Recenzja Craetive Zen Hybrid - bezprzewodowe słuchawki do muzyki i do grania
Kiedy ostatni raz miałem okazję testować bezprzewodowe słuchawki Creative'a, w moje ręce trafił model klasy ekonomicznej Sound Blaster Jam V2, który - choć prezentował się niepozornie - okazał się naprawdę solidnym uniwersalnym sprzętem. Niedawno producent, który zasłynął z produkcji kart dźwiękowych Sound Blaster, rozszerzył swoją ofertę o kolejne bezprzewodowe słuchawki o nazwie Zen Hybrid. Na pierwszy rzut oka zapowiadają się one na znacznie bardziej zaawansowany produkt i choć ich cena też jest wyraźnie wyższa, to jednak wciąż może uchodzić za przystępną, szczególnie biorąc pod uwagę ogólnie panującą drożyznę (nie tylko w branży technologicznej). Creative Zen Hybrid promowany jest głównie hybrydową technologią ANC (Active Noise Cancellation) i jestem niezmiernie ciekawy jej skuteczności, bo z doświadczenie wiem, że w przypadku słuchawek, które nie kosztują milionów monet, różnie z tym bywa.
Creative Zen Hybrid promowany jest głównie hybrydową technologią ANC (Active Noise Cancellation) i jestem niezmiernie ciekawy jej skuteczności.
Zacznijmy od jednak od podstaw, Creative Zen Hybrid to bezprzewodowe słuchawki Bluetooth, które umożliwiają też łączność przewodową z wykorzystaniem tradycyjnego złącza minijack (3,5 mm). Jest to zamknięty wokółuszny model, a producent chwali się tu zastosowaniem 40-milimetrowych pełnozakresowych przetworników neodymowych, które zapewniać mają wysoką jakość dźwięku, wspieraną choćby przez zastosowanie kodeka audio AAC. Tutaj można jednak mówić o kroku wstecz, bo wspomniany model Sound Blaster Jam V2 obsługiwał również kodeki AptX i AptX HD, których tu zabrakło (nie wspominając o LDAC). Creative podkreśla także wysoką ergonomię ze składaną konstrukcją, intuicyjnym sterowaniem, obsługą cyfrowych asystentów czy mikrofonem z redukcją szumów.
Specyfikacja Creative Zen Hybrid | |
---|---|
Przetworniki | 40 mm, neodymowe |
Łączność bezprzewodowa | Bluetooth 5.0 |
Zasięg bezprzewodowy | do 10 metrów |
Czas pracy na baterii | do 37 godzin |
Pasmo przenoszenia | 20Hz – 20kHz |
Kodeki audio | AAC, SBC |
Mikrofon | Tak |
Złącza | USB-C (ładowanie), minijack (analogowe audio) |
Waga | 273 gramy |
Gwarancja | 2 lata |
Cena | 299 zł |
Trzeba przyznać, że Zen Hybrid zapowiada się naprawdę dobrze, szczególnie w kontekście ceny tych słuchawek. Creative wycenił ten headset na 299 zł, a w internecie można znaleźć także sklepy sprzedające go za 279 zł. To naprawdę przystępna cena jak na to, co w teorii ma do zaoferowania ten model. Nie mam jednak w zwyczaju wierzyć producentom na słowo i aby przekonać się, czy rzeczywiście warto wyłożyć niecałe 300 zł na ten produkt, muszę samodzielnie zweryfikować obietnice Crative'a. Działam!
Opakowanie i zawartość
Urządzenie zapakowano w zaskakująco mały biały kartonik, który oprócz grafik produktowych i specyfikacji zawiera też informacje o najważniejszych cechach Zen Hybrid. Okazuje się, że tak małe opakowanie było możliwe za sprawą składanej konstrukcji słuchawek, co pozwoli zaoszczędzić nieco miejsca osobom kolekcjonującym kartony po sprzęcie, ale wpływa też na redukcję kosztów Creative'a (choćby w zakresie transportu czy magazynowania). W środku oprócz słuchawek i standardowej dokumentacji znajdziemy także kabel ładujący USB (typu C na typu A), kabel analogowy audio minijack oraz gustowne welurowe etui do przechowywania tego wszystkiego. Do pełni szczęścia zabrakło tylko materiałowych/welurowych padów jako alternatywy dla fabrycznie założonych z ekoskóry. Niemniej jednak należy się pochwała za zawartość zestawu.
