Elgato Facecam - test kamerki internetowej dla wymagających

Elgato Facecam - test kamerki internetowej dla wymagających

W dobie (wciąż) panującej na świecie pandemii, wielu producentów postanowiło wejść na rynek jakże potrzebnych w tamtym roku kamerek internetowych. W tamtym roku. Cóż.. Elgato, bo o sprzęcie tego producenta będzie dziś mowa, spóźnił się nieco na imprezę, ponieważ wygląda na to, że wszyscy leżą już pod stołem, a na parkiecie zostało dosłownie kilku chętnych. Nie można jednak mu niczego odmówić, bo wchodzi na rynek ubrany cały na biało - w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Elgato Facecam to sprzęt z wysokiej półki (również cenowej, ale o tym później) i bezpośrednio będzie konkurował, niestety lub stety, z Logitech Brio i Razer Kiyo Pro. Czy ma jakiekolwiek szanse? Zapraszamy do lektury.

Pierwsze wrażenia

Opakowanie Elgato Facecam niczym się nie wyróżnia. Mamy kolorowe nadruki i miły w dotyku, szorstki kartonik. W środku znajdziemy całkiem zgrabnie zapakowane urządzenie – absolutnie nie ma tu mowy o żadnych tanich papierkach, złym spasowaniu czy latających elementach. Kabel USB Typu A (3.0) do typu C od razu rzuca nieco światła na jakość danego produktu i właśnie to znajdziemy w niewielkim pudełku z instrukcją. Swoją drogą to niewielkie opakowanie ma identyczną, szorstką teksturę. Sama kamerka zapakowana została w ochronną folię, którą można wykorzystać jako ściereczkę do obiektywu, a sam obiektyw zasłonięto plastikowym elementem. Producent nazywa go „prywatną zasłoną”, ale umówmy się, że dla nas będzie to po prostu osłona. Jej poluzowanie ukazuje pierwszą zaletę kamery – w pełni szklany obiektyw.

Budowa kamerki jest raczej.. dziwna. Nie jest utrzymana w typowo prostokątnych kształtach jak na przykład Brio, ani w okrągłych – jak Razer Kiyo Pro. Bliżej jej do spłaszczonego kwadratu lub jak kto woli - trapezu, na którego tyle znajdziemy wejście USB typu C. Rodzi to pewne obawy o stabilność urządzenia, bo w tym momencie przechodzimy do kolejnego elementu – podstawki. Będąc tak wąską kamerą, nie otrzymamy szerokiej podstawy, bo będzie wyglądać to po prostu komicznie. Zamiast tego otrzymaliśmy niewielki kawałek plastiku, na którym osadzona została kamerka, za pomocą wkrętu 1/4  cala – to oczywiście plus, bo urządzenie możemy zainstalować na nieco bardziej stabilnym, dedykowanym statywie. Ale wracając jeszcze do tematu podstawy, ta mam wrażenie, że z trudem utrzymuje wielki tyłek kamery, bo już niewielkie odchylenie do tyłu lub przodu powoduje, że zaczynam się obawiać o to, czy czasem nie spadnie z biurka. Na szczęście to tylko moje czarne scenariusze, bo niezależnie od kąta nachylenia, kamerka stoi dokładnie tak jak ją położyłem. Poza tym… dedykowany stojak czy montowanie kamerki na monitorze, jest tak czy inaczej lepszym pomysłem.

Pomimo ostatnich kilku zdań stwierdzam, że kamerka nie jest przesadnie duża. Ma 79 x 48 x 58 mm (szerokość, wysokość, głębokość) i pasuje dosłownie do każdego elementu na biurku – jest wykonana z czarnego, matowego plastiku, a jedynym odbijającym światło elementem jest logo Elgato na topie oraz… oczywiście obiektyw. Cieszę się, że Elgato nie postawił na żaden błyszczący, niemiłosiernie zbierający odciski i mikro-rysy plastik.

Elgato Camera Hub – możliwość dowolnego modyfikowania obrazu

Elgato przygotował dla nas dedykowaną aplikację sterującą – Camera Hub, gdzie zaraz po podłączeniu urządzenia do USB 3, jesteśmy w stanie zmienić dosłownie wszystko. ISO, naświetlenie, kontrast, jasność, a nawet przybliżenie. Tutaj jednak się zatrzymamy, bo wbudowany Zoom nie jest optyczny i już przy 1,5-krotnym powiększeniu, widać pojawiające się w obrazie artefakty. Ciekawe jak taki zoom zachowywałby się przy wyższej rozdzielczości… Oczywiście nie można pominąć jednej z największych zalet tej kamery. Każde ustawienie można wpisać bezpośrednio we wbudowaną w urządzenie pamięć. A więc podłączając ją do innego sprzętu, nie będziemy musieli ponownie ustawiać jej wedle naszego uznania, bo wszystkie wcześniej ustalone parametry zostaną odtworzone. Ciekawym dodatkiem jest także możliwość wyłączenia diody LED, choć tutaj producent nie zastosował bijącej po oczach żarówy – na całe szczęście.

