Dying Light 2: Stay Human - recenzja (PS5). Survival horror odtwórczy, ale świetnie zrealizowany

Dying Light 2: Stay Human - recenzja (PS5). Survival horror odtwórczy, ale świetnie zrealizowany

Dying Light 2: Stay Human w teorii ma wszystko, czego można by od niego oczekiwać. W praktyce jednak nie jest to gra dla każdego.

Ani zombie, ani otwarte światy, ani parkour nie zdążyły się przez kilkanaście lat obecności w grach wideo znudzić. Najlepszym na to dowodem jest ogromne zainteresowanie sequelem Dying Light od wrocławskiego studia Techland. Jeśli oczekiwaliście, że za drugim razem dostaniecie więcej tego samego, tylko wykonanego lepiej i wzbogaconego o kilka świeżych pomysłów, będziecie zadowoleni. Jeżeli jednak macie już dość biegania po dachach, siekania hord zombiaków, a także wykonywania wielu innych powtarzalnych czynności, począwszy od zbierania złomu i rumianku, a na przejmowaniu posterunków skończywszy - może się okazać, że to nie jest gra dla was. Co nie zmienia faktu, że Techland wykonał ją według najlepszych znanych mi wzorców.

Dying Light 2: Stay Human nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ci, którym się spodoba, przepadną przy nim na wiele wieczorów. A jeśli idzie o samo wykonanie, to produkcja z naprawdę wysokiej półki.

Dying Light 2: Stay Human powstawało w takich bólach, jak szczepionka na ciągle mutującego wirusa. Techland przesuwał premierę swojego nowego przeboju kilka razy. W sumie czekaliśmy na niego - bagatela - siedem lat. W pewnym momencie gracze zaczęli się obawiać, że survival horror znad Wisły powtórzy klęskę Cyberpunka 2077 i trafi na świat w formie dalekiej od tej zapowiadanej i pożądanej. Jednak wrocławianie najwyraźniej wyciągnęli wnioski z historii swoich kolegów po fachu i dali sobie tyle czasu na zakończenie projektu, ile rzeczywiście potrzebowali. Dying Light 2: Stay Human trafiło do sprzedaży w formie, z której wszyscy - jako Polacy - możemy być dumni. Choć nie da się ukryć, że nie wszystko w nim - nomen omen - gra.

Patchworkowy scenariusz

Dying Light 2: Stay Human kładzie bardzo duży nacisk na fabułę. Ta rozpoczyna się w momencie, w którym główny bohater - Aiden - dociera do miasta Villedor, w którym ma nadzieję odszukać dawno zaginioną siostrę. Oboje byli ofiarami pewnego doktora, który prowadził na nich niecne eksperymenty. Jednak, tak jak można się było spodziewać, po przekroczeniu granic ludzkiej osady okazuje się, że sprawy mają się znacznie gorzej niż można było przypuszczać. Mieszkańcy podzielili się na frakcje, które toczą między sobą krwawą wojnę. Zasobów - w tym tak podstawowych, jak pożywienie czy woda - ciągle brakuje. A miejsce, w którym może aktualnie przebywać siostra Aidena, jest zamknięte. Grasujące po ulicach miasta hordy zombie to w tej całej sytuacji najmniejszy problem.

Nacisk na fabułę i poziom jej skomplikowania oczywiście cieszą, choć nie da się ukryć, że scenarzyści w niektórych momentach trochę się pogubili. Wątków i postaci w Dying Light 2: Stay Human jest co nie miara, więc połączenie ich wszystkich w spójną i logiczną całość nie było łatwym zadaniem. Połączenie wszystkich części składowych układanki wypadło ostatecznie na czwórkę z plusem. Nawet osoby przykładające mniejszą uwagę do szczegółów zwrócą uwagę, że niektóre wątki rozwijają się zbyt szybko, inne zbyt wolno, a jeszcze inne urywają się w nieoczekiwanym momencie. Jeśli w którymś aspekcie widać pośpiech twórców, który mógł powstać po którymś z kolei przesunięciu daty premiery, to właśnie w fabule. Jednocześnie, żeby oddać scenarzystom sprawiedliwość, muszę przyznać, że niektóre fragmenty opowieści, questy i dialogi prezentują najwyższy poziom.