Budowa zewnętrzna i wykonanie
Creative Zen Hybrid pod względem budowy to dość klasyczne wokółuszne słuchawki średniej wielkości. Całość waży 273 gramy, więc jak na tej klasy headset całkiem lekko, co oczywiście ma znaczenie w trakcie dłuższych sesji. Większość elementów wykonana jest z tworzyw sztucznych, tj. czarnego matowego plastiku wykorzystanego w muszlach i zewnętrznej części opaski oraz sztucznej skóry, którą pokryto gąbki wyściełające wewnętrzną część pałąka i nausznice. Nie mam uwag co do jakości tych tworzyw, bo plastik jest twardy i praktyczny w użytkowaniu (nie zbiera odcisków palców), a ekoskóra także zdaje się odpowiedniej grubości, więc nie powinna się zbyt szybko łuszczyć. Warto jednak odnotować, że szyna wewnątrz opaski wykonana jest z metalu, ale to praktycznie standard.
Całość utrzymano w czarnej kolorystyce, choć Creative oferuje także biały wariant. Na zewnętrznych częściach muszli w centralnym miejscu umieszczono logotyp producenta, a wokół ich krawędzi biegną napisy z nazwami zastosowanych technologii, co nie do końca przypadło mi do gustu. Wewnątrz padów mamy duże oznaczenie L i R, czyli lewej i prawej słuchawki, które jest bardzo pomocne (mniejsze i zdecydowanie gorzej widoczne oznaczenia umieszczono też po wewnętrznej części pałąka. Obszycia skóry są starannie wykonane, a wszystkie elementy dobrze spasowane, więc nic nie skrzypi i nie trzeszczy, kiedy ściskamy słuchawki w ręku. Pod względem wykonania nie ma żadnych istotnych uwag do Zen Hybrid, a jeśli chodzi o design, to ten może nie wyróżnia się niczym szczególnym i można uznać go nawet za nudny, ale lepszy taki minimalizm niż zbędny przepych.
Komfort użytkowania i ergonomia
Creative Zen Hybrid oferuje składaną konstrukcję, która nie tylko pozwala na zagięcie muszli do środka, przez co zajmuje znacznie mniej miejsca (przydatne w trakcie podróży), ale też umożliwia odkręcenie nauszników o 90 stopni. W tym przypadku oparcie pałąka na szyi z padami w pozycji równoległej do klatki piersiowej nie jest zbyt wygodne, bo w takim położeniu potrafią one wbijać się w grdykę. Niemniej jest to przydatna opcja, kiedy potrzebujemy zmieścić słuchawki w relatywnie płaskiej przestrzeni, np. torbie na laptopa.
Jeśli chodzi o same pady, to te mają bardzo podłużny kształt i ich wewnętrzna część, która okala małżowiny uszne, mierzy 6 cm wysokości, ale tylko 3,5 cm szerokości i ok. 2 cm głębokości. Te otwory w moim przypadku, czyli osoby o dość dużych uszach, okazały się nieco za wąskie, przez co słuchawki na dłuższą metę potrafiły męczyć od ucisku i wywoływać uczucie duszności w tym miejscu. W dużej mierze zależeć będzie to jednak od indywidualnej budowy użytkownika.
Oczywiście długość pałąka można dostosować, a regulacja jest skokowa i pochwalić trzeba fakt, że Creative zdecydował się na miarkę, która ułatwia synchronizację długości z obu stron. Siła docisku do skroni także została dobrze zbalansowana, bo słuchawki nie spadają z głowy podczas bardziej energicznych ruchów i nadadzą się tym samym do uprawiania sportu, ale jednocześnie nie mamy wrażenia zgniatania skroni, jak to czasem się zdarza w modelach dla aktywnych.
Oczywiście nie zabrakło też przycisków do sterowania słuchawkami, które umieszczono na prawej słuchawce. Znajdziemy tu swoistą belkę do regulacji głośności, przycisk Power, który robi też za pauzę i play, a może być także wykorzystywany do wywoływania asystenta głosowego (o tym za moment) oraz przycisk ANC do aktywnej redukcji szumów i trybu ambientowego. Na prawej słuchawce umieszczono także złącze analogowe AUX (minijack) i mikrofon, a na lewej port USB do ładowania i mikrofon. Przyciski działają poprawnie, ale do regulowania głośności preferuję pokrętło, a do ich lokalizacji także trzeba się nieco przyzwyczaić i początkowo często myliłem Power z ANC.
