Gry o sportach ekstremalnych mają szczególne miejsce w sercach wielu graczy. Całe pokolenia wychowywały się na Tony Hawk’s Pro Skater, serii SSX, czy też cyklu Street od labelu EA Big. Z czasem liczba gier sportowych (ogólnie) zaczęła się jednak niebezpiecznie kurczyć. Teraz możemy obserwować powolny powrót gatunku - coraz więcej pojawia się tytułów o snowboardzie, o zjazdach na rowerach (np. niedawno Ubisoft wypuścił Riders Republic, wcześniej Steep) itd. Wszyscy jednak wiemy, że królem tych dziedzin jest deskorolka. OlliOlli wydane w 2014 i sequel z 2015 roku zapowiadały nadejście czegoś wielkiego od ekipy Roll7. I stało się, wszystkie gameplayowe podstawy tak mocno wypieszczone lata temu wracają z nową mocą w OlliOlli World. Jeżeli tylko jesteście gotowi na prawdziwe wyzwanie dla palców, to na pewno je docenicie. Zwłaszcza gdy macie pociąć do kultury zakochanej w podartych spodniach, pustych basenach i czapkach z daszkiem.
OlliOlli World jest przede wszystkim zręcznościowym wyzwaniem dla fanów sportów ekstremalnych, którzy kochają uczucie gdy “posadzą” idealnie jakiś trik.
Pierwsze co nas uderza przy kontakcie z tym tytułem to jego oprawa. Jest fantastycznie wycyzelowana, oddając znakomity świat skateboardingu w ujęciu współczesnych fantasy herosów przemierzających magiczne krainy. Wszystko po to, by trafić do deskorolkowego raju i pokazać umiejętności tak wielkie, że staniemy się kimś pokroju skaterskiego Buddy. Oprawa przypomina takie kreskówkowe przeboje jak Adventure Time, Uncle Grandpa czy Regular Show i robi to z podobnym wyczuciem, zatapiając nas w świat, w którym liczą się tylko dobre triki, styl i absurd.
Szczerze mówiąc, jest to tak bardzo dopięte, że aż nie chce się odkładać pada, by wracać do szarej (zwłaszcza u nas za oknem) codzienności. Zanim jednak się rozsiądziemy i zaczniemy się do siebie uśmiechać, jedząc lody z posypką, zaznaczmy, że OlliOlli World jest projektem mocno określonym, skupionym na jednym trybie zabawy i mimo natury gier ekstremalnych, mocno trzymającym graczy w ryzach.
OlliOlli World i fingerboard - rozgrywka
OlliOlli World jest przede wszystkim zręcznościowym wyzwaniem dla fanów sportów ekstremalnych, którzy kochają uczucie gdy "posadzą" idealnie jakiś trik. Tu wszystko kręci się bowiem dookoła idealnego wyczucia czasu i próby nadążenia za sytuacją na ekranie. By to zrobić, wasze palce muszą być o wiele szybsze od myśli. Świat gry został podzielony na pięć biomów, które prowadzą nas ku deskorolkowej doskonałości. Idziemy przez nie ścieżką, na której punkty oznaczają kolejne plansze i wyzwania (widok mapy świata przypomina klasyczne gry platformowe). Po wejściu na konkretną planszę otrzymujemy wstawkę fabularną, w której wesoła ekipa naszych wyluzowanych ziomeczków wprowadza nas w realia konkretnego miejsca i nakręca do zrobienia tak niesamowitych ewolucji, że sam św. Piotr zejdzie z nieba przybić nam piątkę gdy je zobaczy.
Zanim przejdziemy do właściwego przejazdu, widzimy jeszcze ekran, na którym znajdują się dodatkowe zadania odblokowujące kolejne wyzwania i elementy customizacyjne (czyt. nowe ubrania) dla swojej postaci. Mogą to być wytyczne w stylu zrobienia triku specjalnego w konkretnym miejscu, wykonania odpowiednio długiego combo, zniszczenia jakiegoś elementu, albo niewpadnięcia na konkretny typ dekoracji planszy przez cały przejazd. Ponad tym są nasze dwa podstawowe zadania, które otwierają nam przejście dalej: ukończenie poziomu oraz ukończenie poziomu bez korzystania z checkpointów (to na szczęście jest opcjonalne).
Sama jazda, mocno nawiązuje do dwóch poprzedniczek - jednak dzięki przejściu na trójwymiarową grafikę na trasach pojawiają się rozgałęzienia pozwalające zmienić ścieżkę wykonywania trików. Ale właśnie, o co chodzi z "trasami" skoro to gra o deskorolce? OlliOlli World nie jest tytułem otwierającym przed nami poziom, na którym po prostu sobie jeździmy i szukamy miejsc do robienia trików. Zamiast tego jesteśmy puszczani po jednej trasie, która prowadzi nas prościutko do mety - o ile zdołamy po drodze ominąć wszystkie przeszkody i zaliczyć przy okazji możliwie dużo akrobacji.