Gazrurka w dłoń

Pod względem gameplayowym Dying Light 2: Stay Human stanowi połączenie elementów z "jedynki", dodatkowo rozwiniętych i usprawnionych. Gra łączy w sobie eksplorację, parkour, walkę, crafting oraz rozwój postaci. Wszystkie te mechaniki stanowią spójne i satysfakcjonujące połączenie, które naprawdę długo się nie nudzi. Walka - czy to z zombiakami, czy z typowymi homo sapiens - sprawia dużo satysfakcji. Podobnie jak eksploracja, polegająca w głównej mierze na swobodnym wspinaniu się i skakaniu po dachach czy balkonach. Pierwsze godziny mogą być dosyć męczące. Spędzamy je na opanowywaniu podstaw (w tym tych, które dla osób zaznajomionych z "jedynką" będą oczywistością), historia dopiero zaczyna się zazębiać, a wyzwania, przed którymi stajemy, są wyjątkowo proste i łatwe. Dla wytrawnego gracza - nuda.

Jednak z czasem zabawa nabiera rumieńców. Scenariusz się rozkręca, poziom trudności rośnie, a Aiden zdobywa nowe umiejętności, rozmieszczone na dwóch drzewkach - pierwsze dotyczy walki, a drugie parkouru. Każdy kolejny poziom doświadczenia (warto dodać, że punkty zdobywamy osobno dla obu drzewek) to możliwość odblokowania kolejnej zdolności. W Villedor znajdujemy również inhibitory zwiększające poziom zdrowia (jego rola jest raczej oczywista) lub wytrzymałości (im więcej jej mamy, tym dłużej możemy się wspinać bez przerwy). Wykonując zadania i eksplorując Villedor, zdobywamy też elementy ubioru dające coraz ciekawsze korzyści, coraz groźniejszą broń, jej ulepszenia oraz składniki potrzebne do craftowania. Musimy pamiętać także o przedmiotach, których potrzebujemy, by przeżyć, takich jak grzyby UV ograniczające poziom zatrucia (w wielu lokacjach możemy przebywać tylko przez określoną ilość czasu, zanim zaczniemy tracić zdrowie) czy lekarstwa.

 Dying Light 2 ma obiecane wsparcie na długie lata po premierze. Co planuje Techland?

Zdobywaj, dziel i rządź

Techland nie tylko bazował na działających dotychczas schematach, ale wprowadził także kilka interesujących mechanik. Ta najciekawsza ma związek z ludnością Villedor, która dzieli się na trzy odłamy: Ocaleńców, Stróżów Prawa oraz Renegatów. Z każdym z nich możemy się zaprzyjaźnić lub - przeciwnie - skłócić. Każde ma dla nas zadania do wykonania, ale każde też toczy ciągłą walkę o terytorium. Przejmując wiatraki wodne w poszczególnych dzielnicach, możemy przekazać je wybranej frakcji. To zmienia zarówno wygląd, jak i funkcjonalność poszczególnych stref miasta. Przykład. Jeśli oddamy dany kawałek ziemi Stróżom Prawa, ci przygotują pułapki na zombiaki. A jeżeli przekażemy go w ręce Ocaleńców, otrzymamy dostęp do większej liczby tyrolek w okolicy.

Ciekawe pomysły pojawiły się też w temacie walki z zombiakami. Znów mamy do czynienia z podziałem na dzień i noc. Za dnia na ulicach stworów jest mniej, ale za to więcej w budynkach, w których można znaleźć wartościowe zasoby. Po zachodzie słońca sytuacja się odwraca. W nocy lepiej unikać ulic, na których nie tylko pojawia się więcej przeciwników, ale też napotykamy wówczas na groźniejsze odmiany. Na przykład wyjce, które - gdy tylko nas zobaczą - wzywają kolegów i rozpoczynają pościg. Wówczas lepiej uciekać, ile sił w nogach, do najbliższego schronienia. Ale noc to także okazja do zbadania pomieszczeń, w których za dnia zombiaki chronią się przed światłem słonecznym. I do zdobycia dodatkowych punktów doświadczenia - w nocy otrzymujemy bonusy zarówno w walce, jak i w parkourze.