Łączność bezprzewodowa
Słuchawki do łączności bezprzewodowej wykorzystują technikę Bluetooth 5.0 i producent deklaruje do 10 metrów zasięgu. Mogę potwierdzić, że BT działa bez zarzutu i nie miałem żadnych problemów z rozłączaniem lub przerywaniem sygnału w trakcie testów. Jak już jednak wspomniałem na wstępie, Creative Zen Hybrid obsługuje tylko podstawowe kodeki audio w ramach Bluetooth, czyli SBC oraz AAC i zabrakło bardziej zaawansowanych AptX i AptX HD czy AptX LowLatency, nie wspominając o LDAC, co wiąże się z większą kompresją dźwięku. Słuchawek nie podłączymy też z dwoma różnymi urządzeniami w tym samym czasie (funkcja Multipoint). Szkoda, bo technologie te wspierał już model Sound Blaster JAM V2, więc tutaj Creative zrobił krok wstecz.
ANC i tryb ambientowy
Jedną z głównych zalet podkreślanych w materiałach promocyjnych Zen Hybrid ma być aktywna redukcja hałasu. Creative chwali się, że pozwala ona usunąć do 95% hałasu z otoczenia i w tym celu wykorzystuje cztery mikrofony przeznaczone do hybrydowej technologii Active Noise Cancellation (ANC), po dwa mikrofony sprzężenia przedniego i sprzężenia zwrotnego na każdej słuchawce. Te współpracują w tandemach, aby wychwycić szumy tła i je wyciszyć, dzięki czemu odtwarzana będzie jedynie czysta i niezakłócona muzyka. Jak działa to w praktyce? Warto zacząć od tego, że słuchawki zapewniają bardzo dobrą izolację pasywną, więc ANC ma ułatwione zadanie, niemniej jednak nie jest to poziom redukcji hałasu otoczenia, jaki oferują modele z górnej półki, czego można było się spodziewać. Technologia działa, choć nie tak skutecznie, jak część z nas by sobie tego życzyła, bo delikatnie wygłusza dźwięki z zewnątrz, ale te wciąż do nas docierają. Co ciekawe, ANC nieco lepiej działa w trybie przewodowym, ale w większym stopniu modyfikuje brzmienie, wyraźnie uszczuplając basy. Generalnie nie jest to funkcja, dla której polecałbym kupić te słuchawki.
Nieco skuteczniejszy okazał się tryb ambientowy, bo mikrofony w słuchawkach przepuszczają do nas rzeczywiście więcej dźwięku z otoczenia, choć raczej nie jestem fanem tego typu rozwiązania, bo połączenie hałasu z zewnątrz z głośną muzyką potrafi tworzyć nieznośną kakofonię. Jeśli jednak słuchamy podcastów i tego typu audycji, to tryb ambientowy potrafi być przydatny, np. kiedy słuchamy komunikatów na dworcu (choć te akurat są słabo zrozumiałe same w sobie, a co dopiero w słuchawkach).
Bateria
Słuchawki Creative Zen Hybrid wyposażone zostały w akumulator o bliżej nieokreślonej pojemności. Według deklaracji producenta czas pracy na baterii wynosi do 27 godzin z włączonym ANC i do 37 godzin z wyłączoną funkcją. Po testach jesteśmy w stanie uwierzyć, że taki wynik jest możliwy do uzyskania, ponieważ urządzenie rozładowało się po ok. 22 godzinach z ANC, w trakcie odsłuchów poziom głośności był dość wysoki, a sprzęt użytkowany był też na zewnątrz przy niskiej temperaturze, co może wpływać na szybsze uszczuplanie procentów akumulatora. Przy głośności ustawionej na 50%, do której przeważnie odnoszą się producenci, wynik zapewne byłby kilka godzin lepszy. To naprawdę dobry rezultat i na szczęście nie będziemy zmuszeni co chwilę ładować Zen Hybrid. Pełne naładowanie baterii trwa jednak nawet trzy godziny, czyli bardzo długo, a na dodatek słuchawki nie mają żadnej funkcji oszczędzania baterii i jeśli zapomnimy ich wyłączyć po zakończeniu sesji, to pozostaną włączone aż do momentu, kiedy sobie o tym przypomnimy.