Biorąc pod uwagę sam gameplay, jest tej grze zatem zdecydowanie bliżej do serii Trials niż do Tony Hawks Pro Skater. Rożnica polega jednak na tym, że o ile Trialsy same w sobie są trudne, tak developerzy OlliOlli World w ogóle nie mają zamiaru brać jeńców oferując grę o wiele bardziej wymagająca pod względem sterowania, cofająca nas daleko w przypadku śmierci oraz mającą tyle pułapek, które widzimy dosłownie ułamek sekundy przed tym, jak się z nimi zderzymy. Zatem o graniu na luzie, tak kojarzonym ze skateboardingiem, nie ma tu mowy. Trzeba być tego świadomym, nim sięgnie się po ten tytuł - tutaj siedzimy przez cały czas w skupieniu i zagryzamy zęby z każdym kolejnym pokonanym metrem. Niech cukierkowa oprawa was nie zmyli, tu czuć prawdziwy trud, jaki trzeba włożyć w prawdziwą jazdę na deskorolce.
Pierwsze trzy biomy raczej nie stwarzają problemów, ale potem zostaje już wyzwanie dla prawdziwych bossów. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że gra zaczyna mnożyć przepaście, do których wpadnięcie zmusza nas do powrotu do ostatniego punktu kontrolnego. Szerokość tych przepaści jest tak wyliczona, że albo pędzimy cały czas na złamanie karku (tracąc w ten sposób czas na myślenie o tym co się właściwie dzieje - tylko automatyczne reakcje wchodzą w grę) albo wykonamy zbyt krótki skok i wszystko zaczniemy od nowa.
Dynamika jest olbrzymia. Tak wielka, że naciśnięcie przycisku odpowiedzialnego za zrobienie screenshota podczas wykonywania trików równa się porażce. Środowisko bez przerwy rzuca nam kłody pod nogi, a ujęcie 2D nie pozwala przewidzieć nic poza najbliższa przeszkodą. Wszystkie triki, nawet zwykły wyskok wykonujemy lewą gałką analogową, wychylamy ją bez przerwy, by ślizgać się po rurach, jeździć po ścianach, popisywać się kickflipami itd. Prawa gałka to chwytanie deski, co jest wymagane w niektórych miejscach, a dodając do tego przycisk zmiany toru, odpychania się i skutecznego lądowania oraz triggery odpowiedzialne za wykonywanie obrotów, jest tego aż za dużo, jak na dziesiąte sekundy potrzebne do podjęcia najprostszej decyzji pozwalającej ukończyć tor, nawet bez marzenia o biciu jakiegokolwiek rekordu.
I choć brzmi to masochistycznie, to da się to polubić. Restart wyzwania odbywa się natychmiastowo, a poza katorgą, jaką jest uczenie się pewnych fragmentów poziomów na pamięć, sam klimat jeżdżenia na desce i wymiatania na niej (bo jak już załapiemy flow to naprawdę dzieje się kosmos) jest zrobiony w wyróżniający się sposób. Dziwię się jednak, że postanowiono aż tak podkręcić wymagania względem tego, co trzeba wyczyniać, by tylko zaliczyć kolejne plansze w późniejszych etapach gry. Burzy to całkowicie chilloutową aurę unoszącą się dookoła, tworzoną przez grafikę i muzykę. Pod tym względem doceniam właśnie Trials za to, że przygotowane tam trasy raczej każdy jest w stanie ukończyć i cieszyć się grą, bez ogromnego spięcia, którego wymagają wręcz podłe przeszkody z OlliOlli.
Jako fan zręcznościówek potraktowałem to ambicjonalnie i dałem sobie z tym radę (poza tym, musiałem do recenzji), jednak nie czułem, że to ciągłe podkręcanie wymagań czemukolwiek służy. Do innych gier o robieniu trików zawsze siadałem z uśmiechem, by się wyluzowac - i większa część OlliOlli World też może zostać zaliczona do tego grona. Szkoda, że to, co się później dzieje praktycznie z punktu odcina od siebie graczy, którzy rzadko sięgają po ten gatunek. Oczywiście działa to na ambicję i pozwala poznawać też inne plansze, na które wracamy dla rozrywki i by je masterować jak za starych czasów, jednak… biorąc pod uwagę to, jak cenna jest dla wielu osób każda minuta spędzona z grami, wypadałoby ich bardziej nagradzać niż karać. Im dłużej grałem w produkcję Roll7, tym dłużej czułem, że jest to gra rytmiczna, w której nikt mi nie prezentuje przycisków, które mam akurat wciskać, więc muszę robić to na oślep.
