ona zbyt wielkiego znaczenia." - John Carmack

Historia w DOOMie jest szczątkowa, aczkolwiek opowiedziana z interesującej i wieloznacznej perspektywy. Jeśli ją zignorujecie - nie stracicie niczego z diabelnie dobrej zabawy, a jeśli troszeczkę w nią zainwestujecie czasu, to docenicie drobne smaczki i subtelności. Najlepszym elementem fabuły jest jej nieinwazyjność na graczu, który praktycznie nigdy nie jest odrywany od akcji.

Jeśli tęskniliście za mięsistym trybem single-player, to także nie zawiedziecie się najnowszą grą id - jej przejście powinno wam zająć - w zależności od poziomu trudności i tego, czy pragniecie zebrać wszystkie znajdźki - od 12 do 20 godzin. Różnorodne wyzwania i bardzo dobrze zrealizowane poczucie rozwoju postaci - w połączeniu z silnym naciskiem na eksplorację - podtrzymają wasze zaangażowanie przez znaczną część gry w umiejętny sposób. Nie oczekujcie jednak od Dooma, że zatrzyma was na dłużej po przejściu kampanii w multiplayerze. Jego największym natomiast osiągnięciem jest redefinicja znaczenia trybu dla pojedynczego gracza, pośród istnego zalewu płytkich strzelanin z naciskiem na multi, przeznaczonych dla ludzi oczekujących natychmiastowej gratyfikacji.

Mimo swoich niedoskonałości, Doom zmienił moje oczekiwania względem gatunku, czy w ogóle gier akcji. W pewnym sensie produkt id Software jest "punkowym" momentem dla współczesnych gier video.

Aluzji do punk rocka użył brytyjski dziennik The Guardian w odniesieniu do oryginalnego Dooma, ale ja się z tym nie zgadzam, choćby dlatego, że konwencja strzelaniny FPS w 1993 jeszcze nie do końca się wykrystalizowała; jak można robić reakcję wobec gatunku, który dopiero po Doomie zaczął pełnoprawnie istnieć?

Punk rock zareagował na nadmierną pretensjonalność i pompę rocka progresywnego powrotem do prostych, rock'n'rollowych korzeni, w wersji "turbodoładowanej" i stworzył swoistą "strefę zero", redukując muzyczno-społeczny krajobraz do zgliszczy, z których potem i z czasem wynurzyły się coraz bardziej kreatywne rzeczy. Ponadto, zlikwidował barierę pomiędzy twórcami i odbiorcami muzyki, którzy traktowali wykonawców niczym bogów. Analogicznie Doom odciął się od obsesji przeradzania gier w interaktywne filmy i postawił na pierwszym miejscu nas, graczy i kreowaniu dobrej zabawy przez nas samych. Ten piekielny portal ultra-szybkiej i brutalnej roz(g)rywki, którą otworzyło id Software prędko nie zostanie zamknięty i nie mogę się doczekać tego, co wypluje dalej. Mam też nadzieję, że tej diabelskiej pokusie ulegnie jak najwięcej developerów...

 

Graliśmy na platformie: Xbox One

Obserwuj nas w Google News

Tagi

GamingGry

Pokaż / Dodaj komentarze do: Doom (2016) - Recenzja gry

 0
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł
Kolejny proponowany artykuł