Oprogramowanie
Co zaskakujące, słuchawki Zen Hybrid nie są wspierane przez aplikację Crative, a jedynie przez Super X-Fi (SXFI) dostępną na urządzeniach z Androidem i iOS. Ta apka wymaga rejestracji i wstępnej konfiguracji polegającej na zeskanowaniu naszych uszu przy pomocy aparatu w telefonie i nie obejdzie się tu bez pomocy drugiej osoby (tak, próbowałem sam!). Sam program ma też bardzo ograniczoną funkcjonalność, bo w gruncie rzeczy jest to zwykły odtwarzacz lokalnych plików (w pamięci urządzenia) z opcją regulacji basów i sopranów, korektorem graficznym i kilkoma predefiniowanymi profilami brzmienia. Brak wsparcia dla aplikacji streamingowych sprawia, że użyteczność tej apki jest znikoma. Generalnie bieda.
Jakość dźwięku
Czas na najważniejsze testy, czyli odsłuchy, które przeprowadziłem w trybie przewodowym i Bluetooth. Trzeba pamiętać, że Creative Zen Hybrid to przede wszystkim słuchawki muzyczne, dlatego skoncentrowałem się na tym aspekcie, ale sprawdziłem też, czy nadają się do oglądania filmów i grania. Zanim przystąpiłem do testów, słuchawki zostały wygrzane przez 24 godziny ciągłego odtwarzania gęstej w dźwięki i głośnej muzyki, przejdźmy zatem do konkretów.
Wybrane filmy:
- Dunkierka
- Avengers: Wojna bez granic
- Star Wars: Przebudzenie mocy
Wybrane gry:
- Battlefield V
- Star Wars Battlefront II
- Destiny 2
- Project Cars 2
Wybrane utwory muzyczne:
- Mike Oldfield – „Altered State”
- Nick Cave – „Into my Arms”
- Bat For Lashes – „Sleep Alone”
- Avenged Sevenfold - “Hail to the King”
- Five Finger Death Punch - “ I Apologize”
- Pharrell Williams - “Happy”
- Michael Jackson - “Thriller”
- Metallica - “Enter Sandman”
To już robi się nudne, bo charakterystykę brzmienia Creative Zen Hybrid opisać można podobnie do większości testowanych przeze mnie w ostatnich latach słuchawek, czyli ocieplone, lekko przyciemnione, na planie litery „V”, czyli podkreślające przede wszystkim niskie tony, ale także soprany, co odbywa się kosztem średnicy. Trudno jednak się dziwić, że producenci decydują się na takie strojenie, bo to po prostu nadaje rozrywkowego, przyjemnego sznytu, który jest lubiany przez większość konsumentów.
Po odpowiednim wygrzaniu słuchawek od razu zwracamy uwagę na wyraźnie zaznaczony bas, który na szczęście nie ma tendencji do ciągnięcia się czy zamulania, ale nadaje całości nieco zawoalowanego, pogłosowego charakteru. Niskie tony mogłyby być nieco bardziej mięsiste i zróżnicowane, bo choć są mocno podkreślane, to basy zdają się nieco napowietrzone. Warto zaznaczyć, że nie jest to w żadnym stopniu poziom dla bassheadów - Creative zachował umiar i basy stanowią mocną podbudowę pod brzmienie Zen Hybrid.
Średnica jest wycofana, przez co wokale zdają się nieco za bardzo oddalone i o ile w typowo rozrywkowej, dynamicznej muzyce jakoś to nie przeszkadza, tak w spokojniejszych numerach brakuje nieco intymności. Średnie pasmo nie jest także nad wyraz szczegółowe, ale do tego też przywykłem w tym segmencie i brakuje mu nieco detaliczności, ale w zamian nie jest sykliwe i nie drażni metalicznością. Talerze naprawdę przyjemnie wybrzmiewają i nie są szybko urywane, co często zdarza się w słuchawkach z tego segmentu. Z kolei scena nie jest wcale tak klaustrofobiczna, jak to przeważnie ma miejsce w tanich zamkniętych słuchawkach. Selektywność w połączeniu z dobrze zrealizowaną stereofonią - mimo nie najwyższej rozdzielczości - powodują, że słuchawki bardzo dobrze nadają się także do filmów, a przede wszystkim gier.