OlliOlli World i pastelowy mural - oprawa audiowizualna
Tryb tworzenia własnego skatera, którym zaczynamy grę, wprowadza nas w odpowiednie wibracje i skutecznie nastraja na całe OlliOlli World. Pięknie dobrane barwy i kreskówkowy design idealnie współgrają z muzyką złożoną z relaksujących beatów, pod które z chęcią dograliby się kalifornijscy raperzy (miejmy nadzieję, że bez autotune). Odpalenie tej gry to jak wejście do skateshopu położonego kilka metrów od plaży na wschodnim wybrzeżu USA. Pod tym względem wszystko jest dopięte i przemyślane. Dawno nie czułem aż takiego zatopienia się w klimat w grze tego typu.
Na wszelkie pochwały zasługuje przywiązanie uwagi do detali. Czy to projekty tras, czy też ich kolorystyka, efekty, postaci, na które trafiamy - w formule produkcji 2.5D, jest to klasa światowa. Deweloperzy niezależni coraz częściej sięgają po podobny styl (vide Ooblets, Sable) jednak tak ostrego, wyraźnego i wystylizowanego obrazu chyba nie widziałem nigdzie indziej. Doceniam to zwłaszcza dlatego, że z prostej gry, w której odpalamy trasę "z lewej do prawej" udało się dzięki temu wycisnąć coś o wiele większego. Tak się dzieje kiedy rozgrywka, fabuła, możliwości artystyczne i technologiczne zespołu są spójne i idą w jednym kierunku. Dlatego OlliOlli World jest tak kaloryczną przekąską.
OlliOlli World to słodkie chilli - podsumowanie
Dotarła do nas gra z głośno bijącym sercem, unikalnym klimatem i wymagającą rozgrywką. Pobijanie swoich rekordów i rekordów znajomych daje tu dużo satysfakcji, ale wyżyłowywanie gry tak, by zaliczyć wszystko na 100% i wszystko zobaczyć zapewne doprowadzi was do mocno niecenzuralnych okrzyków. Nawet lubiąc i ceniąc czysto zręcznościowe wyzwania, nie raz patrzyłem w ekran i pytałem deweloperów "Wy tak serio?!". Dlatego też, mimo docenienia tego, co otrzymaliśmy i podkreślania samej jakości gry, eksponuję jej wyraźny rozdźwięk między przystępnością, a mocną hardkorowością. To pierwsze będziecie odczuwać na większości planszy, ale zbliżając się do końca, poprzeczka zostanie jednak mocno podniesiona.
Czy powinno Was to zniechęcić? Mam nadzieję, że nie, bo skaterski świat OlliOlli World zasługuje na poznanie i na to, by dziesiątki razy powtarzać niektóre szykany. Zasługuje na uznanie, mimo iż to bardzo prostolinijna gra, która jest bardziej wirtualną rynną z przeszkodami niż czymś, co można wybrać zamiast serii Tony Hawks’s Pro Skater. Ja przez pierwsze godziny byłem absolutnie wciągnięty i zakochany, i choćby dla nich czuję, że było warto i nie był to stracony czas. Bardzo jednak liczę, że jeżeli seria będzie kontynuowana, to pójdzie już w pełne 3D i pozwoli na to, by po prostu wyskoczyć na skatepark i swobodnie, na luzie, bawić się trikami. Jeżeli już po trailerach czujecie ten klimat, to na pewno się nie zawiedziecie. Jest dopiero luty, ale będzie to jeden z ciekawszych indyków całego roku, oraz taki który podzieli graczy na mistrzów i tych, którzy próbują otrzeć się o mistrzostwo. Wyciszcie się i dobrze rozgrzejcie dłonie przed podjęciem tej próby!
OlliOlli World
OlliOlli World - Opinia:
OlliOlli World - plusy:
- Fantastyczny klimat
- Świetne uczucie “wykręcania” kolejnych trików
- Bardzo rozbudowany edytor postaci
- Tona wyzwań, wystarczą na długo
OlliOlli World - minusy:
- Mało swobody w pokonywaniu poziomów
- Od pewnego momentu wysoki skok poziomu trudności
Cena na dzień publikacji: 134 PLN (PC, PS4, PS5, Switch, Xbox One/Series)
Data premiery gry: 8 lutego 2022
Pokaż / Dodaj komentarze do: OlliOlli World - Recenzja shake'a o smaku deskorolki