Elgato Facecam – specyfikacja

Dość przynudzania. Przejdźmy do konkretów, bo te są prawdę mówiąc bardzo ciekawe. Kamerka Elgato Facecam natywnie potrafi nagrać obraz w rozdzielczości 1080p, utrzymując przy tym 60 klatek na sekundę – a więc mniej niż Logitech Brio, bo ten może zarejestrować nawet 4k 30 fps. Czy jest to jakaś wada? Chyba raczej nie, bo do nagrywania w 4K trzeba jednak czegoś więcej niż plastikowej kamerki internetowej z niewielkim sensorem, a na dodatek trzeba się naprawdę postarać, żeby te 1080p60fps sprzętowo przekroczyć (o tym nieco później). A skoro o sensorze mowa – tu mamy do czynienia z prawdziwym rarytasem. Producent postawił na Sony Starvis CMOS, co w połączeniu z przysłoną f/2.4 i szklaną optyką daje świetne rezultaty, nawet w złym oświetleniu. Zastosowane soczewki, według producenta, minimalizują efekt aberracji chromatycznej i czuwają nad tym, by wynikowy obraz był ostry i pozbawiony wad.

Obraz faktycznie jest bardzo dobry, bo choć maksymalnie wspieraną rozdzielczością jest tylko 1920x1080, jej rejestrowanie przebiega bez najmniejszych problemów. Obraz, nawet na wysokim ISO, jest czysty i nie ma mowy o żadnej utracie klatek na sekundę, czyli trików znanych z tanich kamerek internetowych. Owszem, kamerka wspiera 1080p60fps, ale tylko przy studyjnym oświetleniu, tudzież w pełnym słońcu – tak producenci powinni do tego podchodzić. Na szczęście w przypadku dziś testowanej kamery obyło się bez takich bolączek, bo nie mam u siebie ani profesjonalnego oświetlenia ani naszej gwiazdy macierzystej, a jakość obrazu nadal powodowała uśmiech na mojej twarzy. Wcześniej wspomniałem właśnie o tym, że bardzo trudno przekroczyć taką specyfikacje i jest to przy Elgato Facecam najszczersza prawda. Nawet przy czasie naświetlania 1/32 i ISO 6500, bohater naszego testu nic sobie z tego nie robił – nadal rejestrował pełne 1080p60fps. Dopiero ustawienie czasu na 1/16 spowodowało spadek fps – choć tu obraz wyglądał jak podczas wybuchu bomby atomowej, więc ten kompletnie nierealistyczny scenariusz pomijamy.

Elgato Facecam – jakość obrazu

Przechodząc do tego, na co wszyscy czekają – testów. Ciężko jest testować kamerę internetową nie nagrywając chociaż kilku sekwencji ukazujących jak dany produkt radzi sobie w odmiennych warunkach – w tym wypadku oświetleniowych, dlatego przeprowadziłem takie trzy. Pokój, w którym testowana była kamera ma wymiary 4m x 4m i znajdują się tu dwa duże okna. Oprócz dodatku w postaci monitora o jasności 250 cd/m2 nie uświadczymy żadnego dodatkowego źródła światła. Pierwszy test ukazuje jak kamera może się zachowywać w prawie idealnych warunkach domowych, w których nie znajdziemy dodatkowego sprzętu oświetleniowego – dwie rolety odsłonięte. Drugi test pokazuje jak kamera zachowuje się w nieco przyciemnionym pokoju – jedna roleta zasłonięta. Trzeci test natomiast wprowadzi nas do świata może nie tyle ciemności, co zdecydowanie gorszych warunków i już w tym wypadku wymaganie, by kamera zdała egzamin perfekcyjnie, jest błędem. Całość testu utrzymana została w warunkach kontrolowanych przez system – a więc automatycznie. Nie było kontrolowane przeze mnie ani naświetlenie ani tonacja, ani nawet rozdzielczość – wszystkie klipy nagrywane za pomocą programu OBS – 1080p60 z 10k bitrate przez NVENC. Pamiętajcie też, że Youtube uwielbia kompresować wszystko co dostanie. Dla porównania dorzuciłem swoją własną kamerkę internetową Redragon Hitman GW80, choć tu musicie pamiętać, że porównywany jest sprzęt za 200 zł ze sprzętem za… po prostu dużo droższym i test nie ma na celu zestawiania ich ze sobą.