Pomimo pewnych wad i braków trudno nie odnieść wrażenia, że Creative postanowił poświęcić pewne kwestie w imię jak największej uniwersalności, stąd też wygładzone brzmienie, które dobrze spisuje się w różnych gatunkach muzycznych, ale również duża tolerancja na źródła. Po podłączeniu kabla brzmienie Zen Hybrid wyraźnie się zmienia i choć szczegółowość się poprawia, to pojawią się też więcej basów, co nie zawsze wychodzi słuchawkom na dobre. W ostatecznym rozrachunku model ten gra jednak naprawdę przyjemnie i braki nadrabia muzykalnością.
Mikrofon
Mikrofony w tego typu słuchawkach pełnią jedynie rolę pomocniczą do prowadzenia rozmów i przeważnie ich jakość jest mocno wątpliwa, ale w przypadku Zen Hybrid możemy mówić o pozytywnym zaskoczeniu. Słuchawki pozwalają na swobodne prowadzenie rozmowy, nawet jeśli znajdujemy się w głośnym otoczeniu, ponieważ mikrofon otrzymał redukcję szumów. Jakość rejestrowanego głosu jest naprawdę przyzwoita i choć czasami końcówki wyrazów są lekko ucinane, to mimo wszystko ten element w zestawieniu z konkurencją zasługuje na pochwałę.
Podsumowanie
Słuchawki Creative Zen Hybrid to kolejny bardzo solidny produkt w portfolio kultowej firmy. Wydaje się, że nieco przespała ona czas, w którym powinna dokonać bardziej dynamicznej dywersyfikacji swojej oferty, ale dzięki takim produktom na pewno nie zniknie z mapy producentów audio. Zen Hybrid może nie będzie jakimś ogromnym hitem, bo nie jest to jakaś nadzwyczajna okazja, ale to uczciwie wycenione słuchawki bezprzewodowe o dość uniwersalnym charakterze. Co najważniejsze, sprzęt nie zawodzi w kwestii jakości dźwięku, oferując przyjemne, rozrywkowe brzmienie, które powinno przypaść do gustu większości potencjalnych użytkowników. Także jakość wykonania nie budzi żadnych zastrzeżeń, zarówno w zakresie zastosowanych tworzyw, jak i spasowania elementów. Na plus zaliczam też składaną konstrukcję, która pozwala łatwiej przechowywać i przewozić/przenosić słuchawki.
Jeśli szukacie czegoś podobnego w tym budżecie, warto zainteresować się tym modelem.
Mocno promowane przez producenta ANC pozostawia lekki niedosyt, bo w trybie bezprzewodowym jest zbyt subtelne, a w przewodowym zbyt mocno ingeruje w jakość dźwięku, choć trzeba uczciwie przyznać, że aktywna redukcja hałasu działa, co nie zawsze mogę napisać o testowanych słuchawkach z tego segmentu. Zaskakująco dobrze wypada też mikrofon z redukcją szumów, być może dlatego, że w tego typu słuchawkach ten element przeważnie oferuje mizerną jakość, ale zawsze. Wśród mocnych stron wymienić muszę także czas pracy na baterii i to nawet z włączonym ANC. Jeśli zaś chodzi o wady czy braki, to wskazać należy na pewne problemy z wygodą użytkowania, bo w moim przypadku otwory na uszy okazały się zbyt małe. Co więcej, Creative nie pokusił się o obsługę bardziej zaawansowanych kodeków audio, a aplikacja Super X-Fi ma zbyt ograniczoną funkcjonalność. Koniec końców Creative Zen Hybrid otrzymuje ocenę 4 na 5 gwiazdek i jeśli szukacie czegoś podobnego w tym budżecie, warto zainteresować się tym modelem.
Creative Zen Hybrid
Creative Zen Hybrid - opinia
Creative Zen Hybrid - plusy
- Solidna i lekka konstrukcja
- Składana konstrukcja
- Przyjemne, rozrywkowe brzmienie
- Dobra izolacja pasywna
- Czas pracy na baterii
- Stabilne połączenie Bluetooth
- Dobrze zrealizowany tryb ambientowy
- ANC działa, ale...
Creative Zen Hybrid - minusy
- ...pozostawia nieco niedosytu
- Brak obsługi bardziej zaawansowanych kodeków aptX/aptX HD
- Bardzo ograniczona aplikacja Super X-Fi
- Problemy z komfortem użytkowania przy większych uszach
Cena (na dzień publikacji): od 279 zł
Gwarancja: 24 miesięcy
Sprzęt do testów dostarczyła firma:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Recenzja Craetive Zen Hybrid - bezprzewodowe słuchawki do muzyki i do grania