Jak tu pięknie

Dying Light 2: Stay Human wygląda bardzo dobrze, choć dość nierówno. W pierwszej chwili, gdy uruchomiłem grę w trybie jakościowym (na PlayStation 5), byłem pod wielkim wrażeniem wielkości i szczegółowości scenerii. Jednak z racji tego, że jestem przyzwyczajony do rozgrywki w 60 klatkach na sekundę (szczególnie w tytuły tak dynamiczne, jak ten), po paru minutach przełączyłem się na tryb wydajnościowym. I wówczas czar trochę prysł. Co nie zmienia faktu, że nawet po obniżeniu rozdzielczości i jakości Dying Light 2: Stay Human wciąż prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Może nie jest to jeszcze next-genowy poziom, ale wiele mu do niego nie brakuje.

 Zobaczcie, jak Dying Light 2 wygląda na starszych konsolach

A czego brakuje? Przede wszystkim grafika w Dying Light 2: Stay Human jest - podobnie jak fabuła - dosyć nierówna. Krajobraz Villedor w szerokim ujęciu potrafi zachwycić, większość lokacji z bliska wygląda ładnie, ale zdarzają się też takie, które wyraźnie odstają jakością wykonania. Podobnie jest z postaciami. Najważniejsi NPC-e mają i świetne modele, i motion capture, ale ci drugoplanowi już zdecydowanie gorsze. W większości przypadków kiepsko wyglądają też fryzury. I niektóre postacie są do siebie tak podobne, że trudno nie odnieść wrażenia, że powstały na zasadzie kopiuj-wklej.

Nie mogę natomiast napisać złego słowa o udźwiękowieniu. Wszystko rozpoczyna się od fantastycznego motywu przewodniego, który chyba zostanie w mojej głowie na dłużej (słyszę go nawet teraz, pisząc te słowa), a później cały czas jest niemal równie dobrze. Ścieżka dźwiękowa pasuje jak ulał do futurystycznego, ale postapokaliptycznego świata. Gdy trzeba, nastraja melancholijnie, a innym razem przyspiesza bicie serca. Techland zadbał też o polski dubbing wysokich lotów. Oczywiście przy takiej liczbie czytanego tekstu (40 tys. linii dialogowych to mniej więcej tyle, co w pierwszej części Mass Effecta, i prawie tyle, co w Wiedźminie 3) zdarzają się lepsze i gorsze wykonania, ale "w uśrednieniu" voice acting wypada wzorowo.

 Dying Light 2 - polska gra zawiera więcej tekstu niż powieści Sapkowskiego, Tolkiena czy Kinga

Kraina wodą i zombie płynąca

Z tą wodą to może trochę przesada, bo w Villedor ciągle jej brakuje i mieszkańcy muszą o nią walczyć. A z zombie... w zasadzie też, bo Dying Light 2: Stay Human o wiele więcej miejsca niż poprzedniczka poświęca ludziom, relacjom między nimi, toczonej wojnie etc. Techland zaprezentował wiarygodną wizję świata wyniszczonego przez wirusa zamieniającego ludzi w krwiożercze kreatury. Nie sposób nie docenić ilości pracy włożonej w zaprojektowanie Villedor i nadanie mu charakteru. Dying Light 2: Stay Human to survival horror sztampowy (prawie wszystko, z czym się w nim stykamy, gdzieś już widzieliśmy), ale zrealizowany z rozmachem i potrafiący wciągnąć na długo. Z pewnymi bolączkami, ale ze zdecydowaną przewagą zalet. Tych drugich ma naprawdę sporo. Wszystkie, zbiorczo, poniżej...

Dying Light 2: Stay Human

Dying Light 2: Stay Human - opinia:

  Dying Light 2: Stay Human - plusy:

  • Świetnie zaprojektowane i bogate w atrakcje miasto
  • Parkour dający jeszcze więcej przyjemności niż dotychczas...
    ... podobnie zresztą jak walka
  • Wyważony i wciągający system rozwoju
  • Rozgrywka na dziesiątki godzin
  • Ciekawe zadania w głównych wątkach (i część pobocznych)
  • Nasze wybory rzeczywiście mają znaczenie
  • W Villedor naprawdę jest co robić
  • Grafika robiąca duże wrażenie w większości sytuacji
  • Wzorowa optymalizacja
  • Świetne udźwiękowienie (i muzyka, i voice acting)

  Dying Light 2: Stay Human - minusy:

  • Powoli rozkręcający się początek
  • Poszatkowana opowieść
  • Nierówna jakość szaty wizualnej
  • Recykling assetów
Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Dying Light 2: Stay Human - recenzja (PS5). Survival horror odtwórczy, ale świetnie zrealizowany

 0