Co od razu rzuca się w oczy przy kamerce Elgato Facecam, to jak przyjemny dla oka jest to obraz – i wcale nie mówię tutaj o swojej twarzy. Kolory są neutralnie-ciepłe, ale nie przesadnie nasycone. Nie ma też mankamentów z różnokolorową poświatą, jak to ma miejsce przy zdecydowanie tańszych produktach – jak właśnie Redragon Hitman GW80. Kamera ma szeroki kąt widzenia, co przydaje się w szczególności do robienia efektownych przejść lub korzystając z NVIDIA Broadcast i ich nowatorskiej techniki śledzenia obiektu. Swoją drogą do filmu prezentującego możliwości kamery, dorzuciłem także rozmycie tła z NVIDIA Broadcast, żeby chociaż zasymulować profesjonalne kamery i aparaty, które dzięki obiektywom, naturalnie uzyskują efekt głębi ostrości. Elgato Facecam ma jedynie niewielkie problemy z ekspozycją i widać to szczególnie w sytuacjach nierównomiernego oświetlenia obiektu, ale zdecydowanie nie można tego nazwać wadą. Wadą natomiast dla niektórych może być redukcja szumów. Tutaj algorytm jest bardzo agresywny i nawet ustawienie ostrości na +3 (z 4 możliwych), nie eliminuje tak zwanego „mydła” na ekranie. Mydło będzie tym większe, im mniej światła będzie wpadać do obiektywu – czyli wieczorami i nocą. Osobiście miękki obraz przypadł mi do gustu tylko w warunkach pełnego oświetlenia dziennego – ISO 250 do maksymalnie 2000. Przy ISO 2700, czyli w najgorszych dla mnie warunkach, obraz był już zbyt zaszumiony i rozmyty.

Podsumowanie

Podsumowując. Uważam, że Elgato Facecam to produkt godny uwagi. Obraz jest naturalnie ciepły, ostry i szczegółowy, nawet biorąc pod uwagę rozdzielczość „jedynie” 1080p. Zaawansowane oprogramowanie potrafi dostosować go do naszych upodobań i rodzaju oświetlenia, a te wcale nie musi być studyjne, by uzyskać świetną jakość. Mankamentem jest brak wbudowanego mikrofonu, bo w sprzęcie za bagatela 899 zł zaczynam wymagać różnych rzeczy, choć tak naprawdę może wychodzić tu moje naturalne czepialstwo. Bo też kto podczas profesjonalnego streamu ma zamiar używać wbudowanego mikrofonu, a nie dedykowanego? Osobiście nie znam takiej osoby. Do wad zaliczyłbym także niewielką, plastikową stopkę, choć i tu również nie ma to większego znaczenia podczas montowania kamery na monitorze lub osobnym stojaku. Z mniejszych rzeczy, producent mógł do sprzętu dorzucić niewielką ściereczkę do swojego jakże reklamowanego, szklanego obiektywu. To by było raczej na tyle i finalnie Elgato Facecam otrzymuje ode mnie 4.5 gwiazdki. A Wam się taka jakość obrazu podoba? Piszcie w komentarzach.

Elgato Facecam

Elgato Facecam – opinia

Elgato Facecam – plusy

  • Świetna jakość obrazu za sprawą sensora i szklanej optyki
  • Naturalne i żywe kolory
  • Jedynie niewielkie problemy z ekspozycją przy ekstremalnych warunkach oświetleniowych
  • Dołączone oprogramowanie Camera Hub pozwala zmodyfikować praktycznie każdy parametr obrazu – nawet ISO
  • Prawdziwe, niczym nie zmącone 1080p 60 fps. Żadnych sztuczek manipulacyjnych z ukrytymi wymogami oświetleniowymi
  • Długi przewód USB typu A do typu C (3.0)

Elgato Facecam – minusy

  • Cena – 899 zł
  • Niewielka, plastikowa stopka może powodować problemy ze stabilnością
  • Brak dodatków – na przykład ścierki do czyszczenia szklanego obiektywu, choć można wykorzystać dołączoną folię osłonową
  • Brak wbudowanego mikrofonu
  • W tej cenie brak wsparcia dla rozdzielczości 4K

Sprzęt do testów dostarczyła firma:

 

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Elgato Facecam - test kamerki internetowej dla wymagających

 0